W najnowszym raporcie kwartalnym PKO Bank Polski stara się pokazać od jak najlepszej strony. Eksponuje sukcesy, takie jak zwiększenie sumy aktywów oraz liczby klientów, prezentuje wielomiliardowy zysk netto. Warto jednak czytać między wierszami i poświęcić nieco uwagi temu, czego PKO BP już tak chętnie nie podkreśla. Chodzi oczywiście o sytuację, w jakiej znajduje się obecnie w sądach, w których toczy się 36,5 tys. postępowań o kredyty w walutach obcych, głównie w CHF. Bank na masową skalę przegrywa procesy inicjowane przez frankowiczów, a teraz dodatkowo obawia się, że zacznie ponosić porażki w procesach, które sam wytacza swoim klientom o zwrot kapitału. Być może właśnie dlatego, z obawy przed znacznym zwiększeniem kosztów ryzyka prawnego, PKO Bank Polski na masową skalę wysyła frankowiczom pisma, w których wzywa ich do zwrotu kapitału… i nie tylko. Zapraszamy do naszej analizy obecnej sytuacji PKO Banku Polskiego.
- Zwiększenie sumy aktywów do 512 miliardów złotych, liczby klientów do ponad 12 mln i wypracowanie dziewięciomiesięcznego zysku netto na poziomie 6,9 mld zł – to główne sukcesy, którymi Grupa PKO BP chwali się w najnowszym raporcie
- Przez trzy kwartały bieżącego roku liczba spraw frankowych toczących się przeciwko PKO BP wzrosła o ponad 6 tys. Tylko w III kwartale podmiot otrzymał 1 309 nowych powództw
- W bieżącym roku PKO Bank Polski zdążył odłożyć na frankowe ryzyka prawne aż 3,3 mld zł netto, tym samym uzyskując wskaźnik pokrycia na poziomie 116 proc. Bank ma dobre powody, by systematycznie dokładać nowe środki do frankowej skarbonki
- Jeżeli władze PKO Banku Polskiego liczyły, że problem kredytów frankowych zakończy się na roszczeniach dotyczących aktywnych hipotek, to się zawiodą. Do sądów po swoje pieniądze idą ex-frankowicze, skuszeni perspektywą wysokich korzyści odsetkowych
- Wiele wskazuje na to, że największy bank w Polsce najbardziej boi się teraz scenariusza, w którym sądy obierają niekorzystną dla sektora linię orzeczniczą w sprawach o zwrot kapitału. Są już pierwsze oznaki tego, że obawy bankowców mogą mieć solidne podstawy.
PKO Bank Polski pręży muskuły po trzech kwartałach 2024 roku. Eksponuje te liczby, które mu pasują
Przed kilkoma tygodniami PKO Bank Polski przedstawił opinii publicznej bardzo ambitny plan na lata 2025-2027, z którego wynika, że w zaledwie 3 lata chce pozyskać 3 miliony nowych klientów. Swój problem z kredytami we franku podmiot najchętniej rozwiązałby w maksymalnie dwa lata, i zdaje się bardzo poważnie podchodzić do tego celu: od stycznia do końca września 2024 roku PKO BP odłożył na ryzyka prawne kredytów w CHF aż 3,3 mld zł. Mimo to grupa zanotowała w tym okresie zysk netto na poziomie 6,9 mld zł, a w samym III kwartale 2024 roku zarobiła 2,46 mld zł.
Dziwnym trafem w raporcie kwartalnym PKO Bank Polski chętniej chwali się zyskiem z trzech kwartałów niż tym, którego dotyczy owo sprawozdanie. Dlaczego? Naszym zdaniem wynika to z faktu, że wynik kwartalny jest słabszy od tego, który bank odnotował w analogicznym okresie roku ubiegłego (2,46 mld zł vs. 2,78 mld zł netto). Z kolei wynik z trzech kwartałów 2024 roku prezentuje się znacznie lepiej w zestawieniu z tym ubiegłorocznym (6,9 mld zł vs. 4,82 mld zł netto, wzrost o 42 proc. rdr.).
Ponadto Grupa chwali się zwiększeniem sumy aktywów o 8,2 proc. rdr., do 512 miliardów złotych, oraz liczby klientów do 12,1 mld. Przypominamy, że PKO BP chce mieć w 2027 roku 15 milionów klientów. Czy się to uda? Szczerze, nie mamy pojęcia. Przez trzy lata w sektorze może się zdarzyć wszystko, włącznie z wybuchem masowej wojny o klauzule zmiennego oprocentowania i SKD. A wtedy klientów raczej będzie ubywać niż przybywać.
Póki co bankowi udało się uzyskać… 6 tysięcy nowych pozwów o kredyty pseudowalutowe, i to w zaledwie 9 miesięcy!
Rośnie liczba powództw sądowych przeciwko PKO BP. Wartość przedmiotu sporu w tych sprawach przeraża
Pod koniec 2023 roku w sądach toczyło się 30 498 sporów o kredyty w walutach obcych z portfela PKO BP (łączna wartość przedmiotu sporu w tych sprawach to 11 mld 948 mln zł). Tymczasem pod koniec września 2024 roku takich spraw w sądach było już 36 516 (łączna WPS 14 mld 923 mln zł). W samym III kwartale PKO BP „wzbogacił” swoją statystykę o 1 309 nowych powództw. Gratulujemy!
Tym bardziej że wartość przedmiotu sporu w przeciętnej sprawie kierowanej przeciwko PKO BP rośnie. Na koniec zeszłego roku wynosiła ok. 391,76 tys. zł, a na koniec III kwartału 2024 roku już 408,67 tys. zł. Jeszcze ciekawiej będzie, jeśli zestawimy liczbę 6 018 pozwów, o które powiększyła się statystyka PKO BP przez 9 miesięcy bieżącego roku, z 2 mld 975 mln zł, o które zwiększyła się łączna wartość przedmiotu sporu w tym samym okresie.
Jeśli zechcemy poznać szacunkową wartość przedmiotu sporu w świeżych sprawach przeciwko podmiotowi, tj. takich, które zasiliły sędziowskie referaty w tym roku, to wystarczy, że podzielimy wskazaną wartość przedmiotu sporu przez liczbę powództw. W ten sposób dowiemy się, że przeciętna wartość przedmiotu sporu w pojedynczej sprawie z tego roku może wynosić… 494,3 tys. zł!
Oczywiście podajemy to raczej jako ciekawostkę, niż jako pewnik: należy mieć na względzie, że dane zaprezentowane w raporcie kwartalnym nie są na tyle szczegółowe, by można było dokonać precyzyjnych obliczeń (nie wiemy np., ile spraw w omawianym okresie „wypadło” z sądów inaczej niż dzięki prawomocnym wyrokom).
PKO BP przegrywa prawomocnie ponad 98 proc. spraw sądowych o kredyty pseudowalutowe, ale sprytnie się z tym kryje
Teraz parę słów o prawomocnie zakończonych sprawach dotyczących umów kredytowych waloryzowanych kursem waluty obcej. Na koniec września br. podmiot dysponował 4 661 prawomocnymi orzeczeniami, spośród których tylko 173 orzeczenia były korzystne dla PKO BP. Z kolei do końca grudnia 2023 roku podmiot miał na koncie 2 696 prawomocnych orzeczeń, w tym 138 orzeczeń korzystnych dla siebie.
Nas najbardziej interesuje statystyka z bieżącego roku, którą oczywiście bank ukrył między wierszami. A wygląda ona następująco: 1 965 orzeczeń, w tym 35 korzystnych dla PKO BP. Tym samym w bieżącym roku podmiot przegrywa prawomocnie ponad 98,2 proc. spraw sądowych o kredyty w walutach obcych.
Nic dziwnego, że podmiot hojną ręką dosypuje kolejne środki do frankowej skarbonki. W trzy kwartały 2024 roku PKO BP powiększył swoje rezerwy o kwotę 3,3 mld zł. Dzięki tej decyzji wskaźnik pokrycia, odnoszący się do relacji pomiędzy sumą utworzonych rezerw a wartością aktywnych hipotek we franku, wzrósł do 116 proc. (z poziomu 107 proc. kwartał wcześniej).
Największe zagrożenia dla PKO BP na lata 2025-2027 wg naszej redakcji: pozwy od ex-frankowiczów, odsetki ustawowe, przedawnienie roszczeń
Choć podmiot nie podaje szczegółowych danych odnośnie kwestionowanych umów, np. na wzór tych prezentowanych w raportach mBanku, możemy się domyślić, że coraz większym problemem są dla niego roszczenia pochodzące od ex-frankowiczów, czyli osób, których umowy zostały spłacone przed skierowaniem sprawy na drogę sądową.
Dodatkowo każda pojedyncza przegrana będzie kosztować bank coraz więcej, bo gra w sądach toczy się nie tylko o „darmowe kredyty”, ale również o odsetki ustawowe za opóźnienie, które – wg zaktualizowanej linii orzeczniczej – powinny objąć okres od poinformowania banku o roszczeniu kredytobiorcy aż do momentu zapłaty.
A to zdecydowanie nie jedyny problem najbardziej ufrankowionego banku w Polsce: niekorzystnie wyglądają również perspektywy dotyczące sposobu liczenia biegu terminu przedawnienia roszczeń występujących po stronie kredytodawcy, a dotyczących zwrotu kapitału. Przypomnijmy, że bank ma jedynie 3 lata na zażądanie zwrotu wypłaconych kredytobiorcy środków, a termin, od którego należy liczyć bieg przedawnienia, nie ma nic wspólnego z momentem uznania umowy za nieważną.
Według najnowszych wskazówek TSUE, bieg terminu przedawnienia roszczeń banku rozpoczyna się w tym samym momencie, co bieg terminu przedawnienia roszczeń konsumenta: wtedy gdy ów konsument poinformuje bank o tym, że nie zgadza się z postanowieniami umowy i chce ją unieważnić.
Sytuacja wygląda więc tak, że PKO Bank Polski walczy obecnie w 36,5 tys. postępowań sądowych, spośród których część toczy się od ponad 4 lat. Wiele wskazuje na to, że podmiot nie we wszystkich takich sprawach zadbał o terminowe upomnienie się o zwrot kapitału.
Banki, w tym PKO BP, bardzo długo wychodziły z założenia, że nie muszą śpieszyć się z kontrpowództwem – nierzadko składały je dopiero w momencie, w którym sąd I instancji uznawał umowę za nieważną. A przecież bardzo często od momentu złożenia przez kredytobiorcę pozwu do wydania wyroku mijały więcej niż 3 lata. Może się więc okazać, że w niektórych przypadkach roszczenia banku są już przedawnione.
Art. 117(1) kc nie uratuje bankowców przed przedawnieniem roszczeń?
Oczywiście przedstawiciele sektora bankowego, walcząc o zwrot kapitału w sprawach, w których zbyt późno wystąpili z roszczeniem, powołują się na art. 117(1) kc, czyli na tzw. względy słuszności. Wg nich sankcja polegająca już nie tylko na pozbawieniu kredytodawcy zarobku, ale przyznaniu kredytobiorcom „darmowych mieszkań” jest zbyt daleko idąca.
Sądy nie zawsze dają się przekonać do tego argumentu, czego wyrazem są trzy wyroki, w których oddalono roszczenia banków o zwrot kapitału. Zostały one wydane przez sądy okręgowe w Warszawie, Poznaniu i Płocku. Wyrok z Płocka jest już prawomocny.
PKO BP najwyraźniej boi się, że orzecznictwo w sprawach z jego powództwa zacznie skręcać w podobną stronę i stara się zabezpieczyć przed tym scenariuszem. Rozsyła do frankowiczów dokument o nazwie „Informacja o sytuacji kredytobiorcy”, w którym przybliża klientowi aktualną linię orzeczniczą w sprawach frankowych i informuje o przysługującym mu prawie do złożenia pozwu.
W osobnym dokumencie prosi klienta, by ten zrzekł się owych praw. Jeśli tego nie zrobi, bank ma już dla niego alternatywną propozycję, czyli wezwanie do zwrotu kapitału kredytu. Klient na spełnienie roszczenia banku ma bardzo mało czasu, w jednym z pism, które mieliśmy okazję analizować, jest to zaledwie miesiąc – po tym czasie PKO BP zacznie naliczać odsetki od żądanej kwoty.
Absurdem jest to, że pisma o takiej treści, wraz z opisywanymi żądaniami, są wysyłane nawet do tych frankowiczów, którzy nie pozwali banku o nieważność i/lub o zapłatę. Z naszych informacji wynika, że PKO BP kieruje taką korespondencję również do osób, które przed kilkoma laty przystąpiły do procedury mediacji ugodowych, ale ostatecznie nie zawarły z bankiem porozumienia.
Po co PKO BP żąda zwrotu kapitału od osób, z którymi nie pozostaje w sporze sądowym?
Wezwanie do zapłaty najprawdopodobniej ma za zadanie po pierwsze zmiękczyć kredytobiorcę i zachęcić go do ponowienia rozmów o ugodzie, a po drugie doprowadzić do kompensaty odsetek w przypadku skierowania przez kredytobiorcę pozwu o nieważność i zapłatę.
Z kolei „informacja o sytuacji kredytobiorcy” może być dla PKO BP „podkładką” na przyszłe lata. Bankowi wyraźnie nie podoba się, że sześcioletni termin przedawnienia przysługujący konsumentowi jest liczony dopiero od chwili, w której ów konsument zapozna się ze swoim prawem do zakwestionowania umowy. Bank nie chce czekać latami na eliminację ryzyka prawnego z wciąż aktywnych, jak i w całości spłaconych kontraktów. Wysyłając stosowną korespondencję, zyskuje dowód na to, że kredytobiorca wiedział o przysługujących mu prawach.
Co zrobić po otrzymaniu od PKO BP wezwania do zwrotu kapitału?
Wniosek jest jeden: frankowicze z PKO BP, którzy w ostatnim czasie otrzymali od tego podmiotu wspomniane pisma, powinni jak najszybciej udać się po profesjonalną poradę prawną do kancelarii specjalizującej się w sprawach przeciwko bankom. Żarty się skończyły – podmiot wytacza przeciwko konsumentom najpotężniejsze działa, a właściwa odpowiedź na tę zmasowaną akcję jest tylko jedna: jest nią pozwanie PKO BP o ustalenie nieważności umowy oraz wysunięcie roszczenia o zwrot świadczenia nienależnego wraz z odsetkami za zwłokę.
Gdy podmiot zauważy, że kredytobiorca jest świadomy swoich spraw, zdeterminowany i reprezentowany przez profesjonalistę, niewykluczone, że odstąpi od dalszej walki na wczesnym etapie postępowania, np. już po wyroku I instancji. Władze banku dobrze wiedzą, że ich szanse na wygraną w takim procesie wynoszą mniej niż 2 proc. i choćby z tego względu mogą chcieć ograniczyć koszty związane z sądzeniem się, a zaoszczędzone w ten sposób pieniądze wydać mądrzej, np. na uatrakcyjnienie programów ugodowych.
Poniżej dwa przykłady tego, że PKO Bank Polski istotnie jest gotów zaakceptować swoją porażkę w I instancji, czego następstwem są szybkie prawomocne wyroki:
- XII C 3052/23 – sprawa zakończona 29 kwietnia 2024 roku przed Sądem Okręgowym we Wrocławiu, który uznał umowę kredytową Nordea Habitat (zawartą w 2008 roku) za nieważną oraz zasądził od PKO BP na rzecz powodów kwotę 398 631,69 zł wraz z odsetkami ustawowymi za zwłokę od 31 stycznia 2024 roku do dnia zapłaty. Wyrok zapadł w 5 miesięcy od złożenia pozwu. Kredytobiorców reprezentował w sądzie adwokat Paweł Borowski.
- XXVIII C 1897/21 – sprawa zakończona 16 lutego 2024 roku przed Sądem Okręgowym w Warszawie (Wydział Frankowy). Sąd uznał nieważność umowy Własny Kąt, podpisanej w 2006 roku, a ponadto zasądził od pozwanego PKO Banku Polskiego na rzecz powodów kwoty 503.037,76 zł oraz 46.875,80 CHF z odsetkami od 4 września 2023 roku do dnia zapłaty. Postępowanie trwało 34 miesiące, w jego ramach odbyła się jedna rozprawa. Kredytobiorcy byli reprezentowani przez Kancelarię Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
PODSUMOWANIE:
PKO Bank Polski ma poważny problem: mimo zapewnień, że jest na dobrej drodze do rozwiązania frankowego problemu, wchodzi w nowy etap wojny z kredytobiorcami. Problemem są pozwy od ex-frankowiczów, odsetki należne konsumentom po masowych unieważnieniach umów oraz widmo przedawnienia roszczeń w sprawach, w których bank zbyt późno pozwał klientów o zwrot kapitału.
Największy bank w Polsce zdobył się na desperacką decyzję i zaczął rozsyłać do swoich klientów pisma-straszaki, w których masowo wzywa ich do zwrotu użyczonych środków. Jako alternatywę proponuje dobrowolne zrzeczenie się roszczeń, co w kontekście tego, że pisma te trafiają także w ręce osób niekwestionujących swoich umów w sądach, jest absurdem.
To koniec sielanki frankowiczów z PKO BP. Ci, którzy jeszcze nie podjęli działań prawnych w związku z klauzulami abuzywnymi obecnymi w ich umowach, nie powinni dłużej tracić czasu. Pozew o ustalenie i zapłatę może skutecznie zabezpieczyć interesy tych osób, a przede wszystkim utorować im drogę do ogromnych finansowych korzyści, których wypłacenia PKO BP tak bardzo się obawia.