Opadł już pierwszy kurz po czwartkowych wyrokach TSUE w sprawach C-520/21 i C-287/22. Sektor bankowy po pierwszym szoku zdołał już wziąć się w garść i opracować zarys nowego planu, który ma mu umożliwić minimalizację skutków zmiany otoczenia prawnego w sprawach o kredyty pseudowalutowe. Okazuje się, że bankowcy wcale nie poszli po rozum głowy i nie zamierzają postawić na diametralną zmianę strategii. Dalej chcą bezowocnie trwonić pieniądze na procesy i masowo pozywać frankowiczów o zapłatę. Tym razem jednak chcą rościć już nie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, ale o… waloryzację świadczeń wskaźnikiem inflacji. Dlaczego sektor bankowy nie chce przyjąć do wiadomości, że dodatkowe środki ponad użyczony kapitał są mu nienależne i usilnie brnie w otwarty konflikt, którego po prostu nie może wygrać?
- W czwartek TSUE potwierdził, że banki nie mają prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału, ale bankowcy zdają się nie przyjmować tego faktu do wiadomości. Zapowiadają kolejne kontrpowództwa wobec frankowiczów
- Zdaniem ekspertów takie podejście banków nic im nie da, ponieważ TSUE w wyroku dla sprawy C-520/21 stwierdził, że kredytodawcy nie należy się od klienta nic ponad zwrot użyczonego kapitału
- Zapowiadana fala kontrpowództw powinna więc być odczytywana przez frankowiczów w wymiarze propagandowym: banki ciągle łudzą się, że zasieją ziarno niepewności u konsumentów nieskłonnych do ryzyka i to właśnie do nich kierowany jest nowy komunikat
- Sektor bankowy jest więc skłonny wydać kolejne miliony na obciążanie krajowych sądów wydumanymi powództwami. Ma w tym prawdopodobnie swój ukryty cel. Jaki? Więcej informacji na ten temat znaleźć można w dalszej części artykułu.
Czwartkowe wyroki TSUE w sprawach o franki nokautują sektor bankowy
Czwartek 15 czerwca nie był łatwym dniem dla sektora bankowego – spadły na niego aż dwa niekorzystne wyroki TSUE, niepozostawiające wątpliwości co do tego, jak kształtować się będą w najbliższych latach polskie procesy o franki.
Po pierwsze, Trybunał Sprawiedliwości UE potwierdził to, co już w lutym zakomunikował Rzecznik Generalny. Bank nie ma prawa żądać od konsumenta czegokolwiek ponad zwrot użyczonego kapitału, gdy umowa kredytu została unieważniona z uwagi na obecność klauzul abuzywnych. To główny wniosek płynący z wyroku w sprawie C-520/21.
Po drugie, TSUE nie przekreśla podobnych roszczeń powstałych po stronie konsumentów, które ci kierują pod adresem swoich kredytodawców. Krótko mówiąc, Trybunał jest zdania, że unijne prawo nie stoi na przeszkodzie temu, aby konsumenci pozywali banki o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Należy przy tym podkreślić, że rozpatrywanie zasadności konsumenckich roszczeń w tym przypadku należeć będzie w całości do krajowych sądów.
Po trzecie, unijni sędziowie wydali werdykt w jeszcze jednej sprawie dotyczącej polskiego podwórka kredytów frankowych. Chodzi o sprawę frankowicze vs. Getin Bank, zarejestrowaną pod sygnaturą C-287/22. TSUE w tym przypadku wypowiedział się w kwestii wnioskowanego przez konsumentów zabezpieczenia roszczeń. Zdaniem Trybunału sąd krajowy nie może nie udostępnić konsumentowi prawa do zastosowania środka tymczasowego, w tym wypadku zawieszenia wykonywania umowy kredytowej wraz z zakazaniem bankowi wypowiadania tej umowy oraz zgłaszania długu klienta do BIG, jeśli sporna sprawa toczy się o stwierdzenie nieważności umowy w związku z obecnością w niej klauzul abuzywnych, a przy tym istnieje duża szansa, że racja jest właśnie po stronie konsumenta.
Jak nowe orzeczenia TSUE wpłyną na przebieg toczących się spraw o franki?
- frankowicze będą mogli uzyskać zabezpieczenie roszczeń w swoich sprawach, a zatem powstanie możliwość legalnego wstrzymania spłaty kredytu już na wczesnym etapie sporu sądowego
- zdaniem TSUE zabezpieczenie roszczeń szczególnie należy się kredytobiorcom, którzy już spłacili kapitał kredytu, ale po wyroku w sprawie C-287/22 będą mogli się o nie ubiegać również ci konsumenci, którzy jeszcze nie oddali na rzecz banku nominalnej wartości kredytu
- kontrpowództwa składane przez kredytodawców pod adresem frankowiczów (o opłatę za korzystanie z kapitału) najprawdopodobniej już wkrótce będą masowo oddalane przez sądy
- część kredytobiorców zdecyduje się na rozszerzenie swoich roszczeń – np. o waloryzację należnych im świadczeń wskaźnikiem inflacji czy też o odszkodowanie.
Sankcja darmowego kredytu + nieprzedawnialność roszczeń = zwielokrotnione zagrożenie dla banków
Konsekwencją orzeczeń w sprawach C-520/21 i C-287/22 będzie oczywiście nowa fala frankowych powództw, w dużej mierze zasilona przez ex-frankowiczów, którzy do tej pory niechętnie decydowali się na sądową batalię z bankiem z obawy przed kontrpozwem.
Teraz takie osoby z dużo większą pewnością siebie będą starały się odzyskać środki nadpłacone bankowi ponad kapitał kredytu. A jest o co walczyć, bo bank zarabiał nie tylko na oprocentowaniu, ale i na spreadach walutowych, którymi obciążał swojego klienta.
Wnioski płynące z nowych decyzji TSUE krzyżują się z tymi wynikającymi z poprzednich orzeczeń zapadłych w Luksemburgu. I stwarzają dla banków zwielokrotnione zagrożenie. O co chodzi? A choćby o wyrok, który zapadł 8 września 2022 roku w sprawie o sygnaturze C-82/21.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej stwierdził wówczas, że roszczenia o zwrot niesłusznie pobranych świadczeń przysługujące konsumentowi wobec przedsiębiorcy nie ulegają przedawnieniu, jeśli nie wiedział on o nieuczciwym charakterze warunku umownego, na podstawie którego dokonywał płatności.
Co za tym idzie, konsument może żądać zwrotu nienależnie spełnionych świadczeń, nawet jeśli spłacił w całości swój abuzywny kredyt wiele lat temu. Termin przedawnienia, wynoszący od lipca 2018 roku 6 lat, ma swój początek w momencie, w którym konsument dowiedział się, że jego umowa może być nieważna w związku z obecnością w niej klauzul niedozwolonych. Rozsądnie rzecz biorąc, taką wiedzę konsument powinien uzyskać dopiero po wyroku w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak, wydanym 3 października 2019 roku.
To w połączeniu z czerwcowymi wyrokami TSUE może skłonić wielu frankowiczów do sformułowania pod adresem banku pozwu o zapłatę, co spowoduje z kolei, że banki będą musiały odpisać kolejne miliardy na ryzyko prawne dawno spłaconych umów.
Banki szukają nowego sposobu na uniknięcie odpowiedzialności za proceder frankowy
Nic dziwnego, że sektor bankowy zareagował bardzo nerwowo na wczorajsze orzeczenia Trybunału. Na konferencji prasowej zorganizowanej przez Związek Banków Polskich jego prezes Tadeusz Białek negatywnie wypowiedział się o wyrokach, podkreślając, że uprzywilejowują one jedną wybraną grupę kredytobiorców.
Wg ZBP skutkiem orzeczenia ma być obciążenie kosztami wyroku (w sprawie C-520/21) wszystkich pozostałych klientów. Zdaniem Białka pod znakiem zapytania stoi sens udzielania przez sektor kredytów długoterminowych, wskazał też na negatywne skutki wyroku w aspekcie zdolności sektora do finansowania krajowej gospodarki.
Wczoraj przedstawiciele ZBP sprawiali wrażenie nieco zaszokowanych podejściem TSUE. Oczywiście bankowcy spodziewali się, że wyrok TSUE w sprawie C-520/21 będzie prokonsumencki, ale chyba liczyli na to, że choć ten w kwestii zabezpieczenia roszczeń okaże się mniej druzgocący dla sektora. Dziś banki występują w mediach już z nową dopracowaną narracją. Jeśli ktoś łudził się, że bankowcy ukorzą się przed klientami i zaproponują im korzystniejsze ugody, niestety odczuje pewien zawód.
Bankowcy nie składają broni i ani myślą odstępować od swoich roszczeń o zapłatę. Przeciwnie, banki zapowiadają nową strategię w sprawach wytaczanych konsumentom. Nie będą już wprawdzie żądać wprost wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, ale za to wystąpią z roszczeniami o… waloryzację tegoż kapitału wskaźnikiem inflacji!
Eksperci prawni nie zostawiają suchej nitki na nowym pomyśle bankowców. Podkreślają, że wyrok TSUE w sprawie C-520/21 jest znacznie szerszy niż chcieliby tego bankowcy, ponieważ wskazuje, że przedsiębiorca, którego umowa z konsumentem została uznana za nieważną przez wzgląd na abuzywne zapisy, nie może żądać od swojego klienta niczego ponad zwrot udzielonego kapitału.
Tymczasem bankowcy wychodzą z dość prymitywnego założenia, że jeśli TSUE nie chce im pozwolić wejść drzwiami, to wejdą oknem. Czy ta metoda może przynieść wymierne korzyści?
Należy uznać to za bardzo wątpliwe, a nowa narracja medialna sektora ma prawdopodobnie dwa główne cele. Pierwszym jest oczywiście zniechęcenie niezdecydowanych do wchodzenia na ścieżkę sądową.
Banki chcą nadal utrzymać wrażenie niepewności prawnej – w końcu zanim TSUE wypowie się na temat prawa kredytodawcy do waloryzacji świadczeń, miną długie miesiące. To kluczowe, by sektor zdołał zawrzeć z klientami jak najwięcej ugód frankowych. Dlatego należy się spodziewać, że banki nie tylko będą składały zaktualizowane kontrpowództwa pod adresem klientów, ale również że będą podgrzewać atmosferę wokół projektowanej w KNF ustawy „antyfrankowej”.
Co prawda rządzący nie chcą pomagać bankom za pomocą systemowych rozwiązań, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby przedstawiciele sektora głośno zastanawiali się w wywiadach z mediami nad możliwością zmiany tego podejścia tuż po wyborach.
Banki dostosowują narrację, by… nie drażnić złotówkowiczów?
Sektor bankowy ma jeszcze jeden powód, by z całych sił zapierać się przed uznaniem racji frankowiczów i poddaniem decyzji TSUE. Bankowcy wiedzą doskonale, że w kolejce do złożenia pozwu stoją także złotówkowicze, których kontrakty mogą okazać się tak samo abuzywne jak te frankowe.
Już teraz niektórzy prawnicy mówią wprost, że oba czwartkowe wyroki TSUE będą mieć znaczenie dla kredytobiorców jako ogółu, a nie tylko dla frankowiczów. Będzie można posłużyć się unijną interpretacją także w tych sporach, które już toczą się lub dopiero będą się toczyć o hipoteczne kredyty złotowe.
Właśnie dlatego banki zainwestują kolejne miliony na z pozoru bezsensowne i donikąd nieprowadzące kontrpowództwa frankowe – wiedzą po prostu, że jeśli złożą broń i zaakceptują swoją winę w procederze frankowym, zachęcą posiadaczy umów złotowych do sformułowania swoich roszczeń i walki o zakwestionowanie kontraktów opartych o WIBOR.
Bankowcy szaleją z wściekłości, a kancelarie prawne robią swoje…
Podczas gdy sektor bankowy na okrągło pracuje nad uchronieniem swoich kapitałów przed sankcją darmowego kredytu, kancelarie prawne wyspecjalizowane w pomocy frankowiczom spokojnie pracują na sukces swoich klientów.
Wyniki ich pracy są wymierne: w sądach zapada coraz więcej prawomocnych orzeczeń unieważniających frankowe kontrakty, a znaczna część tych wyroków wydawana jest już w 2-3 lata od zainicjowania sporu z bankiem. Przykłady niedawno wydanych prawomocnych już orzeczeń prezentujemy poniżej.
Nieważny kredyt frankowy w GE Money Bank. BPH S.A. przegrywa sprawę w 23 miesiące
22 marca 2023 roku to dzień, w którym klienci kancelarii adwokata Pawła Borowskiego prawomocnie unieważnili swój kredyt frankowy zaciągnięty w GE Money Banku, a następnie obsługiwany przez BPH S.A. z siedzibą w Gdańsku. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu podjął decyzję w sprawie I ACa 1208/22 i uznał sporną umowę za nieważną, czyli przychylił się do ustaleń Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze, potwierdzonych wyrokiem z dnia 17 maja 2022 roku. Sąd Apelacyjny uwzględnił zarzut zatrzymania podniesiony przez bank, co nie zmienia faktu, że umowa została trwale wyeliminowana z obrotu prawnego, a kredytobiorcy nie muszą już spłacać kolejnych rat kredytu. Ich zysk z unieważnienia umowy wyniósł 205 tys. zł.
Warszawski sąd w 18 miesięcy unieważnia kredyt frankowy mBanku
Bardzo podobny wyrok do opisanego wyżej zapadł w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie dnia 30 stycznia 2023 roku w sprawie I ACa 463/22. Podobnie jak we Wrocławiu, warszawska apelacja skutkowała prawomocnym stwierdzeniem nieważności umowy, tym razem zawartej w 2007 roku z mBankiem S.A. Wpierw o nieważności spornej umowy zdecydował Sąd Okręgowy, w którym spór toczył się pod sygnaturą XXVIII C 8194/21. Apelacja banku nie zmieniła decyzji sądu w tym zakresie. Bankowi udało się jednak skutecznie podnieść zarzut zatrzymania. Warte podkreślenia jest to, że sprawa przeszła przez obie instancje w zaledwie 18 miesięcy, a klienci Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, która prowadziła sprawę, w wyniku unieważnienia abuzywnego kontraktu uzyskali ponad 202 tys. zł.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Frankowiczów. Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!