Miniony rok okazał się rekordowy, tak pod względem ilości złożonych powództw frankowych, jak i wydanych wyroków. Mogłoby się wydawać, że 2024 rok musi być w takim razie spokojniejszy, bo co jeszcze może się wydarzyć w sporze klientów z bankami, skoro tylko 1/3 z aktywnych na koniec 2019 roku hipotek frankowych to umowy, w przypadku których kredytobiorcy nie zdecydowali się dotąd ani na ugodę, ani na pozew? Eksperci prawni pozbawiają optymistów złudzeń: nie ma powodów, by sądzić, że w 2024 roku banki wreszcie zamkną na dobre temat franków. Do sądów rusza bowiem nowa grupa poszkodowanych. To kredytobiorcy, którzy już spłacili swoje umowy, a dziś chcą pozwać bank o zapłatę.
- Ponad 178 tys. umów frankowych objęto sporem sądowym do końca minionego roku. Przeciwko największym bankom w Polsce toczyło się wówczas ok. 106,5 tys. spraw sądowych o kredyty w CHF
- W porównaniu do końcówki 2022 roku, na koniec 2023 roku w sądach toczyło się o 41 proc. więcej spraw o kredyty frankowe. Liderami wśród najczęściej pozywanych banków są niezmiennie PKO Bank Polski, mBank i Millennium Bank
- Wskutek prokonsumenckiego orzecznictwa banki były zmuszone uatrakcyjnić swoje programy ugodowe. Wraz z kolejnymi unijnymi orzeczeniami zawieranie dobrowolnych porozumień z kredytobiorcami staje się coraz trudniejsze
- Eksperci są zgodni co do tego, że 2024 rok będzie rokiem ex-frankowiczów. Rośnie bowiem wpływ pozwów dotyczących spłaconych umów na ogólne statystyki toczących się postępowań. W jednym z dużych banków niemal co trzeci nowy pozew dotyczy zamkniętej umowy.
Nowych powództw o franki stale przybywa. Brak szans na zakończenie frankowej wojny w 2024 roku?
Tego scenariusza obawiały się banki: wskutek coraz korzystniejszego orzecznictwa w kraju i kolejnych prokonsumenckich orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości UE skłonność frankowiczów do sądowego kwestionowania umów nieustannie rośnie. Z danych płynących z Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że na koniec 2023 roku w sądach toczyło się ponad 178 tys. sporów frankowych. Dla porównania, na koniec 2021 roku takich postępowań było „zaledwie” 88 tys.
Przez cały 2023 rok do sądów I instancji wpłynęło sumarycznie prawie 91 tys. frankowych pozwów. Z kolei do sądów apelacyjnych trafiło 32,3 tys. spraw powiązanych z kredytami w CHF. W omawianym okresie sądy I instancji załatwiły ponad 60 tys. takich spraw, a te II instancji zakończyły ponad 14 tys. postępowań.
Nie wiadomo, ile spraw frankowych skierowano do sądów z inicjatywy samych banków. Chodzi tu zwłaszcza o pozwy o wynagrodzenie i waloryzację, które, na skutek styczniowego wyroku TSUE (C-488/23) są masowo wycofywane przez banki, bojące się kosztownych finansowo i wizerunkowo porażek.
Lista najczęściej pozywanych banków bez zmian. Największy otrzymał ponad 30 tys. powództw
Wśród trwających sporów sądowych są zarówno te toczące się przeciwko dużym bankom giełdowym, jak i podmiotom nieprowadzącym już działalności na terenie Polski. Portal Parkiet.com policzył, że na koniec 2023 roku przeciwko dużym bankom giełdowym toczyło się ok. 106,5 tys. procesów, czyli o 41 proc. więcej niż rok wcześniej. Portal wylicza, które banki są najczęściej pozywane przez frankowiczów.
Prym wiodą niezmiennie giganci rynku, czyli PKO Bank Polski (ponad 30 tys. pozwów na koniec 2023 roku), mBank i Millennium Bank (które mają w toku po ok. 22 tys. spraw). Przez cały ubiegły rok przeciwko mBankowi S.A. wpłynęło ok. 8,2 tys. nowych pozwów. Niewiele mniej druzgocącą statystyką może się pochwalić Millennium Bank, który takich powództw otrzymał 6,8 tys.
Programy ugodowe wciąż są rozwijane. Ich koszty rosną
Sektor bankowy coraz bardziej desperacko dąży do zawierania dobrowolnych ugód z klientami. Naturalną konsekwencją desperacji po stronie banków, podsycanej kolejnymi wyrokami TSUE, jest stopniowa aktualizacja programów ugodowych, wskutek której klienci mają szanse na większe korzyści z tych porozumień (co oczywiście wiąże się z wyższymi kosztami pojedynczej ugody). Do końca 2023 roku przedstawiciele sektora zawarli 87,3 tys. ugód frankowych. Na koniec 2022 roku takich porozumień było w sektorze ok. połowę mniej.
Podwojenie liczby ugód w zaledwie rok nie byłoby możliwe, gdyby do programu nie przystąpili kolejni kredytodawcy. W 2023 roku, po czerwcowych wyrokach TSUE, do pilotażu ugodowego zdecydował się w końcu dołączyć Raiffeisen Bank, który posiada zasobny portfel hipotek frankowych.
Z kolei jesienią o rewolucyjnej aktualizacji programu ugodowego poinformował Pekao S.A., choć należy podkreślić, że nowa oferta tego banku nie może mieć decydującego wpływu na ilość ugód w sektorze z prostej przyczyny. Portfel hipotek w CHF posiadany przez Pekao S.A. jest niewielki, zwłaszcza w porównaniu do jego głównego konkurenta, PKO BP, czy np. mBanku i Millennium.
Nie ma już komu proponować ugód. Jednak banki wznawiają propozycje i dają lepsze warunki
Największe banki giełdowe zdążyły już dotrzeć z propozycją ugodową do wszystkich aktywnych kredytobiorców. Niektóre w niewielkich, kilkumiesięcznych odstępach czasu wysłały do tych samych klientów po dwie-trzy propozycje porozumienia, a każda kolejna była korzystniejsza od poprzedniej. Zawieranie ugód jest jednak coraz trudniejsze. Po pierwsze, klient, który już złożył pozew do sądu i uzyskał zabezpieczenie roszczenia, zwykle nie jest chętny na pertraktacje z bankiem, bo wie, że jego szanse na prawomocne unieważnienie umowy wynoszą już znacznie ponad 90 procent. Do tego zdaje sobie sprawę ze wsparcia TSUE, wyrażanego kolejnymi prokonsumenckimi orzeczeniami.
Drugi powód jest prozaiczny. Portfel aktywnych hipotek frankowych wciąż topnieje. Kredyty zaciągnięte kilkanaście lat temu są systematycznie spłacane, nierzadko nawet przed czasem, a osobom, które wykonały umowę, banki nie oferują pozasądowych ugód. Parkiet.com powołuje się na analizę Andrzeja Powierży z BM Citi Handlowego, który wziął pod lupę kredyty we franku aktywne na koniec 2019 roku. Z analizy wynika, że na koniec III kwartału ubiegłego roku ok. 1/3 tych umów została objęta pozwem, 1/3 ugodą, natomiast w przypadku 1/3 klienci nie zdecydowali się ani na pozew, ani na ugodę. Przynajmniej na razie.
Oczywiście dane różnią się od siebie w poszczególnych bankach. W przypadku PKO Banku Polskiego na 100 tys. kredytów w CHF aktywnych w 2019 roku aż 36 tys. skonwertowano na złotówki, 30 tys. objęto postępowaniem sądowym, a reszta to umowy, w przypadku których kredytobiorcy nie podjęli żadnych kroków.
Ciekawie wygląda także sytuacja mBanku, w którym na 85,5 tys. udzielonych kredytów we franku aż 45 proc. to umowy w całości spłacone, 33 proc. to hipoteki aktywne, zaś 15 proc. to te kontrakty, które zostały objęte ugodą. Jak podaje mBank, 62 proc. spośród wciąż aktywnych umów frankowych zostało już objęte sporem sądowym. Kredytobiorcy z mBanku wciąż nie zdecydowali, co zrobić ze swoim zobowiązaniem w przypadku 11 tys. hipotek wyrażonych w walucie obcej.
Końca frankowej wojny nie widać. Powodem są… ex-frankowicze
Czy w takim razie wojna o franki dobiega końca? Niestety dla banków, ale wysunięcie takiej tezy byłoby nadmiernym optymizmem. Choć aktywnych hipotek jest coraz mniej, a programy ugodowe wciąż są rozwijane, to problem wadliwych umów kredytowych nadal jest daleki od rozwiązania. Powodem są… roszczenia ex-frankowiczów, którzy mają pełne prawo do kwestionowania swoich spłaconych kredytów i kierowania wobec banków roszczeń o zapłatę.
Banki niechętnie dzielą się danymi na temat tego, ile nowych pozwów dotyczy kontraktów już spłaconych. Rąbka tajemnicy uchyla mBank S.A. w swoim raporcie za IV kwartał 2023 roku. Jak się okazuje, wśród wszystkich otrzymanych jak dotąd przez tego kredytodawcę powództw frankowych te dotyczące spłaconych hipotek stanowią 16,6 proc. Sytuacja radykalnie się zmienia, gdy weźmiemy pod lupę wyłącznie dane z 2023 roku.
Wówczas okazuje się, że niemal co trzeci nowy pozew o kredyt w CHF (a konkretnie 29,7 proc.) dotyczy kontraktu, który został spłacony w całości. Dane są więc alarmujące i jasno wskazują na to, jaki trend będzie rozwijany w 2024 roku. Zdaniem ekspertów to właśnie ex-frankowicze będą mieć decydujący wpływ na wysokość rezerw dotwarzanych przez banki w następnych kwartałach.
Podmioty takie jak mBank, BNP Paribas, Pekao czy ING Bank Śląski odłożyły już na frankowe rezerwy dość, by pokryć cały aktywny portfel pseudowalutowych hipotek. Na dobrej drodze do uzyskania podobnego rezultatu są PKO Bank Polski, Santander Bank i Millennium Bank, u których pokrycie portfela rezerwami zbliża się powoli do 90 procent. Wszystkie te podmioty zarezerwowały zaledwie ułamek utworzonych rezerw na spory z ex-frankowiczami. I niewątpliwie będą musiały dowiązać na rozliczenia z tą grupą powodów wiele miliardów złotych. A to oznacza, że skutki sprzątania po procederze frankowym banki odczuwać będą jeszcze długie lata.