Millennium Bank uczy się na błędach i zaczyna wyciągać wnioski z sądowych porażek w sporach o kredyty frankowe. Efekt to mniejsza ilość apelacji w przypadku spraw zakończonych w I instancji wyrokiem negatywnym dla banku. Jeszcze kilka miesięcy temu pozywany przez frankowiczów Millennium Bank zaskarżał niemal każde orzeczenie, w którym sąd stwierdzał nieważność umowy. Obecnie prawnicy frankowi zwracają uwagę na to, że spraw, w których Millennium nie składa apelacji, a nawet nie występuje z wnioskiem o wydanie pisemnego uzasadnienia wyroku, jest coraz więcej. Jakie są tego przyczyny, czy zmiana w zachowaniu banku jest już stała, a może to chwilowa odwilż, po której bank znów wdroży nową strategię? Oto nasz pogląd na tę sprawę.
- Zmiana w orzecznictwie krajowych wydziałów cywilnych, inspirowana wyrokami TSUE, sprawia, że koszty rozliczeń nieważnych kredytów frankowych idą w górę. Oczywiście dla banków, zmuszonych do płacenia klientom, z którymi przegrywają sądowe potyczki, gigantycznych odsetek ustawowych za opóźnienie
- „Ofiarą” skrajnie prokonsumenckiego orzecznictwa padł m.in. Millennium Bank, toczący z frankowiczami sądową batalię o ponad 24 tys. umów. Podmiot, który wyszedł niedawno na prostą po kryzysie, nie chce, by wynik tych postępowań w nadmiarze obciążył jego kapitały
- Millennium Bank dotwarza wielomilionowe rezerwy na ryzyka kredytów w CHF, zauważa jednak, że do sądu idą także ex-frankowicze, których zainteresowanie pozwem miało być, przynajmniej w teorii, marginalne. Z najnowszych danych wynika, że już 13 proc. procesów frankowych dotyczy zakończonych kontraktów
- Jeżeli Millennium Bank chce szybciej pozbyć się frankowego problemu, musi zacząć akceptować negatywne wyroki i przystąpić do rozliczeń z klientami. I wygląda na to, że tak właśnie prezentować się będzie jego standardowa reakcja na unieważnienie umowy przez sąd I instancji. Pokazujemy przykłady.
Bankowców w końcu dopadły skutki zeszłorocznych wyroków TSUE. Frankowiczom należą się miliony tytułem odsetek za opóźnienie
Wielokrotnie w naszych tekstach pisaliśmy o tym, że korek w wydziałach cywilnych, prowadzący do przewlekłości postępowań frankowych, jest najlepszym prezentem, jaki mógł sobie wymarzyć sektor bankowy. Przeciągające się postępowanie wpływa na odłożenie w czasie wyroku, a więc i zasądzenie uczciwych rozliczeń z klientem. Dodatkowo przez długi czas zniechęcało niezdecydowanych do sądzenia się i nie powodowało właściwie żadnych negatywnych konsekwencji po stronie pozwanego banku.
To jednak przeszłość. Obecnie to kredytobiorca ma wszelkie powody do radości, gdy jego spór z bankiem się przeciąga. „Winna” tej sytuacji jest zmiana w orzecznictwie, wynikająca z dwóch wyroków, które TSUE wydał w grudniu 2023 roku. Trybunał w końcu odniósł się do dwóch niezwykle istotnych z punktu widzenia frankowych rozliczeń kwestii, tj. do zarzutu zatrzymania podnoszonego przez banki i do koncepcji trwałej bezskuteczności umowy, stosowanej przez krajowe sądy w odniesieniu do jednej z uchwał Sądu Najwyższego.
TSUE uznał, że ani na podnoszenie przez bank zarzutu zatrzymania, ani na koncepcję trwałej bezskuteczności umowy nie ma miejsca w procesach, w których stroną powodową jest konsument, walczący o nieważność umowy w związku z występującymi w niej klauzulami abuzywnymi. Skutek jest taki, że frankowicz, który pozwie bank, ma prawo do uzyskania odsetek ustawowych za zwłokę naliczanych od momentu, w którym poinformował podmiot o swoim roszczeniu.
Odsetki należne mu więc będą za cały proces, co prowadzi do oczywistej konkluzji: im dłużej trwać będzie frankowe postępowanie, tym więcej kredytobiorca zyska na unieważnieniu swojej umowy.
Banki bardzo szybko zauważyły, że grudniowe wyroki Trybunału przekładają się wprost na ich finanse. Z naszych obserwacji rynku wynika,że przeciętne odsetki zasądzane na rzecz kredytobiorcy są znacznie wyższe niż jeszcze rok temu, często nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych! Dla podmiotów, które mają w swoich portfelach dziesiątki, czasem i setki tysięcy takich umów, stało się to bodźcem do działania. Konieczna była zmiana w strategii procesowej.
Zmiana ta jest już widoczna w części podmiotów – wśród nich znajduje się oczywiście Millennium Bank, sądzący się z frankowiczami w sprawie ponad 24 tysięcy umów (dane na koniec II kwartału 2024 roku). Roszczenia wskazane przez powodów w tych procesach są wyceniane na miliardy złotych. Od tych miliardów sądy naliczą stosowne odsetki za zwłokę: obecnie 11,25 proc. w skali roku. Nietrudno policzyć, że każdego roku sądy zasądzą na rzecz klientów Millennium miliony złotych tylko tytułem samej korzyści odsetkowej. A do tego dojdą przecież „standardowe” koszty związane z teorią dwóch kondykcji i przegraną w procesie.
Millennium Bank boi się odsetek ustawowych za opóźnienie i zaczyna inaczej reagować na negatywne wyroki
Millennium Banku najprawdopodobniej nie stać już na przedłużanie postępowań. Podmiot dopiero co wyszedł z kryzysu, w który wpędziły go jednorazowe koszty wakacji kredytowych. Bank w lipcu 2022 roku upublicznił informację o wdrażanym planie naprawy i przez 2 lata robił wszystko, by wyjść z dołka. W końcu się udało, a władze podmiotu optymistycznie patrzą w przyszłość i liczą, że w ciągu kilku następnych kwartałów uda im się doprowadzić do sytuacji, w której koszty rezerw frankowych przestaną mieć wielki wpływ na wyniki zarządzanego podmiotu.
W naszej opinii powodem, dla którego Millennium Bank rezygnuje z apelacji w części postępowań, może być, obok minimalizacji kosztów, brak spodziewanego efektu odstraszającego. Frankowicze nie boją się ani wyniku sporu w II instancji (statystyki pokazują, że sądy apelacyjne sprzyjają im jeszcze bardziej niż okręgowe), ani tego, że spór, zainicjowany w 2024 roku, może się zakończyć dopiero za kilka lat.
Kredytobiorcy składają kolejne pozwy, mimo że sądy, zwłaszcza w Warszawie, wyznaczają w ich sprawach termin pierwszej rozprawy nierzadko na 2025 czy 2026 rok. Co więcej, już nie tylko posiadacze aktywnych hipotek chcą uczciwych rozliczeń z bankiem – swoje roszczenia kierują pod adresem Millennium również ex-kredytobiorcy ze spłaconymi umowami. Ich udział w pozywaniu banku wynosi obecnie ok. 13 procent.
To wszystko sprawia, że Millennium Bank, który jeszcze niedawno masowo zaskarżał prawie każdy niekorzystny wyrok wydany w I instancji, coraz częściej odstępuje od apelacji i proponuje kredytobiorcom zawarcie porozumienia kompensacyjnego. Dzięki temu na pojedynczym procesie oszczędza dziesiątki tysięcy złotych, które wyrzuciłby jak w błoto na bezowocną apelację. Poniżej publikujemy przykładowe wyroki sądów I instancji, które uprawomocniły się właśnie dzięki nowej strategii Millennium Banku.
Warszawa: prawomocna wygrana frankowiczów w 6 miesięcy. Ich zysk z wyroku to 431 tysięcy złotych
III C 2278/23 to sygnatura sprawy, którą frankowicze wytoczyli Millennium Bankowi w związku z umową kredytu hipotecznego zawartą w 2008 roku. Pozew w tej sprawie pełnomocnicy frankowiczów (Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni) złożyli w sierpniu 2023 roku, a już 15 lutego 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w niej wyrok.
Sąd przychylił się do obu roszczeń wskazanych w pozwie kredytobiorców, tj. uznał nieważność umowy kredytowej i zasądził w związku z tym na ich rzecz kwotę 431 186,36 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od września 2023 roku. Millennium Bank musi również pokryć koszty zastępstwa procesowego w wysokości 11 834 zł.
Bank w toku postępowania próbował podnieść zarzut zatrzymania, jednak próba ta nie spotkała się z aprobatą sądu. Millennium Bank zdecydował, że nie będzie apelował od wyroku, co sprawiło, że stał się on prawomocny już po I instancji.
Płock: Millennium Bank przegrywa w 6 miesięcy i musi oddać kredytobiorcom 199 tys. zł
Bardzo podobny przebieg miał proces toczący się przed Sądem Okręgowym w Płocku, zakończony wyrokiem dnia 19 marca 2024 roku. Jak informuje reprezentująca kredytobiorców Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, sprawa o sygnaturze I C 2222/23 trwała zaledwie 6 miesięcy.
W wyroku Sąd Okręgowy w Płocku uznał nieważność umowy, którą powodowie zawarli z Millennium Bankiem w 2008 roku, jak również zasądził od pozwanego na rzecz powodów kwotę 199 289,24 zł z odsetkami ustawowymi za zwłokę, liczonymi od lutego 2024 roku.
Tu również Millennium Bank próbował ratować się zarzutem zatrzymania i znów jego wniosek został oddalony. Podmiot najwyraźniej zniechęcił się do apelacji, a brak decyzji o zaskarżeniu wyroku spowodował jego uprawomocnienie się 2 maja 2024 roku.
Nadchodzą zmiany w postępowaniach frankowych. Brak apelacji banku po przegranej stanie się standardem?
Jak interpretować to, że Millennium Bank nie zaskarża negatywnych dla niego wyroków zapadających w I instancji? Czy to tylko chwilowy trend, badanie gruntu, a może nowa, stała strategia podmiotu?
Naszym zdaniem zdecydowanie to ostatnie. Podmiot najprawdopodobniej przygotowuje się na to, co nieuniknione. W Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego trwają prace nad usprawnieniem frankowych postępowań. Inspiracją dla Komisji są pomysły sędziów wydziałów cywilnych, którym z oczywistych względów zależy na przyśpieszeniu procesów. Wśród najbardziej obiecujących pomysłów warto wymienić te związane z upowszechnieniem pisemnego przesłuchiwania powodów, a także wydawaniem wyroków w trybie niejawnym, bez rozprawy.
Z satysfakcją odnotowaliśmy, że jeden z analizowanych pomysłów zakłada też zmianę w maksymalnej wartości przedmiotu sporu w przypadku spraw rozpatrywanych przez sądy rejonowe. Obecnie sprawa frankowa trafia tam wtedy, gdy strony spierają się o kwotę nie wyższą niż 100 tysięcy złotych. Zwiększenie tego pułapu do 200 tysięcy złotych istotnie odciążyłoby sądy okręgowe.
Z zapowiedzi medialnych wynika, że pierwsze udogodnienia w sporach frankowych mają zostać wprowadzone już tej jesieni. Banki stoją więc przed bardzo prostą perspektywą: albo zaczną rezygnować z apelacji, ograniczając w ten sposób koszty rozliczeń z klientami, albo nadal będą ponosić opłatę za apelację, wynoszącą 5 proc. od wartości przedmiotu sporu, co opóźni prawomocny wyrok co najwyżej o kilka do kilkunastu miesięcy. Kto jak kto, ale bankowcy akurat potrafią liczyć i najwyraźniej doszli do wniosku, że upieranie się przy ważności umowy po prokonsumenckim wyroku sądu I instancji jest po prostu pozbawione sensu.
Spodziewamy się, że w ślady Millennium Banku pójdą już niebawem kolejne podmioty.
PODSUMOWANIE:
Dostosowanie krajowego orzecznictwa do wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE powoduje, że banki poddają się w procesach, w których jeszcze niedawno walczyłyby do końca, być może nawet z uwzględnieniem skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego.
Masowość pozwów o ustalenie i zapłatę w połączeniu ze skrajnie prokonsumenckimi wyrokami i kosztami dodatkowymi, które muszą ponieść banki, przegrywając w sądach, to czynniki, których splot powoduje, że pozywane instytucje rezygnują z apelacji. Ten krok to tak naprawdę najlepszy sposób na ograniczenie kosztów ryzyka prawnego.
Alternatywą mogły być ugody, jednak banki nie skorzystały z nadarzającej się okazji i – zamiast zaproponować frankowiczom uczciwe, dostosowane do sytuacji w orzecznictwie warunki porozumień – postanowiły dodatkowo zarobić na konwersji wadliwych umów, co oczywiście nie spotkało się z aprobatą klientów. Teraz ci klienci, skonsternowani nieatrakcyjnymi warunkami ugód, idą po swoje do sądów, skąd wrócą z unieważnieniami umów i wyższymi niż kiedykolwiek finansowymi korzyściami z wyroków.