PLN - Polski złoty
CHF
4,63
sobota, 19 kwietnia, 2025

Banki zyskają miliardy dzięki tej ustawie? Frankowicze i podatnicy mogą stracić nie tylko pieniądze, ale i sprawiedliwość

Pełnomocniczka Ministra Sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumentów początkowo twierdziła, że ustawa frankowa jest opracowywana aby przyspieszyć postępowania sądowe oraz pomóc konsumentom walczącym o odzyskanie od banków swoich należności. Po opublikowaniu projektu ustawy Pani Pełnomocnik zaczęła się wycofywać z tych słów, twierdząc, że ustawa ma służyć przede wszystkim sądom i obywatelom czekającym latami na wyroki w sprawach cywilnych. Wielu ekspertów, po dogłębnym zapoznaniu się z zapisami projektu uważa, że ustawa frankowa to głównie „prezent dla banków”. Projekt zawiera szereg nadzwyczajnych rozwiązań, stanowiących obejście ogólnych zasad prawa, tylko po to aby przynieść ulgi finansowe bankom. Dzięki ustawie – o ile wejdzie ona w życie w takim kształcie – banki osiągną wymierne korzyści finansowe, m.in. w postaci oszczędności na opłatach sądowych, zmniejszenia kosztów odsetek za opóźnienie, zysków z ustawowych odsetek oraz możliwości dochodzenia przedawnionych roszczeń. Koszty rozwiązań premiujące w sposób nieuzasadniony banki obciążą Skarb Państwa oraz polskiego podatnika. Same zwroty połowy opłat od cofniętych przez banki pozwów to koszt rzędu 250 mln zł – 375 mln zł. Do tego dojdą inne koszty i utracone przychody państwa.

  • Ustawa frankowa przewiduje szereg nadzwyczajnych rozwiązań, które faworyzują banki i stawiają konsumenta w gorszej pozycji niż obecnie.
  • Dzięki zwrotom części opłat sądowych od cofniętych pozwów, apelacji lub skarg kasacyjnych oraz niższym niż na ogólnych zasadach opłatom od zgłaszania roszczeń wzajemnych, banki zyskają setki milionów złotych.
  • Wiele kontrowersji budzi koncepcja dotycząca możliwości zgłaszania przez banki zarzutu potrącenia aż do końca postępowania w II instancji. Może ona znacząco obniżyć odsetki za opóźnienie wypłacane przez banki na rzecz Frankowiczów, a nawet całkowicie pozbawić kredytobiorców rekompensaty w postaci ustawowych odsetek.
  • Chociaż kwestia uwzględniania przez sądy przedawnionych roszczeń banków oraz potrącania ich z roszczeniami kredytobiorców nie jest przesądzona, istnieje ryzyko że banki będą próbowały wykorzystać ustawę do odzyskania miliardów złotych z tytułu roszczeń, które są już przedawnione.

Banki oszczędzą na opłatach sądowych a nawet dostaną potężne zwroty od państwa

Etap opiniowania i konsultacji publicznych projektu ustawy pokazał jak wiele środowisk i instytucji krytycznie patrzy na pomysły twórców ustawy frankowej tj. prawników i sędziów z Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Projekt ustawy jest powszechnie krytykowany przez stowarzyszenia reprezentujące konsumentów, środowiska prawnicze, sędziowskie oraz Rzecznika Praw Obywatelskich. Sporo kontrowersji budzi wprowadzenie na mocy specustawy nieuzasadnionych przywilejów finansowych dla banków.

Banki zapłacą połowę opłaty sądowej od wniosku w sprawie roszczenia wzajemnego

Ustawodawca zrobił w stronę banków ukłon, umożliwiając im rozliczanie roszczeń w ramach postępowań z powództwa konsumentów. Bez zgody konsumenta banki będą mogły zgłosić wniosek o rozliczenie roszczenia wzajemnego aż do wydania wyroku w I instancji, a za zgodą konsumenta – nawet do wydania wyroku przez sąd II instancji. Co interesujące, autorzy projektu usankcjonowali schizofreniczne zachowania banków, które z jednej strony twierdzą, że umowy frankowe są ważne, a z drugiej strony – domagają się zwrotu kapitału w związku z nieważnością umów.

Nie dość że banki będą mogły w świetle prawa uprawiać schizofreniczne zachowania, to dodatkowo od pojedynczego wniosku z żądaniem wzajemnego rozliczenia roszczeń stron zapłacą nie zwyczajowe 5% wartości przedmiotu sporu (tak jak stanowi art. 13 ustawy z 28 lipca 2005 r. o kosztach sądowych), ale połowę tej opłaty, czyli 2,5% wartości przedmiotu sporu. Pozwala na to art. 14 projektu ustawy frankowej.

Zachęty do cofania przez banki pozwów, apelacji oraz skarg kasacyjnych obciążą podatników

Natomiast w art. 15 projektu ustawy przewidziane zostały zachęty dla banków do cofania pozwów oraz środków zaskarżenia (apelacji i skarg kasacyjnych). Jeśli bank zdecyduje się na wycofanie pozwu o zwrot kapitału albo wycofa apelację lub skargę kasacyjną, to sąd z urzędu (bez konieczności składania wniosku) zwróci mu połowę uiszczonej już opłaty, o ile do cofnięcia dojdzie przed upływem 6 miesięcy od wejścia w życie ustawy.

Zgodnie z ogólnymi zasadami bankom nie przysługiwałby zwrot jakiejkolwiek części opłaty, jeśli do cofnięcia pozwu albo środka zaskarżenia doszło na zaawansowanym etapie postępowania, tj. po rozpoczęciu posiedzenia w I albo w II instancji lub po przyjęciu przez SN skargi kasacyjnej do rozpoznania. Z takimi ekstraordynaryjnymi rozwiązaniami premiującymi banki nie zgadza się m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. W swoich uwagach do projektu ustawy frankowej RPO wyraził wątpliwość czy faworyzowanie banków, które zawiniły wprowadzając do obrotu nieuczciwe umowy, nie jest sprzeczne z zasadą sprawiedliwości społecznej oraz czy nie osłabia efektu zniechęcającego przedsiębiorców do nieuczciwych praktyk, wynikającego z Dyrektywy 93/13 i nie premiuje strony naruszającej prawa konsumenta. Dlatego RPO zaproponował aby ustawodawca zawęził stosowanie tego przepisu wyłącznie do konsumentów.

Nie taka była jednak intencja Ministerstwa Sprawiedliwości, któremu chodziło o zwolnienie banków z części opłat sądowych, tak aby zachęcić je do cofania pozwów, apelacji i środków zaskarżenia oraz do korzystania z rozwiązania przewidzianego w art. 7 projektu ustawy tj. do zgłaszania roszczeń wzajemnych w ramach postępowań z powództwa konsumentów. Resort sprawiedliwości zapewne liczył na odciążenie sądów w wyniku umarzania toczących się już spraw z powództwa banków o zwrot kapitału, spraw w II instancji zainicjowanych apelacjami banków oraz spraw zainicjowanych przez banki przed SN skargami kasacyjnymi. Pojawia się jednak pytanie, czy ten cel usprawiedliwia podarowanie bankom „prezentu” w postaci kilkuset milionów złotych, za co zapłaci polski podatnik?

A to jeszcze nie koniec preferencyjnych opłat dla banków. Zapisy ustawy frankowej wprowadzają też zmiany do kilku innych ustaw, w tym do Ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych. Zaproponowano dodanie do art. 79 ust. 1 pkt 2 tejże ustawy nowej lit. ab zakładającej zwrot trzech czwartych uiszczonej opłaty od apelacji, jeżeli w toku postępowania przed sądem II instancji dojdzie do zawarcia ugody sądowej przed mediatorem. Ma to zachęcić do mediacji na etapie postępowania drugoinstancyjnego.

Ile polskiego podatnika będą kosztowały zwroty na rzecz banków opłat sądowych oraz ile wyniosą utracone dochody państwa?

W lutym br. Wiceminister Sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w jednym z wywiadów ujawnił, że w sądach toczy się około 250 tys. spraw frankowych, z czego około 50 tys. stanowią sprawy z powództwa banków o zwrot kapitału.

Postaramy się wyliczyć w przybliżeniu ile Skarb Państwa będzie musiał wyłożyć na zwroty opłat sądowych na rzecz banków. Zakładając, że cel przyświecający twórcom ustawy frankowej zostanie zrealizowany w 100%, tj. banki wycofają wszystkie 50 tysięcy pozwów o zwrot kapitału, to wówczas z kieszeni podatnika popłynie do banków 250 milionów złotych (przy założeniu, że średnia wartość kredytu frankowego wynosi 200 tys. zł.) Jak to wyliczyliśmy? Przy wartości przedmiotu sporu wynoszącej 200.000 zł opłata sądowa od pozwu wynosi dla banków 10.000 zł (5% wartości przedmiotu sporu), a połowa tej opłaty, podlegająca zwrotowi na rzecz banku, wyniesie 5.000 zł. Po przemnożeniu 50 tysięcy spraw przez 5 tys. zł zwrotu, daje to 250 mln zł. Natomiast jeżeli przyjmiemy założenie, że średnia wartość kredytu frankowego jest wyższa i wynosi 300 tys. zł, to banki odzyskają z tytułu opłat sądowych 375 mln zł.

Wyliczone powyżej koszty, które poniesie Skarb Państwa w wyniku zwrotu na rzecz banków połowy opłat od cofniętych pozwów, nie uwzględniają kosztów cofniętych przez banki apelacji oraz skarg kasacyjnych. W takich przypadkach bankom także będzie przysługiwał zwrot połowy opłaty sądowej. Wyliczenie kosztów tej operacji nie jest proste, bo brakuje danych na temat skali cofania przez banki apelacji i skarg kasacyjnych. Można przypuszczać, że banki zyskają kolejne dziesiątki milionów złotych w wyniku zwrotu połowy opłat sądowych za wycofanie środków zaskarżenia (apelacji, skargi kasacyjnej).

Zaproponowane w ustawie rozwiązanie polegające na zwrocie na rzecz banków połowy opłaty od cofniętej apelacji nie ma żadnego racjonalnego uzasadnienia. Od początku 2024 roku banki regularnie cofają apelacje i to bez zwrotu na ich rzecz opłat sądowych. Ustawowe odsetki za zwłokę należne Frankowiczom za cały czas trwania sporu (tak zdecydował TSUE w wyrokach z grudnia 2023 roku) są wystarczającą „zachętą” do cofania przez banki środków zaskarżenia w celu skrócenia czasu trwania procesów i zminimalizowania kosztów przegranych spraw.

Oprócz pieniędzy, które banki fizycznie odzyskają od państwa, warto także zwrócić uwagę na utracone dochody Skarbu Państwa. Banki po wycofaniu pozwów o zwrot kapitału będą mogły złożyć wniosek z żądaniem rozliczenia wzajemnego roszczeń stron, które de facto jest powództwem wzajemnym, od którego bank musiałby normalnie uiścić opłatę w wysokości 5% wartości sporu. Jednak ustawodawca roztoczył ponownie nad bankami parasol ochronny i przewidział opłatę od takiego wniosku na poziomie połowy standardowej opłaty, czyli nie 5% wartości przedmiotu sporu, ale 2,5%.

Po raz kolejny przyjmijmy założenie, że banki po wycofaniu 50 tys. pozwów o zwrot kapitału złożą w każdym przypadku wnioski o rozliczenie roszczeń wzajemnych. Przy założeniu, że średnia wartość kredytu wynosi 200 tys. zł, Skarb Państwa straci na preferencyjnych opłatach 250 milionów złotych (200.000 zł x 2,5% x 50.000 pozwów). Natomiast zakładając, że średnia wartość kredytu wynosi 300.000 zł, wartość utraconych dochodów państwa sięgnie 375 milionów złotych.

Są to szacunki dla 50 tys. roszczeń banków. Jeśli jednak dojdzie do kolejnej fali pozwów od Frankowiczów, to banki w takich sprawach też będą zgłaszały wnioski o rozliczenie roszczeń i wnosiły od tych wniosków preferencyjną opłatę w wysokości 2,5% wartości przedmiotu sporu. Załóżmy, że już po wejściu w życie ustawy do sądów pójdzie kolejnych 50 tys. kredytobiorców frankowych (jest to ostrożna prognoza, bo potencjał do pozywania banków jest spory, chociażby w związku z ogromną liczbą spłaconych w całości kredytów, które także stają się przedmiotem sporów sądowych). Jeśli w każdej takiej sprawie banki złożą wnioski o rozliczenie wzajemne roszczeń i zapłacą od tych wniosków opłatę nie w standardowej wysokości 5% wartości przedmiotu sporu, ale połowę z tego, to Skarb Państwa utraci kolejne 250 mln zł – 375 mln zł.

Podsumowując wątek dotyczący preferencyjnych opłat sądowych dla banków oraz przysługujących im zwrotów połowy opłat od cofniętych pozwów lub środków zaskarżenia, trzeba podkreślić, że sądy (w szerszym znaczeniu Skarb Państwa) będą musiały wypłacić bankom kilkaset milionów złotych i utracą znaczną część przychodów z opłat. Tymczasem wielu ekspertów (także część sędziów) uważa, że po wejściu w życie ustawy sądy będą miały więcej pracy, przynajmniej jeśli chodzi o rozliczenie stron w jednym procesie. Samo cofanie pozwów i apelacji oraz zgłaszanie roszczeń wzajemnych może wywołać sporo komplikacji i wymagać większego zaangażowania od sędziów i pracowników sądów. Koszty funkcjonowania sądów mogą wzrosnąć, podczas gdy przychody z tytułu opłat sądowych spadną.

Dzięki ustawie banki zaoszczędzą miliony złotych z tytułu odsetek za opóźnienie. Może nawet zyskają rekompensatę za nieuczciwe umowy

Bardzo wiele kontrowersji wzbudza także art. 4 ustawy frankowej, który mówi o tym, że strony będą mogły aż do zamknięcia rozprawy przed sądem II instancji zgłosić zarzut potrącenia roszczeń. W praktyce zapis ten, w połączeniu z art. 7 dotyczącym roszczeń wzajemnych banków, w miejsce teorii dwóch kondykcji zarekomendowanej przez SN, wprowadza teorię salda. RPO uważa, że zniesienie ograniczeń w zgłaszaniu zarzutu potrącenia może działać na korzyść banków i proponuje wprowadzenie ograniczenia czasowego dla przedsiębiorców (banków) na zgłoszenie zarzutu potrącenia do 6 miesięcy od wniesienia pozwu.

Możliwość zgłaszania przez banki zarzutu potrącenia praktycznie na dowolnym etapie procesu będzie miała wpływ na wysokość odsetek za opóźnienie należnych kredytobiorcom. W obecnej sytuacji prawnej, zgodnie z teorią dwóch kondykcji oraz z obowiązującym orzecznictwem TSUE, sądy unieważniając umowy frankowe zasądzają na rzecz kredytobiorców zwrot wszystkich wpłaconych rat, opłat i prowizji powiększonych o odsetki za opóźnienie należne już od daty wezwania banku do zapłaty za cały czas trwania procesu. Frankowicze uzyskują sowitą rekompensatę za długotrwały proces w wysokości 11,25% od kwoty roszczeń za każdy rok sporu. W sprawach trwających kilka lat odsetki za opóźnienie powiększają zwrot nienależnie pobranych przez bank świadczeń o kilkadziesiąt procent. Nawet jeśli kredytobiorca nie oddał bankowi w ratach całego kapitału, to zazwyczaj może tę różnicę pokryć z odsetek za opóźnienie.

Autorzy projektu ustawy, znosząc ograniczenia czasowe w zgłaszaniu zarzutu potrącenia, pozbawią kredytobiorców całości albo znacznej części odsetek za opóźnienie, a zyskają na tym banki. W skrajnych przypadkach banki uzyskają dodatkowe premie w postaci odsetek za opóźnienie.

Jeśli bank skutecznie zgłosi roszczenie wzajemne o zwrot kapitału oraz zarzut potrącenia roszczeń, to kwota, którą ma zwrócić konsumentowi (suma wpłaconych rat, opłat i prowizji) zostanie pomniejszona o wysokość tego kapitału. Odsetki za opóźnienie będą naliczane tylko od nadwyżki ponad kapitał a nie od całej kwoty roszczeń. Banki zaoszczędzą więc setki milionów złotych na odsetkach za opóźnienie, które w obecnym stanie prawnym musiałyby wypłacić kredytobiorcom.

Zapisy projektu ustawy dotyczące należnych stronom odsetek za opóźnienie są nieprecyzyjne. Może się zdarzyć, że bank w ogóle nie będzie musiał płacić Frankowiczom odsetek, jeśli kwota kapitału będzie równa sumie spłat dokonanych przez kredytobiorcę (roszczenia stron ulegną wówczas kompensacji).

Można sobie także wyobrazić sytuację, że kredytobiorca nie dostanie żadnej rekompensaty za długoletnie czekanie na wyrok, ale sam będzie musiał zapłacić bankowi odsetki za opóźnienie. Teoretycznie może dojść do tego, jeśli kredytobiorca do momentu zgłoszenia przez bank zarzutu potrącenia nie spłacił jeszcze całego kapitału kredytu. Wówczas od brakującej kwoty bank będzie mógł zażądać odsetek za opóźnienie od dnia wezwania do zapłaty do dnia zapłaty, w wymiarze 11,25% za rok. Wielu Frankowiczów może więc stanąć przed koniecznością wysupłania sporych pieniędzy aby rozliczyć się z bankiem. Postawi ich to w niekorzystnej sytuacji, bo – zamiast ułatwień w uwolnieniu się od nieuczciwego długu – zostaną „ukarani” poprzez pozbawienie ich odsetek za opóźnienie albo nawet postawieni pod ścianą w związku z koniecznością zapłaty na rzecz banku brakującej części kapitału. Na szczęście po kilkunastu latach spłaty rat większość kredytobiorców oddała już bankom cały kapitał.

Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt omawianych rozwiązań – brak sankcji w postaci odsetek za opóźnienie może skłaniać banki do przewlekania procesów.

Ustawa uratuje miliardy złotych przedawnionych roszczeń banków?

Ministerstwo Sprawiedliwości uzasadnia łączenie spraw z powództwa kredytobiorców i banków koniecznością odciążenia sądów oraz możliwością kompleksowego rozliczenia umowy kredytowej w ramach jednego postępowania.

Wielu obserwatorów uważa, że ustawa ma na celu także uratowanie roszczeń banków przed przedawnieniem. Dla banków ustawowy termin przedawnienia roszczeń to tylko 3 lata. Dopiero od kilku lat banki rozsyłają do kredytobiorców wezwania do zwrotu kapitału w celu przerwania biegu przedawnienia. Wedle tzw. dużej uchwały frankowej SN nr III CZP 25/22 z 25 kwietnia 2024 r. bieg przedawnienia roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych z tytułu kredytu rozpoczyna się od dnia następującego po dacie, kiedy kredytobiorca zakwestionował względem banku związanie postanowieniami umowy. Przy tym SN nie sprecyzował formy zakwestionowania umowy, dlatego przyjmuje się że mogło to nastąpić m.in. w formie reklamacji, przedsądowego wezwania do zapłaty, zawezwania do próby ugodowej albo pozwu sądowego. Przy takiej interpretacji wiele banków spóźniło się z kontrpozwami przerywającymi bieg przedawnienia ich roszczeń. Ustawa frankowa może uratować bankom miliardy złotych, które trudno byłoby im odzyskać.

Po wejściu w życie ustawy banki będą mogły wnioskować o rozliczenie przez sąd roszczeń stron z tytułu nieważnej umowy kredytowej, nawet w sprawach toczących się od wielu lat przed sądami. Niektórzy prawnicy uważają, że zgłoszenie przez bank wniosku o rozliczenie roszczeń wzajemnych może utrudnić kredytobiorcom skuteczne zgłoszenie zarzutu przedawnienia tych roszczeń.

Nawet jeśli termin dochodzenia roszczeń upłynął, banki mogą powoływać się na argument, że skoro ustawodawca dopuścił do rozpoznania takie roszczenia, to sąd powinien je uwzględnić mimo upływu terminu przedawnienia. Dodatkowo mogą twierdzić, że nowa ustawa pozwala potrącić roszczenia banku z roszczeniami kredytobiorcy na każdym etapie sprawy, mimo że wedle ogólnych zasad minął na to czas.

Oczywiście ostateczna decyzja będzie należała do sądu, ale istnieje poważne ryzyko, że ustawa uratuje banki w wielu sytuacjach, kiedy nie miałyby już szans na odzyskanie kapitału z uwagi na przedawnienie. Jeśli ustawa frankowa zapoczątkuje korzystny dla banków trend orzeczniczy w zakresie uwzględniania i potrącania przedawnionych roszczeń, sektor bankowy odzyska miliardy złotych.

Podsumowanie

Po wnikliwej analizie projektu ustawy frankowej wygląda na to, że firmująca tę ustawę Pełnomocniczka MS ds. ochrony praw konsumentów ma na względzie przede wszystkim interes sądów, później banków, a ochrona konsumenta jest na samym końcu.

Ustawa w takim kształcie jak obecnie faworyzuje banki i daje im szereg wymiernych ulg finansowych oraz zupełnie nieuzasadnionych przywilejów. Tak jakby to banki były poszkodowane w wyniku tzw. procederu frankowego a nie kredytobiorcy.

Dzięki ustawie banki otrzymają od państwa olbrzymie zwroty części wniesionych przez nie opłat sądowych, jeśli wycofają pozwy, apelacje oraz skargi kasacyjne. Wedle naszych szacunków, samo wycofanie około 50 tys. pozwów banków o zwrot kapitału będzie kosztować Skarb Państwa (a de facto polskich podatników) od 250 mln zł do 375 mln zł. Takie same kwoty banki zaoszczędzą dzięki preferencyjnej opłacie (zamiast 5% będzie to 2,5%) od wniosków z żądaniem rozliczenia roszczeń wzajemnych. Prawdopodobnie kolejne miliony złotych banki zyskają dzięki zwrotom opłat od cofniętych apelacji oraz skarg kasacyjnych.

Ogromnym prezentem dla banków będzie oszczędność na odsetkach za opóźnienie. Frankowicze dostaną znacznie niższe odsetki a nawet mogą zostać ich całkowicie pozbawieni.

Największe potencjalne korzyści banków z ustawy dotyczą możliwości uwzględniania przez sądy przedawnionych roszczeń o zwrot kapitału. Gdyby utrwaliła się taka linia orzecznicza, banki zyskałyby już nie miliony, ale miliardy złotych dzięki ustawie.

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze