Na wyrok TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału musimy poczekać jeszcze kilka miesięcy, ale opinia Rzecznika Generalnego unijnego Trybunału już tuż, tuż. W czwartek 16 lutego br. o godz. 9.30 Rzecznik TSUE ma zaprezentować swoje stanowisko w polskiej sprawie C-520/21 dotyczącej ewentualnego wynagrodzenia stron po unieważnieniu umowy kredytowej z powodu zawartych w niej klauzul abuzywnych. Opinia Rzecznika zazwyczaj jest zbieżna z późniejszym wyrokiem, zatem niebawem powinno być jasne, czy Trybunał po raz kolejny stanie jednoznacznie po stronie Frankowiczów.
- W celu ograniczenia kosztów unieważniania wadliwych umów frankowych, banki wykreowały roszczenia w postaci tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału. Jest to konstrukcja nieznana w polskim i unijnym porządku prawnym. Dodatkowego wynagrodzenia dla banków nie przewidywały także umowy kredytowe.
- W sprawie prawa banków do wynagrodzenia za kapitał udostępniony w ramach nieważnych umów frankowych ma wypowiedzieć się TSUE w ramach sprawy C-520/21. Już 16 lutego br. znana będzie opinia Rzecznika Generalnego Trybunału UE, która zazwyczaj znajduje odzwierciedlenie w późniejszym wyroku.
- Szereg polskich instytucji (w tym RPO, RF, UOKiK, Prokurator Generalny, Rząd RP) w sporze o tzw. wynagrodzenie poparło konsumentów. Po stronie banków stanęły KNF, ZBP oraz BFG.
- Jeżeli wyrok TSUE będzie jednoznacznie niekorzystny dla sektora bankowego, a wiele przesłanek przemawia za takim sposobem rozstrzygnięcia sporu, banki przestaną straszyć Frankowiczów kontrpozwami i będą musiały zawiązać dodatkowe miliardy złotych rezerw. Jednak roztaczane przez KNF wizje zachwiania stabilności systemu finansowego, czy pogrążenia całej gospodarki wydają się mocno przesadzone.
- Pozytywny dla Frankowiczów wyrok TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za kapitał wywoła jeszcze większą falę pozwów. Do sądów już poszło ok. 110 tys. kredytobiorców frankowych, a przewidywane jest jeszcze drugie tyle pozwów.
Opinia Rzecznika TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia już w czwartek. Wyrok w połowie roku
Sprawa C-520/21 dotyczy prawa obu stron (banku i kredytobiorcy) do dodatkowych świadczeń z tytułu unieważnionej na podstawie klauzul abuzywnych umowy frankowej. Chodzi o tzw. wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału dla banku oraz waloryzację świadczeń lub odszkodowanie dla kredytobiorcy za to, że bank przez lata obracał jego środkami pochodzącymi z wpłacanych rat.
Tak naprawdę sprawa rozbija się jednak o to, czy banki mogą żądać wynagrodzenia z tytułu skonstruowanych przez nie nieuczciwych umów frankowych, które są od kilku lat masowo unieważniane przez sądy.
W celu zrekompensowania sobie przychodów utraconych w wyniku nieważności umów, banki wymyśliły nieznaną w polskim porządku prawnym konstrukcję wynagrodzenia za kapitał i straszą Frankowiczów pozwami, a nawet kierują je już do sądów, domagając się kwot rzędu 50-60 proc. kapitału kredytu. Sądy na ogół oddalają roszczenia banków, oceniając je za bezpodstawne i nieuzasadnione, ale nie ugruntowała się jeszcze jednolita linia orzecznicza.
W związku z pojawiającymi się wątpliwościami, czy banki mają prawo żądać od Frankowiczów tzw. wynagrodzenia i czy takie roszczenia nie są sprzeczne z unijną Dyrektywą 93/13 chroniącą konsumentów przed nieuczciwymi warunkami w umowach, Sąd Rejonowy dla Warszawy – Śródmieścia zadał w tej sprawie pytanie prejudycjalne do TSUE.
W ramach postępowania o sygn. C-520/21 na forum TSUE odbyła się w październiku ubiegłego roku rozprawa, a na 16 lutego br. zaplanowana jest prezentacja opinii Rzecznika Generalnego Trybunału, natomiast wyrok jest spodziewany latem tego roku.
Najprawdopodobniej już za kilka dni będzie jasne, czy TSUE po raz kolejny stanie w obronie Frankowiczów, czy opowie się po stronie banków, a może pozostawi dylemat do rozstrzygania sądom krajowym.
Czy bankom należy się wynagrodzenie z tytułu nieuczciwych umów kredytowych?
Od co najmniej kilku miesięcy w przestrzeni publicznej toczy się ostra debata na temat tego, czy bankom przysługuje prawo do dodatkowych roszczeń z tytułu nieuczciwych i nieważnych umów. Po jednej stronie sporu są Frankowicze i wspierające ich instytucje, w tym Rzecznik Finansowy, Rzecznik Praw Obywatelskich, UOKiK oraz Rząd RP, a po drugiej – banki i stojąca murem za nimi Komisja Nadzoru Finansowego, a także Związek Banków Polskich i Bankowy Fundusz Gwarancyjny.
RF oraz RPO od początku twierdzą, że przyznanie bankom prawa do wynagrodzenia z tytułu nieuczciwych umów frankowych zniweczyłoby cały dotychczasowy dorobek orzeczniczy TSUE oraz stałoby w sprzeczności z przepisami unijnej Dyrektywy 93/13, która ma wywierać efekt odstraszający na przedsiębiorców (w tym banki) zamieszczających w umowach z konsumentami niedozwolone postanowienia.
Instytucje te zauważają ponadto, że w polskim i unijnym prawodawstwie brak przepisów przewidujących obowiązek zapłaty wynagrodzenia za bezumowne korzystnie z kapitału, a takiej ewentualności nie przewidywały też umowy kredytowe. W razie przyznania bankom prawa do wynagrodzenia, przedsiębiorcy dostaliby zielone światło, aby stosować nieuczciwe praktyki, bo nie ponosiliby z tego tytułu żadnych sankcji finansowych.
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów idzie nawet dalej w swoim stanowisku i uznaje, że bank nie ma prawa żądać od konsumenta wynagrodzenia, ale konsument ma prawo formułować wobec banku roszczenia w związku z tym, że obracał on jego środkami pochodzącymi z wpłacanych rat. Za takim rozstrzygnięciem przemawia fakt, że do upadku umowy kredytowej doszło z jednostronnej winy banku – to on skonstruował wadliwą umowę i wprowadził do niej klauzule abuzywne.
KNF mocno broni interesów banków
Oczywiście banki też mają potężnych protektorów, głównie w postaci KNF. Szef tej instytucji włączył się w spór toczący się na forum TSUE i stanął jednoznacznie po stronie banków.
Na ubiegłoroczną rozprawę przed Trybunałem w ramach sprawy C-520/21 KNF przygotowała oficjalne stanowisko, w którym postraszyła sędziów wizją zachwiania stabilności systemu finansowego w Polsce, a nawet pogrążenia całej gospodarki, jeżeli zanegowane zostanie prawo banków do tzw. wynagrodzenia za kapitał udostępniony w ramach nieważnych umów frankowych.
Przewodniczący KNF przedstawił czarne scenariusze upadłości jednego lub kilku banków w Polsce, ograniczenia akcji kredytowej i poprzez to pojawienia się problemów w innych sektorach gospodarki.
Według KNF, „nadmierne rozszerzenie” ochrony konsumenckiej nie może przynosić nieuzasadnionych korzyści określonej grupie kosztem pozostałych uczestników rynku, a także wywoływać negatywnych skutków dla bezpieczeństwa i stabilności systemu finansowego. Instytucja powołuje się ponadto na względy sprawiedliwości społecznej wobec kredytobiorców złotowych, którzy spłacają kapitał kredytu wraz z odsetkami.
W uzasadnieniu swojego stanowiska KNF powołała się na szacunkowe 100 mld zł strat, które rzekomo poniosłoby 14 banków komercyjnych posiadających niemal 100 proc. portfela kredytów w CHF, w razie jeżeli odmówiono by im prawa do dodatkowej opłaty z tytułu nieważnych umów.
Eksperci podkreślają, że swoje wyliczenia KNF oparła o realia rynkowe z 2020 roku, kiedy portfel kredytów był znacznie zasobniejszy, a banki nie zawiązywały jeszcze rezerw na ryzyko prawne związane z tymi kredytami. Aktualny stan rezerw to około 40 mld zł, więc niemal połowa z wyliczonych przez KNF kosztów unieważnienia umów frankowych (bez prawa banków do wynagrodzenia) została już uwzględniona w bilansach. Co więcej, na pewno nie dojdzie do unieważniania wszystkich umów kredytowych naraz, więc banki będą mogły rozłożyć ewentualne koszty w czasie.
Jakie może być rozstrzygnięcie TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia i co będzie oznaczać dla Frankowiczów oraz banków?
Na podstawie dotychczasowego orzecznictwa, a także przebiegu rozprawy przed TSUE w dniu 12 października 2022 r. można zakładać, że wyrok Trybunału nie będzie pozytywny dla banków. Prawnicy, niezależni komentatorzy, a nawet sam sektor bankowy zakładają, że TSUE zaneguje prawo banków do domagania się dodatkowej opłaty z tytułu nieważnych umów kredytowych.
W takiej sytuacji kredytobiorcy pozostający już w sporze sądowym z bankiem nie będą musieli obawiać się roszczeń o wynagrodzenie, podobnie jak pozostali Frankowicze. Do sądów może pójść wówczas nawet drugie tyle posiadaczy kredytów w CHF (dotychczas pozwy przeciwko bankom złożyło ok. 110 tys. kredytobiorców frankowych). Natomiast banki będą zmuszone powiększyć rezerwy i utracą „straszak” w postaci kontrpozwów.
Oczywiście nie można przewidzieć w 100 procentach jakie będzie stanowisko Trybunału. Prawdopodobieństwo, że sędziowie TSUE opowiedzą się po stronie banków jest minimalne, ale trzeba dopuścić taką ewentualność.
Co warte podkreślenia, nawet przy negatywnym obrocie sprawy o tzw. wynagrodzenie, Frankowicze nie muszą obawiać się zmiany linii orzeczniczej sądów w sprawie nieważności umów kredytowych, bo jest ona mocno ukształtowana i jednorodna (około 97 proc. kredytobiorców wygrywa z bankami). Konsekwencją takiego orzeczenia byłaby natomiast mniejsza presja na banki w zakresie tworzenia kolejnych rezerw oraz większa liczba pozwów o tzw. wynagrodzenie.
Poza dwoma skrajnymi wariantami rozstrzygnięcia TSUE, istnieje jeszcze trzecia możliwość, że Trybunał pozostawi kwestię tzw. wynagrodzenia w kompetencji sądów krajowych lub nie wypowie się jednoznacznie. Polskie sądy wydały na razie kilkadziesiąt wyroków w sprawach z powództwa banków i były one niemal w 100 proc. korzystne dla kredytobiorców.
Sądy na ogół uznają, że bankom nie należy się nic ponad zwrot kapitału kredytu udostępnionego w ramach abuzywnej i nieważnej umowy. Nawet bez wyroku TSUE bezpodstawne roszczenia banków są oddalane. W przypadku jeśli Trybunał Sprawiedliwości UE nie zajmie zdecydowanego stanowiska, sądy będą musiały same poradzić sobie z problemem i wypracować własną linię orzeczniczą.