PLN - Polski złoty
CHF
4,61
piątek, 22 listopada, 2024

KONIEC marzeń Banków o przejęciu problemów z Kredytami we Frankach przez Państwo. Rząd odmawia wsparcia

Ostatnie tygodnie banki spędziły na sianiu propagandy co do rzekomych planów systemowego rozwiązania kwestii franków. Kampania ta była tak intensywna, że sektor chyba sam uwierzył w swój przekaz i czekał z utęsknieniem, aż rządzący zaaprobują przygotowywany przez KNF projekt ustawy „antyfrankowej”. Niestety, wygląda na to, że bankowców spotkała właśnie niemiła niespodzianka. Otóż rozwiązania systemowego najprawdopodobniej nie będzie, a już na pewno nie w bieżącej kadencji Sejmu. Okazuje się, że niemal doskonały plan szefa KNF Jacka Jastrzębskiego, polegający na upowszechnieniu ugód według rekomendacji Komisji, jednak nie spotkał się z akceptacją rządzących. Banki muszą zatem liczyć się z tym, że w drugiej połowie roku uderzy w nie kolejna lawina pozwów, spowodowana wyrokiem TSUE w sprawie C-520/21. Ten zapadnie już w przyszłym miesiącu.

  • Nie ma zgody rządu co do planu systemowego rozwiązania kwestii franków. Banki będą musiały samodzielnie zmierzyć się z prawdopodobnie czekającą je sankcją darmowego kredytu
  • Dla obozu rządzącego ewentualna ustawa „antyfrankowa” to absolutna ostateczność, możliwa do rozważenia tylko w szczególnej sytuacji
  • Banki stać na rozliczenie procederu frankowego wg zaleceń sądów: zarabiają w końcu gigantyczne pieniądze w związku z wysokim oprocentowaniem kredytów złotowych
  • Sektor bankowy mógłby mieć problemy z absorpcją frankowych kosztów tylko wtedy, gdy wskutek negatywnego wyroku TSUE audytorzy nakazaliby jednorazowe zawiązanie brakujących rezerw.

Plotka o ustawie miała zniechęcić frankowiczów do pozwu. Skutecznie?

Jeszcze na początku lutego mało kto pomyślałby, że pomysł ustawowego rozwiązania kwestii kredytów frankowych może powrócić do dyskusji w jakiejkolwiek formie. A jednak. Gdy 16 lutego br. Rzecznik Generalny TSUE pozbawił banki złudzeń co do ich prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, nagle, zupełnym przypadkiem kwestia ustawy znów pojawiła się w mediach.

Okazało się, że nad koncepcjami ustawowego uregulowania relacji na linii klient-bank pracuje Komisja Nadzoru Finansowego. Banki powitały te działania z radością. Choć same przed laty tak bardzo nie chciały systemowej konwersji kredytów pseudowalutowych na złotówki, dziś uważają takie rozwiązanie za jedyne rozsądne wyjście.

Dobrowolne ugody zupełnie się nie sprawdziły, zwłaszcza w przypadku tych banków, które późno dołączyły do programu i długo wzbraniały się przed dostosowaniem go do rekomendacji KNF.

Znakomitym przykładem jest mBank: podmiot zdążył wystosować już propozycję ugody do ponad 99 proc. czynnych frankowiczów. Skutkowało to podpisaniem zaledwie 5 050 ugód (stan na koniec marca br.).

Dla porównania banki, które szybciej zareagowały na zmianę linii orzeczniczej i wezwanie szefa KNF, w tym choćby PKO BP czy Millennium, wiele na tym zyskały. Sumarycznie każdy z tych podmiotów zawarł ok. 20 tys. ugód, znacznie redukując swój portfel hipotek frankowych.

Najwięcej ugód zawierano w początkowym okresie ich proponowania, tj. na przełomie 2021 i 2022 roku. Stopy procentowe w Polsce były jeszcze niskie, mimo już rozpoczętego cyklu podwyżek. Frankowicze wierzyli, że konwersja kredytu na PLN jest rozsądnym i bezpiecznym rozwiązaniem.

Dziś większość z nich ma już zupełnie odmienne odczucia. Konsumenci wiedzą, że ugoda odbiera im prawo do roszczeń o unieważnienie umowy, a wcale nie powoduje, że kredyt staje się mniej ryzykowny. Samo zagrożenie wynikające z nieprzewidywalnego kursu franka jest co prawda eliminowane, jednak cóż z tego, skoro w jego miejsce wskakuje ryzyko związane ze zmiennym oprocentowaniem stawką WIBOR+marża? Niektóre banki próbują uśpić czujność klientów, proponując czasowo stałe oprocentowanie.

RRSO w tej promocyjnej ofercie jest jednak bardzo wysoka, a całkowity koszt kredytu po konwersji w wielu przypadkach okazuje się być wyższy niż… w kredycie frankowym, którego konsument jest posiadaczem.

Ustawa „antyfrankowa” po raz kolejny odłożona na półkę. Tym razem z inicjatywy rządu

Wobec powyższych informacji nic dziwnego, że kredytobiorcy ugód nie chcą. Banki jednak ani myślą się z tym pogodzić i chciałyby zmusić kredytobiorców chociażby do wejścia w proces negocjacji. Takim pomysłem podzielił się z dziennikarką money.pl prezes ZBP, Tadeusz Białek.

Z kolei Puls Biznesu jakiś czas temu informował o innym, jeszcze bardziej „rewolucyjnym” pomyśle, za którym stać miały instytucje odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego. Chodzi oczywiście o opodatkowanie frankowiczów, którzy unieważnią swoją umowę w sądzie.

Zysk z eliminacji umowy miałby zostać im odebrany przez fiskusa. Zdaniem ekspertów prawa takie rozwiązanie spotkałoby się z masowymi pozwami wobec Skarbu Państwa, byłoby bowiem niezgodne z unijnym prawem.

Kredytobiorcy od tygodni zastanawiają się, czy którekolwiek z tych rozwiązań może rzeczywiście wejść w życie. Bankom jest to na rękę: każdy zniechęcony do pozwu frankowicz to dla banku setki tysięcy oszczędności. Wygląda jednak na to, że stworzone przez sektor wrażenie niepewności prawnej za chwilę zostanie rozwiane.

Jak informuje Business Insider, plan ustawowych regulacji kwestii franków, forsowany przez Komisję Nadzoru Finanowego, nie przypadł rządzącym do gustu. Obóz rządzący uważa ewentualną ustawę za ostateczność, a obecna sytuacja z pewnością nie wymaga tak drastycznego rozwiązania.

Dodatkowo czas na drażnienie konsumentów jest wybitnie nietrafiony: mamy okres przedwyborczy, a partia rządząca nie wypada w sondażach tak dobrze, jakby chciała. W wyborach będzie się liczył każdy głos, a skoro tak, to po co zniechęcać elektorat wprowadzaniem szkodliwej społecznie ustawy, na której skorzystałyby wyłącznie wielkie korporacje?

Przyjęcie ustawy mogłoby kosztować podatników bardzo wiele

Warto podkreślić, że przyjęcie ustawy frankowej przez Państwo mogłoby prowadzić do znacznych obciążeń finansowych. Sugerowany przez KNF projekt ustawy, nie przewidywał realnego wsparcia dla kredytobiorców, a nawet miał być dla nich szkodliwy. Kredytobiorcy podkreślali, że wspieranie frankowiczów w postaci ustawy jest zbędne, gdyż ich interesy są już chronione przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) oraz polskie sądy, które masowo unieważniają wadliwe kredyty.

Wdrożenie ustawy ograniczającej możliwość dochodzenia roszczeń przez frankowiczów w sądzie naruszałoby konstytucyjne prawo do sądu. Dodatkowo, gdyby przyjęty akt prawny minimalizował skutki unieważniania nieuczciwych umów dla banków lub przyznawał im dodatkowe świadczenia, byłoby to sprzeczne z opinią Rzecznika TSUE w sprawie C-520/21 oraz z unijną Dyrektywą 93/13 chroniącą konsumentów przed nieuczciwymi praktykami.

W przypadku przeforsowania projektu ustawy sprzecznego z Konstytucją i przepisami unijnymi, frankowiczom przysługiwałoby prawo dochodzenia odszkodowania od Skarbu Państwa. W rezultacie, polscy podatnicy zostaliby obciążeni kosztami wsparcia zagranicznych korporacji bankowych, które nadal mogłyby zarabiać miliardy złotych na swoich klientach.

Ustawy frankowej przed wyborami nie będzie ale co dalej?

Banki i KNF mogą zapomnieć o wprowadzeniu ustawy antyfrankowej w tej kadencji Sejmu. Co dalej? Wiele będzie zależeć od wyroku TSUE w sprawie C-520/21 (planowanego na połowę czerwca br.), a także reakcji audytorów banków na stanowisko unijnego organu. Eksperci przewidują, że wyrok będzie korzystny dla konsumentów, czyli zgodny z tym, co ustalił Rzecznik Generalny.

Jeśli TSUE podzieli stanowisko swojego Rzecznika, sankcja darmowego kredytu w rozliczeniach spornych umów zostanie przypieczętowana. Banki będą musiały zaktualizować koszty ryzyka prawnego, a w tym celu konieczne będzie porozumienie się z audytorami. Jeśli ci stwierdzą, że rezerwy mogą być dowiązywane tak jak teraz, czyli cyklicznie zasilane kwotami nienadszarpującymi zanadto kapitałów banków, absorpcja tych kosztów nie powinna być problemem. Ustawa antyfrankowa nie będzie potrzebna.

Jeśli jednak zapadnie decyzja o jednorazowym dowiązaniu niezbędnych rezerw, sytuacja może stać się niebezpieczna dla spółek najbardziej obciążonych frankowymi hipotekami, a przez to groźna również dla krajowej gospodarki, która mogłaby stracić strategicznie ważne źródło finansowania. Wówczas rządzący najprawdopodobniej musieliby rozważyć rozwiązanie ustawowe, pytanie tylko, w jakim kształcie.

Na chwilę obecną nic nie wskazuje, aby pozycja kapitałowa banków była zagrożona. Czerpią one ogromne zyski z hipotek złotowych, i to nawet mimo tego, że akcja kredytowa gwałtownie wyhamowała w związku z wysokim oprocentowaniem. W 2022 roku banki udzieliły o połowę mniej kredytów niż rok wcześniej, ale zarobiły dwa razy więcej. Znakomicie prezentują się też wyniki sektora za I kwartał br.

Jeśli trend się utrzyma, banki stać będzie na pełne rozliczenie z kredytobiorcami, i to bez ustawy oraz pomocy od państwa. Kredytobiorcy powinni jednak śpieszyć się z pozwami, ponieważ po wyroku TSUE zainteresowanie unieważnieniem kredytu może być większe niż kiedykolwiek. Przełoży się to oczywiście na długość postępowań i czas, który minie od złożenia pozwu do otrzymania prawomocnego wyroku. Im szybciej więc kredytobiorca złoży swój pozew, tym krócej będzie musiał czekać na informację, że jego umowa jest nieważna.

Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Frankowiczów. Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje! 

Łukasz Banasiak
Łukasz Banasiak
Redaktor Franknews. Absolwent dziennikarstwa na UW. Wielbiciel politycznych biografii, reportaży książkowych i filmowych, zwłaszcza na temat polityki oraz społecznych problemów w wymiarze globalnym i lokalnym. Napisz do mnie lukasz@franknews.pl

Related Articles

Najnowsze