Banki, jak na instytucje dysponujące wielomilionowymi budżetami na profesjonalne doradztwo prawne, okazały się wyjątkowo mało przewidujące, i w relacji z frankowiczami nie zabezpieczyły należycie swoich interesów. Tak bardzo wierzyły w ważność i legalność swoich umów, że w wielu przypadkach nie zadbały o to, by odpowiednio i w terminie wystąpić wobec kredytobiorców z roszczeniem o zwrot kapitału. Bank ma na dokonanie tej formalności jedynie 3 lata, i to od momentu, w którym dowiedział się, że kredytobiorca kwestionuje legalność podpisanego kontraktu. Skutek? W setkach, a nawet tysiącach już toczących się spraw sądowych może dojść do odrzucenia roszczeń banku o zwrot kapitału kredytu z powodu przedawnienia. Pierwsze takie przypadki już mają miejsce, o czym więcej w dalszej części artykułu.
- Do niedawna mówiło się o tym, że maksymalną korzyścią frankowicza z zakwestionowania umowy może być jej unieważnienie i zwrot świadczenia nienależnego. Teraz okazuje się, że niektórzy kredytobiorcy mogą zyskać nie tylko darmowe kredyty, ale i… darmowe nieruchomości
- W grudniu ur. TSUE wypowiedział się w kwestii liczenia biegu terminu przedawnienia roszczeń banku. Podobną opinię, co TSUE, wydał Sąd Najwyższy w uchwale frankowej, datowanej na 25 kwietnia 2024 rok
- Wnioski z wyroku TSUE i z uchwały SN są proste: nie od momentu złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia, a już od otrzymania przez bank wezwania do zapłaty biegnie termin przedawnienia roszczeń dotyczących zwrotu kapitału
- Ponieważ banki dokonały złej interpretacji prawa, teraz poniosą wielomiliardowe koszty: będą musiały rozliczyć się z frankowiczami ze świadczenia nienależnego i nie zawsze odzyskają to, co użyczyły klientom tytułem kapitału.
W sądach zapadają pierwsze wyroki stwierdzające przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału
Całkiem niedawno przed Sądem Okręgowym dla warszawskiej Pragi zapadł sensacyjny wyrok w sprawie, w której kredytobiorcy sądzili się z syndykiem Getin Noble Banku. W omawianej sprawie sąd oddalił roszczenie syndyka dotyczące zwrotu kapitału kredytu, stwierdzając jego przedawnienie. Sprawa dotyczyła kredytu, który frankowicze zaciągnęli w upadłym już Getin Noble Banku w 2008 roku.
Swój pozew o stwierdzenie nieważności umowy wystosowali w 2016 roku, natomiast Getin sformułował swoje roszczenie dotyczące zwrotu kapitału dopiero w roku 2021. Od momentu poinformowania banku o roszczeniu klientów do momentu upomnienia się przez bank o zwrot użyczonych środków minęło więc aż 5 lat. Tymczasem podmiot będący przedsiębiorcą ma jedynie 3 lata na skuteczne podniesienie swoich roszczeń przeciwko konsumentowi.
Z bardzo podobnym przypadkiem miał do czynienia Sąd Okręgowy w Poznaniu, który oddalił roszczenie banku dotyczące zwrotu kapitału wypłaconego klientom tytułem umowy, zakwestionowanej przez nich w 2017 roku. Tu podobnie bank upomniał się o kapitał dopiero w roku 2021, czyli o rok za późno. Sąd stwierdził więc przedawnienie roszczenia.
Jak to możliwe, że banki nie dopilnowały w tych przypadkach tak podstawowej sprawy jak złożenie roszczeń w terminie? Złożyło się na to kilka czynników.
- jeszcze kilka lat temu, przed wyrokiem TSUE w sprawie państwa Dziubaków, banki były przekonane, że ich umowy są ważne i nie dopuszczały na poważnie scenariusza, w którym sądy masowo eliminują je z obrotu prawnego
- w rzadkich przypadkach, w których sądy stwierdzały jednak nieważność umowy, zwykle stosowały teorię salda, czyli nakazywały zwrot świadczenia nienależnego tej stronie, która więcej zyskała w toku wykonywania umowy. Np. jeśli kredytobiorca pożyczył od banku 200 tys. zł, spłacił 150 tys. zł, a następnie unieważnił umowę, sąd nakazywał takiemu kredytobiorcy zwrot brakujących 50 tys. zł, co było sytuacją dość komfortową dla banku
- w maju 2021 roku Sąd Najwyższy wydał uchwałę III CZP 6/21, w której nakreślił koncepcję tzw. trwałej bezskuteczności umowy. Wg tamtych ustaleń umowę należy traktować jako nieważną dopiero od momentu, w którym kredytobiorca złoży przed sądem specjalne formalne oświadczenie o znajomości konsekwencji eliminacji kontraktu z obrotu prawnego. Wg ekspertów reprezentujących sektor, to właśnie od tego momentu należałoby liczyć bieg terminu przedawnienia roszczeń banków.
Za zmianę w sposobie liczenia przedawnienia roszczeń odpowiada… TSUE
W swoich przewidywaniach banki pomyliły się na całej linii. Raz, że orzecznictwo w sprawach o kredyty pseudowalutowe w zaledwie kilka lat zmieniło się o 180 stopni, i to z korzyścią dla konsumentów. Dwa, że zarówno zdaniem TSUE, jak i SN, strony nieważnej umowy należy rozliczać zgodnie z teorią dwóch kondykcji, tj. każda z nich dysponuje wobec drugiej osobnym roszczeniem o zwrot świadczenia nienależnego. Bank oddaje kredytobiorcy sumę spłaconych rat, a kredytobiorca bankowi zwraca kapitał kredytu. Oczywiście pod warunkiem, że oba roszczenia nie są przedawnione.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. W grudniu ur. TSUE wydał dwa ważne wyroki w sprawach frankowych. Ich sygnatury to C-140/22 i C-28/22. Przedmiotem rozważań unijnego sądu była m.in. kwestia przedawnienia roszczeń stron nieważnej umowy. Zdaniem TSUE termin przedawnienia roszczeń rozpoczyna swój bieg w tym samym czasie u kredytobiorcy, co u banku. Zwykle datą początkową jest dzień następujący po tym, w którym bank otrzymał od klienta informację o braku zgody na dalsze wykonywanie umowy. Z reguły chodzi o przedsądowe wezwanie do zapłaty, składane jeszcze przed formalnym sporządzeniem pozwu.
170 tys. spraw o nieważność i zapłatę vs. 40 tys. pozwów o zwrot kapitału
Koncepcja powstała w Luksemburgu została potwierdzona uchwałą frankową III CZP 25/22 z 25 kwietnia 2024 roku. Z dnia na dzień sądy krajowe dostosowały się do nowej koncepcji i porzuciły pogląd, zgodnie z którym bieg terminu przedawnienia roszczeń banku to 3 lata od chwili złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o zgodzie na unieważnienie umowy.
I teraz sytuacja wygląda tak: przed sądami toczy się ok. 170 tysięcy postępowań z inicjatywy frankowiczów przeciwko bankom. W procesach tych kredytobiorcy domagają się unieważnienia ich umów, a ci, których umowy zostały już spłacone, chcą po prostu zwrotu świadczenia nienależnego. Wszelkie roszczenia pieniężne mają zostać oczywiście powiększone o odsetki ustawowe za zwłokę.
Równolegle w sądach toczy się 40 tys. postępowań zainicjowanych przez banki – w głównej mierze to właśnie pozwy o zwrot kapitału, wcześniej rozszerzane o żądanie wynagrodzenia lub waloryzacji. Skoro więc banki zdążyły złożyć tylko 40 tys. pozwów przeciwko 170 tys. pozwów o nieważność i/lub zapłatę, to czy frankowicze mogą liczyć, że w znacznej części przypadków, podważając swoje umowy, dostaną swoje mieszkania „za darmo”?
Kwestia ta nie jest oczywiście prosta. Trzeba zaznaczyć dwie rzeczy. Po pierwsze, bank nie musi składać pozwu, by przerwać bieg terminu przedawnienia – wystarczy, że wyśle klientowi przedsądowe wezwanie do zapłaty, co jest rozwiązaniem znacznie tańszym i mniej skomplikowanym. Po drugie, nawet jeśli doszło już do przedawnienia roszczenia banku, to sąd, unieważniając umowę, i tak może zasądzić od kredytobiorcy na rzecz banku zwrot kapitału kredytu, powołując się na tzw. względy słuszności.
Kto może liczyć na przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału?
Przykłady z Warszawy i Poznania, wskazane na początku artykułu, pokazują, że sądy wcale nie litują się nad spóźnialskimi bankami i konsekwentnie pozbawiają je prawa do otrzymania zwrotu kapitału. Aby tak się stało, roszczenie musi być jednak przedawnione. Jeżeli więc złożyłeś swój pozew w roku 2020, a Twój bank do dziś nie złożył przeciwko Tobie pozwu o zwrot kapitału ani nie wysłał przedsądowego wezwania do zapłaty, to możesz podnieść w sądzie argument przedawnienia roszczeń – minęły już ponad 3 lata od momentu, w którym bank dowiedział się o tym, że kwestionujesz podpisaną umowę.
W szczególnie kłopotliwej sytuacji mogą znaleźć się te banki, które wypowiedziały swoim klientom umowę. Załóżmy scenariusz, w którym kredytobiorca, wskutek problemów finansowych, przestał spłacać umowę w 2020 roku, co skutkowało jej wypowiedzeniem i postawieniem reszty wierzytelności w stan natychmiastowej wymagalności. Bank w odrębnym postępowaniu walczy o odzyskanie należnych środków.
Natomiast kredytobiorca, w kontrze do tego pozwu, jeszcze w 2020 roku złożył pozew o stwierdzenie nieważności umowy. Bankowcom nie przyszło do głowy, że stosownym rozwiązaniem byłoby w tej sytuacji złożenie kolejnego pozwu, tym razem o zwrot kapitału. Nie dopełnili tej formalności. Następnie sąd stwierdza nieważność umowy kwestionowanej przez kredytobiorcę, a tym samym roszczenie banku o zapłatę przestaje mieć jakikolwiek sens.
Bank, w następstwie negatywnego wyroku, chce odzyskać kapitał kredytu, ale jest za późno – kredytobiorca podnosi zarzut przedawnienia. Nie musi oddawać do banku kapitału kredytu, bank natomiast musi mu oddać świadczenie nienależne – sumę spłaconych rat wraz z odsetkami za zwłokę. Brzmi jak sądowe science-fiction? Poczekajmy trochę, a już wkrótce największe portale prawne w Polsce mogą rozpisywać się o takich właśnie przypadkach.
Jak reagować na rozsyłane przez sektor wezwania do zapłaty?
Na koniec parę słów o tym, co zrobić, jeśli właśnie otrzymaliśmy od banku wezwanie do zapłaty. Po pierwsze: nie panikujmy. To standardowa procedura, służąca przede wszystkim wywołaniu efektu zastraszającego. Bank daje do zrozumienia kredytobiorcy, że podejmuje wyzwanie. Niedługo później najprawdopodobniej wystąpi wobec frankowicza z propozycją ugody – a wezwanie do zapłaty służy przygotowaniu odpowiedniego gruntu pod negocjacje zmierzające do polubownego zażegnania konfliktu.
O otrzymaniu wezwania do zapłaty kredytobiorca powinien bezzwłocznie poinformować swojego pełnomocnika prawnego. Bez konsultacji z dobrym prawnikiem nie podejmuj jakichkolwiek rozmów z bankiem na temat ewentualnej ugody – nawet jeśli masz wrażenie, że propozycja otrzymana od konsultanta jest atrakcyjna i bezpieczna. Miej na uwadze, że najbardziej niebezpieczne dla Twoich finansów klauzule mogą brzmieć bardzo niewinnie – tylko ekspert będzie w stanie odkodować ich prawdziwe znaczenie.
Jeśli w swoim sporze z bankiem nie jesteś reprezentowany przez wyspecjalizowanego adwokata lub radcę prawnego, jak najszybciej napraw ten błąd i zatrudnij kancelarię z doświadczeniem w podobnych sprawach. Bank zawsze jest reprezentowany przez najlepszych prawników z branży – jeśli chcesz walczyć z nim jak równy z równym, musisz mieć przy swoim boku kogoś, kogo nie przerośnie ranga Twojej sprawy. I kto, po konsultacjach z Tobą, zaproponuje Ci optymalne rozwiązanie sporu z bankiem.
PODSUMOWANIE:
Frankowicz może podnieść w sporze z bankiem zarzut przedawnienia roszczenia o zwrot kapitału, ale tylko w sytuacji, w której bank rzeczywiście spóźnił się ze sformułowaniem swoich żądań. W niektórych przypadkach sądy mogą nakazać stronom pełne rozliczenie, nawet mimo stwierdzenia, że bank spóźnił się z wysłaniem żądania zwrotu kapitału – polskie prawo przewiduje taką możliwość.
Na chwilę obecną nie wiadomo, jak często sądy powołują się w podobnych sprawach na względy słuszności czy zasady współżycia społecznego, a to dlatego, że poglądy krajowych orzeczników wciąż się w tej kwestii kształtują, między innymi w oparciu o zeszłoroczne wyroki TSUE i tegoroczną uchwałę frankową.
Na ugruntowanie poglądu sędziów w tym konkretnym obszarze potrzeba jeszcze trochę czasu.