W przyszły czwartek 7 grudnia TSUE zdecyduje o tym, czy Frankowicze odzyskają prawo do odsetek za opóźnienie liczonych już od daty wezwania do zapłaty. Takie stanowisko zajął wcześniej unijny Trybunał w wyroku z 15 czerwca br. do sprawy C-520/21, w sentencji którego znalazło się stwierdzenie, że konsument może żądać od banku z tytułu nieważnej umowy roszczeń wykraczających ponad zwrot wpłaconych rat powiększonych o odsetki za opóźnienie należne od daty wezwania do zapłaty. Eksperci spodziewają się, że w zbliżającym się wyroku do kolejnej polskiej sprawy C-140/22 TSUE podtrzyma dotychczasowy kierunek. Oznaczałoby to koniec ze skracaniem okresu naliczania należnych Frankowiczom ustawowych odsetek za zwłokę przez sądy powołujące się na uchwałę SN nr III CZP 6/21, która wprowadziła wymóg wydania przez kredytobiorcę w sądzie oświadczenia o woli unieważnienia umowy. Wiele wskazuje na to, że po orzeczeniu TSUE zyski kredytobiorców z unieważnienia umowy w sądzie będą znacznie większe. Trybunał wypowie się także w kwestii biegu terminu przedawnienia roszczeń banków.
- Zaplanowany na 7 grudnia br. wyrok TSUE do sprawy C-140/22 rozstrzygnie wątpliwości polskich sądów dotyczące daty naliczania należnych Frankowiczom odsetek za opóźnienie oraz biegu terminu przedawnienia roszczeń banków.
- Są spore szanse na to, że Trybunał w Luksemburgu zajmie stanowisko korzystne dla kredytobiorców frankowych w temacie odsetek za opóźnienie. Eksperci spodziewają się, że – podobnie jak we wcześniejszym wyroku do sprawy C-520/21 z czerwca tego roku – TSUE uzna, iż banki powinny zapłacić Frankowiczom odsetki za opóźnienie już od daty wezwania do zapłaty, a nie od momentu wydania w sądzie oświadczenia o woli unieważnienia umowy.
- Jeżeli TSUE wypowie się jednoznacznie na korzyść konsumentów, Frankowicze będą odzyskiwać w sądach znacznie większe kwoty, a bankom nie będzie się już opłacało wydłużanie postępowań, bo za każdy rok zwłoki zapłacą ponad 11 proc. więcej z tytułu odsetek za opóźnienie.
- Sporo emocji i obaw w łonie sektora bankowego budzi kwestia liczenia 3-letniego terminu przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału kredytu. Jeśli w przyszły czwartek TSUE uzna, że termin ten także powinien biec od daty skierowania przez konsumenta wezwania do zapłaty (np. w ramach postępowania reklamacyjnego) lub jeszcze wcześniej (np. od daty wpisu postanowień z umowy do rejestru klauzul abuzywnych UOKiK), to niektóre banki nie będą mogły domagać się zwrotu wypłaconego kapitału, a Frankowicze nabędą mieszkania za darmo.
Frankowicze i bankowcy czekają na ważny wyrok TSUE do sprawy C-140/22
Frankowicze oraz wspierający ich prawnicy pokładają duże nadzieje w zbliżającym się wielkimi krokami wyroku TSUE do sprawy C-140/22, odesłanej do unijnego Trybunału w postępowaniu prejudycjalnym przez Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia. Warszawski sąd na kanwie sprawy z powództwa Frankowiczów przeciwko mBankowi zadał TSUE cztery pytania, które dotyczą następujących kwestii:
- wymaganego przez sądy oświadczenia o woli unieważnienia przez konsumenta umowy oraz świadomości skutków takiej decyzji
- rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału kredytu
- terminu naliczania należnych kredytobiorcom odsetek za opóźnienie
- rozliczenia stron po unieważnieniu umowy
Już w przyszły czwartek Frankowicze odzyskają prawo do ogromnych odsetek za opóźnienie?
Sporo zamieszania wywołała uchwała Sądu Najwyższego nr III CZP 6/21 z 7 maja 2021 roku, która wprowadziła wymóg wydania przez konsumenta w sądzie oświadczenia o woli unieważnienia umowy oraz świadomości skutków takiej decyzji i powiązała datę wydania takiego oświadczenia z początkiem naliczania kredytobiorcom ustawowych odsetek za opóźnienie. Do momentu wydania tej uchwały sądy naliczały odsetki za opóźnienie już od daty skierowania do banku przedsądowego wezwania do zapłaty, a jeśli takie nie zostało skierowane, od daty doręczenia bankowi pozwu.
Po wydaniu kontrowersyjnej uchwały SN część sądów zaczęła Frankowiczom „obcinać” odsetki za kilka lat i naliczać je dopiero od momentu wydania oświadczenia. W ten sposób kredytobiorcy tracili ogromne kwoty, bo w dobie wysokich stóp procentowych roczna stawka odsetek za opóźnienie jest niemała – do września br. wynosiła 12,25 proc., a obecnie jest to 11,25 proc.
Zakładając że proces sądowy trwa kilka lat, gdyby nie uchwała SN, kredytobiorcy na odsetkach mogliby zyskać dodatkowo nawet 40 – 50 proc. więcej niż wynosi kwota roszczeń. Z założenia ustawowe odsetki mają rekompensować kredytobiorcom czas oczekiwania na wyrok sądu i zniechęcać banki do przedłużania sporu. Tymczasem uchwała SN pozbawia Frankowiczów znacznej części należnych im odsetek i ogranicza należne konsumentom prawa do ochrony.
Eksperci podkreślają, że obowiązek składania przez konsumentów oświadczeń nie wynika z orzecznictwa TSUE ani z przepisów prawa. Powiązanie daty naliczania odsetek z momentem wydania oświadczenia stawia konsumenta w gorszej sytuacji niż bank (przedsiębiorcę), wobec którego nie ma takich obwarowań. Zakładając, że sytuacja jest odwrotna tj. to bank wezwałby konsumenta do zwrotu wypłaconych świadczeń wynikających z umowy (np. gdyby kredytobiorca nie spłacał rat), to sąd naliczyłby dla banku odsetki za opóźnienie już od daty skierowania wezwania do zapłaty.
Co więcej, przesunięcie daty naliczania odsetek, które musi zapłacić bank, sprawia że nie jest on zainteresowany aby bezzwłocznie zakończyć postępowanie reklamacyjne wszczęte po tym jak kredytobiorca skierował do niego przedsądowe wezwanie do zapłaty oraz szybko rozstrzygnąć spór sądowy. Oświadczenia są pobierane przez sądy na stosunkowo późnym etapie procesu (na ogół na rozprawie przed wydaniem wyroku), więc banki mogą celowo przedłużać sprawy, bo nie ponoszą z tego tytułu dodatkowych kosztów.
W czwartek 7 grudnia TSUE w wyroku do sprawy C-140/22 ustosunkuje się m.in. do tego czy do uznania umowy za trwale bezskuteczną konieczne jest wydanie przez konsumenta oświadczenia oraz czy odsetki za opóźnienie należne kredytobiorcom powinny być naliczane dopiero od momentu wydania tegoż oświadczenia, czy też już od daty skierowania do banku wezwania do zapłaty.
Prawnicy reprezentujący w sądach Frankowiczów są optymistami i uważają, że TSUE podtrzyma dotychczasowe prokonsumenckie stanowisko tj. uzna że odsetki należy liczyć od daty wezwania do zapłaty. Już w czerwcowym wyroku do sprawy C-520/21, która dotyczyła wynagrodzenia za korzystanie z kapitału Trybunał orzekł, że konsument może dochodzić od banku z tytułu nieważnej umowy dodatkowych roszczeń wykraczających ponad zwrot rat i naliczane od ich sumy odsetki za opóźnienie właśnie od daty wezwania do zapłaty. Za tydzień TSUE odniesie się konkretnie do tematu odsetek za opóźnienie i sprecyzuje, który moment jest właściwy aby zacząć naliczać odsetki na rzecz kredytobiorców.
Oczywiście nie można wykluczyć, że nawet po jednoznacznie niekorzystnym dla banków wyroku Trybunału, wspierający ich prawnicy będą interpretowali go we własny, autorski sposób, tak aby zminimalizować straty banków. Już teraz pojawiają się opinie płynące od ekspertów wspierających banki, że kwestia odsetek leży w kompetencji prawa krajowego a nie w gestii TSUE.
Czy Frankowicze nie będą musieli oddawać bankom kapitału kredytu?
Jeszcze bardziej niż tematu odsetek za opóźnienie banki obawiają się rozstrzygnięcia TSUE w sprawie biegu terminu przedawnienia ich roszczeń, który wedle krajowych przepisów wynosi 3-lata. Warszawski sąd w drugim pytaniu prejudycjalnym zawarł wątpliwość, czy termin ten zaczyna biec dopiero od daty wydania przez konsumenta w sądzie oświadczenia o woli unieważnienia umowy, czy też już wcześniej tj. od daty wezwania do zapłaty lub od momentu kiedy bank zaczął być świadomy, że umowa zawarta z konsumentem zawierała nieuczciwe warunki.
Na tym tle istnieją ogromne rozbieżności w podejściu sądów. Prawnicy wskazują na cztery potencjalne momenty, od których można liczyć 3-letni termin przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału tj. data wypłaty kredytu, data wpisu postanowienia z umowy do rejestru klauzul abuzywnych UOKiK, data skierowania przez konsumenta wezwania do zapłaty oraz data wydania w sądzie oświadczenia o woli unieważnienia umowy.
Zdarzały się już wyroki uznające roszczenia banków o zwrot kapitału kredytu za przedawnione, w których sądy odmawiały bankom prawa do odzyskania wypłaconych kredytobiorcom środków. Gdyby pojawiła się wykładnia, że termin przedawnienia roszczeń biegnie już od daty uruchomienia kredytu, żaden bank nie mógłby liczyć na zwrot udostępnionych kredytobiorcom pieniędzy, bo kredyty udzielane były kilkanaście lat temu. Taki wariant banki biorą pod uwagę.
W analizie KNF przygotowanej na użytek tzw. dużej uchwały SN, do której przyjęcia nigdy nie doszło, pojawiły się szacunki kosztów dla sektora bankowego rzędu 234 mld zł, gdyby doszło do materializacji skrajnie niekorzystnego dla banków scenariusza, czyli unieważnienia wszystkich umów frankowych bez zwrotu kapitału. Czy taki scenariusz jest prawdopodobny?
Prawnicy są co do tego sceptyczni, bo TSUE wielokrotnie podkreślał w wyrokach, że w przypadku uznania umowy kredytowej za nieważną, strony sporu są zobowiązane przywrócić stan prawny i faktyczny sprzed zawarcia umowy. To z kolei oznacza, że bank zwraca wpłacone raty i inne opłaty, a kredytobiorca ma oddać wypłacony kapitał, tak jakby nigdy nie doszło do zawarcia umowy kredytowej. Co więcej, prawo krajowe nie wymaga aby przedsiębiorca zgłaszał roszczenie o zwrot kapitału już z chwilą jego wypłaty lub w ciągu trzech kolejnych lat. Taka sytuacja mogłaby nieść zagrożenia także dla konsumentów, bo banki na wszelki wypadek zaczęłyby kierować do nich wezwania o zwrot kredytów i naliczać odsetki za opóźnienie.
Bardziej prawdopodobne jest, że TSUE uzna iż momentem, od którego należy liczyć termin przedawnienia roszczeń banków jest data skierowania przez konsumenta przedsądowego wezwania do zapłaty, a w razie jeśli etapu przedsądowego nie było, data wpłynięcia do banku pozwu. Przy takim obrocie sprawy roszczenia niektórych banków również uległyby już przedawnieniu, bo nagminną praktyką było lekceważenie składanych przez klientów reklamacji i nie wykazywanie przez banki przez dłuższy czas żadnej aktywności.
Inną możliwą opcją jest stwierdzenie przez TSUE, że termin przedawnienia roszczeń restytucyjnych banków zaczyna biec z chwilą kiedy bank zaczął być świadomy, że umowa zawarta z konsumentem zawiera niedozwolone postanowienia. Za taki moment można przyjąć datę wpisu postanowienia umownego do rejestru klauzul abuzywnych UOKiK. To z kolei oznaczałoby, że roszczenia niektórych banków frankowych są już przedawnione, bo takie wpisy miały miejsce wiele lat temu (przykładowo zapisy z umów Banku Millennium figurują w rejestrze UOKiK od roku 2012, a mBanku od 2014 roku).