Medialna nagonka na frankowiczów osiągnęła w ostatnich tygodniach niespotykaną skalę. Zdaniem ekspertów to znak, że banki posłuchały zaleceń szefa KNF w opracowaniu spójnego przekazu informacyjnego i chcą „zagłuszyć” swoją retoryką racje prezentowane przez prawników, którzy przekonują, że sankcja darmowego kredytu to obecnie jedyne sprawiedliwe rozwiązanie napiętej kwestii frankowej. Apogeum bankowej propagandy nastąpi najprawdopodobniej tuż po wyroku TSUE w sprawie C-520/21, który jest planowany na 15 czerwca 2023 roku. Jeżeli Trybunał Sprawiedliwości UE podzieli pogląd swojego Rzecznika Generalnego w zakresie sposobu rozliczeń między stronami nieważnej umowy, banki będą chciały wszelkimi sposobami zniechęcić frankowiczów do rozszerzania powództw, a także wytworzyć w Polsce odpowiedni klimat pod „ustawę antypozwową”. Czy to się może udać?
- Banki są bezradne w sądach i przegrywają już prawie 99 proc. sporów o kredyty pseudowalutowe, a wkrótce może być dużo gorzej w związku z zaplanowanym na połowę czerwca wyrokiem TSUE
- Jeśli wyrok będzie korzystny dla konsumentów, zyskają oni prawo do rozszerzenia swoich powództw o dodatkowe roszczenia – np. zapłatę przez bank wynagrodzenia czy odszkodowania za to, że profesjonalista bezumownie obracał pieniędzmi klienta
- Sektor bankowy próbował odeprzeć lawinę pozwów poprzez odkurzenie pomysłu systemowego rozwiązania frankowego sporu. Pomysł zyskał aprobatę KNF, jednak nieoczekiwanie spotkał się z niechęcią obozu rządzącego, który takiej ustawy nie chce
- Na chwilę obecną więc banki walczą z frankowiczami głównie w przestrzeni medialnej, starając się wmówić społeczeństwu, że to nie sektor, a wszyscy Polacy poniosą konsekwencje prokonsumenckiego orzeczenia unijnego Trybunału.
Nie ma zgody rządu na ustawę „antypozwową”. A wyrok TSUE tuż tuż
Jak przekonać rządzących, że systemowe rozwiązanie kwestii kredytów frankowych jest nie tylko potrzebne bankom, ale i oczekiwane przez społeczeństwo? Ten problem z pewnością zaprząta głowy bankowców, którzy przed kilkoma tygodniami, na spotkaniu z szefem KNF Jackiem Jastrzębskim, dowiedzieli się, że rząd nie chce regulować relacji stron tego sporu ustawą.
Politycy nie zapomnieli, jak skończyły się konsultacje prowadzone w tej sprawie w 2016 roku i wolą nie angażować się w otwarty konflikt setek tysięcy konsumentów z wielkimi korporacjami. A już na pewno nie chcą tego robić w przeddzień wyborów do parlamentu.
Banki mają niewiele czasu na działanie, ponieważ wyrok TSUE, który najprawdopodobniej odbierze kredytodawcom jakiekolwiek nadzieje na egzekwowanie od frankowiczów opłaty za korzystanie z kapitału, ma zapaść już w połowie czerwca.
Jeśli unijni sędziowie przychylą się do stanowiska swojego Rzecznika Generalnego, Anthony’ego Michaela Collinsa (a zdaniem ekspertów tak właśnie będzie), sektor zmierzy się jeszcze z dodatkowym zagrożeniem: oto kredytobiorcy mogą zyskać prawo do rozszerzenia swoich powództw o dodatkowe roszczenia – np. waloryzację zasądzanych świadczeń, odszkodowanie czy opłatę za to, że bank bezumownie przez długie lata korzystał z ich środków.
Taki scenariusz będzie gorszy od sankcji darmowego kredytu, i to o ok. kilkanaście miliardów złotych. Trudno to jednoznacznie oszacować, ponieważ nie wiadomo, jaki procent konsumentów sądzących się z bankami w ogóle zdecyduje się rozszerzyć swoje powództwo.
Zdania prawników w tej kwestii są podzielone. Jedni wprost deklarują, że danie konsumentom zielonego światła do kierowania pod adresem banków dodatkowych roszczeń będzie game changerem na miarę tego z 3 października 2019 roku, gdy TSUE wydał wyrok w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak.
Drudzy nie spodziewają się wielkiej fali pozwów o waloryzację czy odszkodowanie kierowanych przez kredytobiorców. Zauważają we frankowiczach przede wszystkim chęć uwolnienia się od skrajnie abuzywnej umowy, a nie wzbogacenia się, wbrew temu, co twierdzi dziś w mediach sektor bankowy.
Co ciekawe, część ekspertów dość przewrotnie wskazuje, że negatywny (dla banków) wyrok TSUE może w gruncie rzeczy im pomóc. Jak to możliwe? Chodzi o to, że sektor w końcu zyska jasność w kwestii rozliczeń i porzuci niezwykle kosztowną strategię przedłużania na siłę postępowań, które nie mają przecież szans skończyć się dla niego dobrze.
Banki co roku tracą miliony na bezowocne apelacje, skargi kasacyjne i kontr pozwy o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Pojedynczy spór z kredytobiorcą oznacza dla nich przeciętnie wydanie kilkudziesięciu tysięcy złotych na koszty związane z procesem – a gdzie w tym wszystkim jeszcze samo rozliczenie się z klientem, będące wynikiem upadłej umowy?
Banki mogłyby dogadywać się z frankowiczami taniej i szybciej, gdyby akceptowały wyroki sądów I instancji i rozliczały się z klientami bez zbędnych opóźnień.
Plan banków na czas po wyroku TSUE: akcja dysKREDYTacja
Skoro banki nie mogą obecnie liczyć na pomoc rządu ani na zrozumienie sędziów TSUE, muszą radzić sobie same. Robią to tak, jak potrafią najlepiej – uciekają się do manipulacji i ordynarnej propagandy, którą od tygodni przepełnione są branżowe media. Dziennikarze, czy też może „dziennikarze”, zastanawiają się w swoich tekstach czy:
- banki stać na rozliczenie sankcji darmowego kredytu
- sektor bankowy może upaść „przez frankowiczów”
- sankcja darmowego kredytu dla frankowiczów będzie sprawiedliwa społecznie
- problemy sektora związane z kredytami frankowymi pogrążą polską gospodarkę.
Bankowcy przyklaskują na clickbaitowe tytuły i katastroficzne wizje kreślone przez autorów takich tekstów. Przekaz trafia pod „strzechy” i zasiewa wątpliwości wśród różnych grup społecznych.
Złotówkowiczów, którzy po 11 podwyżkach stóp procentowych spłacają dziś horrendalne raty. Osób, które zamiast wziąć kredyt, pracowały na dwa etaty, by kupić dom czy mieszkanie za gotówkę.
A nawet części frankowiczów, którzy wciąż pokornie spłacają wadliwe zobowiązania i są przekonani, że sektor nie udzielał tych kredytów z premedytacją, a zatem nie należy karać go za skutki procederu frankowego.
Cel sektora bankowego jest w gruncie rzeczy prosty: chodzi o to, by stworzyć w Polsce taki nastrój społeczny, który przekona polityków, że ustawa „antypozwowa” jest nie tylko potrzebna, ale i chciana. I że może przysporzyć rządzącym sympatii.
Brzmi niewykonalnie, ale nie takie kampanie medialne realizowały już banki. Wierzą, że i tym razem się uda. Nie mają zresztą wyjścia, bo szanse na zmianę orzeczniczą czy na to, że frankowicze sami odstąpią od swoich roszczeń są właściwie żadne.
Coraz więcej osób śledzących medialny spór o franki zastanawia się, jak to naprawdę jest z tymi bankami – czy rzeczywiście nie stać ich na wzięcie odpowiedzialności za proceder frankowy? Zdaniem prawników frankowych, a nawet części środowiska bankowego absorpcja kosztów sankcji darmowego kredytu jest możliwa bez zachwiania równowagą sektora, pod warunkiem, że będą one rozłożone w czasie.
Od kilkunastu miesięcy banki zarabiają w Polsce rekordowe kwoty, głównie dzięki wysokim stopom procentowym. Padają rekordy – np. w 2022 roku sektor zarobił 13,1 mld zł netto, czyli o ok. 120 proc. więcej niż rok wcześniej.
Początek tego roku także okazał się bardzo owocny dla sektora – duże banki giełdowe, które są najbardziej uwikłane w hipoteki frankowe, zakończyły I kwartał z zyskiem, a część z nich podwoiła swój zarobek rok do roku. Jest to o tyle interesujące, że Polacy zaciągają obecnie znacznie mniej kredytów niż w 2020 i 2021 roku.
Przykładowo we wrześniu 2022 roku zainteresowanie hipotekami złotowymi (w porównaniu do analogicznego okresu 2021 roku) było słabsze aż o 70 proc. Banki zarabiają więc zauważalnie więcej, sprzedając znacznie mniej produktów finansowych. I nic nie wskazuje, aby w następnych latach miało się to zmienić – eksperci nie mają złudzeń: wysokie stopy procentowe zostaną z Polakami na dłużej.
Do 2025 czy 2026 roku mogą zostać nieznacznie obniżone, ale nie zbliżą się do poziomu z okresu epidemii. Era drogich kredytów, niekorzystna dla konsumentów i niezwykle opłacalna dla banków, będzie zatem trwać w najlepsze, a więc trudno współczuć bankom, że będą musiały podzielić się swoimi zyskami z wprowadzonymi w błąd konsumentami, którzy walczą dziś o sprawiedliwość w sądach.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Frankowiczów. Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!