Niestety po raz kolejny sprawdza się przysłowie „Polak mądry po szkodzie”. Kancelarie prawne donoszą, że coraz więcej Frankowiczów, którzy pospieszyli się z zawarciem ugód, zaczyna interesować się możliwością ich unieważnienia. O próbach zakwestionowania ugód na drodze reklamacyjnej, a także sądowej niedawno wspominał w rozmowie z jednym z portali Prezes ZBP. Pomimo tego, że banki na ogół zawierały w treści dokumentacji ugodowej klauzulę dotyczącą zrzeczenia się przez kredytobiorcę roszczeń wobec banku z tytułu wadliwej umowy frankowej, prawnicy są zdania że ugodę można podważyć, jeżeli konsument nie miał pełnej świadomości co do korzyści, z których rezygnuje oraz wad prawnych takiej ugody. Eksperci nie ukrywają jednak, że unieważnienie ugody przez sąd może być trudne. Lepiej wcześniej dwa razy się zastanowić, czy warto ponownie zaufać bankom i podpisać ugodę, niż później żałować pochopnej decyzji.
- Warto podjąć próbę podważenia zawartej z bankiem ugody frankowej, bo korzyści z unieważnienia w sądzie umowy kredytowej są kilkakrotnie wyższe od wątpliwych zysków z ugody.
- Szczególnie po korzystnym dla Frankowiczów wyroku TSUE do sprawy C-520/21 ugoda z bankiem jest bardzo słabą alternatywą dla unieważnienia wadliwej umowy na drodze sądowej. Kredytobiorcy nie muszą już obawiać się ze strony banków roszczeń wykraczających ponad zwrot kapitału kredytu.
- Prawnicy oceniają, że skuteczne podważenie zawartej z bankiem ugody pozasądowej jest możliwe, jeżeli bank nie przedstawił pełnej informacji pozwalającej porównać korzyści z ugody do zysków z drogi sądowej i jednoznacznie nie poinformował konsumenta, że umowa kredytowa zawiera klauzule abuzywne, co może prowadzić do jej nieważności.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Duże zainteresowanie Frankowiczów unieważnianiem ugód
Po kilku miesiącach regularnych podwyżek stóp procentowych Frankowicze, którzy szybko zdecydowali się zawrzeć z bankami ugody, zaczęli odczuwać skutki swoich decyzji. Dotyczy to zwłaszcza osób, które przeszły na kredyt złotowy z oprocentowaniem zmiennym bazującym na wskaźniku WIBOR.
Raty takich przewalutowanych na złotówki kredytów nierzadko wzrosły dwukrotnie. Wielu spośród tych Frankowiczów już od dawna zastanawia się, czy nie podjęli decyzji o ugodzie zbyt pochopnie.
Czara goryczy przelała się jednak w połowie czerwca br., kiedy TSUE wydał korzystny dla Frankowiczów wyrok, zgodnie z którym banki nie mają prawa żądać z tytułu abuzywnych umów frankowych niczego więcej ponad zwrot kapitału kredytu oraz ewentualnych odsetek za opóźnienie należnych dopiero od daty wezwania do zapłaty.
Orzeczenie to oznacza, że Frankowicze składający do sądów pozwy przeciwko bankom nie muszą obawiać się dodatkowych roszczeń, które często banki formułowały w kontrpozwach (chodzi zarówno o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, jak i waloryzację świadczenia oraz wszelkie inne formy rekompensaty dla banków). Tymczasem to kredytobiorcy mogą domagać się od banków dodatkowych roszczeń w związku z abuzywnymi umowami kredytowymi.
Po tym wyroku stało się jasne, że banki nie dostaną od Frankowiczów unieważniających masowo swoje umowy w sądach ani złotówki więcej niż wynosi kwota nominalna kredytu. Skutkiem prawomocnego uznania umowy kredytowej przez sąd za nieważną jest zobowiązanie stron do zwrotu wzajemnych świadczeń. Bank musi oddać kredytobiorcy całość wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, opłat i prowizji związanych z kredytem, a kredytobiorca ma do oddania tylko kwotę pożyczonego kapitału. Nie trzeba też już spłacać kolejnych rat kredytu.
Tymczasem Frankowicze, którzy uwierzyli w kłamliwą narrację banków przekonujących, że ugody są próbą wyjścia naprzeciw ich trudnej sytuacji i skusili się na takie porozumienie, wpakowali się w kabałę. Nie dość, że muszą przez kilkanaście kolejnych lat płacić bankom raty kredytu, to są one na ogół sporo wyższe niż spłacane według harmonogramu frankowego. Nic zatem dziwnego, że ex-Frankowicze czują się ponownie oszukani przez banki i szukają sposobów na unieważnienie niekorzystnych ugód.
Na temat zainteresowania podważaniem ugód frankowych donoszą nie tylko kancelarie prawne, ale także same banki, w tym ZBP. Czy warto podważyć ugodę? Na pewno unieważnienie umowy kredytowej przez sąd przynosi wielokrotnie wyższe korzyści niż najbardziej atrakcyjne ugody oferowane przez banki.
Za pomocą dostępnych online narzędzi typu Kalkulator Frankowicza można porównać szacunkowe korzyści z ugody oraz z wyroku unieważniającego umowę i przekonać się jak niska jest opłacalność ugód. Warto więc spróbować unieważnić ugodę frankową. Pojawia się jednak inne pytanie: jakie są szanse na unieważnienie takiej ugody?
Czy da się unieważnić ugodę frankową?
Ugoda to nic innego jak umowa cywilna zawarta pomiędzy bankiem a kredytobiorcą – konsumentem. Powinna ona zatem spełniać standardy informacyjne określone między innymi w unijnej Dyrektywie 93/13.
Banki wyciągnęły lekcję z historii frankowej i tym razem zadbały, aby w dokumentacji ugodowej znalazło się szereg informacji dotyczących skutków zawarcia ugody. Na ogół w treści ugody znajduje się także oświadczenie kredytobiorcy o rezygnacji z roszczeń wobec banku z tytułu umowy kredytu frankowego.
Problem w tym, że informacje podawane przez banki w dokumentacji ugodowej nie zawsze pozwalały kredytobiorcom na podjęcie w pełni świadomej decyzji co do skutków ekonomicznych i prawnych wyboru wariantu polubownego załatwienia sporu zamiast ścieżki sądowej.
Wśród szeregu danych przedstawionych przez banki często trudno doszukać się informacji na temat sumy wniesionej do banku w formie rat, całkowitego kosztu kredytu po konwersji na złotówki, jak również obszernego pouczenia co do ryzyka zmiennej stopy procentowej.
Przykładowo, jeżeli ktoś zaciągnął w banku kredyt frankowy o wartości 300 tys. zł i do tej pory wpłacił w ratach kwotę 370 tys. zł, to po unieważnieniu umowy przez sąd nie musi już dalej płacić rat, a bank jest zobowiązany zwrócić mu różnicę w kwocie 70 tys. zł plus odsetki za opóźnienie od kwoty roszczenia oraz opłaty i prowizje związane z kredytem. Tymczasem bank proponuje ugodę i redukcję salda zadłużenia z kwoty 320 tys. zł do 200 tys. zł, a co więcej, sugeruje że jest to świetny interes. W ten sposób kredytobiorca zamiast otrzymać zwrot 70 tys. zł musi oddać do banku jeszcze 200 tys. zł i płacić przez kolejne kilkanaście lat wysokie raty.
Jeżeli bank nie podał kredytobiorcy jasnej informacji, że umowa kredytowa zawiera klauzule abuzywne, które z dużym prawdopodobieństwem mogą prowadzić do jej nieważności i nie pokazał skutków ekonomicznych takiego wyroku w porównaniu do skutków zawarcia ugody, to można uznać że nie dopełnił obowiązków informacyjnych, a nawet mógł konsumenta wprowadzić w błąd.
Tym bardziej jeżeli w treści ugody znalazła się sugestia, że w przypadku unieważnienia przez sąd umowy kredytobiorca – poza zwrotem kapitału kredytu – musi liczyć się z zapłatą wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Po wyroku TSUE do sprawy C-520/21 wiadomo, że banki nie mogą wysuwać takich roszczeń, ale także przed tym wyrokiem banki nie miały ku temu podstaw prawnych.
Prawnicy potwierdzają, że istnieją szanse na unieważnienie przez sąd zawartej z bankiem ugody. Obalenie ugody frankowej wymagałoby jednak wniesienia powództwa przeciwko bankowi i wykazania, że na podstawie przedstawionych przez bank informacji konsument nie mógł podjąć w pełni świadomej decyzji, m.in. dlatego że nie znał korzyści, z których rezygnuje.
Można tutaj odwołać się do wyroku TSUE w sprawie C-452/18 z lipca 2020 roku, w którym stwierdzono, że konsument zawierając ugodę powinien znać zarówno utracone korzyści, jak i ryzyka związane z podpisaniem ugody. Innymi słowy, konsument ma prawo domagać się unieważnienia przez sąd zawartego z bankiem porozumienia pozasądowego, jeżeli dowiedzie, że nie był świadomy wad takiej ugody.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!