Komisja Nadzoru Finansowego to jeden z nielicznych urzędów w kraju, który jednoznacznie stoi po stronie banków w sprawie tzw. procederu frankowego. Nie inaczej jest w przypadku kwestii WIBORu, stawki referencyjnej, co do której uczciwości kredytobiorcy mają wiele zastrzeżeń. KNF wydała na początku lipca br. opinię, z której wynika, że WIBOR jest wskaźnikiem miarodajnym, zdolnym do pomiaru rynku i realiów gospodarczych. Opinia ta jest szeroko krytykowana przez ekspertów ze środowiska prawnego zajmujących się kwestionowaniem potencjalnie wadliwych umów kredytowych. Ich zdaniem opinia jest ogólna i niewiele wnosi do publicznej dyskusji na temat niedoskonałości wskaźnika. Czy krajowe sądy, wydając wyroki w sprawach o WIBOR, będą sugerować się opinią Komisji?
- Komisja Nadzoru Finansowego zdecydowała się na przeprowadzenie własnej oceny zdolności stawki WIBOR do pomiaru rynku i realiów gospodarczych. Według KNF oceniany wskaźnik referencyjny nie budzi zastrzeżeń w kluczowych obszarach będących obiektem analizy
- W swojej ocenie KNF brała pod uwagę m.in. kryteria takie jak transakcyjność danych wyjściowych oraz reprezentatywność danych pochodzących z rynku bazowego
- Zdaniem niezależnych ekspertów WIBOR może być kwestionowany w sądach z wielu powodów, a jednym z nich jest niereprezentatywność danych zgłaszanych przez panelistów: stawka nierzadko ustalana jest w oparciu o dane hipotetyczne, a nie rzeczywiste transakcje z rynku międzybankowego
- Eksperci pytani o wpływ oceny KNF na krajowe orzecznictwo uspokajają: sądy doskonale zdają sobie sprawę ze stronniczości Komisji i mało prawdopodobne, aby traktowały jej opinię jako wyznacznik miarodajności WIBORu.
KNF broni WIBORu przed pozwami kredytobiorców. Czy skutecznie?
Portale informacyjne od wielu miesięcy donoszą o rosnącym zainteresowaniu kredytobiorców złotowych pozwami pod adresem banków „o WIBOR”. Złotówkowicze na wzór frankowiczów za pośrednictwem wyspecjalizowanych kancelarii prawnych formułują pozwy pod adresem kredytodawców i domagają się wykreślenia stawki oprocentowania ze swoich umów. Argumentów, którymi się posługują, jest co najmniej kilka. Oto najważniejsze:
- niemiarodajność stawki referencyjnej, która coraz częściej ustalana jest w oparciu o dane hipotetyczne, tzw. kwotowania wiążące, przekazywane przez 10 dużych banków i biorące udział fixingu
- niedopełnienie obowiązku informacyjnego przez bank co do potencjalnie nieograniczonego ryzyka związanego ze wzrostem stawki WIBOR, a także wpływem tego wzrostu na wysokość zobowiązania
- brak korelacji pomiędzy wysokością stawki WIBOR a kosztem finansowania akcji kredytowej po stronie banków – sektor bankowy w Polsce cechuje nadpłynność, a banki nie muszą pożyczać pieniędzy od siebie nawzajem, by mieć środki na udzielanie kredytów hipotecznych. Mimo to narzucają kredytobiorcom wysokie oprocentowanie kredytów, niekorespondujące z rzeczywistym kosztem pozyskania kapitału.
Nie da się ukryć, że argumenty przeciwników WIBORu są mocne, a na początku lipca w Sądzie Rejonowym w Zielonej Górze zapadł pierwszy (jak na razie nieprawomocny) wyrok wykreślający stawkę referencyjną z umowy kredytowej powoda (sygnatura akt sprawy I C 819/23). To oczywiście woda na młyn kancelarii prawnych, które twierdzą, że to dopiero początek wojny o kredyty złotowe i wskazują, że sprawy mogą szybko przybrać taki obrót, jak w przypadku sporów o umowy frankowe. Nic więc dziwnego, że na zwiększone zainteresowanie pozwem po stronie kredytobiorców złotowych dość nerwowo reaguje Komisja Nadzoru Finansowego, która latami biernie przyglądała się, jak banki udzielały konsumentom ryzykownych i nieprzewidywalnych kredytów hipotecznych na zmiennej stopie procentowej.
Proceder został ukrócony dopiero w lipcu 2021 roku, na kilka miesięcy przed rozpoczęciem cyklu podwyżek kosztu pieniądza. Dziś KNF chce być niejako adwokatem WIBORu i wskazuje tę stawkę jako miarodajną, zdolną nie tylko do pomiaru rynku, ale również realiów gospodarczych, do których mierzenia ów wskaźnik został powołany. Przedmiotem analizy Komisji Nadzoru Finansowego w tym przypadku były takie parametry jak:
- reprezentatywność danych zebranych z rynku bazowego, a także reprezentatywność panelistów, czyli podmiotów przekazujących dane wejściowe, biorące udział w fixingu
- transakcyjność danych wejściowych, biorących udział w procesie wyznaczania stawki referencyjnej WIBOR
- możliwość reakcji WIBORu na zmiany w realiach gospodarczych, a także uwarunkowania płynnościowe w sektorze.
Zdaniem KNF, wskaźnik referencyjny WIBOR w sposób prawidłowy reaguje na zmiany w wyżej wymienionych obszarach. Opinia Komisji została poprzedzona przekazaniem przez administratora stawki referencyjnej, GPW Benchmark, jego oceny w zakresie zdolności wskaźnika WIBOR do pomiaru danego rynku/realiów gospodarczych. Komisja podaje, że zakres analizy przeprowadzonej przez GPW Benchmark, podobnie jak jej okres, są zgodne zarówno z unijnym rozporządzeniem BMR, jak i wymaganiami samego Nadzoru.
Czy po ocenie KNF sądy zaczną przyznawać rację bankom?
Czy ta opinia Nadzoru przełoży się na mocniejszą pozycję banków w procesach sądowych? Eksperci są sceptyczni. Powodów, by wątpić w siłę przebicia KNF jest wiele. Po pierwsze, krajowi sędziowie doskonale zdają sobie sprawę z tego, że Komisja sprzyja sektorowi, o czym zdążyli się przekonać przy okazji głośnych spraw o franki. Po drugie, opinia jest bardzo ogólna i pozbawiona celnych argumentów na podparcie sformułowanego stanowiska.
Eksperci zwracają też uwagę na brak przypadkowości w tym, że akurat teraz KNF postanowiła opublikować swoje oficjalne stanowisko w sprawie WIBORu: pozwów o kredyty złotowe jest coraz więcej, dodatkowo TSUE wydał niedawno opinię w sprawie C-287/22 (co prawda dotyczącą bezpośrednio sporu kredytobiorców frankowych z Getinem, ale mającą przełożenie także na sytuację innych klientów banków), z której wynika, że konsument kwestionujący klauzule abuzywne w umowie kredytowej ma prawo do zabezpieczenia swoich roszczeń, a sąd nie powinien odmawiać mu przyznania tego środka tymczasowego.
Eksperci prawni wskazują, że kluczowe będzie udowodnienie, iż zapisy dotyczące stawki referencyjnej znajdujące się w umowie kredytowej są tzw. klauzulami abuzywnymi. Wówczas nie będzie mieć znaczenia, czy podmiot udzielający kredytu korzystał z przyznanych sobie tymi klauzulami uprawnień: zapis niedozwolony nie wiąże konsumenta i powinien zostać wykreślony z umowy.
Zdaniem prawników, uznanie zapisów dotyczących WIBORu za klauzule abuzywne może doprowadzić do ich wyeliminowania z kontraktu. Konsekwencją może być oprocentowanie kredytu wyłącznie marżą banku i rozliczenie kredytodawcy z klientem w zakresie już zrealizowanej nadpłaty.