Kończy się złota era dla instytucji pozabankowych i firm pożyczkowych, oferujących produkty obarczone gigantycznymi kosztami i prowizjami. Od 1 stycznia 2024 roku firmy udzielające pożyczek podlegają pod nadzór KNF, a co za tym idzie, muszą szczegółowo informować ten organ o swojej działalności. Jakby tego było mało, jeszcze w listopadzie ubiegłego roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok odnoszący się do polskiego rynku pożyczek gotówkowych i jednoznacznie opowiedział się za szerokim wachlarzem uprawnień po stronie konsumenta, gdy przedsiębiorca w relacji z nim stosuje koszty dodatkowe niewspółmierne do wykonywanej w zamian usługi. To oznacza, że kredytobiorcy i pożyczkobiorcy mogą liczyć na zwiększoną ochronę w przypadku, gdy podpisane przez nich umowy zawierają nieuczciwe warunki. Karą dla przedsiębiorcy za wprowadzanie do umów takich zapisów może być sankcja kredytu darmowego.
- Od 1 stycznia 2024 roku działalność prowadzona przez instytucje pożyczkowe w obszarze kredytów konsumenckich będzie podlegała kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Cel to przeciwdziałanie omijaniu przepisów antylichwiarskich
- 31 stycznia 2024 roku KNF wystosowała pismo do instytucji, które będzie nadzorować, nawołując do przestrzegania wytycznych i nieobciążania kredytobiorców zbyt wysokimi kosztami pozaodsetkowymi. Na krnąbrne instytucje czekają odpowiednie sankcje
- 23 listopada 2023 roku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok w sprawie o sygnaturze C-321/22, w której jedną ze stron był Provident S.A. Eksperci prawni są zdania, że ów wyrok ułatwi kredytobiorcom dochodzenie roszczeń w przypadkach niestosowania się instytucji kredytowych do obowiązującego prawa.
Przepisy antylichwiarskie zatrzęsły w posadach rynkiem pożyczek. Co się zmieniło od 1 stycznia?
Polski rynek pożyczek gotówkowych, w tym tzw. „chwilówek”, jest bardzo specyficzny. Na klientów czekają liczne pułapki, od nieprawidłowo ustalonej RRSO, przez zbyt wysokie koszty pozaodsetkowe, na źle wyliczonej kwocie całkowitej kredytu kończąc. Wszystkie te zabiegi mają jeden cel: chodzi o to, by klient zapłacił za usługę możliwie jak najwięcej. Eksperci zwracają uwagę, że instytucje działające w ten sposób bardzo często balansują na granicy prawa. Teraz powinno się to zmienić.
Dnia 1 stycznia 2024 roku w życie weszły nowe przepisy, których celem jest przeciwdziałanie lichwie. Instytucje pozabankowe, podobnie jak same banki, będą podlegać kontroli Komisji Nadzoru Finansowego w zakresie prowadzonej przez nie działalności polegającej na udzielaniu kredytów konsumenckich. Chodzi tu o kredyty gotówkowe z przeznaczeniem na cele prywatne, w wysokości nie wyższej niż 255 550 zł. Od początku bieżącego roku na instytucjach pożyczkowych ciążą nowe obowiązki – są one zobowiązane do przekazywania raportów okresowych, kwartalnych i rocznych, dotyczących udzielanych kredytów konsumenckich.
Komisja Nadzoru Finansowego może karać instytucje pożyczkowe za niestosowanie się do nowych przepisów
KNF ma narzędzia, które pozwolą jej dyscyplinować podmioty nieprzestrzegające nowych „reguł gry”. Wśród sankcji, które może zastosować Komisja, szczególną uwagę zwraca możliwość nałożenia na instytucję pożyczkową kary w wysokości do 15 mln zł.
31 stycznia 2024 roku KNF wystosowała list do podmiotów, które jej podlegają – w tym do banków, instytucji płatniczych, SKOK-ów oraz podmiotów udzielających pożyczek. Nadzór apeluje do adresatów swojego przekazu, by ci przestrzegali zasady „proporcjonalnego, racjonalnego i uzasadnionego” nakładania na swoich kredytobiorców kosztów związanych z udzielonymi kredytami konsumenckimi. Co więcej, KNF ostrzega, że niestosowanie się nadzorowanych podmiotów do wspomnianych wytycznych, w tym obciążanie kredytobiorców będących konsumentami wygórowanymi (ponad limit określony ustawowo) kosztami pozaodsetkowymi, zostanie zinterpretowane przez KNF jako obchodzenie prawa, które może być podstawą do „zastosowania środków i sankcji nadzorczych”.
TSUE grozi palcem podmiotom, które stosują w umowach z konsumentami wygórowane koszty i prowizje
Nie tylko Komisja Nadzoru Finansowego bacznie przygląda się poczynaniom krajowych instytucji pozabankowych. Wcześniej działalność tych podmiotów przyciągnęła uwagę Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, do którego sąd krajowy wysłał kilka pytań prejudycjalnych w związku z kredytami konsumenckimi. Decyzja TSUE dotycząca tej sprawy została wydana 23 listopada 2023 roku.
Unijni sędziowie uznali, że konsument, którego przedsiębiorca obarczył rażąco wygórowanymi kosztami czy prowizjami, nieadekwatnymi do usługi, która została mu w zamian zaoferowana, może żądać nieważności umowy. Co więcej, sąd nie może oddalić roszczeń w oparciu o brak interesu prawnego po stronie powoda – konsument ma prawo wystąpić z żądaniem nieważności umowy, nawet jeśli przysługuje mu inne roszczenie, chociażby o zapłatę.
Dlaczego wyrok TSUE to katastrofa dla firm pożyczkowych?
Wyrok, który zapadł przed TSUE, dotyczy rynkowego giganta, firmy Provident S.A. Mogłoby się wydawać, że tak duża firma zadbała o to, by umowy, które oferuje klientom, były nieskazitelne pod względem prawnym. A jednak TSUE miał co do tego poważne wątpliwości, co skutkowało takim, a nie innym wyrokiem w sprawie C-321/22. Skoro Provident konstruował umowy w sposób pozwalający na zakwestionowanie ich w sądzie, to należy przypuszczać, że pozostali pożyczkodawcy, w tym nawet duże banki giełdowe udzielające kredytów konsumenckich, popełniały podobne błędy. Prawnicy już analizują popularne wzorce umowne i są pod wrażeniem, jaką lekkomyślnością wykazywały się banki w tworzeniu dokumentów przedkładanych do podpisu konsumentom.
Konsument będzie miał łatwiej w sądzie. Sankcja darmowego kredytu stanie się normą?
Duże firmy niebędące bankami, a masowo udzielające Polakom pożyczek, mogą mieć nie lada kłopoty. Po listopadowym wyroku TSUE umowy kredytów/pożyczek, w których instytucje finansowe zawarły bardzo wysokie koszty dodatkowe, mogą być skutecznie kwestionowane w sądach. Teraz łatwiej niż kiedykolwiek konsument może wykazać, że umowa zawierała opłaty lub prowizje niewspółmierne do oferowanej w zamian usługi, co w prostej linii prowadzi do… unieważnienia całej umowy, a więc i do sankcji kredytu darmowego.
Kredytobiorca, który wykaże błędy po stronie instytucji pożyczkowej, ma prawo żądać rozliczenia z tym podmiotem wyłącznie z samej kwoty użyczonego kapitału, czyli bez żadnych opłat dodatkowych, również tych wynikających z odsetek.
Wg wstępnych wyliczeń posiadaczami kredytu konsumenckiego może być nawet 8 milionów Polaków. Eksperci przekonują, że nawet 70 proc. umów pozostających w obrocie, a dotyczących tego typu produktów, może zawierać błędy, które kwalifikują je do sankcji kredytu darmowego. Następne miesiące przyniosą najprawdopodobniej prawdziwą inwazję pozwów pochodzących od konsumentów, którzy będą rościć o darmowy kredyt w przypadku umów obarczonych zawyżonymi kosztami i prowizjami. Do sądów ruszą także te osoby, które spłacają swoje zobowiązania nieterminowo lub którym bank wypowiedział już umowę i wygrał sprawę o zapłatę. Dla kredytobiorców pozostających w takiej sytuacji pozew może być najlepszym przepisem na uwolnienie się od długu.