Od 5 października br. funkcję prezesa banku PEKAO S.A., tj. drugiego pod względem wielkości aktywów banku w Polsce, objął długoletni prezes mBanku Cezary Stypułkowski. Przez lata dał się on poznać Frankowiczom ze swojej bezkompromisowej postawy i konfrontacyjnego podejścia. Nie ukrywał, że traktuje tę grupę klientów z dużą dozą lekceważenia i obwinia ich o miliardowe straty mBanku. Bank ten jako jeden z ostatnich zaoferował Frankowiczom ugody, przy czym C. Stypułkowski lansował kontrowersyjne rozwiązanie polegające na „spotkaniu się w połowie drogi”. Dzisiaj były prezes mBanku nie przestaje szokować, twierdząc że oferowanie przez banki w latach 2005-2008 wadliwych i nieuczciwych kredytów frankowych było dobre dla gospodarki, dla klientów i dla rynku mieszkaniowego. Jaka przyszłość czeka Frankowiczów z banku PEKAO S.A. pod rządami C.Stypułkowskiego?
- Od października bankiem PEKAO kieruje Cezary Stypułkowski, znany z nieprzychylnej postawy wobec kredytobiorców frankowych, których przez długie lata lekceważył a później obwiniał o chciwość i chęć nabycia mieszkań za darmo kosztem reszty klienteli banków.
- Cezary Stypułkowski przez ostatnie 14 lat kierował mBankiem – stery tego banku objął już po okresie boomu na kredyty frankowe. Przez długie lata nie chciał przyznać, że umowy mBanku zawierają klauzule abuzywne, choć to zostało stwierdzone przez SOKiK już w 2010 roku, i nie chciał słyszeć o ugodach.
- Znany z kontrowersyjnych wypowiedzi nowy prezes banku PEKAO znów zaszokował w mediach wypowiedzią „Bez napływu kapitału frankowego pokolenie mojego syna mieszkałoby u teściowej za szafą”.
- Zmiana na stanowisku prezesa banku PEKAO niekoniecznie musi oznaczać zmiany na gorsze dla Frankowiczów z tego banku. Bez problemu wygrywają oni sprawy sądowe a 100% prawomocnych wyroków stanowią wygrane kredytobiorców.
Cezary Stypułkowski nowym prezesem banku PEKAO S.A.
O tym, że Cezary Stypułkowski po 14 latach przestanie pełnić funkcję prezesa mBanku, było wiadomo już od roku. Niemiecki właściciel mBanku Commerzbank zadecydował o zakończeniu z nim kontraktu w 2025 roku. Tymczasem w lipcu br. gruchnęła wiadomość, że Stypułkowski przedwcześnie sam zrezygnował z funkcji prezesa mBanku „ze skutkiem natychmiastowym”. Jak się okazuje, miało to związek z powierzeniem mu funkcji prezesa kontrolowanego przez państwo banku PEKAO S.A. Jest to drugi co do wielkości bank działający w Polsce, 20% udziałów w nim ma PZU, a 12,8% Polski Fundusz Rozwoju.
Spekulacje na temat objęcia sterów PEKAO przez byłego prezesa mBanku trwały od dłuższego czasu, po tym jak doszło do zmiany rządu i zaczęła się wymiana kadr w spółkach kontrolowanych przez Skarb Państwa. C. Stypułkowski w wywiadzie sprzed paru dni ujawnił kulisy powierzenia mu tej funkcji, twierdząc że zadzwonił do niego head-hunter i poprosił o przygotowanie prezentacji dla rady nadzorczej banku. Następnie odbyło się spotkanie w Ministerstwie Aktywów Państwowych, przy czym C. Stypułkowski stanowczo zaprzeczył swojej znajomości z Premierem Tuskiem.
Uważni obserwatorzy poczynań C. Stypułkowskiego zwrócili jednak uwagę na to, że tuż po wyborach parlamentarnych z października 2023 r. bankowiec mocno uaktywnił się w mediach, gdzie zamieścił krytyczną analizę sytuacji polskiej gospodarki po 8 latach rządów PiS. Poprzedni rząd obwiniał o promowanie zjawiska masowego podważania umów kredytowych w opiniach kierowanych do TSUE (chodziło o opinię rządu do sprawy C-520/21 dot. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału). W ten sposób prezes mBanku być może zyskał sobie przychylność obecnej koalicji rządzącej, która „nagrodziła” go fotelem prezesa państwowego banku.
Aby zachować obiektywizm trzeba przyznać, że Stypułkowski jest bankowcem z krwi i kości. Pół życia spędził w fotelach prezesów różnych banków. W latach 1991-2003 był prezesem Banku Handlowego, w latach 2006-2010 pracował w banku JP Morgan w Londynie jako dyrektor na Europę Środkowo-Wschodnią, a w latach 2010-2024 sprawował funkcję prezesa mBanku. Stypułkowski jest postrzegany jako sprawny manager, potrafiący dobrze dobierać sobie kadry. mBank w czasie jego prezesury podwoił liczbę klientów i przeszedł transformację cyfrową, stając się jednym z najbardziej innowacyjnych technologicznie banków (bank reklamuje się jako „ikona mobilności”).
Niewątpliwie dużą porażką Stypułkowskiego była sytuacja związana z kredytami frankowymi. Jego bezkompromisowe podejście do rozwiązania problemu kredytów frankowych przyniosło mBankowi straty finansowe i wizerunkowe. Były prezes mBanku przez długie lata nie chciał słyszeć o polubownym załatwieniu sporu z Frankowiczami. Kiedy w końcu dojrzał do takiego rozwiązania, zaproponował kredytobiorcom frankowym kontrowersyjną formułę ugody polegającą na podziale kosztów konwersji kredytu na złotówki po połowie, co nazwał „spotkaniem w pół drogi”. Do dnia dzisiejszego Stypułkowski twierdzi, że było to jedyne „cywilizowane rozwiązanie”. Pilotaż ugód opartych na takim wariancie skończył się fiaskiem.
Dopiero z chwilą kiedy jasne stało się, że TSUE odmówi bankom prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, mBank – jako jeden z ostatnich banków frankowych – uruchomił powszechny program ugód. C. Stypułkowski przyznał później, że jego osobistym błędem było zbyt późne zdecydowanie się na ugody dla Frankowiczów.
Przy tym nie był to przejaw troski o los klientów ale spojrzenie z czysto biznesowego punktu widzenia. Na wypłaty po przegranych procesach sądowych mBank musiał zarezerwować kilkanaście miliardów złotych, a akcjonariusze od sześciu lat nie widzieli dywidendy.
Stypułkowski nie przestaje szokować. Kontrowersyjne wypowiedzi nowego prezesa banku PEKAO na temat kredytów frankowych
Stypułkowski jest znany z kontrowersyjnych wypowiedzi, prób przerzucania winy na państwo oraz wymiar sprawiedliwości, a także z kreowania się w mediach na autorytet moralny i prawny. W przeszłości wielokrotnie wypowiadał się w sposób pogardliwy na temat Frankowiczów. Nazywał ich „uprzywilejowaną wąską grupą społeczną”, która stała się beneficjentem transferu miliardów złotych kosztem reszty klientów i obwiniał o chęć uzyskania mieszkań za darmo.
Teraz okazuje się, że C. Stypułkowski ocenia proceder frankowy banków jako zjawisko dobre dla klientów i gospodarki, które przyczyniło się do powstania rynku mieszkaniowego w Polsce. W wywiadzie sprzed kilku dni, już jako nowy prezes banku PEKAO, Stypułkowski stwierdził cyt. „Bez napływu kapitału frankowego pokolenie mojego syna mieszkałoby u teściowej za szafą”.
Wielu z pewnością zastanawia się, jaki napływ kapitału frankowego ma na myśli C. Stypułkowski, skoro od dawna wiadomo, że banki sprzedawały kredytobiorcom franki, których w rzeczywistości nie posiadały. Niektórzy zastanawiają się też nad „trudną” sytuacją syna bankiera, który musiał zadłużyć się we frankach aby zdobyć własne lokum, mimo że jego ojciec pracował wówczas w amerykańskim banku w Londynie za grube pieniądze. Chyba rację mają ci, co mówią że C. Stypułkowski jest oderwany od rzeczywistości. Od lat zalicza się on do czołówki najlepiej opłacanych prezesów w Polsce (w 2022 roku jego zarobki na stanowisku szefa mBanku wyniosły aż 4,4 mln zł), więc teoretycznie ma prawo bujać w obłokach.
Prawda jest taka, że większość Frankowiczów, przy czym nie są to – jak twierdzi bankier – osoby zamożne, została zmuszona do zadłużenia się we franku szwajcarskim, bo banki nie chciały im udzielić kredytów hipotecznych w krajowej walucie. Gdyby tak jak w innych cywilizowanych krajach, banki działające w Polsce udzielały kredytów w rodzimej walucie z oprocentowaniem stałym, tysiące Frankowiczów nie musiałyby zadłużać się na kilkadziesiąt lat w walucie obcej.
Nisko oprocentowane kredyty mieszkaniowe w złotówkach też napędziłyby rynek mieszkaniowy a polskie rodziny nie musiałyby gnieździć się „u teściowej za szafą” i mierzyć się z takimi problemami, z jakimi przyszło im się zmierzyć po tym jak kurs franka wyskoczył w kosmos. Ale według C. Stypułkowskiego, to polityka fiskalna państwa spowodowała tak silną deprecjację krajowej waluty, której banki rzekomo nie spodziewały się. Winni są więc wszyscy naokoło, tylko nie banki i ich managerowie.
Czego mogą spodziewać się po C. Stypułkowskim Frankowicze z PEKAO S.A. i pozostali klienci banku?
Bank PEKAO S.A. ma stosunkowo niewielki portfel kredytów frankowych wyceniany na koniec 2023 roku na 2,086 mld zł. Kredyty w CHF stanowią zaledwie 0,2% wartości całego portfela kredytów tego banku. Jak to możliwe? Bank PEKAO, który w okresie boomu w Polsce na kredyty frankowe należał do włoskiego banku UniCredit, od 2003 roku nie udzielał takich kredytów.
Włosi sparzyli się wcześniej na tych umowach, które stały się już w latach 90-tych przedmiotem sporów sądowych. Z tego powodu włoski właściciel banku PEKAO S.A. nie zdecydował się na wprowadzenie tego typu umów w Polsce. To co pozostało w portfelu banku PEKAO S.A., to głównie spuścizna po dawnym banku BPH PBK S.A. z siedzibą w Krakowie (do fuzji obu banków doszło w 2007 roku).
Umowy frankowe banku PEKAO S.A. są z powodzeniem kwestionowane przez kredytobiorców frankowych, którzy wygrywają z tym bankiem około 99,4% indywidualnych sporów sądowych w I instancji oraz 100% w II instancji. Na koniec czerwca 2024 r. w sądach toczyło się 7,2 tys. indywidualnych spraw z powództwa Frankowiczów przeciwko PEKAO S.A. o wartości przedmiotu sporu 2,3 mld zł. Bank zawiązuje rezerwy na ryzyko prawne związane z kredytami we franku (w II kwartale 2024 r. dołożył do rezerw kwotę 206 mln zł) a ich saldo przekroczyło już 100% aktualnej wartości czynnych umów w CHF. Od października 2023 roku PEKAO oferuje Frankowiczom tzw. „bezpieczną ugodę 2%”, czyli możliwość konwersji zadłużenia we franku na złotówki, przy założeniu że kredyt był od początku udzielony w PLN i oprocentowany według stałej stopy procentowej na 2%.
Na tę chwilę trudno powiedzieć, czy nowy prezes banku PEKAO S.A. Cezary Stypułkowski będzie kontynuował uruchomiony za prezesury Leszka Skiby program ugód, czy raczej zaostrzy kurs wobec kredytobiorców frankowych. Na szczęście Frankowicze nie muszą się zbytnio przejmować postawą nowego prezesa, bo w sądach bez problemu wygrywają spory. Jedyne czego można się obawiać to kontynuowania procesów sądowych do samego końca. Bank PEKAO – podobnie jak inne banki frankowe – w ostatnich miesiącach coraz częściej rezygnował z wnoszenia apelacji od niekorzystnych dla niego wyroków sądów I instancji. Dzięki temu Frankowicze uzyskiwali prawomocne unieważnienia umów kredytowych szybciej, już na etapie I instancji. Jeśli C. Stypułkowski porzuci ten nowy trend, to bank więcej zapłaci w odsetkach za opóźnienie. Tak czy inaczej Frankowicze nie będą stratni – dłuższy czas oczekiwania na wyrok zrekompensują im wysokie odsetki w wymiarze aż 11,25% za rok.
Czego mogą spodziewać się pozostali klienci banku PEKAO S.A. po objęciu fotela prezesa przez Cezarego Stypułkowskiego? Wielu klientów obawia się podniesienia opłat i prowizji. Nie kto inny, jak C. Stypułkowski ogłosił koniec modelu „banków za zero”. Z dniem 1 kwietnia br. kierowany przez niego mBank drastycznie podniósł opłaty, w tym za prowadzenie popularnego rachunku oraz za wypłaty z bankomatów.
Ostatecznie, po tym jak klienci zapowiedzieli bojkot banku, zarząd musiał zareagować i wprowadził nową tanią ofertę. Jako nowy prezes PEKAO, C. Stypułkowski zwrócił już uwagę na to, że przychody z opłat i prowizji w tym banku urosły na przestrzeni ostatnich 10 lat tylko o 25%, podczas gdy w innych bankach o połowę.
W 12-stronicowym liście skierowanym przez nowego prezesa do pracowników banku PEKAO S.A. C Stypułkowski zapowiedział, że zamierza odbudować wcześniejszą (trochę nadwątloną w ostatnich latach) pozycję banku na rynku, umocnić drugą lokatę po banku PKO BP, stworzyć nowy wizerunek, przyciągnąć młodych klientów oraz unowocześnić system informatyczny.
Akurat jeśli chodzi o te plany, trzeba mu kibicować. Należy jednak zauważyć, że zarządzanie państwowym bankiem sporo różni się od kierowania bankiem należącym do międzynarodowych grup kapitałowych. Niewykluczone, że nowy prezes stanie przed wyzwaniem, jak pogodzić interes banku z oczekiwaniami głównego udziałowca (Skarbu Państwa), który może domagać się od banku udziału w różnych rządowych przedsięwzięciach, nie zawsze opłacalnych z biznesowego punktu widzenia.
Podsumowanie
Cezary Stypułkowski to doświadczony manager bankowy, dlatego objęcie przez niego funkcji prezesa banku PEKAO S.A. nikogo nie zdziwiło. Dla Frankowiczów może to oznaczać twardszy kurs jeśli chodzi o spory sądowe. Z drugiej strony, bank musi liczyć się z kosztami obsługi spraw sądowych, a składanie apelacji i przedłużanie procesów tylko dla zasady słono by kosztowało bank.
Czas pokaże czy nowy prezes będzie prezentował konfrontacyjną, czy bardziej ugodową postawę wobec Frankowiczów. Z pewnością dla banku PEKAO kredyty frankowe nie są takim problemem jak dla mBanku, więc jest szansa na to, że ich posiadacze nie znajdą się na celowniku C. Stypułkowskiego.