Niegdysiejszy gigant finansowy – bank BPH notuje ogromne straty z powodu lawiny pozwów frankowych. Rezerwy na ryzyko prawne związane z portfelem kredytów w CHF znacząco przyczyniły się do ujemnego wyniku finansowego netto za 2020 rok, na poziomie 785 mln zł. Dodatkowo, kapitały własne banku systematycznie się kurczą. Czy BPH grozi upadłość i co w tej sytuacji z roszczeniami frankowiczów starających się o unieważnienie umów kredytowych?
Schyłek wielkości banku BPH
Bank BPH należał niegdyś do niemieckiej grupy HVB. Najdynamiczniej rozwijał się za czasów prezesury Józefa Wancera. W rankingach polskich banków zajmował wówczas 3. miejsce, a jego zysk netto wynosił 1,3 mld zł, przy depozytach o wartości ponad 41 mld zł i kredytach w wysokości 35 mld zł. W 2007 r. większość aktywów BPH przejął – należący do włoskiej grupy UniCredit – Bank Pekao. Z powodu obiekcji ówczesnego rządu oraz zastrzeżeń urzędu antymonopolowego, Pekao przejęło tylko część majątku. Gorsze aktywa zostały zaś odsprzedane amerykańskiemu GE Money Bank. Po upływie 10 lat ten ostatni zdecydował się na sprzedaż detalicznego odłamu Alior Bankowi.
Tym sposobem, w BPH pozostał tylko portfel kredytów hipotecznych, z przewagą tych w CHF. W tak okrojonej formie początkowo bank sobie jakoś radził, przy stosunkowo niskich kosztach działania na poziomie 150 mln zł rocznie i przychodach z odsetek od kredytów mieszkaniowych w wysokości 130-140 mln zł rocznie. Spokojne funkcjonowanie zapewniała wysoka spłacalność kredytów. Jednak, sytuacja uległa diametralnej zmianie po słynnym wyroku TSUE w sprawie państwa Dziubaków. W związku z obecnością w umowach kredytowych BPH klauzul abuzywnych, pewien odsetek klientów zdecydował się na batalię w sądach o unieważnienie umów kredytowych.
Przeczytaj: Czy Frankowicze powinni czekać na ugody z bankami?
Sytuacja BPH na tle sporów z frankowiczami
Jak wynika z danych publikowanych przez BPH, przeciwko bankowi toczy się aktualnie w sądach 4850 spraw z indywidualnego powództwa klientów frankowych. Najwięcej nowych pozwów, bo aż 3 tys. zostało złożonych w roku 2020. Do tych danych trzeba doliczyć pozew zbiorowy wszczęty w 2015 r. i obejmujący grupę ok. 450 kredytobiorców.
Na razie tkwi on w martwym punkcie z powodu problemów z ustaleniem dokładnej liczby osób pozywających. W związku z przeniesieniem sporów na drogę sądową już w roku 2019 bank utworzył rezerwy na ryzyko prawne w wysokości 171 mln zł. W kolejnym roku uległy one zwiększeniu, osiągając łącznie wartość 985 mln zł. W tym względzie trzeba przyznać, że bank wywiązał się z obowiązku zawiązania rezerw sumiennie, a ich wartość pokrywa niemal w całości koszty przegrania wszystkich procesów, które szacowane są obecnie na 1,03 mld zł.
Jak wynika z oficjalnych danych publikowanych przez BPH, wartość portfela kredytów walutowych wynosi 10,6 mld zł, z czego 400 mln uznane zostało za nieściągalne. Statystyki te wskazują więc, że 10% umów kredytowych BPH jest kwestionowane przez kredytobiorców w sądach.
BPH pod lupą KNF i BFG
W roku 2018 KNF objęła BPH postępowaniem naprawczym, natomiast w lipcu 2020 r. Bankowy Fundusz Gwarancyjny wdrożył wobec banku plan przymusowej restrukturyzacji, która może zakończyć się likwidacją lub postępowaniem upadłościowym. Czy oznacza to podzielenie losu Idea Banku? Na razie BPH wypełnia wymóg kapitałowy na poziomie 13,5 % tj. minimum 1,96 mld złotych. Bilans za rok 2020, po uwzględnieniu straty i utworzonych rezerw, wykazał 2,3 mld funduszy własnych. Tak więc do ujemnego kapitału trochę jeszcze brakuje. Szacuje się, że poważne kłopoty dotknęłyby bank, gdyby na walkę sądową zdecydowało się 25% klientów. Wówczas wygenerowane straty, koszty utworzonych rezerw i brak możliwości zarobkowania na innej działalności przyczyniłyby się do skonsumowania całego kapitału banku. Biorąc pod uwagę tempo przyrostu pozwów sądowych, osiągnięcie pułapu 25% nie jest wcale tak mało prawdopodobne.
Czy posiadacze kredytów frankowych w BPH mogą obawiać się o przyszłość?
Pomimo że w sprawozdaniach finansowych BPH zaprzecza aby rozważał upadłość, jak również deklaruje wdrożenie planów awaryjnych w celu zapobiegania niedoborom kapitałowym, nie można wykluczyć, że jego właściciel – GE Money nie będzie chciał dokładać do niezyskownej działalności i wybierze bankructwo. Skrupulatne tworzenie kolejnych rezerw na kredyty frankowe może być elementem strategii banku, zmierzającej do wyczerpania funduszy i zakończenia w Polsce pozbawionej perspektyw na zysk działalności.
Taki scenariusz nie byłby optymistyczny dla kredytobiorców frankowych walczących w sądach, jak i tych którzy zamierzają takiej batalii się dopiero podjąć. Niepokój może budzić analogia z przejęciem Idea Banku przez Pekao, który nie wziął na siebie odpowiedzialności za obligacje Getback. Nie jest to jednak sytuacja beznadziejna, a wyjściem z niej jest wystąpienie o zabezpieczenie powództwa.
Paradoksalnie, trudna sytuacja finansowa BPH może być katalizatorem, który przyspieszy decyzje o złożeniu pozwów przez wahających się klientów banku. Co prawda, prawodawstwo krajowe i unijne jednoznacznie wykluczyło możliwość przedawnienia roszczeń kredytobiorców, ale pozostaje zawsze ryzyko, że w razie ogłoszenia bankructwa trudniej będzie dochodzić roszczeń, a masy upadłościowej może nie starczyć dla wszystkich klientów banku.
W przypadku BPH i Getin Bank na pewno nie ma co czekać. Moim zdaniem pieniądze odzyskają tylko ci co pozwali jako pierwsi. Ile jeszcze dzwigną 800 mln strat rocznie?