PKO Bank Polski to instytucja, która najszybciej zorientowała się, że lepiej pójść frankowiczom na rękę i skonwertować ich kredyty, niż dopuścić, by ich roszczenia trafiły do sądów. Zapobiegliwość zdecydowanie się bankowi opłaciła, bo obecnie ma on w swoim portfolio najwięcej takich porozumień. Teraz jednak PKO BP ma coraz większe trudności z namówieniem kolejnych klientów na konwersję frankowego zobowiązania do złotówki (bo do tego w telegraficznym skrócie sprowadza się ugoda). Na co może liczyć w 2024 roku frankowicz z PKO BP, który wciąż rozważa zawarcie ugody, i czy propozycja ugodowa, którą bank określa jako ostateczną, na pewno nie może już ulec zmianie?
- PKO Bank Polski wielokrotnie zmieniał swoją ofertę ugód frankowych w odpowiedzi na modyfikacje otoczenia prawnego i linii orzeczniczej. Obecnie podejście podmiotu jest dużo bardziej otwarte niż jeszcze w 2021 roku, gdy startował ze swoim pilotażem
- Mimo zdecydowanie lepszych warunków ugodowych frankowicze są sceptyczni w stosunku do ofert polubownego rozwiązania sporu. Wiedzą, że decydując się na ten krok, rezygnują z roszczeń opiewających na dziesiątki, czasem i setki tysięcy złotych
- Bank, by przyśpieszyć decyzję klienta, nierzadko ucieka się do sztuczek socjotechnicznych. Czego powinien spodziewać się frankowicz w zetknięciu z PKO BP i czy pozwanie banku może zmienić nastawienie tej instytucji do negocjacji ugodowych?
Jak zmieniały się propozycje ugodowe PKO Banku Polskiego w latach 2021-2024?
Oferta frankowych ugód opracowana przez PKO Bank Polski przeszła gruntowną metamorfozę. Gdy startował pilotaż ugód PKO BP (a miało to miejsce w 2021 roku, w odpowiedzi na rekomendacje szefa Komisji Nadzoru Finansowego, wydane w grudniu 2020 roku), negocjatorzy banku dostali „z góry” określone wytyczne. Mianowicie w wyniku mediacji z klientem wolno im było umorzyć saldo zadłużenia o 5 proc., a także obniżyć marżę o 1/10. Czy taką ofertę na którymkolwiek etapie można by określić mianem korzystnej? Oczywiście nie. I bank szybko się o tym przekonał, co zmusiło go do uatrakcyjnienia programu.
W międzyczasie dochodziły kolejne wydarzenia zmieniające krajobraz frankowej wojny: prokonsumenckie wyroki Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, uchwały Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Napływały nowe statystyki z sądów powszechnych, wskazujące na to, że szanse banku na wygraną w sprawie z powództwa frankowicza o nieważność i zapłatę z roku na rok radykalnie maleją. Skutek? Obecnie PKO Bank Polski jest otwarty na możliwość indywidualnych negocjacji warunków ugody. Klient przestał być wreszcie petentem. Stał się partnerem w mediacjach i jego głos jest w końcu brany pod uwagę.
To bardzo pięknie, ale wciąż zbyt mało. Bo dlaczego klient ma prosić się o umorzenie większej części salda zadłużenia, skoro idąc do sądu jest w stanie uzyskać dla siebie darmowy kredyt i dodatkową korzyść w postaci odsetek ustawowych za zwłokę? Widać i bank zaczął zadawać sobie to pytanie, bo obecnie dopuszcza już możliwość składania kontrofert ugodowych przez samych kredytobiorców. I zdecydowanie bardziej niż do tej pory jest skłonny brać te kontroferty na poważnie.
Nie oznacza to oczywiście, że PKO Bank Polski się poddał i jest gotów zrezygnować z zarobku na abuzywnym kredycie. A przynajmniej nie dzieje się tak na etapie przedsądowym. Bankowi zależy zresztą na tym, aby sprawa nie trafiła do sądu. Bo gdy kredytobiorca wynajmie profesjonalnego pełnomocnika prawnego, to szanse na wmanewrowanie klienta w konwersję frankowego kredytu na złotowy, połączony ze stawką WIBOR, maleją niemal do zera.
Co może zrobić bank, by skłonić frankowicza do rozważenia ugody? Uważaj na te triki!
Jak bank będzie starał się namówić klienta do podpisania porozumienia, nim spór trafi do sądu? Niemal każda tego typu instytucja ma na podorędziu całą gamę brudnych sztuczek. Najpopularniejsze to:
- dawanie kredytobiorcy oferty ugodowej „last minute”. Polega to na tym, że bank przedstawia kredytobiorcy warunki ugody i zastrzega, że propozycja ta jest ważna jedynie przez kilka dni, do konkretnej daty. Bank liczy, że dzięki tej sprytnej technice klient ulegnie presji i nie skonsultuje propozycji z prawnikiem. Lub nie zdąży tego zrobić, bo wiadomo przecież, że w dobrych kancelariach na konsultacje nie wchodzi się zwykle z marszu, a trzeba je umówić ze stosownym wyprzedzeniem
- zastrzeganie, że propozycja jest ostateczna i lepszej nie będzie – bank zapomina dodać jedynie, że nie będzie jej na etapie przedsądowym, bo gdy klient złoży już pozew, to niemal na pewno podmiot przystąpi do opracowywania kolejnej oferty, tym razem zdecydowanie bardziej korzystnej.
Jak nie dać się „ożenić” z niekorzystną ugodą?
Rada od nas jest taka, by frankowicze nie ulegali naciskom banku i nie podejmowali decyzji pod sztucznie wykreowaną presją czasu. Trzeba bowiem mieć na uwadze, że to bank ma interes w godzeniu się z klientem, nie na odwrót. Podmiot nie robi łaski w tym, że proponuje ugodę i z pewnością nie „obrazi się” na klienta, gdy ten zarezerwuje sobie więcej czasu na podjęcie decyzji, np. celem skonsultowania jej z adwokatem.
I nie jest to pustosłowie. Wystarczy przejrzeć popularne grupy zrzeszające frankowiczów na Facebooku czy ich wymiany zdań w innych mediach społecznościowych, jak chociażby Twitter (obecnie X). Wątek „ostatecznych propozycji” PKO Banku Polskiego i innych kredytodawców przewija się tam nader często. Zwykle frankowicz, twórca wątku, pyta, czy warto podpisać ugodę na zaproponowanych przez bank warunkach (często dołączane jest zdjęcie lub skan propozycji). Komentujący dzielą się swoimi spostrzeżeniami – większość z nich jest sceptyczna względem ugody, bo, nie ma się co oszukiwać, zwykle to, co proponuje podmiot na etapie przedsądowym, nie jest ofertą marzeń.
Kiedy bank TAK NAPRAWDĘ będzie gotów zawrzeć z klientem sensowne porozumienie?
Wielu uczestników internetowych dyskusji zwraca uwagę na to, że bank najprawdopodobniej zmięknie, gdy kredytobiorca złoży już pozew z roszczeniem nieważności umowy i zapłaty. W social mediach nie brak przykładów świadczących o tym, że po złożeniu powództwa bank dopiero otwiera się na podjęcie poważnych mediacji z klientem. Jeżeli kredytobiorca ma dobrego pełnomocnika prawnego, to istnieje spora szansa, że pozwany podmiot będzie skłonny podpisać ugodę zbliżoną warunkami do tego, co klient zyskałby, unieważniając swój kredyt. Po co miałby to zrobić?
Oczywiście po to, by zminimalizować swoje koszty. Bankom, które przegrywają w sądach od 97 do nawet ponad 99 proc. spraw, niejednokrotnie bardziej opłaca się przystać na „darmowy kredyt”, niż apelować, składać skargi kasacyjne, bo takie działania wiążą się z dodatkowymi, wcale niemałymi, kosztami. Nic dziwnego, że renomowani adwokaci i radcowie prawni coraz częściej informują o sytuacjach, w których banki nie apelują od niekorzystnych dla siebie wyroków, mimo tego, że eliminują one ich umowy z obrotu prawnego i nakazują rozliczenie się stron zgodnie z teorią dwóch kondykcji.
Na jakim etapie sporu sądowego jest szansa na zawarcie korzystnej ugody z bankiem? Tu bywa różnie. Z naszych obserwacji wynika, że zmiana w postawie pozwanego jest widoczna po niekorzystnym dla niego wyroku I instancji. Ale zdarza się i tak, że bank decyduje się uznać roszczenia finansowe klienta jeszcze przed wydaniem wyroku w sądzie okręgowym. Powodem mogą być ustawowe odsetki za zwłokę, które – zgodnie z poglądem TSUE, wyrażonym w wyrokach z grudnia 2023 roku – należą się kredytobiorcy za czas trwania całego procesu, a konkretnie od wezwania banku do zapłaty, aż do spełnienia roszczenia.
Podsumowując:
Frankowicz z aktywnym zobowiązaniem wobec banku powinien:
- jak najszybciej znaleźć dobrego pełnomocnika prawnego
- z pomocą prawnika sporządzić pozew wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczenia
- po ruszeniu postępowania czekać na kolejne propozycje ugodowe banku.
Frankowicz w żadnym razie nie powinien:
- podejmować decyzji o ugodzie bez konsultacji z prawnikiem, i to takim, który jest wyspecjalizowany w prawie bankowym
- wierzyć w zapewnienia banku, że propozycja nr 1, 2, 3 czy 4 jest już na pewno tą ostateczną i bank nie cofnie się już ani o krok przed roszczeniami klienta
- samodzielnie negocjować warunków ugody z bankiem – tę kwestię zawsze należy pozostawić profesjonaliście, czyli adwokatowi/radcy prawnemu, który ma poparte wynikami doświadczenie w mediacjach z bankami.