PLN - Polski złoty
CHF
4,61
niedziela, 24 listopada, 2024

Banki nie chcą aby PRAWNICY czytali ugody z Frankowiczami?

Duże banki, mające gruby portfel hipotek frankowych, deklarują dziś, że są gotowe negocjować ugodę z każdym aktywnym frankowiczem. Także tym, który już poszedł ze swoją umową do sądu. Podmioty te niekiedy uciekają się do podstępu i wysyłają propozycje ugodowe bezpośrednio do klientów, z którymi mają spór sądowy, z pominięciem ich pełnomocnika prawnego. Na co liczą? Oczywiście na to, że klient po przeczytaniu ugody po prostu ją podpisze, bez analizowania jej z adwokatem bądź radcą prawnym. Kredytobiorca, który zdecyduje się na taki nierozsądny ruch, naraża się na duże ryzyko – ugoda może go drogo kosztować, mimo że przecież w teorii jest darmowa. Jak to możliwe?

  • W sądach toczy się już ponad 130 tys. postępowań dotyczących potencjalnej nieważności kredytów frankowych. Wielu kredytobiorców będących powodami w tych sprawach otrzymało już bądź wkrótce otrzyma od banku propozycję ugody
  • Banki ślą propozycje ugodowe na różnych etapach postępowania sądowego. Część klientów może otrzymać pierwszą ofertę już na wczesnym etapie sprawy w sądzie okręgowym. Do niektórych bank zgłasza się z ugodą dopiero po przegranej w sądzie I instancji
  • Przedstawiciele sektora bankowego są tak zdeterminowani, że wysyłają swoim klientom po kilka propozycji ugody frankowej w roku. Każda jest korzystniejsza od poprzedniej, co prowadzi do bardzo prostego wniosku: nie warto godzić się na początkową ofertę, lepiej poczekać na kolejne
  • Eksperci ostrzegają frankowiczów, by ci nie podpisywali żadnej ugody z bankiem bez konsultacji z doświadczonym, wyspecjalizowanym adwokatem bądź radcą prawnym. Dotyczy to zarówno tych kredytobiorców, którzy już pozwali bank, jak i tych, którzy wciąż spłacają swoje kredyty na pierwotnych zasadach.

Banki wyciągają do frankowiczów rękę na zgodę. Niekoniecznie w dobrej wierze

Wojna frankowiczów z bankami wciąż trwa. I przybiera na sile. W sądach toczy się już ponad 130 tysięcy indywidualnych spraw o nieważność kredytów frankowych, a zdaniem ekspertów im bardziej klarowne będzie orzecznictwo w kwestii tych wadliwych zobowiązań, tym łatwiej będzie niezdecydowanemu kredytobiorcy podjąć decyzję o pozwie. Banki doskonale o tym wiedzą i próbują zredukować swoje portfele hipotek w CHF, nim TSUE wyda wyrok dotyczący kwestii waloryzacji kapitału czy np. przedawnienia roszczeń po stronie kredytodawcy. I proponują klientom ugody. Nie tylko tym, którzy pokornie spłacają swoje frankowe kredyty według ustalonego harmonogramu. Wyciągają rękę także do frankowiczów, którzy już złożyli pozew, a obecnie czekają na wyrok unieważniający umowę – czy to jeszcze w sądzie I instancji, czy to już w apelacji.

Niektóre podmioty, jak np. mBank, stosują bardzo sprytną taktykę polegającą na przesłaniu propozycji ugodowej klientowi, z którym są już w sporze sądowym, z pominięciem jego pełnomocnika prawnego. Co ma na celu taka zagrywka? Chodzi oczywiście o to, by klient miał szansę zapoznać się z propozycją ugody bez komentarza adwokata czy radcy prawnego. Gdyby bank wierzył, że składana propozycja jest uczciwa i korzystna dla kredytobiorcy, zapewne nie miałby problemu z poinformowaniem kancelarii reprezentującej frankowicza, że oto ma dla jej klienta ofertę ugody. Banki jednak dobrze wiedzą, że ich oferty są dalekie od oczekiwań i oferują niewielkie korzyści w porównaniu do pełnego unieważnienia umowy.

Jak ugoda, to tylko po konsultacji z prawnikiem

Co powinien zrobić frankowicz pozostający w sporze sądowym z bankiem, gdy ten wysyła mu propozycję ugody? Odpowiedź jest tylko jedna: natychmiast powiadomić o owej propozycji swojego pełnomocnika prawnego. I to nie tylko ze względu na konieczność przeanalizowania tej oferty przed jej ewentualnym podpisaniem (co w praktyce zdarza się rzadko – frankowicze, którzy już wstąpili na drogę sądową, niechętnie zbaczają z niej w kierunku konwersji kredytu do PLN).

Chodzi również o to, że pełnomocnik prawny musi wiedzieć o tym, iż bank chce się z jego klientem godzić, bo taki ruch ze strony pozwanego podmiotu będzie miał znaczenie dla toczącego się postępowania sądowego.

Załóżmy jednak, że frankowicz otrzymał ofertę ugody i nie poinformował swojego pełnomocnika prawnego o tym fakcie. Co gorsza, podpisał ugodę i dopiero na tym etapie postanowił wspomnieć kancelarii, że rezygnuje z dalszego sporu sądowego. Taki frankowicz naraża się na potencjalne znaczne koszty – jeśli w treści ugody nie zostało zastrzeżone co innego, bank może wystąpić do sądu o zwrot kosztów procesowych, którymi następnie sąd może obarczyć kredytobiorcę. W ten sposób frankowicz już na „dzień dobry” może zubożyć swoje finanse o wydatek rzędu kilku do nawet kilkunastu tysięcy złotych (w zależności od tego, w której instancji toczyła się sprawa oraz jaka była wartość przedmiotu sporu).

Od ugody najprawdopodobniej nie będzie już odwrotu. Klient, który ją podpisze, zrzeka się wszelkich roszczeń względem banku, dotyczących treści spornej umowy frankowej. Przyjmuje do wiadomości, że jego umowa była ważna, a także zgadza się, aby była wykonywana tak, jakby od początku zawarto ją w złotówkach. Eksperci wskazują, że w pewnych sytuacjach może pojawić się szansa na podważenie ugody, np. wówczas gdy konsument nie został prawidłowo powiadomiony przez bank o skutkach zawarcia takiego porozumienia, ale podkreślają przy tym, że trudno oszacować, jakie jest prawdopodobieństwo sukcesu w takim potencjalnym sporze.

Lepiej więc nie doprowadzać do takiej sytuacji, albowiem dużo prostsze jest samo unieważnienie frankowej umowy niż sądowe zakwestionowanie zawartego do niej aneksu. Dlatego zaleca się, aby kredytobiorca zawsze konsultował podpisanie ugody z prawnikiem, i to niezależnie od tego, czy już pozostaje w sporze z bankiem, czy jeszcze nie pozwał swojego kredytodawcy o nieważność umowy.

Jak to jest z ugodami: kto pierwszy, ten lepszy, a może dokładnie odwrotnie?

Banki próbują podgrzać atmosferę wokół ugody i często przedstawiają ją jako ofertę z ograniczonym terminem ważności. To manipulacja. Ma ona na celu zestresowanie kredytobiorcy i doprowadzenie do tego, by podjął decyzję o konwersji kredytu nie tylko bez rozmowy z prawnikiem, ale również bez głębszego zastanowienia. Frankowicz, który usłyszał od banku, że ma tylko kilka dni na podjęcie ostatecznej decyzji, powinien zachować czujność. Skoro bankowi tak się śpieszy, to najprawdopodobniej w treści ugody znajdują się jakieś kontrowersyjne zapisy lub jest ona zwyczajnie niekorzystna. Czy oferta ugodowa banku ma ograniczony termin ważności? Tak, ale tylko dlatego, że… gdy klient ją odrzuci, bank za jakiś czas przedstawi mu nową propozycję, zaktualizowaną o dodatkowe ustępstwa.

Nie jest tajemnicą, że ugoda zawierana po pozwaniu banku ma zwykle dużo korzystniejsze warunki niż taka, którą bank masowo wysyła wszystkim aktywnym frankowiczom w nadziei, że ktoś się na tę przynętę złapie. Ale i w przypadku wysyłania oferty ugodowej klientowi, który złożył pozew, bank nie od razu decyduje się zaproponować maksimum korzyści. Pierwsza oferta, którą klient otrzymuje jeszcze w trakcie procesu w I instancji lub tuż po wyroku sądu okręgowego, zwykle wywołuje na jego twarzy co najwyżej grymas zażenowania. Jest zupełnie niedostosowana do oczekiwań, a także do aktualnej linii orzeczniczej w sądach. Druga i trzecia propozycja, którą klient otrzyma w perspektywie kilku miesięcy, licząc od odrzucenia tej pierwszej, będą już korzystniejsze – nawet o ok. 40 procent względem tego, z czym bank przyszedł do klienta na samym początku.

Kredytobiorca, który od początku zakłada, że nie chce czekać do prawomocnego wyroku sądu, a woli zawrzeć z bankiem ugodę, powinien albo indywidualnie negocjować warunki takiego porozumienia (oczywiście w asyście dobrego prawnika), albo poczekać, aż bank „skruszeje” i wyśle lepszą ofertę niż ta bazująca na rekomendacjach szefa KNF. Z kolei klientowi banku, który uzyskał zabezpieczenie roszczenia i może poczekać na prawomocne unieważnienie umowy, eksperci rekomendują odrzucenie propozycji ugodowych, ponieważ żadna z nich nie będzie korzyściami zbliżona do tego, co oferuje rozliczenie wg teorii dwóch kondykcji już po upadku umowy w sądzie.

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze