Jednym z argumentów przemawiających za ugodą frankową ma być to, że jest ona zwolniona z podatku. Eksperci prawni wskazują jednak, że nie należy uznawać neutralności podatkowej takiego porozumienia za pewnik. Istnieje wiele sytuacji, w których frankowicz będzie musiał zapłacić podatek od ugody z bankiem – część z nich może dotyczyć kredytobiorców, którzy absolutnie nie spodziewają się, że zwolnienie podatkowe im się nie należy. Warto zainteresować się tym tematem przed podpisaniem ugody, ponieważ fiskus bardzo często przypomina sobie o nieuregulowanych zobowiązaniach podatnika dopiero na moment przed ich przedawnieniem. A przy obecnej wysokości odsetek ustawowych zapłacenie podatku z opóźnieniem może być bardzo kosztowne. Sprawdźmy zatem, komu nie należy się zwolnienie z podatku od ugody.
- Minister Finansów zdecydował o przedłużeniu terminu obowiązywania rozporządzenia, na mocy którego frankowicze podpisujący ugodę z bankiem są zwolnieni z podatku od tej czynności. Rozporządzenie będzie obowiązywać co najmniej do końca 2024 roku
- Warunkiem skorzystania ze zwolnienia jest m.in. przeznaczenie kredytu na własne cele mieszkaniowe. W problematycznej sytuacji znajdą się więc frankowicze, którzy zostali dopisani do umowy bliskiej osoby celem zwiększenia jej zdolności kredytowej
- Nie można zapominać, że ze zwolnienia z podatku od ugody można skorzystać wyłącznie w przypadku jednej nieruchomości. Ktoś, kto wziął kredyt bądź kredyty frankowe na sfinansowanie zakupu kilku mieszkań, będzie mógł wybrać tylko jedno kwalifikujące się pod zwolnienie z podatku od zawartej ugody
- Nawet jeśli frankowicz kwalifikuje się do zwolnienia podatkowego, musi mieć na względzie, że jest odpowiedzialny za poprawne dopełnienie formalności, od którego zależeć będzie, czy bank w prawidłowy sposób poinformuje fiskus o powstałym zobowiązaniu podatkowym lub jego braku.
Zwolnienie z podatku od ugody frankowej 2023: przywilej nie dla każdego
Co najmniej do końca 2024 roku frankowicze będą mogli skorzystać z ulgi udostępnionej im rozporządzeniem Ministra Finansów z dnia 11 marca 2022 roku. Kredytobiorcy, którzy podpiszą ugodę z bankiem, nie muszą płacić podatku od owej ugody, oczywiście pod kilkoma warunkami. Te warunki jednak zostały skonstruowane w ten sposób, że dyskwalifikują ze zwolnienia dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy kredytobiorców. Kiedy frankowicz nie będzie miał prawa do zwolnienia z podatku korzyści uzyskanych na drodze ugody z bankiem?
Najbardziej oczywisty przykład to ten, w którym kredytobiorca przeznaczył środki kredytowe na zakup innej nieruchomości niż lokal mieszkalny, a zatem np. na kupno działki inwestycyjnej, lokalu użytkowego czy hali magazynowej. Jeśli frankowicz stał się posiadaczem mieszkania z zamiarem zaadaptowania go na siedzibę firmy, również nie obejmie go zwolnienie podatkowe z ugody. Ale nie wszystkie przypadki są tak klarowne. Przyjrzyjmy się takim, które mogą zaskakiwać.
Z neutralności podatkowej ugody frankowej nie skorzysta ten frankowicz, który wprawdzie zaciągnął kredyt na zakup mieszkania, ale nie pod własne potrzeby mieszkaniowe. I nie chodzi tu tylko o sytuację, w której nabył nieruchomość pod cel inwestycyjny, np. wynajem. Wystarczy, że kredytobiorca został dopisany do umowy bliskiej osoby, by ta pozyskała środki finansowe na zakup mieszkania pod własne potrzeby.
W latach 2004-2008 takie sytuacje były bardzo powszechne. W przypadku braku wystarczającej zdolności kredytowej u młodych ludzi, często rozpoczynających dopiero swoje kariery zawodowe, do umowy dopisywano rodziców czy starsze rodzeństwo, posiadające stabilny, udokumentowany dochód. Teraz, gdy dojdzie do podpisania ugody z bankiem, tacy współkredytobiorcy, którzy figurują w umowie, ale nie zamieszkują w lokalu objętym hipoteką, nie będą zwolnieni z podatku od ugody.
Problematyczna może się okazać również taka sytuacja, w której kredytobiorca wydzielił część lokalu mieszkalnego pod działalność gospodarczą i wydatki związane z eksploatacją owej części wrzucał w koszty swojej firmy. Prawnicy wskazują, że neutralność podatkowa ugody stoi wówczas pod bardzo dużym znakiem zapytania.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Spłata jednego kredytu drugim kredytem a ugoda
Zgodnie z rozporządzeniem zwolnienie ugody frankowej od podatku jest dostępne tylko na jedną nieruchomość przeznaczoną pod własne cele mieszkaniowe. Jeśli więc kredytobiorca nie wydatkował kredytu na zakup nieruchomości, a np. innych dóbr materialnych, będzie musiał zapłacić podatek. Interesująco będzie wyglądać przypadek, w którym kredytobiorca zaciągnął kredyt frankowy, z którego w części spłacił inny wcześniej wzięty kredyt, a za resztę kupił mieszkanie. Zwolnieniu podatkowemu będzie wówczas podlegać ugoda w części dotyczącej zakupu owej nieruchomości, oczywiście w sytuacji, gdy kredytobiorca osobiście w niej zamieszkiwał.
A co, gdy frankowicz wziął kilka kredytów w CHF i zakupił za nie wiele nieruchomości mieszkalnych? Zwolnienie z podatku będzie obejmować tylko jedną z tych nieruchomości – tę, w której kredytobiorca mieszkał.
Formalności związane z ugodą frankową trapią kredytobiorców
Jak widać, sytuacji, w których kredytobiorca nie może liczyć na neutralność podatkową ugody, jest całe mnóstwo. Sporo jest też przypadków nietransparentnych, w których warto by wystąpić o indywidualną interpretację, by nie narazić się na kłopoty. Urząd Skarbowy nie śpieszy się z informowaniem swoich dłużników o zaległościach w zapłacie podatku. Zwykle „przypomina sobie” o tym po ponad 4 latach od powstania zobowiązania podatkowego, gdy niewiele czasu brakuje do jego przedawnienia. Wówczas US ściągnie z podatnika zaległość wraz z odsetkami za opóźnienie – a te są obecnie naprawdę wysokie, zależne od aktualnej stopy lombardowej, ustalanej przez NBP.
Załóżmy jednak, że kredytobiorca potencjalnie spełnia wszystkie warunki do objęcia go zwolnieniem z podatku od ugody i podpisuje porozumienie z bankiem. Co dalej? Ugoda wiąże się z szeregiem formalności, m.in. oświadczeniem podatkowym, w którego wypełnieniu bank nie pomaga, a które klient musi sporządzić poprawnie – to od tego zależeć będzie, czy fiskus naliczy podatek, czy nie. Znane są już przypadki, w których wskutek błędu kredytobiorcy Urząd Skarbowy naliczył bardzo wysoki podatek od ugody, a bank, delikatnie mówiąc, nie garnął się do pomocy w wyjaśnieniu sprawy. Jeden z takich przypadków opisywała w marcu br. Monika Madej na łamach portalu subiektywnieofinansach.pl. Opisywana sprawa ostatecznie skończyła się dla frankowicza pomyślnie, ale jej wyjaśnienie trwało wiele miesięcy i kosztowało go wiele stresu.
Banki zachęcają frankowiczów, by ci podpisywali ugody, reklamując takie rozwiązanie jako szybkie i pewne. Jednocześnie przekonują, że brnięcie w proces sądowy ku unieważnieniu umowy to droga żmudna, wieloletnia i niepewna. Jeśli jednak weźmie się pod uwagę stopień skomplikowania przepisów w zakresie neutralności podatkowej ugody z bankiem, argumenty banków bledną.
Frankowicz, który prawomocnie unieważni swój kredyt w sądzie, nie będzie miał problemu z podatkiem, niezależnie od tego, na co wydatkował swój kredyt, z kim go zaciągnął ani gdzie mieszkał przez ostatnie lata. Nikogo nie będzie to interesowało, albowiem unieważnienie umowy kredytowej jest neutralne podatkowo – umowę traktuje się jako niezawartą, co odpowiada sytuacji, w której strony przelały sobie wzajemnie środki pieniężne przez pomyłkę.
Wystarczy, że je sobie wzajemnie oddadzą, a fiskus nie będzie miał nic do tej czynności. To jeszcze jeden powód, dla którego warto poddać sens ugody w wątpliwość i wskazać na wyższość pozwu nad polubownym rozwiązaniem.