PLN - Polski złoty
CHF
4,61
wtorek, 3 grudnia, 2024

Zobacz jak po ugodzie Twój kredyt we frankach znika z dnia na dzień. Super wiadomość?

Przedstawiciele sektora bankowego wiedzą już, że nie doproszą się rządu o ustawę frankową. Nie mają też co czekać na zmianę w orzecznictwie, bo 25 kwietnia br. Sąd Najwyższy wydał uchwałę frankową, która w kluczowych kwestiach jest zgodna z wyrokami TSUE. Dlatego banki muszą mocniej przyłożyć się do zawierania z klientami dobrowolnych ugód. Nawet kosztem rezygnacji z dużej części zarobku na wadliwych umowach. Obecnie obiektem szczególnego zainteresowania banków są frankowicze, którzy nadpłacili już użyczoną im kwotę kapitału i w dalszym ciągu bez słowa skargi wykonują swoje zobowiązania. Tacy kredytobiorcy coraz częściej dostają ofertę albo całkowitego umorzenia reszty długu, albo takiej redukcji salda zadłużenia, po którym kwota pozostała do spłaty wydaje się już akceptowalna. Jak reagują na te oferty frankowicze? I czy aby na pewno rezygnacja z roszczeń na rzecz takiej ugody to rzeczywiście rozsądne rozwiązanie?

  • „Uczciwa ugoda” to pojęcie, które frankowicze i banki rozumieją zupełnie inaczej. Ponieważ to kredytobiorcy są obecnie górą w sądach, czują się wreszcie w mocy, by dyktować warunki swoim przeciwnikom
  • Do banków powoli dochodzi przykra prawda: nie mają wyjścia i muszą negocjować z frankowiczami, bo alternatywą dla rezygnacji z części zysku na frankowym kredycie jest pozew, a dalej kosztowne unieważnienie umowy
  • Wiele banków zdążyło już złożyć ofertę ugody każdemu klientowi z aktywną umową frankową. Podmioty te są zdeterminowane, by utrzymać wadliwe umowy w mocy. Są też gotowe na poświęcenia
  • Aktualnie na baczności powinni się mieć zwłaszcza ci frankowicze, którzy oddali już w ratach kwotę wyższą niż ta pożyczona. Bank niemal na pewno wystąpi wobec nich z „ofertą nie do odrzucenia”. Jednak czy warto negocjować z nieuczciwym przedsiębiorcą?

Banki nie mają już wyjścia, bo ustawy frankowej nie będzie. Dociskają kredytobiorców nowymi propozycjami ugodowymi

Miesiąc temu nadzieje banków na zmianę we frankowym orzecznictwie legły w gruzach. Izba Cywilna SN wydała wreszcie dużą uchwałę frankową. Ta, wbrew wielu plotkom, okazała się korzystna dla kredytobiorców i potwierdziła, że umowy kredytowe, w których, po wykreśleniu klauzul abuzywnych, nie da się ustalić obowiązującego strony kursu waluty obcej, powinny być uznawane za nieważne. Jednocześnie Ministerstwo Sprawiedliwości wysłało sektorowi czytelny przekaz: nie będzie ustawy frankowej, bo jest na nią zbyt późno. Efekt? Banki przyparte do ściany zaczęły ze zdwojoną siłą wysyłać swoim klientom propozycje ugodowe. I to takie, nad którymi przynajmniej część frankowiczów solidnie się zastanowi.

Banki zaginają parol na frankowiczów, którzy spłacili kapitał. Chcą zapobiec nowym pozwom

Priorytetem bankowców jest w tej chwili uniknięcie kolejnych kosztownych pozwów. W pierwszej kolejności chcą wyeliminować ryzyko prawne z tych umów, których posiadacze spłacili już kapitał kredytu. To wyraz nowej strategii, powodowanej najprawdopodobniej wnioskami z ostatnich raportów kwartalnych. Banki zauważyły już, że zagrożeniem są dla nich spłacone umowy frankowe, w przypadku których kredytobiorcy dysponują nieprzedawnionym roszczeniem o zapłatę.

Odsetek ex-frankowiczów zainteresowanych pozwem rośnie, co dobrze widać na przykładzie mBanku. W I kwartale 2024 roku aż 23 proc. z nowo zakwestionowanych umów kredytowych spłacono przed złożeniem powództwa. To o 7 pp. więcej niż w IV kwartale i 10 pp. więcej niż w III kwartale 2023 roku.

Aby wyjaśnić, czym banki kuszą w ostatnich tygodniach, zaprezentujemy dwa przykłady, pochodzące z grup społecznościowych zrzeszających kredytobiorców frankowych.

Przykład nr 1: frankowicz z mBanku, który podpisał swoją umowę w 2008 roku ( kwota kredytu to 88 tys. CHF), łącznie otrzymał od kredytodawcy aż 5 propozycji ugodowych. I to w niespełna pół roku! Na moment publikacji wpisu, co miało miejsce przed kilkoma dniami, saldo zadłużenia kredytobiorcy wynosiło ok. 195 tys. zł. Kredytobiorca zdążył nadpłacić pożyczony kapitał kwotą ok. 10-15 tys. zł. W piątej propozycji mBank oferuje klientowi całkowite umorzenie reszty długu, oczywiście w zamian za zrzeczenie się jakichkolwiek roszczeń związanych z postanowieniami frankowej umowy.

Kredytobiorca, który jest adresatem tej propozycji rozważa jej przyjęcie, żeby „zapomnieć o temacie”.

Przykład nr 2: frankowicz z BPH, który pożyczył od banku kwotę ok. 124 tys. zł, a do tej pory spłacił łącznie 148,3 tys. zł plus 8,2 tys. CHF, również dostał od swojego kredytodawcy „ciekawą” ofertę. Zgodnie z nią bank jest gotów umorzyć znaczną część bieżącego zadłużenia, które wynosi nieco ponad 24,5 tys. CHF. BPH proponuje obniżenie salda zadłużenia do kwoty ok. 5 tys. zł. Kredytobiorca pyta członków grupy o opinię na temat tej propozycji.

Grupowicze w komentarzach przytomnie zauważają, że nadpłata, której dokonał do tej pory klient ponad pożyczony kapitał, wynosi ok. 61 tys. zł. Bank zarobił na kliencie sporo pieniędzy przy stosunkowo niewysokiej kwocie kredytu, a mimo to wyciąga rękę po kolejne 5 tys. zł. Komentujący doradzają kredytobiorcy negocjowanie.

A my doradzamy pozwanie banku i walkę o zwrot nie tylko tych 61 tys. zł, ale również odsetek ustawowych za opóźnienie, liczonych od kwoty 148,3 tys. zł i 8,2 tys. CHF, które będą się kredytobiorcy należeć, gdy unieważni w sądzie swoją umowę.

Jak powinna wyglądać naprawdę uczciwa ugoda frankowa w 2024 roku?

Banki, składając swoje propozycje ugodowe, zachowują się tak, jak gdyby wciąż tkwiły w rzeczywistości prawnej z 2019 roku. Chcą narzucać klientom własne zasady gry, zasypują ich kolejnymi ofertami, ostrożnie dawkując im potencjalne korzyści. I w dalszym ciągu nie akceptują tego, że umowy frankowe, które proponowały swoim klientom, są po prostu nieważne.

Wg większości banków dobrą propozycją ugody nadal jest ta zgodna z zaleceniami szefa KNF, czyli sprowadzająca się do klasycznej konwersji kredytu frankowego na złotowy. Taki scenariusz byłby do zaakceptowania 10 lat temu. Obecnie, gdy banki przegrywają od 97 do 99 proc. postępowań sądowych, właściwa ugoda powinna sprowadzać się do:

  • uznania przez bank, że klauzule przeliczeniowe, które wprowadził do umowy, nie wiążą konsumenta
  • zwrotu klientowi pełnej nadpłaty ponad pożyczony kapitał (do ustalenia pozostaje kwestia odsetek za zwłokę)
  • wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej niezwłocznie po rozliczeniu nieważnej umowy.

Czy taka ugoda z bankiem jest możliwa? Owszem, ale dopiero po złożeniu pozwu. Po analizie wielu podobnych przypadków zauważamy pewną prawidłowość: mianowicie zwykle jest tak, że aby kredytobiorca mógł liczyć na wzmożoną chęć współpracy ze strony banku, musi poczekać przynajmniej na wyrok sądu I instancji. Część banków poddaje się już na tym etapie i szuka oszczędności – bo przecież apelacja to dodatkowy koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Jak banki dobierają adresatów dla „ugód premium” i co zrobić po otrzymaniu takiej propozycji?

Nie trzeba być specjalistą od kredytów frankowych, by zauważyć, że przykłady dwóch propozycji ugodowych wskazane w niniejszym tekście diametralnie różnią się od warunków ze słynnej już rekomendacji szefa KNF. Są bez wątpienia korzystniejsze, ale w dalszym ciągu nijak się mają do tego, co kredytobiorca może uzyskać, wygrywając w sądzie.

Ale bank nie chce dopuścić do tego, by Twój pozew trafił do sądu. Dlatego im więcej nadpłaciłeś ponad kapitał, tym większa szansa, że Twój kredytodawca już wkrótce zgłosi się do Ciebie z radosną nowiną i zaproponuje umorzenie całego kapitału. Albo znacznej jego części, tak abyś mógł jednorazowo spłacić resztę i zapomnieć o tym, że w ogóle miałeś kredyt we franku.

Banki starannie wybierają sobie adresatów „ugód premium”, a ich założenia są proste. Chodzi o to, aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony bank chce namówić klienta na porozumienie i wyeliminować ryzyka prawne z umowy, a z drugiej pragnie zarobić na udzielonym kredycie. I to niemało, bo przeciętnie ok. kilkudziesięciu tysięcy złotych.

Co zrobić po otrzymaniu takiej propozycji? Najlepiej skontaktować się z wyspecjalizowaną we frankach kancelarią adwokacką, która przyjrzy się tej ofercie i zestawi ją z korzyściami z pozwania banku. Taka analiza w wielu kancelariach nic nie kosztuje, a daje jasny pogląd na to, z jakiej kwoty kredytobiorca rezygnuje, godząc się z bankiem.

Frankowa oferta last minute, czyli jak banki liczą na naiwność klientów

A jak postąpić, gdy bank w ofercie zastrzega, że czas obowiązywania propozycji ugodowej jest ograniczony do np. 2-3 dni? Absolutnie nie należy się tym przejmować. Bank chce w ten sposób zapobiec sytuacji, w której kredytobiorca skonsultowałby swoją decyzję z profesjonalistą. Zależy mu na tym, by frankowicz spontanicznie i bez zbędnej analizy złożył podpis pod aneksem. Niestety, wielu kredytobiorców tak właśnie robi. A decydując się na ten krok, przyznają, że ich umowy były ważne. I ulegają presji podmiotu, który od początku nie był w relacji z nimi uczciwy. I to najdelikatniej rzecz ujmując.

W praktyce to mniej więcej tak, jak gdyby ktoś podbiegł do tych kredytobiorców na ulicy, pozabierał im portfele, a przyłapany na gorącym uczynku bezpardonowo zaczął negocjować, jaką część zawartości tych portfeli odda ich właścicielom. Brzmi absurdalnie? A jednak z taką sytuacją mamy do czynienia w 2024 roku, w przypadku kredytów we franku. Warto się nad tym zastanowić, zapoznając się z kolejną „intratną” propozycją banku, który łaskawie zrezygnuje z części łupu i da klientowi święty spokój, jeśli ten nie zgłosi roszczeń do sądu.

PODSUMOWANIE:

  • Banki odrobiły lekcje po ostatnich, nokautujących je wyrokach. Policzyły, ile mają pieniędzy na konwersje kredytów frankowych, a teraz przystępują do intensywnej akcji ugodowej
  • Sektor wie już, że spłacone umowy kredytów frankowych są objęte dużym ryzykiem prawnym. Jego przedstawiciele wolą eliminować ryzyko, nim hipoteki, które mają w portfelach, zostaną spłacone
  • Nawet jeśli bank proponuje umorzenie pozostałej części długu, to nie warto podpisywać takiej ugody, bo wiąże się ona z odpuszczeniem roszczeń opiewających na kwoty sięgające kilkudziesięciu, czasem i ponad stu tysięcy złotych.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze