Na początku maja Sąd Najwyższy miał w końcu przyjąć uchwałę w sprawie kredytów frankowych. Niestety do rozstrzygnięcia nie doszło. Sędziowie z Izby Cywilnej zdecydowali się na odroczenie bez terminu. Przed kolejnym posiedzeniem pięć innych instytucji musi przestawić swoje stanowiska.
Czy frankowicze powinni czuć się zaniepokojeni takim obrotem spraw? Niekoniecznie. Co prawda banki wstrzymują się z prezentacją warunków ugód i tak naprawdę niewiadomo już obecnie czy kiedykolwiek zaproponują jakiekolwiek ugody. Sądy powszechne chętnie unieważniają umowy z nieuczciwymi klauzulami i nie czekają na wyrok SN.
Eksperci przewidują, że taki trend powinien utrzymać się także w najbliższych tygodniach oraz miesiącach
Brak rozstrzygnięcia w SN nie oznacza, że sprawy w sądach ulegną zawieszeniu. Kancelarie w dalszym ciągu chętnie zajmują się problemami poszkodowanych klientów. Prawnicy piszą o kolejnych wygranych z bankami. Korzystne wyroki wskazują, że frankowicze nie muszą się obawiać o swoją przyszłość. Wątpliwości jest znacznie mniej niż jeszcze kilkanaście miesięcy temu. Niedawne wydarzenia, wbrew opiniom niektórych ekspertów, wcale nie przesądzają o bliskim zwycięstwie banków. Warto przypomnieć, że w tym roku przeszło 93% spraw zakończyło się z korzyścią dla kredytobiorców.
Przeczytaj: Frankowicze nie czekają na ugody od banków! 37 225 nowych pozwów w 2020 r. STATYSTYKI MINISTERSTWA
Teoria dwóch kondykcji jest właściwa
Dotychczas jeśli sąd uznał umowę kredytową za nieważną z powodu niedozwolonych zapisów w kontrakcie, pozostawało pytanie o to, co dalej. Konkurowały ze sobą dwie teorie: teoria salda i teoria dwóch kondykcji. Na szczęście w lutym 2021 roku SN wypowiedział się w sprawie i ostatecznie rozwiał wątpliwości prawników.
Pytania o roszczenia doczekały się odpowiedzi. SN opowiedział się po stronie teorii dwóch kondykcji. Frankowicz, który spełniał na rzecz banku nienależne świadczenie, mógł domagać się zwrotu wszystkich uiszczonych środków. Takie stanowisko zostało potwierdzone również 7 maja Prezes Izby Cywilnej SN Dariusz Zawistowski powiedział wtedy, że „jeżeli (…) umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych”.
Zupełnie inna sytuacja zachodziłaby, gdyby przyjęto teorię salda. Wtedy mogłoby się okazać, że poszkodowani kredytobiorcy są dłużnikami, a nie wierzycielami banku. Jeśli spłacili mniej niż im udostępniono, sąd odrzuciłby ich żądania o zwrot środków, Unieważnienie umowy kredytowej nie miałoby tutaj żadnego znaczenia.
Raporty kancelarii frankowych prawnych pokazują, że sądy stosowały chętnie teorię dwóch kondykcji jeszcze przed rozstrzygnięciem SN. Po unieważnieniu umowy zarówno kredytobiorca mógł się ubiegać o zwrot zapłaconych rat, jak i bank – o zwrot wypłaconej kwoty kredytu.
Przedawnienie roszczeń banków biegnie od daty wyroku
Warto przypomnieć, że kolejną ważną kwestią dla frankowiczów była sprawa przedawnień roszczeń po unieważnieniu umowy kredytowej. To zapytanie Rzecznika Finansowego doczekało się również niedawno odpowiedzi ze strony SN 7 maja sędziowie zadecydowali, że „kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna”. Oznacza to, że kluczowym momentem staje się data ogłoszenia wyroku, czyli konstytutywnego orzeczenia sądu.
Tym samym SN odrzucił dwie inne, rozpatrywane przez prawników opcje. Sędziowie mogli po pierwsze uznać za początek biegu przedawnienia datę wypłaty kredytu. W takim przypadku należało założyć, że wadliwa umowa nigdy nie obowiązywała. Po drugie początkiem biegu przedawnienia mógł być moment, w którym klient powołał się na nieważność umowy, a więc zakwestionował ją. Żadna z tych opcji nie została wybrana przez SN.
W komunikacie dotyczącym uchwały SN z 7 maja czytamy, że: „przedawnienie zaś roszczenia restytucyjnego konsumenta nie może rozpocząć biegu – zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zanim konsument dowiedział się lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia”.
Zaprezentowane orzeczenie siedmiu sędziów Izby Cywilnej, chociaż według niektórych mało precyzyjne, należy mimo wszystko uznać za neutralne i wpisujące się w trend formowania korzystnej dla frankowiczów lini orzeczniczej. Obie strony mogą żądać zwrotu nienależnych świadczeń. Nie dojdzie jednak do sytuacji, w której banki mieliby przekazać klientom mieszkanie za darmo. Bankowcy niewątpliwie odetchnęli i nadal wstrzymują się z prezentowaniem ugód. Dla Frankowiczów jednak jest to informacja neutralna ponieważ kredytobiorcy chcą pozbyć się nieuczciwego kredytu frankowego a nie otrzymać od banków „mieszkania za darmo”.
Sądy chętnie orzekają, nie czekając na uchwały SN
Jak widać wiele pytań frankowiczów doczekało się już odpowiedzi ze strony SN. Sędziowie opowiedzieli się jasno za teorią dwóch kondykcji i określili początek biegu przedawnienia. Nie znamy jednak jeszcze odpowiedzi na dwie ważne kwestie. Po pierwsze nie wiemy, czy umowę okrojoną z niedozwolonych klauzul należy stosować, czy też uznać za całkowicie nieważną. Po drugie niewiadomą pozostaje kwestia ewentualnego wynagrodzenia za korzystanie z kapitału banku.
Brak stanowiska SN we wspomnianych sprawach nie powstrzymuje sądów przed orzekaniem. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach wyroki w sprawach frankowych będą wydawane na masową skalę. To pozytywny trend, który powinien cieszyć frankowiczów. Sądy przeżywają przebudzenie i wreszcie przestały czekać na spóźniające się uchwały SN.
Co zatem orzekają sądy? Pomimo braku precyzyjnych wskazówek z Sądu Najwyższego chętnie stwierdzają nieważność umów kredytowych. Według danych z kancelarii prawnych w okresie od stycznia do kwietnia 2021 roku wydano ponad 325 wyroków. Aż 303 wyroki, a więc co najmniej 93% z nich było korzystnych dla klientów banków.
Kredytobiorcy są w uprzywilejowanej pozycji. Zarówno unieważnienie, jak i odfrankowienie niosą dla nich bardzo duże korzyści. Nieważna umowa oznacza darmowy kredyt, a kredyt w złotówkach z niskim oprocentowaniem w formule LIBOR + marża to też nie najgorsze rozwiązanie.
Problem ewentualnego wynagrodzenia za korzystanie z kapitału banku nie jest tak istotny jakby się wydawało. Według prawników sprawa ta nie zasługuje nawet na uchwałę SN. Sądy powszechne są zgodne i dotychczas nie zaobserwowano tutaj różnicy poglądów. Dotychczasowe orzeczenia oddalały roszczenia banków, które próbowały w ten sposób zastraszać klientów.
Bądź na bieżąco! Dołącz do społeczności na Facebook lub Twitter
A czemu mieliby nie unieważniać. Przecież to są pytania powielone. Znamy już na nie odpowiedzi. Przecież chociażby w 1 pytaniu mamy treść na którą TSUE odpowiedział już w 2019 r. Nie wiem czemu ma służyć ta uchwała skoro odpowiedzi na pytania które w niej zadano są już powszechnie znane nie od dziś.