Wyroki TSUE z 2023 roku dotyczące spraw o kredyty frankowe zmieniły rzeczywistość prawną w kraju i ujednoliciły orzecznictwo sądów. A przede wszystkim odebrały bankom wszelkie istotne argumenty w walce z kredytobiorcami. Skutek? Frankowicze, którzy otrzymują od banków propozycje ugodowe, nie chcą nawet słyszeć o jakiejkolwiek konwersji swojego zobowiązania w zamian za „zrzeczenie się” banku prawa do waloryzacji kapitału. A ci, którzy już podpisali ugodę, czyli dali się bankowcom nabić w butelkę, szukają sposobów na zakwestionowanie w sądzie i samego aneksu, i pierwotnej umowy. Z kolei eksperci stawiają odważną tezę, zgodnie z którą banki, zrzekając się wobec konsumentów fikcyjnych roszczeń, wprowadziły klientów w błąd i dały przykład agresywnej praktyki rynkowej.
- W tym roku frankowicze zyskali pewność, że bank nie może rościć od nich o jakąkolwiek opłatę czy rekompensatę, należną rzekomo z tytułu bezumownego korzystania z kapitału
- Niepewność prawna dotycząca tego, czy bankowi należy się wynagrodzenie lub waloryzacja, zniknęła. Pozostały jednak dziesiątki tysięcy ugód, które banki podpisały z klientami, ponieważ straszyły ich konsekwencjami pozwu
- Tysiące frankowiczów zastanawiają się dziś, czy aneks do umowy frankowej można podważyć. Eksperci prawni dają im pewną nadzieję, przy czym nie przesądzają, jak do prób podważenia pozasądowych ugód podejdą krajowi sędziowie
- Frankowicz, któremu bank proponuje ugodę, powinien bardzo ostrożnie rozporządzać swoim podpisem. Zakwestionowanie ugody przed sądem nie będzie równie „proste”, co podważenie samej umowy frankowej. Obecnie kredytobiorca nie ma już absolutnie żadnych powodów, by zgadzać się na absurdalną propozycję banku i konwersję umowy do PLN.
Banki skłoniły frankowiczów do podpisania ponad 70 tys. ugód. Stosowały przy tym agresywne praktyki rynkowe?
Od kilku tygodni sektor bankowy chwali się, że podpisał łącznie z kredytobiorcami frankowymi ponad 70 tys. porozumień, konwertujących umowy waloryzowane kursem CHF do rodzimej waluty. Banki uważają, że część problemu mają już za sobą: dotworzyły w końcu wysokie rezerwy na franki i spodziewają się, że ich przeciwnikami w sądach będą głównie frankowicze, których umowy wciąż są aktywne. Niektórzy kredytodawcy szacują, że prawdopodobieństwo otrzymania pozwu od ex-frankowicza, który kredyt spłacił już w całości, wynosi ok. 10 proc.
Cóż, przedstawiciele sektora mogą się bardzo zdziwić, gdy w 2024 roku zaleje ich fala powództw dotyczących już zakończonych kontraktów. Oraz tych umów, które w latach 2021-2023 zostały skonwertowane na złotówki. Orzecznictwo TSUE obnażyło hipokryzję bankowców i naganne praktyki, stosowane w celu przekonania kredytobiorców do konwertowania frankowych umów na złotówki.
Bankowcy wpierw straszyli klientów pozwami o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, a następnie przekonywali w mediach, że należy im się waloryzacja wypłaconych świadczeń, np. wskaźnikiem inflacji. Teraz eksperci wskazują, że działania te należy uznać za wysoce nieetyczne. Konsumenci, którzy podjęli decyzję na podstawie propagandy sektora bankowego, mogą czuć się wprowadzeni w błąd.
Już 15 czerwca 2023 roku TSUE wydał wyrok (sygnatura C-520/21), w którym stwierdza, że bankowi nie jest należna od konsumenta żadna rekompensata za to, że ów konsument korzystał ze świadczenia wypłaconego w ramach nieważnej umowy, zawierającej nieuczciwe warunki.
Od czerwca eksperci tłumaczą kredytobiorcom, że bank nie może zarabiać na własnym bezprawnym działaniu. Prawdopodobny pogląd Trybunału na kwestię frankowych rozliczeń był znany co najmniej od 16 lutego br. – to tego dnia w sprawie wypowiedział się Rzecznik Generalny TSUE, Anthony Michael Collins. Jego opinia była zbieżna z późniejszym wyrokiem Trybunału.
Mimo to banki wykorzystały cały bieżący rok na kreowanie w przestrzeni publicznej wrażenia niepewności prawnej. Nawet po wyroku z 15 czerwca 2023 roku w sprawie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, gdy TSUE starł na proch ich żądania, banki dalej upierały się, że mają prawo do waloryzacji świadczenia, bo waloryzacja to nie rekompensata. Stało to w oczywistej opozycji do treści pytań prejudycjalnych, do których odnosił się TSUE, rozpatrując tę sprawę. Na naganne praktyki sektora bankowego zwrócił w tym przypadku uwagę nawet sam prezes UOKiK, uspokajając konsumentów, że reprezentowany przez niego urząd jest gotów wesprzeć ich własną opinią prawną w niniejszej kwestii. Z kolei Radosław Górski, prawnik, który reprezentował konsumentów przed TSUE w sporze C-520/21, jeszcze w czerwcu zawiadomił Trybunał o mijającej się z prawdą interpretacji wyroku, rozpowszechnianej przez Związek Banków Polskich.
Pytanie, które się zatem nasuwa, brzmi: czy frankowicze, którzy podjęli decyzję o ugodzie, kierując się kłamliwym przekazem sączącym się z sektora bankowego, mogą czuć się oszukani?
Zdaniem dużej części środowiska eksperckiego, zdecydowanie tak. Co więcej, atmosfera, którą banki wytworzyły wokół wyroku TSUE i sposób, w jaki próbowały zmanipulować wnioski płynące z decyzji tego organu, mogły wywołać u konsumentów przekonanie, że, mimo korzystnego wyroku, nie będą w stanie dochodzić przed sądem praw, które przysługują im na mocy dyrektywy 93/13/EWG.
W końcu jak kredytobiorca ma wierzyć, że bankowi nie wolno zarabiać na abuzywnej umowie kredytowej, skoro ten sam bank w czołowych mediach z pełnym przekonaniem kolportuje informacje, jakoby należało mu się od frankowicza nawet 30 proc. więcej, niż wynosi kapitał kredytu, w związku ze zmianą wartości siły nabywczej pieniądza w czasie?
Ugody zawarte przez banki z frankowiczami mogą być nieważne. Banki manipulowały decyzjami klientów?
Przedstawiciele środowiska prawnego w rozmowach z mediami wskazują, że należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy banki poprzez wypowiedzi swoich władz, a także kampanie medialne nie wprowadzały masowo konsumentów w błąd. Ich zdaniem sposób działania banków nosił w ostatnich miesiącach znamiona agresywnej praktyki rynkowej – poprzez niedopuszczalny nacisk na konsumenta bankowcy wywierali wpływ na jego decyzję. Dodatkowo, sposób, w jaki banki jeszcze niedawno podchodziły do konsumentów, z którymi chciały zawrzeć ugody, wręcz ograniczał tym drugim swobodę wyboru w zakresie tego, co zrobić z wadliwym produktem (umową kredytową zawierającą abuzywne zapisy).
Banki w wielu przypadkach zachowywały się tak, jakby proponowały klientom ugody z dobroci serca. Nie informowały przy tym, że do podjęcia próby ugodowej zmusza je aktualna sytuacja prawna ani nie przekazywały rzetelnej informacji na temat tego, jakie możliwości daje kredytobiorcy pozwanie banku o stwierdzenie nieważności umowy (ani jakie szanse ów kredytobiorca ma na korzystny wyrok sądu).
Banki „dobrotliwie” przekonywały, że ugoda to bezpieczne rozwiązanie, dzięki któremu frankowicz zyskuje pewność, iż nie zostanie pozwany o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału (a po wyroku TSUE z czerwca br: o waloryzację kapitału). Dzisiaj wiadomo już, że roszczenia, do których przyznawały sobie prawo, są fikcją. A skoro bank skłonił klienta do ugody, przekonując, że zrzeknie się wtedy nieprzysługujących mu roszczeń, to czy taka ugoda może być uznana za ważną po zakwestionowaniu jej w sądzie?
Eksperci wskazują, że w wielu przypadkach takie pozasądowe ugody da się podważyć, tak jak i same umowy, których dotyczyły. Frankowicz, który po konwersji stał się złotówkowiczem, nie jest więc skazany na spłatę swojego zobowiązania w oparciu o nowe warunki.
Może pójść do dobrej kancelarii frankowej z dokumentami kredytowymi (w tym z ugodą) i zyskać profesjonalną analizę tego, czy w jego indywidualnym przypadku podważenie tych dokumentów jest możliwe. Każda sprawa jest inna, tak jak i okoliczności zawarcia samej umowy kredytu oraz ugody.
Zdarzają się sytuacje, w których podważanie ugody staje się nieopłacalne – eksperci prawni podkreślają, że niemal zerowe szanse na zakwestionowanie aneksu będzie miał klient, który podpisał go przed sądem. Ten, który nie posiłkował się w podejmowaniu decyzji pomocą profesjonalnego pełnomocnika prawnego, a ugodę zawarł po prostu w placówce banku, może, a nawet powinien spróbować podważyć ten dokument.
Podważając ugodę, jak i pierwotnie zawartą umowę kredytową, frankowicz może uzyskać:
- uznanie zgody na konwersję kredytu na PLN za niebyłą
- uznanie umowy zawierającej abuzywne warunki przeliczeniowe za nigdy niezawartą
- zabezpieczenie swojego roszczenia w sporze z bankiem, nawet jeśli nie spłacił jeszcze kapitału kredytu (wyrok TSUE w sprawie C-287/22)
- rozliczenie z bankiem „na czysto” w oparciu o teorię dwóch kondykcji
- prawo wytoczenia bankowi powództwa o waloryzację nienależnie spełnionych świadczeń, np. przy pomocy wskaźnika inflacji (zgodnie z wyrokiem TSUE dla sprawy C-520/21)
- prawo do ubiegania się o ustawowe odsetki za opóźnienie już od momentu wezwania banku do zapłaty.
Bank z kolei nie ma prawa do:
- skutecznego kwestionowania statusu konsumenta u kredytobiorcy, który tylko pewną część wypłaconego mu w ramach abuzywnej umowy kredytowej kapitału przeznaczył na cel związany z działalnością gospodarczą (wyrok TSUE z dnia 8 czerwca 2023 roku w sprawie C-570/21)
- ubiegania się o wynagrodzenie bądź jakąkolwiek inną rekompensatę od konsumenta tytułem korzystania przez niego bezumownie z wypłaconego kapitału kredytu (wyrok TSUE z dnia 15 czerwca 2023 roku w sprawie C-520/21)
- skutecznego podniesienia zarzutu zatrzymania i odebrania tym samym konsumentowi możliwości dochodzenia odsetek ustawowych za zwłokę w zapłacie za okres od wysłania bankowi przedsądowego wezwania do zapłaty aż do spełnienia świadczenia (wyrok TSUE z dnia 14 grudnia 2023 roku dla sprawy C-28/22)
- żądania, aby bieg terminu przedawnienia jego roszczeń liczono dopiero od momentu, w którym kredytobiorca złoży przed sądem sformalizowane oświadczenie o znajomości skutków nieważności umowy (wyrok TSUE w sprawie C-140/22 z dnia 7 grudnia 2023 roku).