Już wiele tygodni temu ruszyła maszyna medialna mająca promować ugody i zachęcać Frankowiczów do wybierania właśnie tej drogi zamiast sądowej. Banki wykorzystują każdą sytuację aby próbować przekonać kredytobiorców, że nie opłaca im się składać pozwów do sądów. Taką sytuacją jest aktualnie obserwowany chwilowy trend do umacniania się złotówki wobec franka szwajcarskiego. Na łamach czołowych portali informacyjnych pojawiają się już artykuły sugerujące, że szwajcarska waluta będzie jeszcze bardziej taniała, a w takiej sytuacji lepiej pokornie spłacać dalej kredyt niż ryzykować sprawę sądową, której rezultat nie jest pewny. Innym rozwiązaniem sugerowanym przez autorów tych artykułów jest zawarcie ugody, przedstawianej jako szybka ścieżka do pozbycia się frankowego problemu. Czy Frankowicze powinni wierzyć informacjom zamieszczanym w artykułach promujących ugody?
- Frank kosztuje teraz 4,69 zł, co w porównaniu do września 2022 kiedy sięgał 5 zł jest rzeczywiście niskim pułapem, ale trzeba przypomnieć, że przed rosyjskim atakiem na Ukrainę kosztował 4,28 zł, więc w ciągu roku sporo się umocnił. Pomimo to niektóre media mówią o taniejącym franku, który ma odwieść Frankowiczów od składania pozwów.
- W jednym z ostatnich artykułów zamieszczonych w popularnym dzienniku autor przekonuje, że kredytobiorcy frankowi powinni spłacać pokornie dalej nieuczciwy kredyt, albo zdecydować się na ugodę. Droga sądowa jest przedstawiana jako długotrwała, kosztowna walka, której rezultat nie jest gwarantowany. To retoryka zbieżna z interesami banków, które za wszelką cenę próbują przekonać Frankowiczów do niekorzystnych ugód.
- Pozwanie banku za kredyt we frankach jest jedynym rozsądnym wyjściem w tak niepewnych gospodarczo i geopolitycznie czasach. Procesy frankowe wcale nie trwają długie lata, a statystyki wyroków przemawiają zdecydowanie na korzyść kredytobiorców, którzy wygrywają około 97-98 proc. spraw w sądach.
Chcesz otrzymywać najważniejsze wiadomości dla frankowiczów najszybciej? Obserwuj nas na Facebook oraz Twitter
Frank nieco potaniał co nie omieszkały wykorzystać banki w artykułach medialnych
Od listopada ubiegłego roku można zaobserwować chwilową tendencję do osłabienia się franka szwajcarskiego wobec złotówki. Trzeba jednak podkreślić, że w porównaniu do okresu sprzed roku szwajcarska waluta jest sporo droższa, a eksperci rynkowi nie wykluczają powtórki sytuacji z września 2022, kiedy frank kosztował ponad 5 złotych.
Aprecjacji helweckiej waluty będzie sprzyjała niepewność gospodarcza i geopolityczna, a w razie kolejnych poważnych zawirowań na świecie, np. eskalacji wojny na Ukrainie, to właśnie frank szwajcarski będzie najchętniej wybieraną przez inwestorów walutą, co spowoduje dalszy wzrost jego kursu wobec złotego.
Niewielki spadek kursu CHF nie umknął uwadze banków oraz sprzyjających im redaktorów z czołowych opiniotwórczych portali informacyjnych. W jednym z ostatnich artykułów odwołujących się do taniejącej szwajcarskiej waluty Frankowiczom zarekomendowano aby spokojnie spłacali dalej swoje kredyty, bo frank będzie wciąż taniał a do końca okresu spłaty przecież zostało tylko kilka lat.
Jak wiadomo kredyty frankowe były udzielane głównie na 30 lat, a ich największa popularność przypadała na lata 2004-2008, więc większość kredytobiorców ma jeszcze przed sobą kilkanaście lat spłaty gigantycznych zobowiązań, których saldo zamiast spadać rośnie i to w sposób nieprzewidywalny.
Pomimo to autor radzi aby pogodzić się z losem i „sumiennie dotrwać do końca umowy”. Oszukani przez banki kredytobiorcy powinni więc pokornie spłacać nieuczciwe umowy, pomimo że sądy każdego dnia potwierdzają, że banki dopuściły się działań sprzecznych z dobrymi obyczajami i skonstruowały wadliwe mechanizmy.
Jakie inne rozwiązanie – poza dalszą spłatą kredytu – proponuje Frankowiczom autor artykułu? Pozwanie banku za kredyt we frankach zostało przedstawione jako złe wyjście, zwłaszcza w sytuacji gdy frank tanieje, a droga sądowa nie gwarantuje wygranej, jedynie naraża kredytobiorcę na koszty związane z wynajęciem prawnika.
Przy okazji podane zostały zaniżone statystyki dotyczące sądowych wygranych kredytobiorców z bankami (70-90 proc., podczas gdy Frankowicze wygrywają obecnie około 97-98 proc. spraw).
Co zatem, według autora, powinni zrobić kredytobiorcy frankowi?
Łatwo zgadnąć, że podobnie jak w całej serii innych artykułów rekomendowane jest pójście na ugodę z bankiem. Autor przyznaje, że ugoda nie jest tak opłacalna jak korzystny wyrok sądu, ale jest to szybka droga do pozbycia się problemu frankowego w porównaniu do czekania latami na wyrok i narażania się na ryzyko, że bank złoży kontrpozew o tzw. wynagrodzenie za korzystanie z kapitału.
I tutaj nie do końca można zgodzić się z zaprezentowanymi tezami. Przede wszystkim czas trwania procesów frankowych znacząco się skrócił i zdarzają się sytuacje, że prawomocny wyrok unieważniający umowę zapada po upływie nieco ponad roku od złożenia pozwu. Natomiast kwestię prawa banków do żądania wynagrodzenia z tytułu nieważnych umów frankowych wkrótce powinien rozstrzygnąć TSUE.
Dotychczasowe orzecznictwo TSUE, jak i sądów powszechnych, jednoznacznie odmawia bankom prawa do domagania się dodatkowych opłat z tytułu abuzywnych umów. Tymczasem zawarcie ugody oznacza tylko jednostronne zrzeczenie się roszczeń – to kredytobiorca rezygnuje z prawa do dochodzenia roszczeń z tytułu nieuczciwej umowy frankowej, natomiast bank może go dalej pozywać np. o wynagrodzenie za ujemne oprocentowanie kapitału.
Nie opłaca się pozywać banku i lepiej wybrać ugodę? Tak twierdzą TYLKO banki i wspierające je media!
Czy w sytuacji kiedy szwajcarska waluta tanieje nie opłaca się pozwać banku? Taką retorykę prezentują banki, które desperacko próbują nakłonić jak największą liczbę kredytobiorców na ugody, będące rozwiązaniem korzystnym wyłącznie dla nich. Bankom wyjątkowo zależy na tym, aby Frankowicze rezygnowali z procesów sądowych i albo spłacali grzecznie nieuczciwy kredyt, albo decydowali się na nieopłacalną ugodę.
Po pierwsze, nie ma żadnej gwarancji, że frank będzie tańszy, wprost przeciwnie – historyczne notowania tej waluty pokazują, że od kilkunastu lat systematycznie umacnia się ona wobec złotego.
Nawet jeśli przez chwilę trend ten ulegnie zahamowaniu, to sytuacja może się bardzo szybko odwrócić. Raty kredytów z pewnością nie spadną, bo – poza rosnącym kursem – windują je coraz wyższe odsetki na skutek podwyżek stóp procentowych w Szwajcarii.
Dotychczasowe trzy podwyżki stóp zaordynowane przez szwajcarski bank centralny to prawdopodobnie jeszcze nie koniec i już w marcu SBN prawdopodobnie po raz czwarty wywinduje w górę poziom stóp procentowych.
Po drugie, bierne przyglądanie się temu jakie pułapy osiąga frank szwajcarski nie jest dobrym wyjściem. Za chwilę frank może znowu kosztować 5 złotych i wartość zadłużenia jeszcze mocniej pójdzie w górę. Pozwanie banku to optymalne rozwiązanie, tym bardziej że wraz z pozwem można złożyć do sądu wniosek o wstrzymanie spłaty rat na czas trwania procesu, a sądy coraz częściej przychylają się do tych wniosków.
W wyniku unieważnienia umowy kredytowej przez sąd można odzyskać od banku olbrzymie pieniądze, dlatego banki wszelkimi sposobami bronią się przed kolejnymi procesami wytaczanymi przez kredytobiorców frankowych. Zawarcie ugody to dla banku duża oszczędność i właśnie z tego powodu uruchomiły w mediach zakrojoną na szeroką skalę akcję promowania ugód. Dla Frankowiczów ugody są zwyczajnie nieopłacalne.
Pobożnym życzeniem banków jest obniżona aktywność kredytobiorców w związku z chwilowo spadającym kursem CHF. Spodziewany w połowie roku wyrok TSUE w sprawie C-520/21 dotyczącej tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału uruchomi całą lawinę pozwów, a o ugodach mało kto będzie chciał słyszeć.
Banki zdają sobie z tego sprawę, dlatego próbują wykorzystać maksymalnie czas do wydania wyroku aby zawrzeć jak największą liczbę ugód.