Zanim Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej weźmie pod lupę sprawę C-471/24, dotyczącą polskiej stawki WIBOR, minie najprawdopodobniej co najmniej kilkanaście miesięcy. Ale kredytobiorcy z Polski mogą uzyskać pewne pojęcie o tym, jak może wyglądać pogląd TSUE na zagadnienia nadesłane do niego przez sąd w Częstochowie, a to dlatego, że 12 grudnia 2024 roku w Luksemburgu zapadało orzeczenie dotyczące bardzo podobnej sprawy, tyle że pochodzącej z Hiszpanii. W sprawie C-300/23 Trybunał przyjrzał się stawce IRPH, którą oprocentowane są hiszpańskie kredyty mieszkaniowe. I to, co ustalił, z pewnością nie spodoba się polskim bankowcom. Dlaczego wyrok w hiszpańskiej sprawie jest obecnie cytowany przez duże media w Polsce i rozkładany na czynniki pierwsze przez kancelarie frankowe? I czy polscy konsumenci mają szansę na podobnie korzystne orzeczenie co Hiszpanie?
- 12 grudnia 2024 roku TSUE wydał wyrok w sprawie, w której głównym bohaterem był hiszpański wskaźnik referencyjny IRPH oraz umowa o niego oparta. Sprawa toczyła się przeciwko Kutxabankowi, z powództwa kredytobiorców
- TSUE, wydając wyrok w sprawie C-300/23, nie tylko uznał za możliwe analizowanie stawki referencyjnej pod kątem jej uczciwości przez krajowe sądy, ale i wskazał, że bank jest zobowiązany do przedstawienia klientowi zarówno definicji wskaźnika, jak i ryzyk, które są z nim związane
- Pogląd zaprezentowany przez TSUE wpisuje się bardzo dobrze w to, co dzieje się teraz w polskim orzecznictwie, w związku z kredytami opartymi o zmienną stopę procentową powiązaną z WIBORem. Do Trybunału wpłynęły już pytania odnoszące się do możliwości badania tej stawki przez krajowe sądy
- Przedstawiciele sektora bankowego są zdania, że sądy w ogóle nie powinny zajmować się analizowaniem abuzywności klauzul zmiennego oprocentowania, ponieważ stawka WIBOR wynika z unijnego rozporządzenia BMR. Czy to wystarczy, by przekonać TSUE, że roszczenia „wiborowców” są bezpodstawne?
TSUE wydał wyrok w sprawie hiszpańskiego odpowiednika WIBORu. Pogląd unijnych sędziów nie spodoba się bankom
Polscy kredytobiorcy kojarzą datę 12 grudnia 2024 roku głównie z wyrokiem TSUE w sprawie dotyczącej restrukturyzacji Getin Noble Banku. Dużo mniej mówi się o sprawie o sygnaturze C-300/23, dotyczącej sporu mającego swoje korzenie w Hiszpanii. Tam, w sprawie rozpatrywanej przez sąd w San Sebastian, kredytobiorcy sądzą się z Kutxabankiem, a przedmiotem sporu jest umowa kredytu hipotecznego oparta o wskaźnik IRPH, czyli, w dużym uproszczeniu, hiszpański odpowiednik WIBORu.
Wyrok w sprawie jest niezwykle interesujący dla polskich kredytobiorców, z kilku powodów. Po pierwsze dlatego, że nie ma znaczenia, iż wyrok wydano w sprawie spoza naszego kraju – obowiązuje on sądy we wszystkich krajach Wspólnoty Europejskiej, a więc także i u nas. Po drugie ze względu na to, jakie ustalenia poczynił TSUE w sprawie C-300/23.
Najważniejsze wnioski z wyroku są następujące:
- sąd może badać wskaźnik IRPH pod względem jego potencjalnej nieuczciwości (mimo oficjalnego charakteru wskaźnika)
- to, że wskaźnik IRPH jest oficjalny, w żaden sposób nie zwalnia kredytodawcy z ciążącej na nim odpowiedzialności za przejrzystość i uczciwość proponowanych konsumentom umów
- ani charakter, ani sposób ustanowienia wskaźnika IRPH nie decydują o tym, czy bank w relacji z konsumentem działał w dobrej wierze
- bank, oferując konsumentowi kredyt oparty o stawkę IRPH, powinien był zaznajomić go z definicją tego wskaźnika, jak również z informacjami pozwalającymi na odpowiednią ocenę skutków gospodarczych, które może wywołać zawarcie umowy.
WIBOR jest mniej przewidywalny niż wskaźnik IRPH?
Eksperci prawni już teraz zestawiają ze sobą hiszpański wskaźnik IRPH z polskim WIBORem… i porównanie wychodzi na niekorzyść dla naszej rodzimej stawki. Dlaczego? A dlatego, że IRPH jest wyznaczany w oparciu o realne transakcje (podczas gdy WIBOR bardzo często ustalany jest w oparciu o kwotowania wiążące… czyli dane hipotetyczne, przekazywane przez banki, uczestników fixingu, administratorowi wskaźnika).
Część środowiska eksperckiego zwraca też uwagę na to, jak TSUE ocenia możliwość utrzymania umowy w mocy, w sytuacji gdy zawiera ona warunek o charakterze nieuczciwym względem konsumenta. W opinii Trybunału, w sytuacji, w której eliminacja danego warunku skutkowałaby nieważnością całego kontraktu, sąd krajowy ma możliwość zastąpienia abuzywnego warunku przy pomocy przepisu prawa krajowego. Sąd krajowy nie może jednak zmieniać tego warunku za pomocą nanoszenia dodatkowych elementów.
Dlaczego wyrok w sprawie C-300/23 ma znaczenie dla polskiego konsumenta?
Wyrok ten ma bardzo istotne znaczenie dla polskich kredytobiorców, gdyż pokazuje, w jaki sposób TSUE podchodzi do spraw, w których spór dotyczy wskaźnika umów hipotecznych, w dodatku takiego o oficjalnym charakterze. Najprawdopodobniej już w perspektywie kilkunastu miesięcy Trybunał zajmie się podobną sprawą z Polski, zainicjowaną czterema pytaniami prejudycjalnymi Sądu Okręgowego w Częstochowie.
Tamtejszy sąd pyta m.in. o możliwość badania klauzul zmiennego oprocentowania odnoszących się do stawki WIBOR, jak również o możliwe konsekwencje stwierdzenia abuzywności takiej klauzuli. Czy umowa może zostać utrzymana w mocy? A może powinna zostać uznana za nieważną? Treść pytań prejudycjalnych spowodowała wrzawę w środowisku bankowym. Bankowcy nie kryli oburzenia odważnym charakterem pytań częstochowskiego sędziego i sugerowali nawet w swoich wypowiedziach dla mediów, że są tendencyjne.
Banki chcą zablokować możliwość analizowania klauzul „wiborowych” przez sądy
Sektor bankowy oczywiście upiera się, że klauzule powiązane z WIBORem w ogóle nie powinny być badane przez krajowe sądy, a to dlatego, że stawka ta wynika bezpośrednio z unijnego rozporządzenia BMR, regulującego kwestię kluczowych wskaźników.
Powstaje pytanie, czy sam ten fakt zwalnia banki z odpowiedzialności za to, jak stosują tę stawkę w umowach z konsumentem oraz jak informują go o ryzykach niesionych zmiennym oprocentowaniem kredytu hipotecznego, który zwykle udzielany jest na okres od kilkunastu do kilkudziesięciu lat?
W przypadku sprawy C-300/23 Trybunał pokazał już, jak podchodzi do tego rodzaju zagadnień.
Rząd broni WIBORu jak niepodległości. KRPM boi się kryzysu wywołanego przez możliwe prokonsumenckie orzeczenie TSUE?
Jesienią 2024 roku swoje stanowisko na potrzeby sprawy C-471/24, dotyczącej WIBORu, zaprezentowała polska strona rządowa. Pogląd wyrażony przez takie instytucje jak KPRM, Ministerstwo Sprawiedliwości czy UOKiK był korzystny dla sektora bankowego. Strona rządowa wyraźnie nie chce, aby sprawy powiązane z klauzulami zmiennego oprocentowania zaczęły na masową skalę trafiać na wokandę.
Ewentualne dopuszczenie przez TSUE możliwości analizowania klauzul związanych z WIBORem pod kątem ich abuzywności mogłoby doprowadzić do powtórki ze scenariusza frankowego. A na taki sequel banków po prostu nie stać. Politycy partii rządzącej zdecydowanie nie chcą walczyć z kryzysem w polskiej gospodarce, wywołanym załamaniem systemu finansowego. Szczególnie, że trudno nawet wyobrazić sobie potencjalną skalę problemów w sektorze, spowodowanych masowym eliminowaniem WIBORu z umów kredytowych.
Złotówkowicze mają na koncie pierwszy prokonsumencki wyrok w sprawie WIBORu
Jeszcze niedawno banki uspokajająco twierdziły, że wygrywają ze złotówkowiczami wszystkie spory odnoszące się do stawki WIBOR. Z ogromną pewnością siebie zapewniały, że nikomu jak dotąd nie udało się udowodnić jakichkolwiek manipulacji WIBORem. Tymczasem w ostatnich tygodniach pojawia się coraz więcej dowodów na to, że jest dokładnie odwrotnie.
Według ustaleń Najwyższej Izby Kontroli już w okolicach 2011 roku Narodowy Bank Polski miał zorientować się, że aż 4 banki istotnie zawyżały kwotowania stawki WIBOR 3M. Nie wiadomo niestety, które konkretnie instytucje finansowe miały dopuścić się takiego działania.
Jednak prawdziwą petardą okazała się informacja z Sądu Okręgowego w Suwałkach, który kilka miesięcy temu wydał wyrok w sprawie dotyczącej właśnie kredytu opartego o WIBOR.
Chodzi o postępowanie I C 217/24, zainicjowane przez bank, który wypowiedział swojej klientce umowę kredytu konsolidacyjnego z uwagi na jego nieregularną spłatę. Bank następnie pozwał klientkę o zapłatę, a ta podniosła w sądzie szereg argumentów odnoszących się do – jej zdaniem – abuzywnego charakteru klauzul dotyczących oprocentowania jej kredytu, a nawet do samej prowizji banku.
Ostatecznie sąd ocenił sporą część jej argumentów za słuszne i… uznał wypowiedzenie umowy za nieskuteczne, a z samej umowy wyeliminował zarówno stawkę WIBOR, jak i marżę banku. Zdaniem Sądu Okręgowego w Suwałkach bank nie wyjaśnił kredytobiorczyni, czym jest WIBOR, ani w jaki sposób jest ustalany. Nie poinformował jej też, gdzie może te informacje znaleźć.
W dodatku sąd podkreślił, że WIBOR nie ma charakteru urzędowego, jest zarządzany przez prywatny podmiot, a jakby tego było mało, aż do 16 grudnia 2020 roku nie posiadał administratora w rozumieniu unijnego rozporządzenia BMR. To właśnie na tę datę przypada udzielenie oficjalnej zgody na administrowanie tą kluczową stawką, która to zgoda wydana została przez Komisję Nadzoru Finansowego.
Dobra mina do złej gry: banki przekonują, że wyrok I C 217/24 jest bez znaczenia
Wyrok w sprawie I C 217/24 jest nieprawomocny. Nie wiadomo, którego banku dotyczy, ale można się spodziewać, że w sprawie zostanie złożona apelacja. Banki już bagatelizują znaczenie wyroku i twierdzą, że z pewnością zostanie on zmieniony w sądzie II instancji. My nie jesteśmy co do tego tacy pewni – ale jednocześnie uczciwie musimy przyznać, że nie dziwi nas przekonanie, z jakim o obaleniu tego wyroku wypowiadają się bankowcy.
Wszak tę samą pewność przejawiali w rozmowach z mediami, ilekroć przed TSUE lub Sądem Najwyższym miała zapaść jakakolwiek ważna decyzja odnosząca się do sporów frankowych. Jak później kończyły się te sprawy i ile wspólnego ze stanem faktycznym miały przewidywania bankowców, wie każdy, kto śledzi postępy frankowiczów w sądach.
Niewykluczone, że i w kwestii WIBORu będzie podobnie, choć oczywiście na ten moment jest zbyt wcześnie, by stawiać na realizację określonego scenariusza w tej konkretnej sprawie, jak i w kwestii tego, co na temat klauzul powiązanych z polską stawką referencyjną będzie miał do powiedzenia Trybunał.
PODSUMOWANIE:
Wyrok w hiszpańskiej sprawie C-300/23 daje polskim kredytobiorcom nadzieję na korzystne orzeczenie w przypadku sporu skierowanego przed oblicze TSUE przez SO w Częstochowie.
Argumenty bankowców zdają się tracić na znaczeniu w zetknięciu z tym, że Trybunał po pierwsze dopuścił możliwość analizowania klauzul powiązanych ze stawką referencyjną, a po drugie położył nacisk na wypełnienie ciążącego na instytucji finansowej obowiązku informacyjnego, który ta ma wobec konsumenta.
Aby kredytobiorcy zyskali zielone światło do sądzenia się z bankami o WIBOR, TSUE wcale nie musi przesądzać o abuzywnym charakterze stawki referencyjnej. I niemal na pewno tego nie zrobi, bo nie tego dotyczą pytania wysłane przez częstochowski sąd.
Ale już samo dopuszczenie możliwości badania zapisów odnoszących się do ustalania zmiennego oprocentowania kredytów hipotecznych da sądom sposobność do wzięcia pod lupę tego, w jaki sposób banki informowały konsumentów o ryzyku niesionym przez WIBOR. A to właśnie ta kwestia może się okazać kluczowa dla utrzymania bądź wyeliminowania tej stawki z hipotek spłacanych przez Polaków.