Związek Banków Polskich domaga się legislacyjnego usankcjonowania procesu zawierania ugód frankowych. Chodzi o ustawę, która miałaby dać bankom dodatkowe instrumenty w celu doprowadzenia do zawarcia większej liczby porozumień z Frankowiczami. Na razie nie wiadomo jakie konkretnie narzędzia miał na myśli Szef ZBP Tadeusz Białek, apelując na wtorkowej konferencji prasowej do przedstawicieli przyszłego rządu o podjęcie działań w celu systemowego rozwiązania problemu kredytów frankowych. Chociaż Trybunał Sprawiedliwości UE wielokrotnie stwierdzał, że rynek finansowy w Polsce jest oparty na nieuczciwości a banki zarabiają na niezgodnych z prawem produktach, to polskie banki kreują się teraz na instytucje stojące na straży prawa, sugerując politykom w jaki sposób mają zmienić przepisy. Czy nowy rząd powinien posłuchać instytucji, które na każdym kroku dopuszczają się nieprawidłowości i – pomimo „wpadki” sprzed lat z kredytami pseudowalutowymi – wciąż zamieszczają w umowach kredytowych abuzywne zapisy?
- Bankowcy formułują oczekiwania wobec nowego rządu, m.in. domagają się wprowadzenia ustawy sankcjonującej proces zawierania ugód z Frankowiczami i dającej bankom dodatkowe instrumenty w celu zwiększenia liczby ugód.
- Szef ZBP Tadeusz Białek oraz inni przedstawiciele środowiska bankowego kreują w mediach własny obraz sporu na linii kredytobiorcy – banki, twierdząc że kwestie abuzywności są instrumentalnie wykorzystywane do patologicznego uwalniania się od zaciągniętych zobowiązań.
- Bankowcy krytykują sądy unieważniające na masową skalę wadliwe kredyty we franku i uznają orzecznictwo w tych sprawach za pozbawione logiki ekonomicznej oraz sprzeczne z zasadami funkcjonowania rynku, a także naruszające zasady praworządności, sprawiedliwości i uczciwości.
- Tymczasem polskie sądy oraz TSUE co rusz pokazują, że banki niemal na każdym kroku dopuszczają się nieetycznych i niezgodnych z prawem działań, zarówno jeśli chodzi o kredyty we franku, jak i złotowe kredyty z WIBOR-em, czy kredyty konsumenckie.
- Banki – czyli instytucje piętnowane za naruszanie prawa – teraz próbują wymusić na nowym rządzie zmiany legislacyjne chroniące ich interesy.
- Szanse na przeforsowanie pomysłu sektora bankowego dotyczącego ustawy frankowej są niewielkie. Projekt ustawy zaprezentowany przed wyborami przez Koalicję Obywatelską przewidywał zupełnie inne rozwiązania tj. przyspieszenie w sądach procesów frankowych oraz ułatwienia w uzyskiwaniu zabezpieczeń polegających na wstrzymaniu spłaty rat.
Bankowcy wysuwają roszczenia wobec nowego rządu. Chcą ustawy frankowej
We wtorek 28 listopada br. odbyła się konferencja prasowa Związku Banków Polskich, podczas której Prezes ZBP Tadeusz Białek sformułował oczekiwania wobec nowego rządu, przy czym zaznaczył, że adresatem nie jest tymczasowy rząd Premiera Mateusza Morawieckiego, ale gabinet, który za niespełna dwa tygodnie utworzą partie działające do tej pory w opozycji. Wśród tematów poruszonych przez szefa bankowców nie mogło zabraknąć problemu kredytów we franku szwajcarskim, które są solą w oku dla sektora bankowego.
T. Białek zaapelował do przyszłego rządu aby wprowadził on systemowe rozwiązane problemu kredytów we franku, sankcjonujące proces zawierania dobrowolnych ugód. Zaznaczył przy tym, że nie chodzi o zmuszanie kredytobiorców do konwersji kredytów frankowych na złotówki, ale o wzmocnienie instrumentów prawnych, które przyczyniłyby się do zawierania większej liczby porozumień (z szacunków wynika, że banki zawarły dotąd około 75 tys. ugód).
Prezes ZBP nie sprecyzował jakie konkretnie narzędzia i rozwiązania prawne chciałyby ustawowo wprowadzić banki. Można się jedynie domyślać, że nie będą to rozwiązania korzystne dla Frankowiczów, ale takie które zminimalizują starty ponoszone przez banki w wyniku przegrywanych masowo procesów sądowych. Niewykluczone, że chodzi o wprowadzenie obowiązkowych mediacji w sprawie ugody, nawet jeśli w sądzie toczy się już sprawa o unieważnienie umowy.
Wówczas część kredytobiorców rezygnowałaby z wszczynania procesów sądowych, bo czas ich trwania uległby wydłużeniu. O wprowadzeniu ustawą takich wymogów banki mówiły już kilka miesięcy temu. Inną, całkowicie absurdalną propozycją banków było obłożenie Frankowiczów wygrywających w sądach podatkiem dochodowym od korzyści z wyroku w wymiarze 100 proc.
Przypomnijmy, że sektor bankowy, wspierany przez KNF, zaczął wiosną tego roku prace nad projektem ustawy frankowej, spodziewając się niekorzystnego wyroku TSUE do sprawy C-520/21 dot. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.
Ostatecznie działania te zostały przerwane po tym jak Premier Morawiecki zakomunikował Szefowi KNF, że do październikowych wyborów parlamentarnych rząd nie będzie pracował nad żadną ustawą frankową. Półtora miesiąca po wyborach niemal pewne jest, że stery rządów w Polsce przejmą inne ugrupowania polityczne, więc banki znowu zaczęły lobbować za ustawą frankową i pokładają duże nadzieje w nowym gabinecie.
Niewątpliwie bankowcy będą próbowali „urobić” polityków zgodnie ze swoimi oczekiwaniami. Znów wypłynie argumentacja, że rozwiązanie problemu frankowego jest konieczne dla zachowania stabilności systemu finansowego oraz dla dobra całej polskiej gospodarki. Oczywiście bankowcy będą konsekwentnie zaprzeczać, że geneza problemu tkwi w nieuczciwym i niezgodnym z prawem charakterze skonstruowanych przez banki umów. TSUE, Sąd Najwyższy oraz sądy powszechne wytykają bankom kolejne nieprawidłowości, a bankowcy kreują zupełnie alternatywną rzeczywistość.
Kto dopuszcza się patologii – kredytobiorcy czy banki?
Podczas przywołanej wcześniej konferencji prasowej ZBP, szef tej instytucji stwierdził że Frankowicze wykorzystują kwestie abuzywności do uwolnienia się od zaciągniętych zobowiązań. W opinii T. Białka, kredytobiorcy masowo podważają umowy i dochodzi do patologicznego poszukiwania sposobów na pozbycie się zobowiązań kredytowych.
W podobnym tonie wypowiadali się bankowcy i ekonomiści uczestniczący w panelu dyskusyjnym zatytułowanym „Logika ekonomiczna wyroków sądowych dotyczących kredytów bankowych”, który odbył się w ramach konferencji „Wyzwania bankowości 2023″ zorganizowanej w dniu 22 listopada br. przez Związek Banków Polskich oraz Akademię Leona Koźmińskiego.
Wypowiedzi panelistów sprowadzały się do tego, że linia orzecznicza sądów w sprawach kredytów frankowych jest sprzeczna z mechanizmami funkcjonowania rynku i – na skutek paraliżu Sądu Najwyższego – ukształtowała się w sądach pod wpływem presji politycznej i społecznej.
Prezes mBanku Cezary Stypułkowski stwierdził też, że w uzasadnieniach wyroków brak jest logiki ekonomicznej, zaś inni prelegenci sugerowali, że masowe unieważnianie przez sądy umów kredytowych doprowadziło do złamania zasad praworządności, sprawiedliwości, uczciwości, zaufania wobec państwa oraz niedziałania prawa wstecz. Wszystko to ma tymczasem zmierzać w kierunku uwolnienia od zobowiązań relatywnie niedużej, dobrze sytuowanej i wykształconej grupy, którą stanowią Frankowicze.
Powyżej zaprezentowane opinie osób pochodzących ze środowiska bankowego jednoznacznie wskazują, że nie ma u nich poczucia winy za to, że reprezentowane przez nich instytucje wmanewrowały tysiące kredytobiorców na kilkadziesiąt lat w niespłacalne kredyty. Przeciwnie – banki przerzucają winę na klientów, a jeden z ekspertów nawet nazywa osoby decydujące się na kredyty w walucie lekkomyślnymi.
Trzeba tutaj jasno powiedzieć, że to banki skonstruowały przed laty nieuczciwe umowy, nie poinformowały kredytobiorców o skali ryzyka, które w całości przerzuciły na nich, nie oferując im żadnych instrumentów zabezpieczających przed skutkami wzrostu kursu waluty. Na temat bezprawnych działań banków w zakresie umów kredytów pseudowalutowych wypowiedziało się już szereg instytucji krajowych (m.in. sądy powszechne, Sąd Najwyższy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich, Prokurator Generalny, Rząd RP) a także międzynarodowych – przede wszystkim Trybunał Sprawiedliwości UE, ale także Komisja Europejska.
Warto przypomnieć, że podczas rozprawy przed TSUE w październiku 2022 roku w ramach sprawy C-520/21, pod adresem polskich banków oraz sankcjonującej ich bezprawne działania Komisji Nadzoru Finansowego padły bardzo krytyczne słowa. Zarówno sędziowie TSUE, jak i przedstawiciel Komisji Europejskiej wyrazili opinię, że rynek finansowy w Polsce działa w sposób nieuczciwy, a banki zarabiają na niezgodnych z prawem produktach.
Okazuje się, że działające w Polsce banki oraz pozabankowe instytucje finansowe nie wzięły sobie tych słów do serca. TSUE i sądy powszechne co rusz piętnują je za kolejne nieuczciwe działania.
Tydzień temu TSUE wydał korzystny dla konsumentów wyrok w sprawie C-321/22 dotyczącej kredytu gotówkowego zaciągniętego w jednej z firm pożyczkowych, która naliczyła sobie rażąco wysoką prowizję.
Polskie sądy zaczynają udzielać zabezpieczeń kredytobiorcom kwestionującym umowy złotowe z WIBOR-em, co oznacza że podzielają wątpliwości dotyczące sposobu wyliczania przez banki tego wskaźnika. Coraz więcej nieprawidłowości jest ujawnianych także w umowach kredytów konsumenckich.
Dowody na kontynuowanie przez banki nieuczciwego procederu można by mnożyć. Pojawia się zatem pytanie kto dopuszcza się patologii – poszkodowani Frankowicze walczący o sprawiedliwość w sądach, czy banki nagminnie wykorzystujące swoją silniejszą pozycję względem konsumentów i szukające sposobów (nie zawsze uczciwych i zgodnych z prawem) na zmaksymalizowanie zysków?
Instytucje łamiące prawo nie powinny dyktować rządowi jakie przepisy prawa mają zostać wprowadzone. Szanse na powodzenie starań banków o przyjęcie ustawy frankowej, która chroniłaby ich interesy, są niewielkie. Największe ugrupowanie opozycyjne, które będzie tworzyć nowy rząd, tj. Koalicja Obywatelska, jeszcze przed wyborami zaprezentowało zupełnie inny projekt ustawy w sprawie kredytów we franku. Przewiduje on usprawnienie procesów frankowych w sądach i ułatwienia dla Frankowiczów w uzyskaniu sądowych zabezpieczeń polegających na wstrzymaniu spłaty rat.