Każdy kolejny miesiąc przynosi bankowcom nowe niepokojące wieści pochodzące z sądów. W tych warunkach sektorowi trudno zbudować długofalową strategię w relacji ze zwaśnionymi kredytobiorcami – zamiast tego jego przedstawiciele reagują na kolejne kryzysy i analizują to, w jaki sposób mogą się one rozwinąć. A kryzysy te nie zawsze da się przewidzieć, jak ma to miejsce np. w przypadku wyroków TSUE. Doskonałym tego przykładem jest pierwszy prawomocny wyrok stwierdzający przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału, wydany przez Sąd Okręgowy w Płocku. „Bohaterem” tego orzeczenia jest Deutsche Bank, który w trwającej 10 lat walce z klientami przegrał wszystko, co się dało. Co mówi nam wyrok w sprawie I C 6/22, jaki może wywrzeć wpływ na krajowe orzecznictwo i w jakich okolicznościach kredytobiorca może liczyć na to, że sąd oddali roszczenie banku o zwrot kapitału?
- Sądy wydają pierwsze wyroki, w których stwierdzają przedawnienie bankowych roszczeń o zwrot kapitału. Znamy szczegóły trzech takich orzeczeń, pochodzących z sądów w Warszawie, Poznaniu i Płocku. To właśnie ten trzeci ma dla frankowiczów największe znaczenie
- Sektor bankowy sprawia wrażenie zaskoczonego tym, w jakim kierunku skręca krajowe orzecznictwo. Bankowcy wyraźnie nie spodziewali się tego, że sądy odważą się orzekać przedawnienie roszczeń, mimo podnoszonego przez kredytodawców argumentu o względach słuszności
- Pojedyncze wyroki stwierdzające przedawnienie roszczeń banków nie oznaczają oczywiście, że wkrótce skala tego zjawiska stanie się masowa. O tym, czy w danej sprawie mogło dojść do przedawnienia roszczeń, decyduje cały szereg czynników
- 30 października 2024 roku jeden z sędziów Wydziału Frankowego wysłał do TSUE pytanie prejudycjalne, w którym porusza kwestię zgodności krajowych przepisów dotyczących względów słuszności z unijną dyrektywą 93/13
- Jest niemal pewne, że wieść o pierwszych negatywnych wyrokach odnoszących się do kwestii przedawnienia sprawi, iż banki po raz kolejny zaczną modyfikować sposób komunikacji z frankowiczami. Co mogą zrobić, by odzyskać wypłacone klientom pieniądze?
Frankowicze uzyskują pierwsze wyroki stwierdzające przedawnienie roszczeń banków
Na łamach portalu wielokrotnie informowaliśmy naszych czytelników o tym, że „darmowe” mieszkania dla frankowiczów wcale nie są nierealnym scenariuszem. I okazuje się, że mieliśmy rację. A by negatywny dla banków scenariusz mógł się ziścić, potrzeba było zaledwie dwóch wyroków TSUE (C-140/22 i C-28/22 z grudnia 2023 roku) oraz dużej uchwały frankowej Sądu Najwyższego. Na efekt w postaci zmiany w krajowym orzecznictwie nie trzeba było długo czekać: latem w mediach głośno było o wyrokach z sądów w Warszawie i Poznaniu, w których doszło do stwierdzenia przedawnienia roszczeń banku o zwrot kapitału. Trzeci wyrok, o którym nieoficjalnie mówi się, że jest już prawomocny, zapadł całkiem niedawno, 28 sierpnia 2024 roku w Płocku.
Sprawa, którą szerzej sobie dziś omówimy, nosi sygnaturę I C 6/22 i została zainicjowana przez bank 3 stycznia 2022 roku. Była ona wynikiem przegrania przed Sądem Apelacyjnym procesu o nieważność umowy, zainicjowanego przez kredytobiorców w 2014 roku.
Dla uproszczenia prezentujemy poniżej krótkie kalendarium tego trwającego 10 lat sporu:
- 27 marca 2014 r. – kredytobiorcy pozywają Deutsche Bank za klauzule abuzywne w umowie i żądają unieważnienia umowy
- 31 grudnia 2017 r. – następuje przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału
- 2022 r. – bank przegrywa sprawę z powództwa kredytobiorców przed Sądem Apelacyjnym
- bank składa skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego
- 3 stycznia 2022 r. – bank pozywa kredytobiorców o zwrot kapitału oraz bezpodstawne wzbogacenie się
- 3 lutego 2023 roku – bank po raz drugi przegrywa sprawę apelacyjną z powództwa kredytobiorców o nieważność
- 28 sierpnia 2024 r. – Sąd Okręgowy w Płocku oddala roszczenie banku z powodu przedawnienia.
Gdy spojrzymy, kiedy ta sprawa znajduje swój początek, szybko możemy dojść do wniosku, że jest „starsza niż węgiel”. Przynajmniej w realiach postępowań frankowych, które nabrały prawdziwego rozpędu dopiero wskutek wyroku TSUE z 3 października 2019 roku, dotyczącego sporu małżeństwa Dziubaków z Raiffeisen Bankiem. Kredytobiorcy z Płocka pozwali swojego kredytodawcę (a był nim Deutsche Bank) jeszcze przed czarnym czwartkiem i masowymi protestami, które przyciągnęły uwagę kandydatów na prezydenta w wyborach z 2015 roku.
I gdy po blisko 8 latach sądowej gehenny w końcu udało im się uzyskać wyrok stwierdzający nieważność abuzywnej umowy, Deutsche Bank wystąpił ze swoim pozwem, domagając się nie tylko zwrotu kapitału: podmiot, który wypłacił kredytobiorcom równowartość 465 tys. zł, domagał się w postępowaniu zwrotu kwoty 745 tys. zł, i to wraz z odsetkami za zwłokę. Nie dostanie jednak od kredytobiorców żadnych pieniędzy, a sam musi zwrócić im świadczenie nienależne w pełnej kwocie. Powód tej zaskakującej decyzji sądu jest banalnie prosty.
Bank spóźnił się ze sformułowaniem roszczeń pod adresem swoich klientów. I to radykalnie. Jeśli prześledzimy historię tego sporu, to zauważymy, że Deutsche Bank dowiedział się o roszczeniu frankowiczów jeszcze w 2014 roku, gdy to pozwem domagali się unieważnienia umowy. Aby należycie zabezpieczyć swoje interesy, powinien upomnieć się o zwrot kapitału do 31 grudnia 2017 roku, czyli w maksymalnie 3 lata od uzyskania wiedzy o żądaniach i zamiarach swoich klientów.
Gdy kredytobiorcy składali swoje roszczenia, bankowcom na myśl nie przyszło, że w przyszłości sądy mogą na masową skalę uznawać je za zasadne. Co więcej, że zdobędą się na oddalanie pozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Jakichkolwiek wyroków TSUE w odniesieniu do polskich spraw frankowych nie było nawet w planach. A mimo to, zdaniem sądu, bank, jako profesjonalista, powinien zdawać sobie sprawę z ustawowych terminów. Nadto sąd nie znalazł żadnych dodatkowych okoliczności, które mogłyby usprawiedliwić czteroletnie opóźnienie banku w złożeniu roszczenia.
No dobrze, ale co z artykułem 117(1) kodeksu cywilnego, na który powołują się banki? Przecież sądy, kierując się tzw. względami słuszności, mogą przyznać bankowi prawo do uzyskania zwrotu kapitału, nawet gdy wysunął on swoje roszczenie przeciwko klientowi zbyt późno. Niejednokrotnie i my podkreślaliśmy rolę tego przepisu, wskazując na to, że może on stanąć kredytobiorcom na drodze do „darmowych” mieszkań.
Otóż w ocenie sądu przedawnienie roszczeń o zwrot kapitału jest wynikiem zaniedbań banku, a w związku z tym podmiot nie może bronić się względami słusznościowymi.
Dlaczego wyrok w sprawie z Płocka (I C 6/22) ma dla frankowiczów szczególne znaczenie?
Są dwa powody, dla których wyrok z Płocka jest wyjątkowy. Po pierwsze, jak wskazaliśmy powyżej, pokazuje, że sąd może pominąć względy słuszności w przypadku, gdy opóźnienie w zgłoszeniu roszczenia jest wynikiem niedbałości kredytodawcy. Banki dostały jasny dowód tego, że sądy nie przestraszą się ich wpływów i – jeśli trzeba – przyznają konsumentowi nieruchomość „za darmo”, nawet jeśli taka sankcja może się wydawać niewspółmierna do skali przewinienia po stronie instytucji finansowej.
Po drugie, jeśli prawdą jest to, że Deutsche Bank nie złożył apelacji w tej sprawie, można pokusić się o teorię, że także pełnomocnicy prawni banków dostrzegają już brak potencjału w przeciąganiu postępowań, w których doszło do tak rażących zaniedbań ustawowych terminów.
Co o wyroku z Płocka myślą eksperci?
Po wyroku w sprawie I C 6/22 w sieci wprost zawrzało. Prawnicy reprezentujący zarówno banki, jak i frankowiczów prześcigają się w formułowaniu własnych wniosków. Trwa walka o zdominowanie narracji w przestrzeni publicznej. Z naszych obserwacji wynika, że – przynajmniej póki co – aktywniejsza jest strona prokonsumencka. Banki, skonsternowane wyrokiem, najprawdopodobniej jeszcze analizują sytuację i lada dzień zaczną wdrażać działania mające na celu minimalizowanie strat.
Należy jednak podkreślić, że nawet w środowisku prawników frankowych nie ma przesadnego entuzjazmu z płockiego wyroku. Adwokaci frankowiczów bardzo dobrze wiedzą, że w Polsce prawo nie ma charakteru precedensowego i to, że jeden sędzia zinterpretował daną sprawę w taki sposób, nie oznacza, że inny zrobiłby dokładnie to samo.
Wyważony komentarz zaprezentował powracający do orzekania w sprawach frankowych sędzia Piotr Bednarczyk. Jego opinia została opublikowana na łamach portalu Business Insider. Sędzia podkreśla, że w każdej takiej sprawie liczą się szczegóły, np. to czy:
- po drodze nie doszło do przerwania biegu przedawnienia
- kredytobiorca od początku domagał się unieważnienia umowy
- kredytobiorca skorzystał z instytucji potrącenia.
Część umiarkowanych optymistów jest zdania, że ten wyrok ma szansę zostać powielony w przypadkach, w których kredytobiorcy złożyli swoje roszczenia przed 2020 rokiem. W nowszych sprawach nie ma jeszcze nawet zarysu linii orzeczniczej.
Z kolei Radosław Górski, pełnomocnik prawny frankowiczów ze sprawy płockiej, również na łamach Business Insider, zwraca uwagę na kwestię ugód. Zauważa, że w starych sprawach banki są szczególnie zdeterminowane do zawierania ugód, zaś kredytobiorcy, będący adresatami propozycji banków, zwykle nie mają wiedzy o tym, że ich kredytodawca może mieć już małe szanse na odzyskanie kapitału kredytu.
O zgodności „względów słuszności” z prawem UE wypowie się TSUE
Atmosferę rozpaloną do czerwoności przez wyrok z Płocka podgrzał jeszcze sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie, Michał Maj, który w październiku br. skierował do TSUE jedno pytanie prejudycjalne, odnoszące się właśnie do kwestii „względów słuszności”, a także zasad współżycia społecznego w kontekście możliwości uznawania przez sądy krajowe przedawnionych roszczeń banków.
Chodzi o to, czy krajowe przepisy udostępniające sądom możliwość zasądzania zwrotu kapitału kredytu nawet, jeśli kredytodawca upomniał się o ten zwrot po terminie, nie stoją w sprzeczności z unijnym prawem, a konkretnie z doskonale znaną wszystkim frankowiczom unijną dyrektywą 93/13/EWG.
Znany jest już komentarz prezesa ZBP, Tadeusza Białka, odnoszący się właśnie do tej sprawy. W jego opinii „darmowe” mieszkania dla frankowiczów są prawnie nie do zaakceptowania. Prezes ZBP powołuje się na takie argumenty jak sprzeczność z zasadami współżycia społecznego i, na gruncie prawa UE, skrajne naruszenie zasady proporcjonalności.
Z kolei prawnicy frankowiczów zwracają uwagę na jeden „drobny detal”, charakterystyczny m.in. dla sprawy z Płocka. Nie chodzi im o samo zaniedbanie banku, ale o jego skalę. Gdyby bank spóźnił się z wysunięciem roszczenia o kilka miesięcy, sąd rzeczywiście mógłby znaleźć okoliczności łagodzące dla tego niedopatrzenia.
Tymczasem płocka sprawa pokazuje, że w niektórych przypadkach banki przegapiły ustawowy termin aż o 4 lata, a praktyka doświadczonych adwokatów dowodzi, że w podobnych sprawach banki nierzadko celowo przedłużają postępowania sądowe, po to, by maksymalnie odwlec unieważnienie umowy. Czy podmiot, który działa w ten sposób, można uznać za kierujący się dobrą wiarą i uprawniony do korzystania z wyrozumiałości sądu?
Co zrobią banki w obliczu przedawnienia roszczeń?
Jesteśmy pewni, że właśnie teraz w środowisku bankowym trwa gorąca dyskusja na temat możliwych rozwiązań dla nowo powstałego problemu. Wszak bankowcy, mimo ogromnych wpływów i niemal nieograniczonych budżetów na opiekę prawną, nie są w stanie wsiąść w wehikuł czasu, przenieść się do roku 2017 lub wcześniej i przekazać swoim departamentom prawnym, by dopilnowały skrupulatnego składania kontrpowództw w sprawach, w których kredytobiorcy zakwestionowali umowne klauzule przeliczeniowe.
Co zrobić, gdy nie da się już usunąć konsekwencji starych zaniedbań? Można zdecydować się na dwie rzeczy: zintensyfikować próby ugodowe i masowo rezygnować z apelacji w starych sprawach, w których kwestia wywiązania się z ustawowego terminu na złożenie kontrroszczenia jest dyskusyjna.
Kredytobiorcy, którzy obserwują właśnie zintensyfikowane działania banków w obszarze składania propozycji ugodowych, powinni być niezwykle czujni. Chodzi tu zwłaszcza o osoby, które już sądzą się z bankiem, a swoje roszczenia sformułowały przed 2021 rokiem, jak dotąd bez riposty ze strony kredytodawcy. Ale nie tylko.
Rzecz dotyczy również tych kredytobiorców, którzy formalnie nie pozwali banku, ale 3-4 lata temu złożyli reklamację na nieważność klauzul przeliczeniowych, a następnie… zaniedbali temat. Należy mieć na względzie to, że dla części sądów momentem zainicjowania biegu terminu przedawnienia jest poinformowanie banku o roszczeniu.
Zarówno w ocenie TSUE (wspomniane wyroki z grudnia 2023 roku), jak i wg Izby Cywilnej SN, w składzie wydającym uchwałę frankową, początek biegu terminu przedawnienia roszczeń kredytobiorcy i kredytodawcy jest taki sam. Inne natomiast są okresy przedawnienia – roszczenie konsumenta, zgodnie ze znowelizowanym kodeksem cywilnym, przedawnia się po 6 latach, natomiast roszczenie banku po 3 latach.
Kredytobiorca, który składał reklamację na frankową umowę 4 lata temu i jeszcze nie pozwał banku, wciąż może ubiegać się o zwrot pełnego świadczenia nienależnego. Z kolei bank może nie mieć już tyle szczęścia, a powoływanie się na względy słuszności niekoniecznie okaże się w jego przypadku pomocne. Tak jak miało to miejsce w sprawie z Płocka.
PODSUMOWANIE:
Prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Płocku stanowi przełom dla kredytobiorców frankowych i dla banków. Nie wiadomo tylko, jak wielki. Dopiero następne miesiące pokażą, czy krajowe sądy poczują się ośmielone do odrzucania argumentu banków dotyczącego art. 117(1) kc.
Osobną kwestią jest sprawa zainicjowana pytaniem warszawskiego sędziego, w której wyrok może mieć znacznie szersze znaczenie dla krajowego orzecznictwa. Na odpowiedź TSUE we wspomnianej sprawie przyjdzie zainteresowanym stronom nieco poczekać – niewykluczone, że nawet do 2026 roku.
Na chwilę obecną jedno jest pewne: banki nie mogą liczyć na preferencyjne traktowanie w sądach i muszą we własnym zakresie starać się minimalizować ryzyko prawne, czy to przez ugody, czy przez akceptowanie roszczeń kredytobiorców na wczesnym etapie sporu sądowego. Alternatywą jest uwikłanie się kredytodawców w wieloletnie spory, których finał może przypaść już na czas po wyczekiwanym wyroku TSUE. A ten – jeśli okaże się prokonsumencki – może przynieść sektorowi bankowemu finansowe wyznania na nieznaną dotąd skalę.