PLN - Polski złoty
CHF
4,61
czwartek, 14 listopada, 2024

Frankowicze z mBank mogą właśnie teraz szybko rozliczyć kredyt – czas działa na ich korzyść!

Posiadacze hipotek w helweckiej walucie od miesięcy słyszą, że „saga frankowa” dobiega końca. Przekonują ich o tym zarówno czołowe media finansowe w Polsce, jak i same banki. Taka narracja jest charakterystyczna m.in. dla mBanku, którego władze twierdzą, że problem tych kredytów jest coraz bardziej za nimi. I faktycznie, portfel aktywnych hipotek frankowych mBanku znacząco się w ostatnich kwartałach skurczył, a podmiot kontynuuje program ugodowy celem usunięcia ryzyka prawnego z kolejnych umów. Pytanie tylko, czy kredytobiorcy będą chcieli godzić się z mBankiem, gdy alternatywą jest coraz prostszy proces, dodatkowe korzyści finansowe w przypadku przewlekłości postępowania i szansa na uzyskanie prawomocnego orzeczenia już w kilka miesięcy od złożenia pozwu. A to jeszcze nie wszystko, bo Ministerstwo Sprawiedliwości właśnie zapowiedziało zmiany w sądach, po których zainteresowanie kredytobiorców pozwem wobec banku może radykalnie wzrosnąć.

  • 16 miliardów złotych rezerw, 19,5 tys. frankowych ugód i bardzo podobna liczba toczących się postępowań sądowych – tak prezentuje się obecnie sytuacja mBanku w relacji z kredytobiorcami pseudowalutowymi
  • Władze mBanku doskonale wiedzą, że ich szanse na wygraną w sporze o nieważność umowy wynoszą pomiędzy 1 a 2 proc. Nie chcą wydawać milionów złotych na komplikowanie procesów, dlatego coraz częściej akceptują wyroki zapadające w I instancji, a nawet dobrowolnie przystają na to, by powodowie w sprawach frankowych nie spłacali swoich kredytów w trakcie toczącego się postępowania
  • Ministerstwo Sprawiedliwości najwyraźniej nie chce, by frankowicze, wnioskujący o przerwę w wykonywaniu kwestionowanych umów, byli zdani na łaskę banku, ponieważ planuje przy pomocy ustawy wprowadzić automatyczne zabezpieczenie roszczeń w sprawach o nieważność
  • Wygląda na to, że przełom 2024 i 2025 roku będzie dla klientów mBanku optymalnym czasem na wytoczenie frankowego powództwa. Ci, którzy nie skorzystają z okazji i złożą pozew z dużym opóźnieniem, muszą liczyć się ze znacznie dłuższym oczekiwaniem na wyrok.

mBank jest zdeterminowany, by pozbyć się z portfela umów frankowych. Najlepiej przy pomocy ugód

Ostatnie 2 lata przyniosły gigantyczną zmianę nastawienia mBanku do godzenia się z kredytobiorcami frankowymi. Jeszcze w 2022 roku mBank chciał dyktować własne warunki zawierania takich porozumień i testował różne rozwiązania, sprawdzając, na ile musi się ugiąć, by kredytobiorcy masowo zaczęli konwertować swoje umowy na złotówki. Tak się oczywiście nie stało – w połowie 2023 roku mBank miał nieco ponad 6 tys. podpisanych ugód, co w porównaniu do sukcesów banków takich jak PKO BP czy Millennium było kuriozalnym wynikiem.

mBank wyciągnął naukę ze swoich wcześniejszych porażek i obecnie podchodzi indywidualnie do negocjacji z frankowiczami. Nie chce już dzielić się z nimi ryzykiem kursowym i nie dyktuje sztywnych warunków, choć oczywiście nie oznacza to, że w toku negocjacji ugodowych jest gotów całkowicie zrezygnować z zarobku na abuzywnej umowie. A przynajmniej nie dzieje się tak ani przed pozwaniem podmiotu, ani na wczesnym etapie postępowania.

Na chwilę obecną mBank chwali się, że ma w portfolio więcej ugód niż aktywnych postępowań sądowych. Tych pierwszych na koniec października 2024 roku było 19 519, a drugich 19 509. Różnica jest marginalna, ale mBank traktuje ją symbolicznie i liczy, że w następnych kwartałach będzie tylko lepiej.

My mamy w tym zakresie pewne wątpliwości. A wynikają one z tego, że podmiot proponuje ugodę tylko aktywnym kredytobiorcom frankowym – a umów, które kwalifikowałyby się do programu, jest na chwilę obecną ok. 20 tys. Spośród nich aż 76 proc. jest przedmiotem postępowań sądowych o nieważność. Łącznie mBank zawarł z frankowiczami ok. 85,5 tys. umów.

Ryzyko związane z zakończonymi umowami jest tak samo istotne, jak to związane z wciąż wykonywanymi kontraktami. Przypuszczamy, że władze mBanku doskonale zdają sobie z tego sprawę i z rozmysłem ślą w świat uspokajające komunikaty, licząc najwyraźniej, że opinia publiczna nie skojarzy faktów.

Ex-frankowicze zasypują mBank pozwami o zapłatę. Kuszą ich dodatkowe korzyści odsetkowe?

Jeżeli mBank liczył, że ex-kredytobiorcy przejdą obojętnie wobec roszczeń wartych setki tysięcy złotych, to srogo się zawiódł. W III kwartale 2024 roku aż 43 proc. nowo kwestionowanych umów powodowie spłacili jeszcze przed założeniem sprawy sądowej. Jednak mBank chętniej eksponuje to, że liczba nowych powództw zmniejsza się właściwie z kwartału na kwartał. W III kwartale było ich 1 259, w II kwartale 1 491, a w I – 1 915.

Naszym zdaniem nie liczba nowych powództw jest kluczowa, a to, o jakie kwoty pozywają bank frankowicze. Warto zwrócić uwagę na to, że obecnie, po serii prokonsumenckich wyroków TSUE i wydaniu uchwały frankowej, kredytobiorcy walczą w sądach już nie tylko o „darmowe” kredyty, ale także o wysokie, wynoszące 11,25 proc. w skali roku, odsetki ustawowe za zwłokę w zapłacie. Te należą im się od banku już od momentu poinformowania o roszczeniach i są naliczane aż do dnia zapłaty.

Oznacza to mniej więcej tyle, że kredytobiorca dysponujący roszczeniem opiewającym na kwotę 300 tys. zł za każdy rok procesu może dostać od banku zupełnie dodatkowo ponad 33,7 tys. zł. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeśli wielu ex-kredytobiorców, dotąd nieprzekonanych do sądzenia się z bankiem, poczuje silną motywację do pozwu właśnie ze względu na tę potencjalną korzyść.

mBank ma powody do obaw: część jego roszczeń o zwrot kapitału może być przedawniona

Łącznie mBank odłożył na rezerwy frankowe blisko 16 mld zł. Ok. połowę z tego wydał na rozliczenia prawomocnie nieważnych umów oraz na ugody. Pokrycie aktywnych hipotek frankowych rezerwami wynosi obecnie 140 procent. Pozornie jest to dużo, ale… no właśnie: to tylko pozory. Raz, że bank oddaje teraz frankowiczom więcej w związku z naliczanymi na ich rzecz odsetkami ustawowymi, dwa, że już w tej chwili prognozuje się, iż część roszczeń banku dotyczących zwrotu kapitału może się okazać przedawniona.

mBank, podobnie jak i inni kredytodawcy, nie śpieszył się z wysuwaniem pod adresem klientów roszczeń o zwrot wypłaconego świadczenia. Latami był przekonany o tym, że bieg terminu przedawnienia jego roszczeń liczony jest dopiero od stwierdzenia tzw. trwałej bezskuteczności umowy.

Wiara ta okazała się mieć wątłe podstawy: zarówno TSUE, jak i Izba Cywilna SN są obecnie zdania, że początek biegu terminu przedawnienia jest identyczny tak po stronie banku, jak i jego klienta. Jego źródłem jest moment, w którym kredytobiorca poinformuje bank o swoich roszczeniach. Sądy zwykle przyjmują, że chodzi o doręczenie reklamacji z przedsądowym wezwaniem do zapłaty lub samego pozwu.

Jeżeli kredytobiorca pozwał mBank np. w 2020 roku, a podmiot dopiero w 2024 roku wystąpił wobec takiego klienta z roszczeniem zwrotu kapitału, sąd może oddalić roszczenie banku ze względu na to, że zostało złożone po upływie ustawowego terminu. Teoretycznie banki mogą powoływać się na art. 117(1) kodeksu cywilnego, czyli tzw. względy słuszności, i na tej podstawie domagać się uznania roszczeń nawet po upływie terminu, ale decyzja w tej sprawie każdorazowo należy do sądu. Przynajmniej na razie – niedawno do TSUE wpłynęły pierwsze pytania prejudycjalne o zgodność opisanej praktyki z dyrektywą 93/13/EWG. Wyrok Trybunału może sporo w tej kwestii namieszać.

Władze mBanku przestają wierzyć w sens komplikowania postępowań sądowych? Wiele na to wskazuje

Oczywiście mBank nie zamierza spokojnie przyglądać się temu, co dzieje się w krajowym i unijnym orzecznictwie. Aktywnie stara się eliminować ryzyko prawne z umów frankowych, które wciąż pozostają w obrocie. Idealnie byłoby zawrzeć z klientami ugody, ale to nie jest proste. Jeśli kredytobiorca pozwał już bank, to niechętnie pójdzie na taki układ, zwłaszcza na zasadach odmiennych od tego, czego domaga się w pozwie.

Podmiot chyba przestał już liczyć na fajerwerki i w wielu przypadkach po prostu dąży do zamknięcia toczących się postępowań, nawet kosztem zaakceptowania roszczeń kredytobiorcy. Skutek jest taki, że rośnie liczba wyroków prawomocnych już po I instancji. Bank coraz częściej nie zaskarża negatywnych orzeczeń, najprawdopodobniej uznając to za jedyny rozsądny sposób na ograniczenie kosztów procesowych oraz wydatków związanych z rozliczeniami (w tym tych odsetkowych).

Oto przykładowe sprawy, w których mBank zrezygnował z apelacji, wskutek czego wyroki stały się prawomocne.

Frankowicze wygrywają z mBankiem w Krakowie i zyskują 350 tys. zł: prawomocny wyrok w 9 miesięcy

Apelacja krakowska jest znana ze znacznego obciążenia sprawami frankowymi. Efekt jest taki, że na wyrok trzeba tam czekać stosunkowo długo. Jednak kredytobiorcy, którzy byli powodami w sprawie I C 3363/23, nie muszą się tym przejmować: w ich przypadku mBank zaakceptował wyrok Sądu Okręgowego, a więc w sprawie obyło się bez apelacji.

Wyrok w niniejszej sprawie został wydany 24 kwietnia 2024 roku, po zaledwie 9 miesiącach postępowania. Sąd Okręgowy w Krakowie przychylił się do roszczeń powodów i uznał podpisaną przez nich umowę kredytową za nieważną, jak również zasądził od mBanku na ich rzecz 338.276,88 zł wraz z odsetkami za opóźnienie, liczonymi od 19 sierpnia 2023 roku do dnia zapłaty. Pozew w niniejszej sprawie skierowano do sądu w lipcu 2023 roku. Łącznie kredytobiorcy zyskali na tym wyroku 350 tys. zł.

Po otrzymaniu negatywnego dla siebie wyroku mBank zaproponował stronie powodowej rozliczenie nieważnej umowy na drodze porozumienia kompensacyjnego. Reprezentująca frankowiczów Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni zadbała o to, by to porozumienie uwzględniało i należycie chroniło interesy jej klientów.

Unieważnienie dwóch umów mPlan w trakcie jednego postępowania: frankowicze z Warszawy zyskują 848 tys. zł

Ciekawym przypadkiem jest sprawa XXVIII C 19992/22, rozpatrzona przez Wydział Frankowy Sądu Okręgowego w Warszawie, w której frankowicze zakwestionowali nie jedną, a dwie umowy kredytowe mBanku. Co więcej, obie udało się skutecznie unieważnić, a następstwem tego unieważnienia jest oczywiście zwrot świadczenia nienależnego. W efekcie mBank musi oddać powodom kwoty 86.417,47 zł i 119.467,22 CHF wraz z odsetkami od 11 czerwca 2024 roku do dnia zapłaty.

Postępowanie dotyczące nieważności dwóch umów mPlan trwało łącznie 20 miesięcy. W sprawie odbyły się trzy rozprawy. Trud się kredytobiorcom opłacił – na wyroku zyskali łącznie 848 tys. zł. Co więcej, mBank nie złożył w tej sprawie apelacji, a więc wyrok jest już prawomocny.

Kredytobiorców w sprawie przeciwko mBankowi reprezentował adwokat Paweł Borowski.

mBank dobrowolnie godzi się na to, by frankowicz przestał spłacać swój kredyt po złożeniu pozwu

Dla wielu frankowiczów zaskoczeniem może być treść pisma rozsyłanego przez mBank do tych klientów, którzy już złożyli pozew. Jak się okazuje, w części przypadków bank wręcz oczekuje od kredytobiorcy, by ten przestał spłacać raty kapitałowo-odsetkowe na czas trwającego postępowania. Podmiot deklaruje, że kredytobiorca, zaprzestając spłaty, nie narazi się na żadne nieprzyjemności z jego strony – mBank nie podejmie ani działań upominawczych, ani windykacyjnych.

Nie wykluczamy, że dobra wola banku jest po prostu związana z chęcią zatarcia złego wrażenia, wywołanego działaniami z lat ubiegłych, w których to masowo przeciągał postępowania sądowe i robił co mógł, by skomplikować frankowiczom życie. Słowicze wdzięki w głosie banku mogą zwiastować też chęć namówienia klienta, który już złożył pozew, do zawarcia ugody.

Kredytobiorcy, którzy chcą przestać spłacać swoje raty niedługo po złożeniu pozwu, nie są jednak zdani na łaskę banku, i warto mieć to na uwadze. Konsumentowi, który walczy w sądzie o unieważnienie umowy, przysługuje prawo do uzyskania środka tymczasowego w postaci zabezpieczenia roszczenia, tj. wstrzymania wykonywania umowy na czas procesu. Potwierdził to TSUE w wyroku z czerwca 2023 roku (C-287/22).

Resort sprawiedliwości chce wprowadzić automatyczne zabezpieczenie roszczeń frankowiczów

Obecnie na zabezpieczenie roszczenia czeka się od kilkunastu dni do kilku miesięcy, w zależności od tego, jak bardzo obłożony sprawami jest orzecznik, do którego trafił wniosek konsumenta. A wkrótce może być jeszcze szybciej, bo Ministerstwo Sprawiedliwości, mające gotowy projekt ustawy frankowej, chce wdrożyć automatyczne zabezpieczenie w sprawach dotyczących kredytów w CHF. Taką zmianę zaproponowała resortowi Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego.

Zdania w sprawie planowanej zmiany są oczywiście podzielone. Pełnomocnicy frankowiczów są pełni optymizmu: uważają, że ta propozycja nie tylko usprawni procesy sądowe, ale i odciąży wydziały cywilne: nie będą one musiały każdorazowo analizować wniosku powoda o zabezpieczenie, jak również masowych skarg banków na postanowienia o jego udzieleniu. Innego zdania są rzecz jasna pełnomocnicy banków, którzy już wieszczą, że proponowana zmiana, zamiast odciążyć sądy, przyczyni się do zwiększenia liczby powództw o nieważność.

W końcu kredytobiorcę od zupełnie legalnego wstrzymania wykonywania umowy będzie dzielił tylko pozew. Dodatkowo, z narzędzia mogą zacząć korzystać również tacy frankowicze, którym zabezpieczenie roszczenia nie przysługuje obecnie. Mowa oczywiście o osobach, które swoje frankowe kredyty wydatkowały na cel gospodarczy i wszystkich tych, którym w relacji z bankiem nie należy się status konsumenta.

Nowy przywilej dla frankowiczów sprawi, że do sądów trafi więcej pozwów o ustalenie i zapłatę?

Zmiany mogą nie podobać się bankom, ale frankowicze mają wszelkie podstawy, by się z nich cieszyć. Uczciwie należy podkreślić, że banki w jednym mogą mieć rację: to usprawnienie może istotnie przełożyć się na większe zainteresowanie kredytobiorców złożeniem pozwu. To z kolei oznacza perspektywę większych kolejek do unieważnienia umowy.

Wniosek? Ten, kto chce szybko unieważnić swój frankowy kredyt, powinien złożyć powództwo przeciwko bankowi jak najszybciej. Ci, którzy pozwą bank nieco później, jak i ci, których sprawy trafią do sądu szczególnie obciążonego frankowymi procesami, także nie będą mieli na co narzekać. Jak zostało już wcześniej wskazane, długoletni proces to większa korzyść finansowa z unieważnienia umowy.

PODSUMOWANIE:

mBank wchodzi w nowy etap wojny o kredyty w CHF. Wbrew zapewnieniom mediów, saga frankowa wcale się nie kończy – i nie skończy się, póki banki nie zaproponują sensownych rozwiązań ugodowych ex-frankowiczom. A nic nie wskazuje na to, aby choć rozważały to rozwiązanie.

Wiele czynników świadczy o tym, że konflikt banków z kredytobiorcami potrwa jeszcze co najmniej kilka lat, a w tym czasie linia orzecznicza może skręcić w jeszcze bardziej prokonsumencką stronę. Sądy mogą np. zacząć surowiej podchodzić do terminów przedawnienia roszczeń banków, co dla sektora byłoby prawdziwą katastrofą.

Banki nie mają przyjaciół również w Ministerstwie Sprawiedliwości, które wyraźnie jest już zmęczone walką o udrożnienie wydziałów cywilnych i chce w związku z tym przyznać kredytobiorcom nowe uprawnienia, celem odciążenia sądów. W aspekcie zabezpieczenia roszczeń kurs obrany przez resort jest jeszcze bardziej prokonsumencki niż w TSUE, co daje frankowiczom fantastyczne perspektywy na przyszłość.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze