PLN - Polski złoty
CHF
4,63
wtorek, 29 kwietnia, 2025

mBank zmienia ton wobec frankowiczów! Nowy prezes, nowe ugody, mniej apelacji – czy to prawdziwa odwilż?

Przykład mBanku dobitnie pokazuje, jak zmiana sytuacji w orzecznictwie wpływa na strategię procesową kredytodawców w starciu z frankowiczami. Bank, który jeszcze nie tak dawno chciał „rozdawać karty” i odgórnie narzucać frankowiczom warunki ugód, z każdym kolejnym kwartałem łagodzi swoje stanowisko. Obecnie mBank nie tylko jest gotów na indywidualne negocjacje z kredytobiorcami, ale również na niezaskarżanie negatywnych dla niego wyroków wydawanych w sądach I instancji. A wszystko po to, by zminimalizować koszty frankowych rozliczeń. Czy niekorzystny klimat orzeczniczy to jedyny powód zmiany podejścia w mBanku? A może to stało się mniej radykalne wraz ze zmianą prezesa?

  • W zeszłym roku doszło do ogromnej zmiany we władzach mBanku. Wieloletni prezes podmiotu, Cezary Stypułkowski, zdecydował się przejść do Pekao S.A. Jego miejsce zajął Cezary Kocik, za którego prezesury mBank zaczyna mówić do frankowiczów ludzkim głosem
  • Cezary Stypułkowski uchodził (i nadal uchodzi) za jednego z najsurowszych krytyków frankowiczów kierujących swoje roszczenia na drogę sądową. Nawet po ustąpieniu z funkcji prezesa mBanku nadal chętnie podejmuje temat franków na publicznych wystąpieniach
  • Zmianę na stanowisku prezesa mBanku frankowicze przyjęli ze sporą ulgą: atmosfera pomiędzy nimi a kierownictwem podmiotu nieco się oczyściła, co widać po… naprawdę niezłych statystykach ugodowych podmiotu
  • Póki co mBank, jako jedyny bank w Polsce, znalazł sposób na zmniejszenie liczby toczących się przeciw niemu postępowań sądowych. I wbrew pozorom nie jest to jedynie wynik skutecznej strategii ugodowej.

mBank a sprawa frankowa: strategia procesowa banku na 2025 rok, ugody i stosunek do apelacji

Strategia procesowa mBanku, podobnie jak jego filozofia ugodowa, przeszły w ciągu nieco ponad 3 lat ogromną przemianę. Bardzo długo było tak, że mBank apelował właściwie w każdej przegrywanej sprawie frankowej, nie zważając na niekorzystne i niemal w pełni ukształtowane orzecznictwo oraz ogromne koszty sądowych porażek. W wielu przypadkach na apelacji się nie kończyło – gdy mBank przegrywał również w sądzie II instancji (a od 2020 roku zdarza się to właściwie nagminnie), często składał skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, inwestując w spór z klientem kolejne pieniądze. Pieniądze, których miał już najprawdopodobniej nigdy nie odzyskać.

Równie nieustępliwy mBank był w swym podejściu do frankowego programu ugodowego. Teoretycznie tak silnie ufrankowiony podmiot powinien kłaść ogromny nacisk na rozwój pilotażu ugód, zwłaszcza gdy takie rozwiązanie zasugerował sektorowi szef Komisji Nadzoru Finansowego, wskazując wprost, jak mogłoby ono wyglądać. Pod koniec 2021 roku, gdy PKO Bank Polski miał już na koncie tysiące frankowych ugód, zgodnych z rekomendacją Nadzoru, mBank zdecydował się na wdrożenie autorskiego rozwiązania, zakładającego dzielenie się z klientem ryzykiem kursowym.

Było to rozwiązanie mniej korzystne niż zaproponowane przez przewodniczącego Jastrzębskiego, a więc nie może dziwić, że frankowicze się na nie nie rzucili. Wręcz przeciwnie – przez pierwsze półtora roku funkcjonowania programu mBank zdołał zawrzeć tylko 6,5 tys. ugód, co w zestawieniu z zasobnością jego frankowego portfela było wynikiem zakrawającym o śmieszność.

Tu warto nadmienić, że program przeszedł istotne modyfikacje jesienią 2022 roku, gdy mBank zaczął proponować ugody na masową skalę, dając klientowi możliwość skonwertowania frankowego kredytu i przejścia na czasowo stałą stopę o preferencyjnej wysokości 4,99 proc. Bardzo szybko okazało się, że po zsumowaniu wszystkich kosztów owa promocyjna stała stopa jest niewiele niższa od ówczesnej oferty rynkowej, dostępnej dla klienta z ulicy.

A jak sytuacja wygląda obecnie?

Na co w 2025 roku mogą liczyć frankowicze sądzący się z mBankiem?

Strategia mBanku na 2025 rok jest zdecydowanie bardziej prokonsumencka – i mowa tu zarówno o tym, co dzieje się w sądach, jak i poza nimi. Po pierwsze, mBank na szeroką skalę odstępuje od apelacji w przegrywanych procesach. Jakby tego było mało, klienci, którzy pozywają ten podmiot o nieważność umowy, dostają od mBanku list, informujący o zgodzie kredytodawcy na wstrzymanie spłaty kolejnych rat kredytowych na czas procesu sądowego. To mniej więcej tak, jakby bank sam z siebie przyznawał, że frankowicz ma prawo zabezpieczyć swoje roszczenie i wstrzymać wykonywanie umowy aż do prawomocnego wyroku w jego sprawie.

A jak wygląda kwestia ugód? Tu również mBank wychodzi naprzeciw klientom i otwiera się na indywidualne negocjacje z nimi. Elastyczne podejście mBanku jest oczywiście w znacznym stopniu zależne od tego, na jakim etapie jest jego spór z klientem. Inne warunki ugody otrzyma kredytobiorca, który dopiero co zgłosił się do banku z reklamacją, a inne ten, który już złożył pozew i obecnie czeka na wyznaczenie rozprawy, ewentualnie na wydanie wyroku. Zdarza się, że po ogłoszeniu nieważności umowy przez sąd I instancji bank sam zgłasza się do frankowicza z propozycją zawarcia porozumienia kompensacyjnego.

Zdarzają się też propozycje ugodowe składane w toku postępowania sądowego, których warunki są zbliżone do tego, co sąd mógłby zasądzić w wyroku: bank po prostu zgadza się na oddanie kredytobiorcy świadczenia nienależnego, pomniejszonego o kapitał, a także na wypłacenie odsetek ustawowych.

Można to podsumować następująco: każda kolejna odrzucona propozycja zawarcia ugody stanowi dla mBanku motywację do pójścia na dodatkowe ustępstwa i złożenia sensowniejszej finansowo oferty. Tyczy się to jednak głównie tych kredytobiorców, którzy mądrze wybrali pełnomocnika, potrafiącego odpowiednio zmotywować bank do przedstawienia ambitniejszej propozycji. Niestety wciąż zdarzają się sytuacje, w których mBank kilkukrotnie wysyła frankowiczowi ofertę niewiele różniącą się od poprzednich, co świadczy o tym, że nie wszyscy klienci mogą liczyć na indywidualne traktowanie.

Te czynniki mogą zaważyć na decyzji mBanku ws. kształtu propozycji ugodowej

Aby frankowicz mógł zawrzeć z bankiem korzystną ugodę, nie czekając na prawomocny wyrok sądu, musi mieć odrobinę szczęścia i… oczywiście dobrego pełnomocnika prawnego. Takiego, którego skuteczność jest już w mBanku doskonale znana.

Przypuszczamy, że znaczenie może mieć również to, do którego sędziego trafiła sprawa. Jeżeli spór ma zostać rozsądzony przez orzecznika, o którym wiadomo, że konsekwentnie stosuje się do wytycznych Trybunału Sprawiedliwości UE, bank może uznać, że przedłużanie procesu nie ma większego sensu – prawdopodobieństwo wydania przez sąd prokonsumenckiego wyroku jest bliskie 100 proc. Co innego, jeśli sprawa trafi na biurko jednego z tych nielicznych sędziów, którzy z unijnym orzecznictwem są na bakier.

Jeżeli bank widzi szansę na to, że umowa zostanie utrzymana w mocy, na przykład poprzez jej odfrankowienie, lub ma nadzieję na niezasądzenie na rzecz frankowicza pełnych odsetek ustawowych za opóźnienie (na przykład na skutek zastosowania teorii salda), może uznać, że uczciwa, adekwatna do panujących warunków orzeczniczych ugoda nie będzie w tym przypadku najbardziej opłacalnym wyjściem. W takim przypadku obranie przez podmiot taktyki znanej z lat ubiegłych, polegającej na przedłużaniu procesu, jest całkiem realnym scenariuszem.

Dlaczego mBank zaczyna łagodzić swój kurs wobec frankowiczów? I jaką rolę odgrywa w tym zmiana prezesa?

Przez długie lata frankowicze kojarzyli mBank przede wszystkim z medialnymi wypowiedziami jego wieloletniego prezesa, Cezarego Stypułkowskiego. Nie szczędził on niepokornym kredytobiorcom ostrych słów krytyki, dając do zrozumienia, że ich roszczenia są zbyt wygórowane. Wielokrotnie w swych wypowiedziach przedstawiał frankowiczów jako wąską, uprzywilejowaną względem reszty społeczeństwa grupę. To właśnie były prezes mBanku jest autorem kontrowersyjnej wypowiedzi na temat roli kredytów we franku w budowaniu polskiego rynku mieszkaniowego: „bez napływu kapitału frankowego pokolenie mojego syna mieszkałoby u teściowej za szafą” – te słowa cytowały największe media ekonomiczne w kraju.

W ostatnich miesiącach Stypułkowski w mniejszym stopniu koncentruje się na zohydzaniu społeczeństwu samych frankowiczów, a większy nacisk kładzie na krytykę reprezentujących ich kancelarii, które, jak sugeruje, dokonały „skoku na banki”, rozmywając tym zobowiązania umowne klientów.

Stypułkowski chętnie wypowiada się o frankowiczach nie tylko na potrzeby poczytnych portali i gazet, ale również na imprezach organizowanych przez sektor. Ostatnia głośna wypowiedź pochodzi sprzed miesiąca: 28 marca 2025 roku, podczas debaty prezesów na Forum Bankowym, były prezes mBanku, obecnie szef Pekao S.A., po raz kolejny odniósł się do tematu spornych umów, dając do zrozumienia, że prawie 10 proc. oszczędności w systemie bankowym „jest u frankowiczów”. Jest to oczywiście nawiązanie do kwoty, jaką banki odłożyły już na ryzyka spraw frankowych oraz do liczby trwających procesów sądowych.

Mówiąc szczerze dziwimy się, że prezes Stypułkowski wciąż nie odpuszcza tematu franków – podmiot, którym obecnie zarządza, jest obciążony tą grupą kredytów w minimalnym stopniu. W dodatku jeszcze przed wejściem na pokład Stypułkowskiego Pekao S.A. wdrożył naprawdę sensowny (w porównaniu do konkurencji) program ugód, mogący przyczynić się w znacznym stopniu do rozwiązania i tak marginalnego problemu. Frankowicze z Pekao S.A. (jak i sam bank) mieli szczęście, że w tym newralgicznym momencie podmiot był zarządzany przez kogoś, kto miał świadomość, że wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów jest w tym przypadku najlepszym możliwym sposobem na zredukowanie ryzyka prawnego.

Oczywiście nie tylko zmiana prezesa spowodowała, że mBank zdecydował się zmodyfikować swoją frankową politykę. Ogromną rolę odegrały tu zeszłoroczne zdarzenia w krajowym i europejskim orzecznictwie. Kluczowy był wyrok TSUE ze stycznia 2024 roku w sprawie C-488/23, zgodnie z którym bank nie ma prawa do jakiejkolwiek formy rekompensaty po uznaniu przez sąd, że umowa kredytowa jest nieważna. Drugim istotnym czynnikiem była uchwała frankowa Sądu Najwyższego z kwietnia ur., w większości potwierdzająca dotychczasowe wnioski TSUE.

Niewykluczone, że mBank obawia się też wyroków, które dopiero zostaną wydane, na przykład w kwestii odnoszącej się do przedawnienia roszczeń banków o zwrot kapitału. Nagle perspektywa rozliczenia się z klientem ze świadczenia nienależnego staje się atrakcyjna – wystarczy, że alternatywą dla niej jest brak prawa do zwrotu kapitału z uwagi na przedawnienie, generujący po stronie sektora kolejne wielomiliardowe koszty. Realizacja tego scenariusza oznaczałaby, że problem franków zostanie z bankami na znacznie dłużej, niżby sobie tego życzyły.

Jak zmienił się mBank za kadencji Cezarego Kocika?

W połowie października 2024 roku Cezary Kocik oficjalnie zastąpił Stypułkowskiego na stanowisku prezesa mBanku. O planowanej zmianie we władzach banku wiadomo było już pół roku wcześniej. Był to moment, w którym kredytobiorcy zaczęli zauważać pierwsze przejawy swoistej „odwilży” w podejściu mBanku do kwestii sporów frankowych. To właśnie wtedy kancelarie reprezentujące konsumentów w sądach zaczęły informować, początkowo nieśmiało, o pierwszych prawomocnych wyrokach pochodzących z I instancji. Wyrokach, które uprawomocniły się właśnie dlatego, że mBank zmienił podejście i przestał apelować w przegrywanych sprawach.

Oto kilka dowodów na to, że mBank rzeczywiście rezygnuje z apelacji:

  • XXVIII C 15597/22 – sprawa pochodząca z portfolio adwokata Pawła Borowskiego, zakończona we wrześniu 2024 roku, po 25 miesiącach postępowania. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał roszczenie frankowiczów i potwierdził, że umowa mPlan, pochodząca z 2007 roku, jest nieważna. Tytułem zwrotu świadczenia nienależnego bank ma oddać kredytobiorcom kwotę 307.907,07 zł wraz z odsetkami ustawowymi, liczonymi od 13 października 2022 roku. Wyrok jest prawomocny, ponieważ mBank nie złożył odwołania
  • I C 1143/23 – sprawa z portfolio Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, zakończona w listopadzie 2024 roku, po 17 miesiącach procesu. Sąd Okręgowy w Rzeszowie uznał nieważność umowy mPlan, zawartej przez strony w 2007 roku, a także zasądził na rzecz powodów kwotę 276 166,39 zł z odsetkami od 23 czerwca 2023 roku do dnia zapłaty. Tu również bank nie zaskarżył wyroku sądu I instancji, co sprawiło, że ów wyrok stał się prawomocny.

O tym, jak wielkim przełomem był dla mBanku 2024 rok, świadczą statystyki: podmiot ten spadł z pozycji trzeciej na czwartą na liście banków uczestniczących w największej liczbie spraw frankowych. Pod koniec 2023 roku mBank miał otwartych 21,4 tys. spraw sądowych o franki. Pod koniec 2024 roku takich postępowań było już niespełna 16 tys. Pozostałe duże banki – PKO BP, Millennium, Santander czy Pekao – zaliczyły wzrost liczby toczących się spraw frankowych. Największy przyrost zaobserwowano w BOŚ Banku (ponad 56 proc.) i Pekao (ponad 51 proc.).

Na zmniejszenie się liczby spraw sądowych z udziałem mBanku miała oczywiście wpływ nowa polityka. Podmiot otworzył się na negocjacje ugodowe z klientami, czego efektem jest zawieranie ok. 1000 ugód miesięcznie. mBank chwali się na swojej stronie, że do tej pory zawarł z frankowiczami 26 800 ugód. Wyprzedził tym samym Millennium, który rozpoczął rozwijanie programu ugodowego dużo wcześniej niż mBank, a mimo to do końca IV kw. ur. zawarł „jedynie” 25,9 tys. takich porozumień. Niekwestionowanym liderem ugód jest w dalszym ciągu PKO BP, co nie stanowi zaskoczenia – podmiot najwcześniej zrozumiał, że ugody są najtańszym sposobem eliminacji ryzyka prawnego z tysięcy abuzywnych umów i przystąpił do działania niemal niezwłocznie po otrzymaniu rekomendacji Nadzoru. PKO BP ma na koncie prawie 48 tys. frankowych porozumień.

Czego mogą spodziewać się frankowicze z mBanku w II połowie 2025 roku?

W naszym przekonaniu władze mBanku będą kontynuować strategie zapoczątkowane w 2024 roku i:

  • rezygnować z odwoływania się w sprawach, w których szanse na zmianę wyroku w II instancji są minimalne
  • dążyć do ograniczenia kosztów związanych z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, zasądzanymi na rzecz kredytobiorców, np. poprzez proponowanie frankowiczom lepszych ugód na etapie procesowym, także w II instancji
  • ponawiać propozycje ugodowe wobec frankowiczów z aktywnymi umowami, którzy jeszcze nie zdecydowali się na pozew.

Uważamy, że równolegle mBank będzie starał się minimalizować ryzyka związane z pozwami o zapłatę, składanymi przez posiadaczy spłaconych umów frankowych. Oficjalna wersja mBanku jest taka, że program ugodowy jest skierowany do aktywnych frankowiczów. To się najprawdopodobniej nie zmieni. Jest jednak wysoce prawdopodobne, że bank będzie próbował po cichu dogadać się z osobami składającymi roszczenia dotyczące zapłaty, tak by sprawa nie wypłynęła w mediach głównego nurtu – to mogłoby zachęcić kolejnych ex-kredytobiorców do procesowania się, czego mBank, co zrozumiałe, wolałby uniknąć.

W warstwie medialnej mBank najprawdopodobniej będzie starał się nadal łagodzić swój przekaz kierowany do kredytobiorców – władze banku, nauczone błędami przeszłości, są zmotywowane do odbudowania mostu pomiędzy zarządzanym podmiotem a jego klientami. Celem jest odzyskanie zaufania frankowiczów, bo to właśnie zaufanie jest kluczem do dalszego rozwoju programu ugodowego. Bank wyczerpał pulę aktywnych klientów, którym mógłby zaproponować ugodę. Musi ponawiać oferty wobec tych, którzy z różnych względów odmówili. Czasem to nie same warunki ugodowe mogą być przyczyną odmowy, a właśnie przeświadczenie klienta, że bank znów chce wmanewrować go w układ z podwójnym dnem.

Przekonanie klientów, że się mylą, to w tej chwili największe wyzwanie dla banku.

PODSUMOWANIE:

Sytuacja frankowiczów z mBanku jest w 2025 roku lepsza niż w latach ubiegłych. Linia orzecznicza pozostaje właściwie bez zmian, ale pozytywnym akcentem, wpływającym na poczucie bezpieczeństwa u kredytobiorców, jest nowe nastawienie po stronie władz banku które, jak się nam wydaje, wreszcie pozbyły się uprzedzeń i dojrzały do rozwiązania frankowego problemu bez kluczenia i kombinacji, jak miało to miejsce jeszcze całkiem niedawno.

Po cichu władze mBanku liczą na to, że problem frankowy uda się w pełni rozwiązać w ciągu kilku najbliższych lat, uwalniając podmiot od tego prawnego, finansowego oraz wizerunkowego ciężaru. Ale tu trzeba zaznaczyć, że motywacja nie równa się desperacji. To, że bank chce jak najszybciej pozbyć się franków ze swojego portfela, nie oznacza, że kredytobiorca, który liczy na zawarcie z mBankiem korzystnej ugody, zrealizuje swój cel omijając całkowicie etap sądowy.

Zarząd mBanku umie liczyć i wie, że rozdawanie ugód opierających się o uznanie roszczeń kredytobiorcy każdemu, kto się zgłosi, jest strategią prowadzącą w prostej linii do kolejnego kryzysu. Władze starają się odnaleźć złoty środek i odpuszczają tam, gdzie to się opłaca, jednocześnie jasno komunikując, że nie ma nic za darmo.

A to oznacza, że kredytobiorca zainteresowany odzyskaniem świadczenia nienależnego w dalszym ciągu będzie musiał złożyć pozew, by mBank potraktował jego roszczenie poważnie.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze