Związek Banków Polskich pod przewodnictwem nowego prezesa próbuje dokręcić frankowiczom śrubę: domaga się legislacyjnego wzmocnienia dla dotychczasowych dobrowolnych programów ugodowych. ZBP zauważył już najprawdopodobniej, że klienci nie chcą ugód i żadne zabiegi marketingowe nie przekonają ich, że konwersja kredytu na złotówki może być korzystna. Dlatego zabiega o uwagę rządzących i liczy na ustawę antyfrankową, która zmusiłaby konsumentów do przystąpienia do negocjacji z bankiem, nawet jeśli wstąpili już na ścieżkę sądową. Czy plan ZBP ma szansę się powieść? Dlaczego kredytobiorcy preferują unieważnienia kredytu, choć bankowcy ostrzegają, że na prawomocny wyrok trzeba czekać nawet kilka lat?
- Niedostatek chęci po stronie kredytobiorców do zawierania ugód z bankami wyraźnie irytuje ZBP. Podmiot agituje za ustawowymi regulacjami i liczy, że rządzący wezmą pod uwagę głosy bankowców
- Niestety dla banków, jedyną instytucją chętną do wysłuchania ich apeli jest Komisja Nadzoru Finansowego. Ta jednak nie ma inicjatywy legislacyjnej, a więc może utworzyć projekt ustawy, ale nie jest w stanie wnieść go do Sejmu
- Do tej pory sektor bankowy zawarł ok. 40 tys. ugód frankowych. Dla porównania kredytobiorcy zdążyli już wnieść pozew sądowy w przypadku ok. 130 tys. umów frankowych
- Frankowicze wiedzą, że tylko poprzez sądowe unieważnienie swoich umów są w stanie uwolnić się od abuzywnego kredytu i sprawiedliwie rozliczyć z bankiem. Ugody proponowane przez kredytodawców tego nie gwarantują.
Związek Banków Polskich bezskutecznie promuje ustawowe wsparcie sektora
Polski sektor bankowy mimo gigantycznych zysków i rekordowych wyników odsetkowych ma poważny problem: są nim kredyty frankowe, a właściwie to, co z nich zostaje, gdy ich posiadacze zdecydują się na zakwestionowanie umowy w sądzie.
Zobowiązania, których banki hojną ręką udzielały w latach 2004-2008, dziś są masowo unieważniane, co prowadzi nieuchronnie do sankcji darmowego kredytu. Niesie to za sobą wielomiliardowe koszty dla sektora: pieniądze pobierane latami od frankowiczów trzeba oddać, nierzadko wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę.
Do tej pory zakwestionowano ok. 130 tys. umów, a jest to zaledwie wierzchołek góry lodowej. W sumie banki udzieliły ok. 700 tys. takich kredytów, zatem czują pilną potrzebę, by zniechęcić kredytobiorców do sądzenia się.
Środkiem do tego celu miały być ugody, jednak od kiedy stopy procentowe zaczęły rosnąć, to rozwiązanie nie cieszy się już taką popularnością jak na początku. Sektor zawarł łącznie ok. 40 tys. ugód i nie ma wielkich perspektyw na znaczne poprawienie tego wyniku. Przykładowo mBank zaproponował konwersję kredytu ponad 99 proc. aktywnych frankowiczów, a łącznie udało mu się podpisać niewiele ponad 5000 ugód.
Banki są więc zdesperowane, a zdesperowany przeciwnik jest groźny, bo nieprzewidywalny. Widać to doskonale po zachowaniu Związku Banków Polskich, który jeszcze kilka lat temu robił wszystko, by storpedować jakiekolwiek polityczne zakusy co do systemowej konwersji kredytów frankowych na złotowe, zaś dziś prezentuje dokładnie odwrotne stanowisko i wręcz agituje za legislacyjnymi regulacjami.
Zdaniem nowego prezesa ZBP, Tadeusza Białka systemowe rozwiązanie mogłoby nakładać na strony frankowego sporu obowiązek przystąpienia do ugodowych negocjacji, nawet jeśli są już w trakcie procesu sądowego. Oczywiście jak zwykle nie wspomina się wcale o osobach, które już spłaciły kredyty we frankach. Z tych założeń wynika jednoznacznie, że celem ustawy miałoby być jedynie opóźnienie procesów frankowych a nie realne uczciwe rozliczenie się z Frankowiczami. Ustawa byłaby korzystna jedynie dla banków.
Niestety dla banków, prawdopodobieństwo wprowadzenia systemowych regulacji jest minimalne. Powodów jest co najmniej kilka:
- brak woli politycznej u obozu rządzącego: politycy nie chcą iść na wojnę z konsumentami, którzy są ich wyborcami
- ustawowe rozwiązania, które godziłyby w interesy konsumentów, byłyby sprzeczne z unijnym prawem, a więc ich wprowadzenie spotkałoby się z natychmiastową interwencją organów UE
- kredytobiorcy pozbawieni korzyści z unieważnienia umowy (lub też prawa do sądzenia się z bankiem) mogliby kierować pozwy wobec Skarbu Państwa
- rozwiązania ustawowe proponowane przez sektor bankowy byłyby sprzeczne z konstytucją, a także naruszałyby zasadę pewności prawa.
Dlaczego kredytobiorcy nie chcą ugód z bankami, choć procesy trwają po 3-4 lata i zwykle klient musi walczyć w dwóch instancjach, by doprowadzić do prawomocnego unieważnienia umowy? Oto najważniejsze czynniki wpływające na niechęć kredytobiorców do ugód:
- ugoda z bankiem prowadzi do utrzymania umowy w mocy, a więc kredyt dalej trzeba spłacać, tylko już w złotówkach i w oparciu o stawkę WIBOR
- bank kusi kredytobiorcę umorzeniem części salda kredytu, będącym naturalną konsekwencją przeliczenia go na złote, jednak sęk w tym, że korzyść z tego rozwiązania jest iluzoryczna wobec wyższego oprocentowania kredytu po konwersji
- klient decydujący się na konwersję kredytu co prawda uwalnia się od zmiennego kursu franka, ale jest wystawiony na niczym nieograniczone ryzyko zmieniającej się stopy procentowej
- banki proponują czasowo stałą stawkę oprocentowania, która w teorii ma być korzystna dla konsumentów, jednak RRSO w tych ofertach jest tylko nieznacznie niższa od rynkowej. Pozwala to zamrozić raty kredytu na bardzo wysokim poziomie, co stanowi dla banków ochronę przed ewentualnym spadkiem stóp procentowych w przyszłości.
Frankowicz, mając do wyboru ugodę albo unieważnienie kredytu, zwykle wybiera to drugie, ponieważ:
- unieważniając umowę pozbywa się całkowicie zobowiązania wobec banku – musi się rozliczyć z kredytodawcą wyłącznie z pożyczonego kapitału
- jeśli klient nadpłacił już kapitał kredytu, bank musi mu oddać tę nadwyżkę, zwykle z ustawowymi odsetkami za opóźnienie
- po unieważnieniu kredytobiorca odzyskuje swoją zdolność kredytową i swobodę dysponowania nieruchomością: hipoteka banku zostaje wykreślona z księgi wieczystej kredytowanego domu lub mieszkania
- kredytobiorca nie musi płacić podatku od zysków z unieważnienia umowy, niezależnie od tego, czy zamieszkiwał w kredytowanej nieruchomości, czy też nie
- unieważniając umowę, sąd zwykle zasądza od banku na rzecz powoda zwrot kosztów zastępstwa procesowego, które mogą wynieść łącznie nawet kilkanaście tysięcy złotych. Pozwala to pokryć dużą część honorarium pełnomocnika prawnego, zatem – wbrew twierdzeniom banków – sądzenie się o kredyt wcale nie musi być kosztowne
- frankowicz może zawnioskować do sądu o zabezpieczenie roszczeń i – za zgodą sędziego – wstrzymać zupełnie legalnie spłatę spornego kredytu. Jeśli sąd przyzna powodowi zabezpieczenie, odniesie on zauważalną finansową ulgę już na wczesnym etapie postępowania.
Kredytobiorca, który ma wątpliwości, czy unieważnienie umowy rzeczywiście będzie dla niego najlepszą opcją, może łatwo sam porównać to rozwiązanie z warunkami ugody. Służy temu kalkulatorfrankowicza.pl, czyli bezpłatne narzędzie pozwalające w kilka minut skalkulować finansowe skutki ugody i unieważnienia.
Jak sądy orzekają w sprawach frankowych w 2023 roku?
Sprawozdania kwartalne banków ujawniają niewygodną dla nich prawdę. Kredytodawcy przegrywają z frankowiczami niemal 99 proc. postępowań. Przykładowo w I kwartale br. mBank przegrał prawomocnie 98,6 proc. procesów frankowych i nic nie wskazuje, aby w następnych okresach miało być lepiej. Poniżej prezentujemy przykłady nowych prawomocnych wyroków, które zapadły przeciwko bankom w sprawach o kredyty pseudowalutowe.
Unieważnienie umowy „Własny kąt” – PKO BP: SA w Białymstoku
Dnia 8 lutego 2023 roku w Sądzie Apelacyjnym w Białymstoku zapadł prawomocny już wyrok w sprawie, której sygnatura to I ACa 153/22. Przedmiotem sporu kredytobiorców z PKO BP była umowa kredytu hipotecznego „Własny kąt”, której prawomocne unieważnienie trwało łącznie 27 miesięcy.
Wpierw o nieważności umowy zadecydował Sąd Okręgowy w Białymstoku, a wyrok w I instancji wydano 16 grudnia 2021 roku. PKO BP odwołał się od niekorzystnego wyroku, jednak SA w Białymstoku odrzucił apelację. Tym samym umowa kwestionowana przez powodów jest już prawomocnie uznana za nieważną. Pełnomocnikiem frankowiczów w sprawie przeciwko PKO BP był adwokat Jacek Sosnowski – Kancelaria adwokacka adwokat Jacek Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni
Super ekspresowe unieważnienie kredytu PKO BP w Warszawie
W wyroku z dnia 23 marca 2023 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie wydał orzeczenie w sprawie sygn. akt: I ACa 1026/22, w której rozstrzygnięto na korzyść Frankowiczów, którzy domagali się unieważnienia umowy o kredyt hipoteczny „Własny Kąt” z lutego 2005 roku oraz zwrotu kwoty 171.460,73 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie.
Sprawa została rozstrzygnięta w sposób absolutnie ekspresowy – całe postępowanie trwało zaledwie 11 miesięcy, a prawomocny wyrok zapadł w rekordowo krótkim czasie.
Sąd I instancji uznał roszczenie naszych klientów za uzasadnione i zasądził na ich rzecz wymienioną kwotę z odsetkami ustawowymi za opóźnienie. Sąd II instancji potwierdził decyzję Sądu I instancji, wskazując na istnienie interesu prawnego kredytobiorców w ustaleniu nieważności umowy oraz potwierdzając prawdziwość ich twierdzeń. Sąd uznał, że umowa kredytu jest nieważna, jako sprzeczna z ustawą,
Pełnomocnikami kredytobiorców w sprawie przeciwko PKO BP byli adw. Jacek Sosnowski i adw. Katarzyna Wójcik – Kancelaria adwokacka adwokat Jacek Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni
Prawomocna wygrana Unieważnienie Kredytu PKO BP w Poznaniu w 30 MIESIĘCY. Zysk dla Frankowiczów 569.000,00 zł.
Kancelaria adwokacka z Wrocławia ogłosiła ostatnio kolejne zwycięstwo w sprawie frankowiczów. Tym razem ich klient wygrał sprawę przeciwko PKO BP, w której bank został zobowiązany do unieważnienia umowy kredytowej i zwrotu Klientowi kosztów procesu w wysokości 11 834 złotych. Warto jednak zaznaczyć, że prawdziwym zwycięstwem jest to, że kredytobiorcy nie są już zobowiązani do uiszczania kolejnych rat kredytu. Dzięki temu kredytobiorcy zyskali 569 000 złotych.
Sprawa toczyła się w Poznaniu, a wyrok zapadł w marcu 2023 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu oddalił apelację PKO BP od wyroku Sądu Okręgowego, który uznał umowę kredytową za nieważną. Konstrukcja umowy kredytowej zawierała bowiem klauzule przeliczeniowe odwołujące się do kursów walut obowiązujących w pozwanym banku, co nie pozwalało na dokładne określenie zobowiązania kredytobiorcy względem kredytodawcy. Sprawa w I instancji toczyła się pod sygn. akt I C 1845/20.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu uwzględnił argumenty Klienta i zobowiązał PKO BP do zwrotu kosztów postępowania apelacyjnego w wysokości 8 100 złotych. Postępowanie w II instancji trwało nieco ponad rok i 5 miesięcy, a w międzyczasie odbyła się jedna rozprawa. Obie strony na rozprawie podtrzymały swoje stanowisko wyrażone w pismach procesowych, jednakże tuż przed zamknięciem rozprawy strona pozwana próbowała nieco przedłużyć postępowanie, proponując zawarcie ugody. Kredytobiorcy nie byli zainteresowani jakąkolwiek ugodą, gdyż znacznie odbiegała ona od korzyści wynikającej z pozytywnego wyroku. Sąd chwile później zamknął rozprawę, odraczając publikację orzeczenia.Całe postępowanie w obu instancjach trwało 2 lata i 6 miesięcy. Sprawę prowadziła kancelaria adwokacka adwokat Paweł Borowski.