PLN - Polski złoty
CHF
4,63
poniedziałek, 28 kwietnia, 2025

Zaskakujący sojusz? Banki i Adwokaci razem dla dobra Frankowiczów… czy własnych interesów?

Czy istnieje choć jedna kwestia, w której banki są zgodne z prawnikami frankowymi? Jak się okazuje, owszem. Tym wspólnym mianownikiem jest… przeświadczenie o pilnej potrzebie uregulowania rynku usług prawnych, a więc i nałożenia ograniczeń na funkcjonowanie pseudokancelarii i skupów wierzytelności, zarabiających miliardy złotych na ludzkiej naiwności. Naczelna Rada Adwokacka nie ustaje w wysiłkach obmierzonych na przeforsowanie rozwiązań legislacyjnych regulujących sytuację na rynku. Ministerstwo Sprawiedliwości jeszcze w 2023 roku, przed zmianą władzy, nosiło się z zamiarem obciążenia kancelarii odszkodowawczych nowymi obowiązkami i pewnymi ograniczeniami dotyczącymi kwestii wynagrodzenia prowizyjnego. Nic z tego jednak nie wyszło. Czy obecna władza zrobi w końcu porządek z tym rynkiem i zacznie chronić konsumentów przed podmiotami, które – w tej chwili – nie muszą zaprzątać sobie głowy etyką i zawodową odpowiedzialnością?

  • Podczas gdy Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad ustawą frankową, pilne problemy związane z nieuregulowanym rynkiem usług prawnych wciąż czekają na rozwiązanie
  • NRA z jednej strony walczy o ograniczenie możliwości świadczenia usług prawnych tylko do wykwalifikowanych specjalistów, a z drugiej o rozszerzenie czynności zawodowych adwokata, o których mówi art. 4 prawa o adwokaturze
  • Gra toczy się między innymi o to, kto powinien mieć prawo do reprezentowania kredytobiorców w sądach w sprawach przeciwko bankom, jak również do pozywania banków po uprzednim przeniesieniu prawa do roszczeń na drodze przelewu
  • Na unieszkodliwieniu kancelarii odszkodowawczych zależy też bankom, które najmocniej odczuwają skutki nieuregulowanego rynku: coraz częściej zdarza się, że z pozwem przeciwko bankom występuje nie konsument, a spółka, która skupiła od niego wierzytelność.

Mamy rok 2025, a rynek usług prawnych wciąż jest nieuregulowany. Kiedy resort sprawiedliwości zrobi z tym porządek?

Rynek usług prawnych w Polsce jest, najdelikatniej mówiąc, specyficzny. Panuje na nim „wolna amerykanka” – a ściślej rzecz ujmując, kancelarię prawną może założyć dziś każdy, kto ma na to chęci i dysponuje odpowiednimi środkami na przeprowadzenie procedury rejestracyjnej. Aby zarejestrować spółkę z o.o. (która jest najpopularniejszą formą prawną wybieraną przez właścicieli pseudokancelarii), wystarczy 5 tys. zł – tyle wynosi minimalny kapitał niezbędny do powołania takiego podmiotu.

„Kancelaria prawna” nie jest nazwą zastrzeżoną i dostępną jedynie dla przedstawicieli zawodu adwokata czy radcy prawnego. Tego rodzaju podmiot może założyć osoba bez matury, po szkole zawodowej czy podstawówce, nawet taka, która była w przeszłości karana prawomocnymi wyrokami. Aby firma odniosła sukces, wystarczy tak naprawdę spryt, smykałka marketingowa i… sporo bezczelności.

Zwykle firmy tego typu działają na zasadzie pośrednictwa. Podstawą ich funkcjonowania jest ogólnopolska sieć handlowców, których zadaniem jest pozyskiwanie klientów dla kancelarii. Profil klienta docelowego zależy oczywiście od zakresu działalności spółki. Jeśli kancelaria skupia się na roszczeniach kierowanych przeciwko bankom, to pożądanymi klientami są frankowicze, względnie złotówkowicze spłacający wadliwe umowy kredytów konsumenckich.

W mniejszym stopniu firmy te są zainteresowane podważaniem stawki WIBOR, najprawdopodobniej dlatego, że orzecznictwo w tym obszarze nie zdążyło się jeszcze ukształtować, a dotychczasowe nieliczne wyroki są niekorzystne dla strony konsumenckiej.

Jak działają kancelarie odszkodowawcze i jakie wiąże się z tym ryzyko?

Gdy firma pozyska zlecenie, tj. podpisze umowę z klientem, przekazuje jego sprawę do poprowadzenia zewnętrznemu podmiotowi, czyli docelowej kancelarii prawnej. Zwykle takiej, która nie posiada wystarczającej renomy, by przekonać do siebie klienta, nie stosując przy tym nieuczciwego marketingu.

Bardzo często z pseudokancelariami współpracują początkujący adwokaci i radcowie prawni, nierzadko aplikanci bądź nawet studenci prawa. Obietnica zdobycia doświadczenia w skomplikowanych, ale przy tym jakże perspektywicznych sprawach z dziedziny prawa bankowego odbiera niektórym młodym prawnikom zdolność do logicznego myślenia. I przewidywania konsekwencji zawodowego wiązania się z podmiotem zbudowanym na nieuczciwych praktykach rynkowych.

W niektórych przypadkach ścisła współpraca z takimi podmiotami zaczyna się prawnikom opłacać: świetnie zorientowane w marketingu spółki pomagają adwokatom i radcom prawnym w kreowaniu wizerunku, udostępniając im szerokie możliwości promowania się – webinary, wywiady, komentarze do artykułów w poczytnych tytułach – to wszystko sprawia, że niektórzy reprezentanci zawodów prawniczych zapominają o etyce i w pogoni za łatwym pieniądzem zostają twarzami spółek z o.o., wzmacniając ich wiarygodność. W końcu w imieniu spółki nie wypowiada się handlowiec, a prawnik, który regularnie pozuje na tle budynku TSUE i komentuje kolejne unijne orzeczenia na potrzeby dużych wydawnictw. Czy ktoś taki mógłby uczestniczyć w szkodliwym społecznie procederze, godzącym w interesy konsumentów?

Działalność takich kancelarii bez wątpienia ma negatywne skutki społeczne – podmioty te kierują swój przekaz marketingowy bezpośrednio do konsumentów, często przekazując im błędne lub zmanipulowane opinie dotyczące szans powodzenia w sprawie przeciwko bankowi czy instytucji ubezpieczeniowej (bo nie zapominajmy, że rynek ten jest obsadzony również przez typowe kancelarie odszkodowawcze, wyspecjalizowane w negocjowaniu z ubezpieczalniami).

Dochodzi do absurdalnych sytuacji, o których informują w mediach sami prawnicy: do doświadczonych kancelarii adwokackich zgłaszają się klienci, którzy – zanim do nich trafili – zaliczyli wizytę w pseudokancelarii lub rozmawiali z handlowcem reprezentującym taki podmiot. Bywa, że kredytobiorca po rozmowie z przedstawicielem pseudokancelarii jest przekonany, iż zakwestionowanie WIBORu w sądzie jest równie proste jak podważenie umowy kredytu frankowego. Spółki z o.o. przedstawiają argumenty prawników, świadczące o PRAWDOPODOBNEJ niemiarodajności stawki, jako pewnik i coś, co bezspornie prowadzi do stwierdzenia nieważności umowy.

Ministerstwo Sprawiedliwości od lat nosi się z zamiarem uporządkowania rynku usług prawnych. Jak na razie bez efektów

Co na to Ministerstwo Sprawiedliwości? Ano niewiele. Teoretycznie pewne kroki zmierzające do uregulowania rynku zostały poczynione jeszcze w 2023 roku, za kadencji Zjednoczonej Prawicy. Temat przycichł po wyborach parlamentarnych i zmianie władzy. Co prawda nowy skład resortu co jakiś czas przebąkuje o potrzebie legislacyjnych regulacji – w zeszłym roku zorganizował nawet seminarium poświęcone kancelariom odszkodowawczym – jednak póki co na słowach się kończy. Kwestie wymagające pilnego uporządkowania zostały odłożone na półkę, gdzie powoli pokrywają się kurzem.

Jest to o tyle trudne do zrozumienia, że resort tak naprawdę codziennie odczuwa negatywne skutki świadczenia usług prawnych przez podmioty nieprowadzone przez adwokatów czy radców. Samo to, że w sądach mamy do czynienia z ponad 200 tys. postępowań frankowych i 15 tys. spraw o SKD, jest pokłosiem braku regulacji. Do sądów idą nie tylko osoby przekonane o swoich racjach i gotowe ponieść pewne koszty wstępne związane ze skierowaniem roszczeń na drogę prawną – powództwa są składane również przez kredytobiorców, którzy do działania zostali namówieni przez pseudokancelarię, pokrywającą wszelkie koszty początkowe związane z zainicjowaniem procesu.

Jest to trudna sytuacja dla adwokatów i radców prawnych, którzy nie mogą uzależniać całego swojego honorarium od wyniku postępowania: muszą pobrać od klienta opłatę wstępną, adekwatną do typu podejmowanej sprawy. Tymczasem spółki z o.o. oferują poprowadzenie sprawy za „wpisowe” rzędu kilkuset złotych, nierzadko nawet za darmo – oczywiście nie z dobroci serca. Kredytobiorca zapłaci za usługę, i to z nawiązką, po zakończeniu procesu. W przypadku wygranej kancelaria pobierze od klienta bardzo wysoką premię za sukces, stanowiącą wielokrotność wynagrodzenia, które w podobnej sprawie pobrałby doświadczony adwokat bądź radca prawny.

Adwokat musi pilnować, gdzie i w jaki sposób się reklamuje. Pseudokancelaria robi, co chce

Metoda rozliczania się za usługę to niejedyna różnica pomiędzy kancelariami adwokackimi a spółkami z o.o. Różne są też możliwości marketingowe obu typów podmiotów. Adwokat czy radca prawny ma niewielkie pole manewru, jeśli chodzi o reklamę i PR. Nie może sobie pozwolić na agresywne (a przez to niezwykle skuteczne) formy promocji, jak np. rozbudowane kampanie reklamowe w sieci.

Stosowanie Google Ads i Facebook Ads jest dozwolone, ale pod pewnymi warunkami. Co ważne, reklama kancelarii adwokackiej powinna ograniczać się do realizowania celu informacyjnego. Nie może zawierać zwrotów powszechnie używanych w standardowych kampaniach reklamowych, a służących wyróżnieniu promowanego podmiotu na tle konkurencji. Skala obostrzeń powoduje, że część kancelarii, byleby tylko uniknąć kłopotów w samorządzie zawodowym, po prostu rezygnuje z aktywnej działalności marketingowej, ograniczając się do prowadzenia strony www i drukowania wizytówek.

Kancelarie odszkodowawcze i skupy wierzytelności nie mają tego problemu. Prowadzą swój marketing tak, jak przyjdzie im na to ochota. Przez to są lepiej widoczne w sieci, a ponieważ mogą dowolnie kształtować swój przekaz reklamowy, dużo skuteczniej docierają do świadomości potencjalnego klienta. Co najbardziej kontrowersyjne, kreowany przekaz nierzadko wprowadza klienta w błąd – buduje w nim przekonanie, że firma, na której usługi się decyduje, jest kancelarią prawną, a więc podmiotem, który powinien wzbudzać szczególne zaufanie.

Tymczasem ów podmiot nie gwarantuje klientowi bezpieczeństwa na wzór tego, które daje współpraca z kancelarią adwokacką – m.in. nie musi przestrzegać tajemnicy adwokackiej, może prowadzić sprawy, w których zachodzi konflikt interesów i nie podlega pod żaden samorząd zawodowy. Nie musi też posiadać ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej.

Nie może więc dziwić, że Naczelna Rada Adwokacka identyfikuje brak regulacji tego rynku jako spory problem. Bez wątpienia jest to nie tylko problem samych adwokatów czy radców prawnych, ale również klientów, którzy nieświadomie nawiązują współpracę z podmiotami, które dopuszczają się podobnie abuzywnych praktyk, co banki, z którymi ci klienci pozostają w otwartym konflikcie.

Naszym zdaniem sytuacja ta powinna niepokoić także Ministerstwo Sprawiedliwości – wszak przedstawiciele resortu od wielu miesięcy narzekają na nieetyczną działalność niektórych kancelarii, prowadzących sprawy dotyczące kredytów, czy to w walucie krajowej, czy też obcej. Środkiem zaradczym na problem masowych postępowań sądowych ma być „ustawa frankowa”, wprowadzająca rozwiązania, których założeniem jest usprawnienie trwających procesów, łączenie spraw z powództwa kredytobiorców z tymi z powództwa banków oraz zachęcanie stron do podejmowania rozmów o ugodach.

Ministerstwo Sprawiedliwości zwleka z regulacjami, bo nietransparentny rynek jest mu na rękę?

Opieszałość resortu w zakresie działań zmierzających do uregulowania rynku może mieć naszym zdaniem ukryty cel: niewykluczone, że Ministerstwu jest wygodniej, gdy obok etycznych kancelarii adwokackich i radcowskich funkcjonują pseudokancelarie, psujące reputację całemu środowisku. Gdy adwokaci, w odpowiedzi na projekt ustawy frankowej, podnoszą alarm dotyczący antykonsumenckich zapisów zawartych w dokumencie, przedstawicielka ministra ds. ochrony praw konsumentów daje do zrozumienia, że podmioty te są nastawione na własne korzyści i same dopuszczają się nieetycznych praktyk wobec klientów. Nie precyzuje, że takie zarzuty padają głównie pod adresem spółek z o.o., a nie adwokatów czy radców prawnych.

Naczelna Rada Adwokacka nie zniechęca się labilną postawą przedstawicieli resortu i proponuje kolejne rozwiązania. Projekt NRA, poświęcony rozwiązaniom regulującym rynek, został złożony w Sejmie i Senacie wiele miesięcy temu. Zakłada on m.in. ograniczenie świadczenia usług z zakresu pomocy prawnej, w tym doradztwa, reprezentacji w sądach, do adwokatów i radców prawnych.

NRA chce również, by to właśnie adwokaci i radcowie reprezentowali klientów przed ubezpieczalniami, co oczywiście wybitnie nie podoba się pseudokancelariom, uznającym, że proponowane przez Radę rozwiązania są niekonstytucyjne. Pierwotna wersja projektu została skrytykowana m.in. przez UOKiK i… Komisję Nadzoru Finansowego. Środowisko adwokackie zapoznało się z uwagami krytyków i naniosło zmiany do projektu. To jednak niewiele dało. Od naniesienia poprawek minęły dwa lata, a w sprawie tak naprawdę nic się nie ruszyło.

Naczelna Rada Adwokacka zgłasza rządzącym kolejne propozycje legislacyjne. Czy tym razem przeforsuje pomysły adwokatury?

Rada, niezrażona powolną pracą rządzących, postuluje kolejne zmiany. Tym razem chodzi o projekt nowelizacji Prawa o adwokaturze, stanowiący dla Rady pretekst do ponownego ożywienia tematu kancelarii odszkodowawczych. Zmiany miałyby dotknąć art. 4 ustawy, mówiący o zakresie zawodowych czynności adwokata. Radzie zależy zarówno na zmianie konstrukcji artykułu, jak i jego doprecyzowaniu, między innymi poprzez dopisek, iż jako pomoc prawną należy zakwalifikować pośrednictwo w zawieraniu umów o świadczenie pomocy prawnej, jak również udzielaniu pełnomocnictwa ws. pomocy prawnej.

Jak podaje prawo.pl, jako świadczenie pomocy prawnej miałaby została zakwalifikowana również „działalność polegająca na zorganizowanym dochodzeniu roszczeń osób trzecich, w ich imieniu lub na ich rachunek, choćby roszczenie zostało przeniesione na podmiot prowadzący taką działalność w drodze przelewu”.

Co więcej, NRA proponuje przepis, który będzie skutkował nieważnością umów o świadczenie pomocy prawnej, zawartych przez podmioty nieuprawnione.

Jak Ministerstwo Sprawiedliwości odnosi się do proponowanych zmian? Wypowiedzi medialne resortu są bardzo ostrożne. Jego przedstawiciele wskazują na potrzebę skonsultowania otrzymanych propozycji z Rzecznikiem Finansowym oraz Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Problem kancelarii odszkodowawczych jest podobno wciąż analizowany przez Ministerstwo, które jest zainteresowane stworzeniem spójnych regulacji. Cóż, mamy nadzieję, że regulacje te, gdy już zostaną opracowane, będą bardziej spójne niż te zaprezentowane przy okazji projektu ustawy frankowej.

Zmiany na rynku usług prawnych mogą pomóc bankom… i sądom, przeciążonym sprawami frankowymi

Jak na regulacji rynku mogłyby skorzystać banki? Najprawdopodobniej wpłynęłaby ona na spadek liczby spraw sądowych kierowanych przeciwko tym podmiotom w związku z klauzulami przeliczeniowymi zawartymi w umowach frankowych, jak i abuzywnymi zapisami zawartymi w umowach kredytów konsumenckich. Prawdziwym utrapieniem banków są zwłaszcza sprawy o sankcję kredytu darmowego, w większości wnoszone nie przez konsumentów, a przez spółki, które nabyły wierzytelności pierwotnie przysługujące konsumentom na drodze odpłatnej cesji.

Sądy bardzo różnie podchodzą do spraw, które spółki wytaczają bankom w związku z roszczeniami przypisanymi konsumentom. W wielu przypadkach oddalają powództwa, ale nie zawsze tak jest. Banki są przerażone skalą aktywności skupów – im więcej pozwów o SKD wpływa do sądów, tym większe prawdopodobieństwo, że kolejni orzecznicy wyślą do TSUE pytania odnoszące się do sporów powstałych na tle kredytów konsumenckich. Chodzi tu przede wszystkim o praktykę polegającą na kredytowaniu kosztów kredytu – jest ona bardzo powszechna i generuje bankom wielomilionowe korzyści dodatkowe.

Jeżeli Trybunał uzna tę praktykę za abuzywną, prowadzącą do zastosowania sankcji kredytu darmowego, do sądów mogą ruszyć setki tysięcy Polaków. I nie jest to absolutnie liczba przesadzona – szacuje się, że w Polsce jest aktywnych ok. 15 mln umów kredytów i pożyczek konsumenckich. Taka liczba spraw pociągnie za sobą ryzyko prawne, które prędzej czy później zacznie przekładać się na konkretne kwoty zawiązywanych rezerw. Do tej pory takie rezerwy (w odniesieniu do SKD) utworzył tylko Alior – na koniec IV kwartału ur. wyniosły one ponad 50 mln zł.

Masowe pozwy o SKD są oczywiście ogromnym zagrożeniem dla drożności wymiaru sprawiedliwości, który ledwo radzi sobie z opanowaniem wpływu spraw frankowych. Upowszechnienie się powództw o sankcję kredytu darmowego mogłoby przyczynić się do kryzysu w polskim sądownictwie, pogłębienia problemu przewlekłości postępowań i dalszej utraty społecznego zaufania do wymiaru sprawiedliwości. A skoro tak, to brak stanowczej reakcji Ministerstwa na praktyki pseudokancelarii tym bardziej nas dziwi.

PODSUMOWANIE:

Jak ewentualne uregulowanie rynku usług prawnych może wpłynąć na sytuację polskich konsumentów? Z pewnością klient tego rynku mógłby czuć się na nim znacznie bezpieczniej – to Państwo Polskie weryfikowałoby, czy dany podmiot ma prawo świadczyć usługi z zakresu pomocy prawnej, czy nie. Jakość usług z tej kategorii znacząco by się poprawiła, a ceny pomocy prawnej zapewne stałyby się bardziej transparentne.

Regulacje pozwoliłyby na wyeliminowanie (a przynajmniej na ograniczenie) patologii występujących na rynku, począwszy od nieuczciwych praktyk i stosowania zapisów abuzywnych w umowach z klientami, skończywszy na unikaniu odpowiedzialności kancelarii za błędy – z rynku wypadłyby podmioty nieposiadające ubezpieczenia OC i niepodlegające pod nadzór samorządów zawodowych.

Pośrednio zyskałby na tym również wymiar sprawiedliwości – do sądów trafiałyby sprawy mające solidne podstawy i zgłaszane przez faktycznych właścicieli roszczeń. Sądy nie musiałyby już zajmować się sporami inicjowanymi przez spółki z o.o., skupującymi wierzytelności od konsumentów. Analiza tych spraw zajmuje sądom mnóstwo czasu, zwłaszcza w zakresie oceny, czy dany podmiot może w ogóle występować z roszczeniem przeciwko bankowi, wynikającym z prawa przysługującego konsumentowi.

Polska jest pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej i zasługuje na to, by jej obywatele byli chronieni przed działaniem pseudokancelarii, podobnie jak mieszkańcy krajów Europy Zachodniej, w których odpowiednie regulacje na strategicznie istotnym rynku wsparcia prawnego dawno zostały wdrożone.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze