Sektor bankowy wziął sobie do serca rady szefa KNF, udzielone przed kilkoma tygodniami na spotkaniu z prezesami – nie tylko ujednolica swój przekaz medialny, ale próbuje zdyskredytować stronę przeciwną poprzez działania marketingowe balansujące na granicach etyki. Związek Banków Polskich rozpoczął właśnie oszczerczą kampanię, podejmując próbę podkopania wiarygodności pełnomocników prawnych, którzy pomagają konsumentom w odzyskaniu należnych im pieniędzy. Frankowicze mogą uczyć się na przykładzie ZBP, jak będzie wyglądał marketing banków w następnych miesiącach, a także jakimi metodami banki będą chciały zachęcić niezdecydowanych do ugód. Czy po wyroku TSUE ktokolwiek uwierzy jeszcze w zmanipulowany przekaz bankowców?
- Sektor bankowy stawia na nowoczesne metody promocji ugód frankowych i próbuje dotrzeć do frankowiczów przez Internet. Służyć temu ma już nie tylko bankowość elektroniczna, ale również social media i… specjalna strona zarządzana przez Związek Banków Polskich
- Na stronie kredytobiorca może się dowiedzieć, dlaczego – według twórców witryny – warto zawrzeć ugodę z bankiem, a także z jakich powodów jest ona korzystniejsza niż proces
- ZBP bardzo wybiórczo traktuje dane dotyczące spraw o franki i stosuje niewyszukane manipulacje, by zasiać we frankowiczach wątpliwość co do opłacalności pozwu sądowego
- Bankom zależy również, by konsumenci uznali, że unieważnienie umowy im się po prostu nie należy, ponieważ jest (wg kredytodawców) niesprawiedliwe społecznie. Czy bankierzy myśleli o sprawiedliwości, gdy podpisywali z konsumentami wadliwe umowy?
Kredytobiorco, nie bądź samolubny i podpisz ugodę z bankiem. Nie daj się prosić
To zadziwiające, jak zmieniła się retoryka sektora bankowego w zakresie kredytów frankowych. Jeszcze kilka lat temu butni bankierzy nie chcieli w ogóle słuchać o polubownych rozwiązaniach podsuwanych im przez polityków.
Zasłaniali się legalnością umów, kwestiami finansowymi, a nawet konstytucją RP, byleby tylko nie dopuścić do legislacyjnych rozwiązań w obszarze kredytów pseudowalutowych.
Dziś to już przeszłość. Bankowcy zrozumieli, że popełnili błąd, nie rozwiązując sporu z konsumentami, gdy się tylko pojawił. Obecnie banki są stroną pozwaną w setkach tysięcy postępowań o franki, i – jeśli nie nastąpi radykalna zmiana w linii orzeczniczej sądów – przegrają znaczną część tych sporów, tak jak miało to miejsce w zeszłym roku, gdy sektor odniósł prawomocną porażkę w niemal 99 proc. spraw o tę grupę kredytów.
Teraz to banki zabiegają o uwagę frankowiczów i skłaniają ich do rozpoczęcia procedury mediacyjnej. Oczywiście nie mogą tego robić, wysyłając swoich pracowników na ulicę z kolorowymi transparentami, choć gdyby takie działanie miało przynieść wymierne efekty, to kto wie, czy sektor nie zacząłby go rozważać.
Odchodząc jednak od żartów, banki stosują metody na miarę aktualnego klimatu prawnego i społecznego. Ten jest dziś inny niż w 2015 roku, gdy spór o kredyty pseudowalutowe nabierał na sile.
Linia orzecznicza polskich sądów jest jednolita, a świadomość konsumentów w zakresie wadliwości umów znacznie większa niż lata temu. Uwzględniając tę rzeczywistość, banki muszą docierać do kredytobiorców uważniej i dużo sprytniej niż kiedyś.
Służą temu nowoczesne kanały komunikacji, w tym nie tylko bankowość elektroniczna, ale także social media i specjalnie tworzone kampanie online. Przykład takiej kampanii możemy podziwiać pod domeną bankiwpolsce.pl, zarejestrowaną przez Związek Banków Polskich.
Co znajdziemy na wspomnianej stronie? Rozbudowaną zachętę do skorzystania z ugody, czyli konwersji kredytu frankowego na złotowy, a także szereg technik mających odwieść kredytobiorcę od składania pozwu. Związek Banków Polskich reklamuje ugody sektora jako rozwiązanie szybkie, tanie, pewne, a także sprawiedliwe wobec innych kredytobiorców. Brzmi pięknie. A jak jest w istocie?
- podpisanie ugody istotnie okazuje się rozwiązaniem dość szybkim – od wysłania wniosku do zawarcia porozumienia mija zwykle zaledwie kilka tygodni. Nie ma nic zaskakującego w tym, że zawarcie aneksu do umowy zajmuje znacznie mniej czasu niż przejście przez dwie instancje sądowe i prawomocne unieważnienie kredytu. To miłe, że przynajmniej w tej jednej kwestii Związek Banków Polskich nie mija się z prawdą
- czy podpisanie ugody z bankiem jest tanie? To zależy, przez pryzmat czego na nie patrzymy. Jeśli jedynie porównujemy koszty ugody z pozwem, to tak, ugoda jest tańsza niż proces sądowy, ale tylko krótkoterminowo: unieważniając swój kredyt, frankowicz zyskuje wielokrotność korzyści proponowanych przez bank w drodze ugody. Co więcej, zwykle otrzymuje także zwrot kosztów sądowych, które mogą wynieść łącznie niemal 19 tys. zł. ZBP woli jednak nie przypominać o tym kredytobiorcom, bo psułoby to narrację
- pod znakiem zapytania stoi także pewność ugody. O co chodzi? A chociażby o kwestię rozliczeń z fiskusem po podpisaniu takiego porozumienia. Procedura formalna, przez którą musi przejść frankowicz, by uzyskać zwolnienie jest dość skomplikowana. Nie każdy też skorzysta z przywileju zwolnienia podatkowego – nie jest ono dostępne np. dla kredytobiorców, którzy nie zamieszkiwali w kredytowanej nieruchomości. Z kolei frankowicz, który unieważni swoją umowę, jest zwolniony z podatku od uzyskanych korzyści bez względu na to, czy kupił nieruchomość pod własne cele mieszkaniowe, czy też nie
- sprawiedliwość społeczna, o której wspomina ZBP, to największa kpina z odwiedzających stronę. Jak bowiem sprawiedliwe może być rozwiązanie, wskutek którego kredytobiorca konwertuje swój kredyt na złotówki, materializując ryzyka z tym związane w najmniej dogodnym dla niego momencie (chodzi oczywiście o wysoki WIBOR) i staje się posiadaczem zobowiązania, którego bank w normalnych okolicznościach po prostu by mu nie udzielił? Nie można bowiem zapominać, że kredyty frankowe były bardzo często wybierane przez tych konsumentów, którym bank nie chciał udzielić mniej ryzykownego na tamten czas kredytu złotówkowego.
Czy szkalowanie prawników pomoże bankowcom w osiągnięciu celu?
Związek Banków Polskich nie poprzestaje jednak na reklamowaniu ugód i… podejmuje próbę zdyskredytowania kancelarii prawnych, które reprezentują konsumentów w sądach. Twórcy strony przekonują, że rynek pozwów frankowych jest wart 3,5 mld zł, a jedna z firm zajmujących się sprawami o franki zarobiła w I kwartale br. 33 miliony złotych „na czysto”, podwajając swój wynik z zeszłego roku.
To zadziwiająca hipokryzja ZBP, reprezentującego sektor bankowy, który w 2022 roku zarobił ponad 13 mld zł netto, czyli… o ok. 120 proc. więcej niż rok wcześniej. I to mimo zwalniającej akcji kredytowej – banki w roku ubiegłym udzieliły o ok. połowę mniej kredytów niż w roku 2021! Czy Związek Banków Polskich naprawdę myśli, że kredytobiorcy nie wychwycą fałszywych nut w tej narracji?
Jakby tego było mało, ZBP zarzuca kancelariom frankowym… stosowanie klauzul abuzywnych oraz niejasnych zasad wynagrodzenia. Nie wspomina jednak, że jest to domena tzw. pseudokancelarii w formie spółek kapitałowych, a nie profesjonalnych kancelarii adwokackich i radcowskich, które są związane kodeksem etyki i obowiązuje je znacznie bardziej surowy reżim niż zwykłych przedsiębiorców.
Bankom zależy jednak na roztoczeniu złej sławy pseudokancelarii na wszystkie podmioty zajmujące się sprawami o franki, tak aby kredytobiorca miał wątpliwości, czy może ufać swojemu pełnomocnikowi prawnemu.
Sektor woli, aby konsumenci bardziej ufali pracownikom banków, którzy niemalże staną na głowie, by odwieść klienta od pozwu i nakierować go na konwersję kredytu na złotówki. W tym celu będą używać argumentów mających niewiele wspólnego z rzeczywistością, takich jak np. niepewność orzecznicza.
Bankowcy nie mają uczciwych sposobów na przekonanie klientów do ugód, ponieważ te są po prostu niekorzystne, a w dodatku sprowadzają na konsumentów zupełnie nowe zagrożenia, wynikające w głównej mierze ze zmiany stawki oprocentowania.
Należy spodziewać się tego, że w najbliższych tygodniach i miesiącach powstaną dziesiątki wspólnych i indywidualnych kampanii sektora, których celem będzie ponowne wypromowanie ugód. Wszystko jednak wskazuje na to, że banki doszły już do ściany, gdy chodzi o konwersje wadliwych kredytów i jedyne, co im pozostaje, to dotwarzanie kolejnych rezerw na unieważnienia spornych umów, które są tylko kwestią czasu.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Frankowiczów. Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!