Opadł pierwszy kurz po wyborach parlamentarnych, a uczestnicy rynku finansowego w Polsce robią, co mogą, by wykorzystać nadchodzącą „zmianę warty” w Sejmie i załatwić swoje interesy. Bankowcy aż się rwą do rozmów z politykami o możliwej ustawie frankowej, z kolei frankowicze nie chcą, aby politycy przyszłego obozu rządzącego zapomnieli, co obiecywali w kampanii wyborczej. Bankom zależy na podsycaniu nastroju niepewności prawnej: starają się wmówić niezdecydowanym frankowiczom, że ci najlepiej zrobią, jeśli wstrzymają się od pozwu. Czy zwlekanie z powództwem o stwierdzenie nieważności umowy to aby na pewno zdroworozsądkowe podejście? A może wręcz przeciwnie – frankowicz, który zostawi tę decyzję na później, może utrudnić sobie dochodzenie roszczeń?
- To już niemal pewne: w efekcie październikowych wyborów do Sejmu i Senatu władzę w kraju obejmie obóz demokratycznej opozycji, na który składają się Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica
- Każde z tych ugrupowań miało własne pomysły na przychylenie frankowiczom nieba. Teraz, po wyborach, kredytobiorcy muszą pilnować, aby politycy nie zapomnieli o swoich obietnicach
- Banki z kolei mają dokładnie odwrotne nadzieje. Nie chcą, aby politycy głaskali frankowiczów po głowach. Wolą, aby usiedli razem z bankowcami do stołu i odkurzyli koncepcję ustawy frankowej
- Eksperci prawni nie mają wątpliwości: teraz jest najlepszy czas na pozwanie banku o kredyt we frankach. Linia orzecznicza sądów nie może być korzystniejsza, a zmiany w kpc pozwalają na sprawniejsze rozpatrywanie napływających powództw.
Jaka będzie polityka nowego rządu wobec frankowiczów, czyli ile są warte przedwyborcze obietnice
Rezultat tegorocznych wyborów do Sejmu i Senatu okazał się dość zaskakujący. Wprawdzie obóz rządzący, składający się w przeważającej większości z posłów Prawa i Sprawiedliwości, zyskał w tych wyborach najlepszy wynik, jednak ilość otrzymanych mandatów nie pozwoli Zjednoczonej Prawicy na samodzielne rządzenie przez kolejną kadencję.
Partia, która jest obecnie u władzy, nie ma właściwie żadnych możliwości koalicyjnych, a przynajmniej nic na to nie wskazuje. Jeśli rząd mniejszościowy nie otrzyma wotum zaufania, szansę na stworzenie gabinetu dostanie demokratyczna opozycja, która zadeklarowała już chęć wspólnego działania.
W skład potencjalnego nowego rządu wejdą Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga (czyli połączone siły PSL i Polski 2050) oraz Lewica. Każda z tych partii miała swoje pomysły na rozwiązanie problemu frankowego:
- posłowie KO promowali w mediach pomysł przyśpieszenia ścieżki sądowej w sprawach frankowych, m.in. ułatwienie zabezpieczenia powództwa czy ograniczenie do minimum stosowania dowodu z zeznań świadków
- Polska 2050 Szymona Hołowni proponowała w kampanii pomysł masowego zawierania ugód frankowych, jednak nie na zasadach rekomendowanych przez KNF, a wg tego, co orzeka obecnie Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej
- Lewica po wyroku TSUE w sprawie C-520/21 złożyła do NIK wniosek o wszczęcie kontroli w Komisji Nadzoru Finansowego. Chodzi m.in. o ustalenie, czy w KNF doszło do zjawiska bezczynności, którego następstwem jest dzisiejsza trudna sytuacja w sektorze bankowym. Lewicy zależy, aby zapobiec przyszłym podobnym sytuacjom na polskim rynku finansowym.
Następne miesiące pokażą, jak zachowa się nowa koalicja rządząca wobec frankowiczów. A z całą pewnością z dwóch stron będzie napotykać silne naciski. Z jednej strony kredytobiorcy będą pilnować, aby politycy przypadkiem nie zaczęli zakulisowych rozmów z bankami, zmierzających do odkurzenia ustawy frankowej.
Z kolei z drugiej strony bankowcy będą wszelkimi metodami naciskać na rząd, by ten „przeciął węzeł gordyjski” (jak to zgrabnie ujął prezes BNP Paribas w materiale zrealizowanym dla money.pl) stosowną ustawą.
Banki na straconej pozycji w negocjowaniu ustawy frankowej?
Czy bankowcy mają szansę dogadać się z nowym obozem rządzącym? Wszak czas świeżo po wyborach to najlepszy moment na takie rozmowy w kuluarach. Zdaniem ekspertów szanse banków na nakłonienie rządu do wznowienia prac nad ustawą frankową są minimalne. I to z dwóch ważnych powodów:
- po pierwsze, koniec kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu nie spowoduje, że politycy będą mogli odetchnąć z ulgą i zaczną przeprowadzać tak niepopularne zmiany legislacyjne. Za pasem czekają już wybory samorządowe, a niedługo później te prezydenckie. Nadeptywanie Polakom na odcisk w tym newralgicznym momencie byłoby w przypadku tak słabo umocowanego rządu głupotą
- po drugie, politycy nie podejmują decyzji samodzielnie, a w oparciu o opinie ekspertów. Ci zaś z pewnością wytłumaczą im, że odebranie w drodze ustawy części przywilejów konsumentom będzie niezgodne z prawem UE, a zatem może skutkować powstaniem odpowiedzialności odszkodowawczej po stronie Skarbu Państwa.
Krótko mówiąc, ustawa frankowa jest rozwiązaniem, które prawdopodobnie nie powstanie, a przynajmniej nie w takim formacie, w jakim życzyliby sobie tego bankowcy. Politycy Platformy Obywatelskiej doskonale wiedzą, jak kończy się „żenienie” wyborców z rozwiązaniami, których ci nie chcą. Podwyższenie wieku emerytalnego zakończyło pasmo wyborczych sukcesów PO i skutkowało przejęciem władzy w Polsce przez PiS. I to aż na dwie kadencje. Mało prawdopodobne, aby tak doświadczeni politycy chcieli ponownie popełniać tak kosztowny wizerunkowo błąd, nawet jeśli część z nich sercem jest po stronie rynku finansowego.
Frankowicze nie powinni zwlekać z pozwem. Oto główne powody
Kredytobiorca, który zastanawia się, czy w tym burzliwym czasie warto pozwać bank, powinien odpowiedzieć sobie na pytanie: „jeśli nie teraz, to kiedy?” – za bezzwłocznym pozwem przemawia co najmniej kilka argumentów:
- linia orzecznicza, wbrew tezom bankowców, jest zupełnie jednolita, co jest widoczne w sądach w całym kraju (frankowicz ma ok. 99 proc. szans na prawomocny sukces w sądzie)
- ostatnie wyroki TSUE wytrąciły bankowcom oręż z ręki – pozwy o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału okazały się bezzasadne, a te o waloryzację najprawdopodobniej podzielą ich los
- po zmianach w kpc (zmiana właściwości miejscowej i rzeczowej sądów) więcej spraw trafiać będzie do mniej obciążonych sądów rejonowych oraz sądów poza dużymi ośrodkami miejskimi. Tym samym kolejka do złożenia pozwu zostanie rozładowana, a na pierwszą rozprawę będzie trzeba czekać krócej niż do tej pory
- Trybunał Sprawiedliwości UE zgodził się co do tego, że frankowiczom będącymi konsumentami należy się zabezpieczenie powództwa w sprawach przeciwko bankom (sprawa C-287/22). To znaczy, że konsument, który pozywa bank, może liczyć na szybkie wydanie zgody sądu na wstrzymanie wykonywania umowy kredytowej.
Frankowicz, który zignoruje korzystne otoczenie prawne i odłoży pozew na bliżej nieokreśloną przyszłość, może żałować tego kroku. Powodów znów jest kilka:
- kredytobiorca, który pozwie bank o stwierdzenie nieważności umowy i zapłatę, może rościć o dodatkową korzyść w postaci ustawowych odsetek za zwłokę, które są bardzo wysokie z uwagi na obecną wartość stóp procentowych. Gdy NBP obniży stopę referencyjną, obniżeniu ulegną także ustawowe odsetki za opóźnienie, a zatem korzyść z tego tytułu po stronie kredytobiorcy zmniejszy się
- choć mówi się, że roszczenia restytucyjne konsumenta są nieprzedawnialne, nie jest to do końca prawda. W teorii termin przedawnienia roszczeń nie może zacząć biec do momentu, aż konsument nie dowie się o potencjalnej nieważności swojej umowy kredytowej. W praktyce jednak sądy mogą uznać, że momentem tym, racjonalnie rzecz biorąc, powinien być 3 października 2019 roku, gdy TSUE wydał wyrok w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak. I od tej daty będą liczyć bieg przedawnienia. Zatem frankowicze, którzy „prześpią” jeszcze kilka lat, mogą pozbawić się możliwości skutecznego dochodzenia roszczeń
- w TSUE wciąż czeka na rozpatrzenie kilka istotnych frankowych kwestii, choćby ta dotycząca tego, czy roszczenia banków dot. zwrotu kapitału nie są już przedawnione. Jeśli TSUE orzeknie na korzyść frankowiczów, do sądów trafi ogromna fala nowych powództw, na którą sądy z pewnością nie są przygotowane. Wówczas czas niezbędny na uzyskanie prawomocnego wyroku w sprawie znacząco się wydłuży.
Biorąc więc pod uwagę te czynniki, lepiej skorzystać z doświadczenia tych frankowiczów, którzy już pozwali bank i wygrali. Tak jak kredytobiorcy, którzy unieważnili swoje zobowiązania w przypadku poniższych spraw.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Santander Consumer Bank prawomocnie przegrywa w sprawie umowy PTF Banku
Nie wszystkie kredyty frankowe były zobowiązaniami, które od początku były przeliczane na CHF według widzimisię banku. Niektóre waloryzowano kursem franka zgodnie z obiektywnym kryterium, jakim jest na przykład średni kurs NBP. Tak wyglądały chociażby umowy kredytowe oferowane przez PTF Bank, a dziś wchodzące w skład portfela Santander Consumer Banku. Frankowicze coraz częściej pozywają Santander w związku z tymi umowami, a sądy wydają prokonsumenckie wyroki, czego przykładem jest orzeczenie w sprawie I ACa 1162/22, wydane 12 czerwca 2023 roku.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w całości oddalił apelację Santandera od wyroku Sądu Okręgowego, wydanego 20 kwietnia 2022 roku. Sądy obu instancji zgodziły się co do tego, że umowę należy unieważnić, co skutkuje zyskiem po stronie kredytobiorców w wysokości ok. 180 tys. zł. Dlaczego umowa została unieważniona, choć bank przy przeliczaniu kredytu miał stosować kurs NBP? Jak zwykle chodzi o szczegóły, w tym przypadku o aneks nr 1 do umowy kredytowej, uprawniający bank do przeliczania kredytu wg kursu własnego. Bank domagał się od kredytobiorcy wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, jednak sądy obu instancji oddaliły jego roszczenia. Wyrok unieważniający umowę dawnego PTF Banku jest już prawomocny. Sprawę kredytobiorców prowadzili adw. Jacek Sosnowski i adw. Dominika Peżyńska – Kancelaria Adwokacka Adwokat Jacek Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Sąd Apelacyjny unieważnia umowę GE Money Banku. Zysk frankowiczów to aż 276 tys. zł
GE Money Bank uchodzi za wyjątkowo trudnego przeciwnika w sądzie – umowy, które proponował frankowiczom, odbiegają od utartego wzorca, przez co do niedawna ich podważenie było wyjątkowo kłopotliwe. Linia orzecznicza zmienia się jednak na korzyść kredytobiorców, a zatem wygrana z GE Money Bankiem (obecnie BPH S.A. w Gdańsku) staje się jak najbardziej możliwa.
Przekonali się o tym powodowie w sprawie I ACa 1249/22 , rozpatrzonej 12 września 2023 roku przez Sąd Apelacyjny w Łodzi. Sąd II instancji w całości oddalił apelację pozwanego BPH S.A. od wyroku wydanego przez Sąd Okręgowy w Kaliszu dnia 12 kwietnia 2022 roku. Sąd zasądził od banku na rzecz klientów kwotę 281.018,73 zł wraz z odsetkami za zwłokę, a także obciążył bank kosztami postępowania. BPH S.A. nie zdołał udowodnić, że kredytodawca w momencie zawierania umowy wywiązał się z obowiązku informacyjnego, ciążącego na nim wobec konsumentów, ani że dał kredytobiorcom możliwość indywidualnego negocjowania postanowień umownych. Całe postępowanie trwało 30 miesięcy, a wyrok jest już prawomocny. Zysk kredytobiorców z unieważnienia umowy to 276 tys. zł. Sprawę prowadził adwokat Paweł Borowski.