PLN - Polski złoty
CHF
4,61
poniedziałek, 25 listopada, 2024

Nowy Raport NBP o stabilności systemu finansowego mówi o sprawach Frankowiczów więcej, niż chciałyby banki

Banki nie mają jednej spójnej narracji w zakresie tego, co aktualnie dzieje się w sprawach frankowych. Działają pod wpływem aktualnych potrzeb. Gdy trzeba, utyskują na ogromne koszty rozliczeń nieważnych umów i zabiegają o uwagę polityków, domagając się ustawy frankowej. Gdy z kolei trzeba robić dobre wrażenie przed inwestorami, bagatelizują znaczenie konfliktu frankowego i twierdzą, że największy „szał” na pozwy już minął. A jaka jest prawda? Tę ujawnia Narodowy Bank Polski w raporcie o stabilności systemu finansowego, pochodzącym z grudnia 2023 roku. W 116-stronicowym dokumencie nie brakuje obszernej informacji o problemie kredytów frankowych. Dla naszych czytelników postanowiliśmy prześledzić najważniejsze dane z tego raportu.

  • NBP w raporcie z grudnia 2023 przyznaje, że tempo spływania do sądów nowych powództw o franki zwiększyło się i należy spodziewać się kontynuacji trendu w najbliższym czasie
  • Banki wykorzystały już ok. 20 proc. z kwoty wykazywanych rezerw na rozliczenia prawomocnych wyroków i ugody. Rzeczywisty koszt ryzyka prawnego poniesionego przez banki jest więc wyższy, niż wskazywałaby na to aktualna kwota rezerw w sektorze
  • NBP przyznaje, że banki muszą liczyć się z koniecznością pokrycia kosztów związanych z pozwami wnoszonymi przez byłych kredytobiorców, a także „innymi roszczeniami klientów”
  • Twórcy raportu zupełnie uczciwie przyznają, że trudno jest określić, jaka będzie ostateczna skala potrzeb finansowych w sektorze, wynikająca z kosztów frankowych.

NBP zauważa wysoką dynamikę napływu nowych powództw frankowych

Jeszcze kilka kwartałów temu bankowcy twierdzili, że największa fala powództw o franki jest już za sektorem, a kto miał pozwać bank, ten najprawdopodobniej już to zrobił. Tezy te stoją w sprzeczności z tym, co pisze NBP w grudniowym raporcie o stabilności systemu finansowego. Narodowy Bank Polski wprost przyznaje, że kredyty frankowe wciąż są największym ryzykiem dla stabilności sektora finansowego. Zwraca uwagę na to, że liczba kredytobiorców decydujących się na skierowanie sprawy do sądu rośnie.

Jak się okazuje, po kilku strategicznie istotnych decyzjach TSUE dynamika napływu nowych powództw nadal jest wysoka. NBP ocenia, że tempo składania nowych powództw zwiększyło się w ciągu ostatnich dwóch kwartałów, a trend najprawdopodobniej będzie kontynuowany. Jak podano w raporcie, na koniec I połowy 2023 roku banki otrzymały ponad 137 tys. powództw. Większość z tych spraw dotyczy kredytów wciąż spłacanych.

Z kolei jak podała niedawno pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony konsumentów, na koniec 2023 roku w sądach toczyło się 178 tys. postępowań o kredyty w CHF. Nie wiadomo tylko, ile z tego to sprawy zainicjowane przez same banki w związku z roszczeniami o wynagrodzenie i waloryzację. W samej Warszawie ma to być ok. 15 proc.

Nowe pozwy generują konieczność dotwarzania rezerw. Potrzeby są większe, niż może się wydawać

Każdy nowy pozew o kredyt frankowy generuje po stronie banku potrzebę dotworzenia odpowiedniej rezerwy na pokrycie ryzyka prawnego. Banki musiały zrewidować swoje założenia modelowe po opinii Rzecznika Generalnego dla sprawy C-520/21.

W efekcie tego na koniec I półrocza 2023 r. zakumulowane rezerwy na ryzyka kredytów frankowych stanowiły przeciętnie 63 proc. aktywnych portfeli hipotek w CHF. Tu trzeba podkreślić, że banki odpisują na te ryzyka więcej, niż mogłoby się wydawać. Wskutek uprawomocniania się kolejnych wyroków oraz podpisywania ugód z klientami banki spożytkowały już część zawiązanych rezerw o równowartości ok. 20 proc. poziomu, który jest wykazywany w chwili obecnej. To z kolei oznacza, że rzeczywiste koszty ryzyka frankowego po stronie przedstawicieli sektora są wyższe, niż wynika to z obecnej wartości rezerw w bankach.

NBP bierze pod uwagę scenariusz, w którym frankowicze pozywają banki o rekompensatę?

Jak szacuje NBP w raporcie, skala rezerw, jakich sektor potrzebowałby dodatkowo na pokrycie ryzyk pozostających w bilansie może zamknąć się w kwocie od 25 do 40 mld zł. W przypadku niższej kwoty przyjęto założenie, że wszystkie aktywne umowy udałoby się objąć ugodą. W przypadku tej wyższej – że o losach tych umów decydować będą sądy.

Co bardzo istotne, NBP wspomina również o tym, że pokrycia mogą wymagać także koszty wynikające z postępowań inicjowanych przez kredytobiorców, którzy spłacili swoje umowy, jak również dotyczące „ewentualnych innych roszczeń klientów”. Z uwagi na ten czynnik, jak również na trudność w określeniu tego, jaki będzie ostateczny stosunek ugód do pozwów, jednoznaczne ustalenie skali potrzeb sektora jest niełatwym zadaniem. Dodatkowym problemem dla banków jest niepewność związana z kolejnymi pytaniami prejudycjalnymi kierowanymi do TSUE przez krajowych sędziów.

Warto jednak zatrzymać się przez chwilę przy tym, co NBP rozumie pod pojęciem „ewentualnych innych roszczeń klientów”. Naszym zdaniem może chodzić o potencjalne roszczenia konsumentów kierowane pod adresem banków, a dotyczące rekompensaty za to, że przedsiębiorcy bezumownie obracali pieniędzmi klientów. Możliwość kierowania takich roszczeń pojawiła się po wyroku TSUE dla sprawy C-520/21. Na razie nie ma miarodajnych informacji na temat tego, ilu kredytobiorców zdecydowało się pozwać bank o rekompensatę.

Roszczenia dotyczące spłaconych umów to problem, którego nie da się dłużej ignorować

Jeszcze całkiem niedawno przedstawiciele sektora bankowego przekonywali, że pozwy od posiadaczy spłaconych umów frankowych to rzadkość. Tylko 1 na 10 pozwów miał dotyczyć spłaconej umowy. Banki bagatelizowały zjawisko do tego stopnia, że nie uwzględniły ex-frankowiczów przy tworzeniu programów ugodowych. Teraz mają problem, bo spłaconych umów jest więcej niż tych wciąż aktywnych. A były kredytobiorca może pozwać bank za wykonaną umowę frankową tak samo, jak posiadacz wciąż spłacanego zobowiązania.

Stosunek pozwów dotyczących już spłaconych kredytów do tych wciąż spłacanych systematycznie się zmienia. I to na niekorzyść banków. Widać to doskonale na przykładzie mBanku, który dość bezpośrednio wyłożył prawdę w swoim raporcie finansowym za IV kwartał. Jeśli przyjrzymy się udziałowi pozwów dotyczących zakończonych umów frankowych w ogólnym „dorobku” sądowym mBanku, to zauważymy, że wynosi on ok. 16,6 proc.

Jeśli jednak weźmiemy pod lupę wyłącznie ubiegły rok, to zauważymy, że aż 29,7 proc. nowych powództw o kredyty indeksowane kursem CHF dotyczy wykonanych umów. Wniosek jest prosty: niemal co trzeci frankowicz, który pozwał mBank w 2023 roku, w momencie składania pozwu miał już w całości spłaconą umowę.

Sytuacja zapewne wygląda bardzo podobnie w innych bankach. Te jednak są ostrożniejsze i nie dzielą się z opinią publiczną tak newralgiczną informacją. Przynajmniej na razie. Jeśli zjawisko będzie się nasilać, banki będą musiały ujawnić prawdę na temat nowych pozwów – jak przecież wyjaśnić to, że niektóre z nich dotwarzają kolejne rezerwy, mimo że pokryły już nimi aktywny portfel frankowy w 100 proc.?

Publikacja podobnych danych przez inne giełdowe banki jest więc najprawdopodobniej tylko kwestią czasu.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze