Od 26 do nawet 28 mld zł netto – tyle zdaniem ekspertów mogą zarobić banki w 2023 roku. Prognozy te mogą oczywiście dalece rozminąć się z rzeczywistością, jeśli politycy nie oprą się pokusie zajrzenia do kieszeni sektora bankowego w poszukiwaniu środków na obietnice wyborcze. Chodzi m.in. o to, czy przedłużeniu podlegać będą wakacje kredytowe. Prócz tego banki zmagać się będą w tym roku z większymi problemami niż chęć obozu rządzącego na trzecią kadencję. Chodzi przede wszystkim o kosztowne odpisy frankowe czy rosnące zainteresowanie pozwami o WIBOR. Czy w wyniku decyzji sądów do konsumentów popłyną w tym roku kolejne miliardy złotych?
- W 2022 roku wysokie stopy procentowe pozwoliły bankom dobrze zarobić na odsetkach – nie inaczej będzie w tym roku. Bankowcy nie są jednak w stanie ustrzec się potężnych kosztów
- Zyski banków są uszczuplane o dodatkowe koszty, takie jak wakacje kredytowe, składki na FWK czy odpisy na ryzyko prawne kredytów frankowych
- Jeśli stopy procentowe będą nadal rosnąć, a jest takie ryzyko, pogorszeniu może ulec spłacalność zobowiązań, co również odbije się na kondycji finansowej banków
- W połowie roku ma zapaść orzeczenie TSUE w sprawie C-520/21, a wtedy jasne już będzie, czy bankom należy się jakiekolwiek wynagrodzenie po unieważnieniu umowy kredytowej.
Ile zarobią największe banki giełdowe w 2023 roku?
Z danych opublikowanych przez NBP wynika, że w miesiącach styczeń – listopad sektor bankowy w Polsce wypracował zysk w wysokości prawie 13 mld zł netto. Dużo, mało? Zależy, jak na to spojrzeć: gdyby nie dodatkowe wydatki, jakie musiał ponieść sektor w 2022 roku, wynik z pewnością robiłby większe wrażenie.
Miliardy wydane na wakacje kredytowe, kolejne miliony przeznaczone na składki i ratowanie Getin Banku, wreszcie – odpisy na ryzyko prawne kredytów frankowych. To wszystko musiało odcisnąć swój wpływ na wynikach sektora.
Zdaniem ekspertów 2023 rok może być dla banków nawet lepszy, pod warunkiem oczywiście, że na sektor nie spadną żadne nieprzewidziane koszty dodatkowe. Tego nie sposób wykluczyć. W styczniu 2022 roku nikt jeszcze nie spodziewał się, że rząd zaproponuje kredytobiorcom złotowym wakacje od spłaty kredytu, za które zapłacić będą musieli kredytodawcy.
Absorpcja tego kosztu nie była łatwa – w przypadku Millennium Banku skończyło się ogłoszeniem w lipcu 2022 roku planu naprawy. Zakładając jednak, że politycy nie będą mieli dla banków żadnych kosztownych niespodzianek, szacuje się, że zysk netto ośmiu największych banków giełdowych w Polsce może wynieść od 26 do nawet 28 mld zł. Częścią zarobku banki będą musiały jednak podzielić się z frankowiczami.
Ile banki zapłacą za rozliczenie z frankowiczami?
Sukcesywnie od 3 lat banki zawiązują rezerwy na ryzyko prawne kredytów frankowych. Jak do tej pory udało im się dokonać odpisów o łącznej wartości ok. 40 mld zł.
Największe rezerwy posiada PKO BP – jest to kwota ok. 8,7 mld zł, stanowiąca 50 proc. wartości portfela kredytów frankowych w tej instytucji. Nieco mniej, bo ok. 7,3 mld zł, zabezpieczył na ten cel mBank. Podmiot może za to pochwalić się najlepszym pokryciem portfela odpisami – jest to aż 55 proc.
Nie ma wątpliwości, że najbliższe kwartały przyniosą kolejne decyzje o dotwarzaniu rezerw, zarówno na rozliczenie się z kredytobiorcami wynikające z prawomocnych wyroków, jak i na ugody. Przyszły udział ugód w topnieniu portfela zobowiązań frankowych będzie prawdopodobnie niewielki.
Frankowicze nie chcą już negocjować z bankami, gdy wiedzą, że jedyne, co mogą im one zaproponować, to niekorzystna konwersja kredytu z CHF na PLN, ze zmianą stawki oprocentowania w pakiecie. Należy się zatem spodziewać, że to pozwy będą drogą, którą wybiorą niezdecydowani, zwłaszcza że w połowie roku ma zapaść wyrok TSUE w sprawie C-520/21, a opinia Rzecznika Generalnego w tej kwestii zostanie wydana już 16 lutego br.
Eksperci są zdania, że orzeczenie Trybunału będzie prokonsumenckie, pytanie tylko, jak bardzo precyzyjnie wypowie się unijny organ w kwestii rozliczenia stron po unieważnieniu umowy: czy jasno nakreśli jego zasady, czy odda dogranie szczegółów w ręce krajowych sądów.
Od miesięcy KNF i ZBP przekonują, że prokonsumencki wyrok TSUE będzie dla sektora bankowego katastrofą. Zdaniem Nadzoru Finansowego łączny koszt orzeczenia odbierającego bankom prawo do opłaty za bezumowne korzystanie z kapitału to nawet 100 mld zł – w tle pojawia się perspektywa upadłości któregoś z dużych polskich banków oraz wystąpienie „efektu zarażania”, wskutek którego konsekwencje mogłyby dotknąć nawet te banki, które kredytów frankowych nie udzielały wcale.
Banki zakładnikiem stóp procentowych?
Zwykle przyjmuje się, że wysokie stopy procentowe to coś jednoznacznie korzystnego dla sektora bankowego, w końcu jest on w stanie czerpać wówczas gigantyczne zyski odsetkowe. Nie jest to jednak takie proste. Trzeba bowiem uwzględnić kilka konsekwencji wysokiego oprocentowania kredytów, a wśród najważniejszych jest potencjalne pogorszenie spłacalności zobowiązań oraz wyhamowanie akcji kredytowej. Ten pierwszy efekt jeszcze nie jest widoczny, natomiast drugi – jak najbardziej.
Wysokie oprocentowanie to mniejsza zdolność kredytowa Polaków. Wiele osób znalazło się w sytuacji, w której choćby chciało wziąć kredyt, to nie może. Ci, których stać jeszcze na zadłużenie się, czekają i obserwują sytuację. Mało komu uśmiecha się brać kredyt złotowy z czasowo stałym oprocentowaniem, gdy jest ono rekordowo wysokie. Nie chcą tego też… kredytobiorcy frankowi, którym banki proponują przewalutowanie zobowiązań na złotówki i oprocentowanie kredytu wg czasowo stałej, preferencyjnej stawki. Oferta ta nijak ma się do warunków bieżących umów frankowych, które są oprocentowane dużo niżej i w 98 proc. przypadków można je skutecznie podważyć w sądzie, co przeważnie skutkuje eliminacją kredytu z obrotu prawnego.
Eksperci wskazują, że obecny poziom stóp procentowych wcale nie musi być ostatnim szczeblem na drabinie podwyżek RPP. Jeśli nie uda się zredukować inflacji, Rada Polityki Pieniężnej może stanąć przed koniecznością wznowienia cyklu, co z kolei grozi recesją, a poza tym wpędzi tysiące złotówkowiczów w rozpacz i zmotywuje ich do kwestionowania w sądach stawki WIBOR.
Jeszcze do niedawna bankowcy z politowaniem wypowiadali się o roszczeniach kredytobiorców złotowych, wskazując, że są one kompletnie pozbawione podstaw. Po tym, gdy do sądów wpłynęło kilkadziesiąt pozwów o WIBOR, przedstawicielom sektora nie jest już do śmiechu. Apelują do kredytobiorców o rozsądek, wskazując na ryzyka wynikające z podważania stawki referencyjnej. Dziś spory o WIBOR to jedna wielka niewiadoma – linia orzecznicza jest nieukształtowana, w sprawie nie wypowiedział się TSUE, a strony ciskają w siebie argumentami na poparcie swoich tez. W argumentacji banków widać jednak coraz więcej desperacji, co może wskazywać, że rzeczywiście boją się one tego, jak potoczą się dalsze losy stawki referencyjnej w realizowanych umowach kredytowych.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. W serwisie Franknews.pl każdego dnia piszemy o najważniejszych wydarzeniach dla Kredytobiorców. Takie informacje powinny docierać do jak największej liczby osób! Odwiedź nas także na Facebooku oraz Twitter polub i udostępnij informacje dalej!