Gdy przed kilkoma miesiącami informowaliśmy, że mBank modyfikuje swoje strategie procesowe i NIE SKŁADA apelacji w przegrywanych przez siebie sprawach frankowych, wielu naszych czytelników zapewne przecierało oczy ze zdumienia. Mamy końcówkę listopada, a do mBanku dołączają kolejne podmioty, które także w części przypadków rezygnują z zaskarżania wyroków unieważniających ich umowy. Co niezwykle ciekawe, nie chodzi tu wyłącznie o silnie obciążone hipotekami frankowymi giełdowe podmioty, które wciąż działają na polskim rynku. Wśród kredytodawców, którzy poddają się po wyrokach I instancji, znajdziemy między innymi… Raiffeisen Bank i Deutsche Bank. Czyżby banki wreszcie zrozumiały, że nie da się uciec od uczciwych rozliczeń z klientami, a odkładanie ich na później tylko pogorszy sprawę?
- To nie plotka, to fakt: duża część mocno ufrankowionych banków traci determinację w walce o ważność swoich umów. Wyrazem tego są wyroki I instancji, których sektor nie zaskarża
- Efektem opisywanej w artykule strategii bankowców jest to, że frankowicze zyskują w niektórych przypadkach możliwość unieważnienia swojej umowy i uczciwego rozliczenia z kredytodawcą w kilka miesięcy od złożenia powództwa
- Banków, które uznają roszczenia frankowiczów, nie ma co żałować: nawet prezes UOKiK zauważa, że sytuacja finansowa sektora jest „absurdalnie wręcz korzystna” i ocenia, że banki same powinny posprzątać po sobie. Sposobem na to mają być… ugody
- Do końca roku powinny zakończyć się prace nad nowym wzorcem ugody frankowej. Mówi się o tym, że zaktualizowany wzór ma pozwolić konsumentom na zrozumienie, z czego rezygnują, polubownie kończąc spór z bankiem.
To koniec przedłużania postępowań frankowych przez banki? Kolejne instytucje akceptują wyroki sądów I instancji
Jeszcze niedawno typowy przebieg sporu o kredyt we franku wyglądał następująco: kredytobiorca składał reklamację w banku, która była uznawana za niezasadną, następnie składał pozew o ustalenie i zapłatę, i czekał na wyznaczenie pierwszej rozprawy. W wielu przypadkach pierwsza rozprawa okazywała się ostatnią – po niej sąd wydawał wyrok stwierdzający nieważność umowy i zasądzający na rzecz powoda zwrot świadczenia nienależnego.
Ów wyrok, wydany w I instancji, oczywiście nie kończył sporu zwaśnionych stron: bank odwoływał się do sądu apelacyjnego, co wydłużało całe postępowanie o kilkanaście miesięcy. W typowym przypadku sąd apelacyjny podtrzymywał wyrok sądu I instancji w mocy, ewentualne nanosił na niego drobne formalne korekty.
Nierzadko bank i na tym etapie nie potrafił zejść ze sceny i… składał skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego. Tu zwykle odbijał się od ściany: SN odrzucał skargę na etapie przedsądu. Wobec braku dalszych możliwości bank musiał przystąpić do realizacji postanowień wyroku.
Obecnie postępowania frankowe wyglądają bardzo podobnie, z tą „drobną” różnicą”, że w części przypadków kończą się już po wyroku I instancji. O tym, że banki powoli odstępują od apelacji, nawet jeśli wyrok jest dla nich w 100 proc. niekorzystny, informowaliśmy przed kilkoma miesiącami, podając przykłady konkretnych wyroków, które stały się prawomocne po przejściu sprawy przez I instancję. Najczęściej opisywaliśmy przypadki sporów, w których pozywane były mBank i Millennium Bank. Obecnie wiemy już, że lista banków, które zaczynają stosować tę samą strategię, stopniowo się wydłuża.
Które banki wykazują się takim pragmatycznym podejściem?
Masz kredyt frankowy w jednym z tych banków? Pozywając bank, masz szansę na prawomocny wyrok po I instancji
Gdy dotarły do nas informacje o pierwszych wyrokach, które stały się prawomocne, dlatego że mBank i Millennium odstąpiły od apelacji, rozkładaliśmy na czynniki pierwsze możliwe powody tych decyzji.
Nie jest tajemnicą, że mBank i Millennium to podmioty, które w przeszłości były silnie zaangażowane w udzielanie kredytów we franku. Po kilkunastu latach od największego szału na kredyty w walucie obcej wciąż mają w swoich portfelach pokaźną kolekcję helweckich hipotek. Znaczna ich część jest już przedmiotem sądowego sporu (przykładowo w mBanku na 20 tys. aktywnych hipotek w CHF 76 proc. objęto już pozwem).
Powoduje to, że podmioty te muszą cyklicznie dowiązywać kolejne rezerwy na ryzyka prawne tychże umów. W tej chwili, gdy sektor notuje rekordowe zyski ze swojej działalności, sprostanie temu zadaniu nie jest trudne. Ale nie zawsze tak będzie – stopy procentowe w końcu spadną, a banki wciąż będą musiały uwzględniać frankowe ryzyko w swoich sprawozdaniach finansowych. Będzie to miało wpływ na ich wyniki kwartalne.
Władze mBanku z pewnością niezbyt przyjemnie wspominają ten okres, w którym z powodu wspomnianych rezerw kierowany przez nie podmiot zamykał kwartał z ponad 2 miliardami złotych straty. Wniosek? Lepiej zamknąć problem wadliwych hipotek teraz, gdy w banku są na to pieniądze.
Z podobnego założenia muszą wychodzić także takie podmioty jak PKO BP, Santander Bank i BNP Paribas – coraz częściej jesteśmy informowani przez naszych czytelników o wyrokach wydanych przeciwko tym kredytodawcom, od których nie złożono apelacji. Oto przykłady:
- wyrok w sprawie XXVIII C 1656/22 przeciwko Santanderowi – dnia 18 czerwca 2024 roku, po 29 miesiącach postępowania, Sąd Okręgowy w Warszawie wydał wyrok w sprawie o ustalenie i zapłatę, dotyczący podpisanej w 2008 roku umowy kredytowej Ekstralokum. Sąd uznał tę umowę za niewiążącą stron od początku, nadto nakazał pozwanemu Santander Bankowi zwrot na rzecz powodów kwot 69.361,05 zł i 75.641,82 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, jak również obciążył bank kosztami postępowania. Santander Bank nie wniósł apelacji od wyroku, a więc kredytobiorcy mogą mówić już o tym, że prawomocnie zyskali na unieważnieniu swojej umowy aż 477 tys. zł. Frankowiczów w sprawie reprezentował adwokat Paweł Borowski
- wyrok w sprawie XXVIII C 7143/21 przeciwko BNP Paribas – sprawa zakończona 21 czerwca 2024 roku, po 36 miesiącach postępowania. Kredytobiorcy wnieśli o ustalenie i zapłatę, i w obu przypadkach udało im się przekonać sąd o swoich racjach. Umowa została uznana za nieważną, natomiast BNP Paribas został zobowiązany do zwrotu kredytobiorcom kwot 153.900,07 zł oraz 6.202,58 CHF z ustawowymi odsetkami za zwłokę, jak również pokrycia kosztów procesowych. Spór dotyczył umowy zawartej w 2008 roku z dawnym BGŻ, którego następcą prawnym jest właśnie BNP Paribas. Pozwany nie złożył apelacji w sprawie. Kredytobiorców reprezentowała Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni
- wyrok w sprawie XXVIII C 1897/21 przeciwko PKO BP – trwająca 34 miesiące sprawa o ustalenie i zapłatę zakończyła się 16 lutego 2024 roku wyrokiem w pełni korzystnym dla kredytobiorców. Klienci Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni dowiedzieli się, że kwestionowana przez nich umowa Własny Kąt, zawarta w 2006 roku, jest nieważna, natomiast PKO BP ma im oddać 503.037,76 zł oraz 46.875,80 CHF wraz z odsetkami liczonymi od 4 września 2023 roku. W niniejszej sprawie przeprowadzono tylko jedną rozprawę. PKO BP nie zaskarżył wyroku, co skutkowało tym, że stał on się prawomocny.
Banki, które wyszły z polskiego rynku, rezygnują z apelacji – przerosły je koszty?
Nie tylko podmioty wciąż działające na naszym rynku są silnie zmotywowane do szybszego kończenia frankowych sporów. Również te, które wyszły z Polski i nie prowadzą tu już działalności na rzecz klienta detalicznego, chcą możliwie jak najprędzej zapomnieć o tym, że były częścią frankowego procederu. Należą do nich Raiffeisen Bank oraz Deutsche Bank.
Oba te podmioty udzielały Polakom kredytów w walutach obcych na szeroką skalę. Efektem są wciąż zasobne portfele aktywnych hipotek w CHF, z którymi coś trzeba zrobić. Raiffeisen bardzo długo wierzył w to, że poradzi sobie z klientami w sądach i nie pracował nawet nad programem ugodowym.
Zmieniło się to dopiero w czerwcu 2023 roku, najprawdopodobniej na skutek zbliżającego się wówczas wyroku w sprawie C-520/21. Dziś Raiffeisen bardzo chętnie konwertuje frankowiczom ich kredyty na złotówki i uczestniczy w negocjacjach. W sprawach, w których frankowicze nie dają się przekonać do tego, że „ugoda jest lepsza niż proces”, Raiffeisen coraz częściej pozwala na uprawomocnienie się wyroku sądu I instancji.
Tak było np. w sprawie z Leszna, prowadzonej przez XIII Zamiejscowy Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Poznaniu. Sygnatura sprawy to XIII C 1101/23/2. 12 kwietnia 2024 roku, po 6 miesiącach postępowania, powodowie uzyskali decyzję o unieważnieniu umowy wykonywanej przez Raiffeisen (był to kredyt z dawnego Eurobanku).
Tytułem zwrotu świadczenia nienależnego Raiffeisen musi rozliczyć się z powodami z kwot 36.888,13 zł i 33.257,22 CHF, które łącznie pobrał od nich w ramach rat kapitałowo-odsetkowych. Odsetki ustawowe w niniejszej sprawie zostały zasądzone na rzecz powodów od 13 grudnia 2023 roku do dnia zapłaty. Pełnomocnikiem kredytobiorców w tej sprawie był adwokat Paweł Borowski.
Ten sam adwokat odniósł dla swoich klientów spektakularny sukces w sprawie I C 1026/24, która znalazła swój finał przed Sądem Okręgowym w Płocku. Frankowicze kwestionowali w tym przypadku umowę zawartą w 2008 roku z Deutsche Bankiem PBC.
Kredytobiorcy pożyczyli od banku 915 tys. zł, spłacili ponad 1 milion złotych, a mimo to po 16 latach skrupulatnego wykonywania postanowień umowy wciąż mieli dług w wysokości 1 mln 59 tys. zł. Sąd zasądził na ich rzecz zwrot świadczenia nienależnego w wysokości 1.006.684,89 zł, z odsetkami ustawowymi od 18 czerwca 2024 roku do dnia zapłaty.
Co niezwykle istotne, wyrok zapadł w 3 miesiące od złożenia pozwu, a Deutsche Bank nie zdecydował się na apelację. Tym samym umowa jest już prawomocnie nieważna. Gratulujemy!
Poznaj GŁÓWNY powód, dla którego banki rezygnują z apelacji
Jak już wskazaliśmy wcześniej, jedną z przyczyn, dla których przedstawiciele sektora rezygnują z apelacji w przegrywanych przez siebie sprawach, jest po prostu chęć wyeliminowania ryzyka związanego z tymi hipotekami i zamknięcie raz na zawsze tematu abuzywnych umów frankowych.
Ale to tylko jeden z powodów, wcale nie ten główny.
W naszym przekonaniu podstawowym czynnikiem, który zadecydował o zmianie strategii w sektorze, są… odsetki ustawowe za zwłokę. Pod koniec zeszłego roku, na skutek wyroków TSUE w sprawach C-140/22 i C-28/22, sądy krajowe zaczęły modyfikować sposób zasądzania korzyści odsetkowej w rozpatrywanych przez siebie sporach o hipoteki frankowe.
Zgodnie z poglądem TSUE, odsetki zaczęto naliczać już od momentu, w którym do banku trafiła informacja o roszczeniach kredytobiorcy. Bankom oczywiście nie spodobało się ani to, że klientom należą się odsetki za cały proces sądowy, ani to, że nie mogą w skuteczny sposób pozbawiać kredytobiorców tej dodatkowej korzyści, np. poprzez podniesienie zarzutu zatrzymania.
Sektor z trudem zaakceptował, że frankowiczom mogą się należeć „darmowe” kredyty. Banki nie chcą im dodatkowo płacić odsetek za to, że nie spełniły ich roszczeń natychmiast po otrzymaniu pozwu (lub przedsądowego wezwania do zapłaty).
Zwłaszcza od tak gigantycznych kwot, o jakie walczą kredytobiorcy w sądach. Jedynym sposobem na ucieczkę od tych kosztów jest akceptacja wyroków wydawanych w I instancji. Właśnie dlatego tak wiele banków zaczyna iść drogą przetartą kilka miesięcy wcześniej przez mBank i Millennium.
Banki STAĆ na to, by posprzątać bałagan frankowy? Jest komentarz prezesa UOKiK
Część frankowiczów, niezorientowana w tym, jak wygląda obecnie sytuacja finansowa sektora bankowego, może zadać pytanie: czy banki w ogóle stać na to, by masowo rozliczać nieważne umowy kredytowe zgodnie z teorią dwóch kondykcji?
Śpieszymy z odpowiedzią: oczywiście, że banki stać na uczciwe rozliczenia z wprowadzonymi w błąd (to najdelikatniejsze określenie, jakie przychodzi nam do głowy) klientami. Sektor bankowy zarabia obecnie na Polakach niewyobrażalne pieniądze – tylko od stycznia do września 2024 roku zysk netto banków wyniósł ponad 31 mld zł, o prawie 48 proc. więcej niż rok wcześniej!
Również przedstawiciele ważnych instytucji państwowych mają coraz mniej zrozumienia dla skąpstwa bankowców i wprost komunikują w mediach, że instytucje finansowe, które oferowały w przeszłości abuzywne produkty, same powinny posprzątać swój bałagan.
Mniej więcej w takie tony uderza Tomasz Chróstny, prezes UOKiK, w wywiadzie udzielonym przed kilkoma dniami portalowi XYZ.pl. Prezes UOKiK uważa, że ugody są dla banków szansą na poprawę reputacji, jak również na odbudowanie zaufania klientów. Sytuację finansową banków ocenia z kolei jako „absurdalnie wręcz korzystną”. Tomaszowi Chróstnemu trudno wyobrazić sobie lepszy moment na to, by banki posprzątały po sobie i wyprostowały problemy, które nawarstwiły się w systemie.
To mocne słowa, niezwykle ważne w kontekście prac, które trwają w Ministerstwie Sprawiedliwości, a dotyczą nowego wzorca ugód frankowych.
Będzie nowy wzorzec ugód frankowych. Pytanie, czy banki będą chciały na nim pracować
Resort sprawiedliwości wysyła w stronę frankowiczów uspokajające komunikaty i podkreśla, że we wzorcu ugody znajdą się informacje o tym, czego konsument zrzeka się w momencie podpisania porozumienia. Ugody według nowego wzorca mają być zawierane przed mediatorem. Ministerstwo skończy prace nad wzorcem najprawdopodobniej do końca 2024 roku.
Czy przedstawiciele sektora skorzystają z „koła ratunkowego”, które rzuca im resort, i zaczną dogadywać się z klientami na uczciwszych zasadach? A może wciąż będą wysyłać frankowiczom propozycje ugody z pominięciem pełnomocników prawnych i stosować nieetyczne metody nacisku na klientów celem skonwertowania ich kredytów na własnych warunkach?
Tego oczywiście nie wiemy, ale naszym zdaniem pewną wskazówką może być tu przypadek banku PKO BP, który w ostatnich miesiącach w wyjątkowo mało elegancki sposób namawia kredytobiorców na zrzeczenie się wszelkich roszczeń i zaakceptowanie warunków zawartych w pierwotnych umowach, rozsyłając im… przedsądowe wezwania do zapłaty.
Intuicja podpowiada nam, że w ślad za największym giełdowym bankiem w Polsce już wkrótce pójdą inne podmioty.
Podsumowanie:
PKO BP, mBank, Millennium Bank, Santander Bank Polska, BNP Paribas, Raiffeisen Bank i Deutsche Bank – o tych podmiotach wiemy już, że zdarza im się rezygnować z apelacji w sprawach, w których kredytobiorcy frankowi dowiedli swoich racji przed sądami I instancji.
Powodów zaskakującej decyzji tych banków należy szukać w chęci ograniczenia wysokości odsetek ustawowych za zwłokę, które należą się konsumentom unieważniającym swoje umowy. Instytucje te najprawdopodobniej uważają również za niekorzystne uczestniczenie w tak wielu wciąż trwających postępowaniach, w których gra toczy się o w oczywisty sposób abuzywne umowy.
Przedstawiciele sektora nie chcą być dłużej kojarzeni z tymi produktami i najwyraźniej wolą jak najszybciej zamknąć temat sporów sądowych, zwłaszcza że teraz dysponują odpowiednimi środkami na realizację tego przedsięwzięcia.