Jak wygląda kwestia przedawnienia roszczeń po stronie kredytobiorców frankowych? Czy to prawda, że roszczenia konsumenta są nieprzedawnialne względem banku? Kwestia ta jest dość złożona, o czym szerzej napiszemy w poniższym tekście. Nie ulega jednak wątpliwości, że zdecydowana większość frankowiczów mających status konsumenta może dziś pozwać bank i żądać zwrotu pełnej kwoty wpłaconych rat kapitałowo-odsetkowych wraz z dodatkowymi korzyściami, takimi jak np. ustawowe odsetki za opóźnienie. Kto jest wśród grona tych szczęśliwców, a kto nie „załapie się” na te przywileje?
- Zgodnie z kodeksem cywilnym, po nowelizacji z lipca 2018 roku roszczenia kredytobiorcy przedawniają się po 6 latach od spłacenia każdej kolejnej miesięcznej raty. Wcześniej okres przedawnienia wynosił 10 lat i nadal obowiązuje dla świadczeń spełnionych przed nowelą
- Z kolei roszczenia banku przedawniają się już po 3 latach. Ów termin powinien rozpocząć swój bieg w momencie, w którym kredytobiorca podjął poprawną próbę zakwestionowania swojej umowy (np. złożył pozew), wygasa zaś z końcem roku, w którym mijają 3 lata od podjęcia tego działania przez kredytobiorcę.
- Trybunał Sprawiedliwości UE wydał 2 wyroki w tzw. polskich sprawach o franki, odnoszące się bezpośrednio do kwestii przedawnienia roszczeń. Te nie mogą się wg TSUE przedawnić, jeśli kredytobiorca nie wiedział, że jego umowa może być nieważna
- Choć roszczenia restytucyjne konsumenta nie ulegają przedawnieniu, a przynajmniej nie tak szybko, nie powinien on zwlekać z pozwem sądowym, chociażby ze względu na aktualną wysokość ustawowych odsetek za zwłokę, która pozwala zarobić na unieważnieniu umowy nawet kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy złotych ekstra.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Przedawnienie roszczeń w sprawie o kredyt frankowy: jak wygląda?
Nie jest tajemnicą, że zdecydowana większość kredytów frankowych została udzielona w latach 2004-2008, gdy kurs franka był naprawdę niski, a zapotrzebowanie na tanie hipoteki – ogromne.
Po 2011 roku, czyli wejściu w życie ustawy antyspreadowej, a także zmaterializowaniu się ryzyk związany z produktami pseudowalutowymi ten rodzaj kredytów odszedł do lamusa. Powstaje zatem pytanie, czy tak „wiekowe” kredyty w ogóle mogą zostać dziś skutecznie zakwestionowane w sądach.
Okazuje się, że tak, a w zdecydowanej większości przypadków frankowicze mogą się ubiegać od banku zwrotu pełnej kwoty spłaconych rat kapitałowo-odsetkowych, i to jeszcze wraz ustawowymi odsetkami za zwłokę.
Dlaczego tak jest? Wynika to nie z samego terminu przedawnienia roszczeń konsumenckich, ale z tego, kiedy rozpoczyna się jego bieg. Jeszcze kilka lat temu pokutowało przeświadczenie, że roszczenie dotyczące każdej raty kredytu przedawnia się po upływie 10 lub 6 lat od jej spłaty. Tak wynikałoby z treści kodeksu cywilnego, który został znowelizowany w lipcu 2018 roku.
Wówczas termin przedawnienia roszczeń kredytobiorców został skrócony z 10 do 6 lat, licząc od daty spełnienia świadczenia. Prawo jednak nie działa wstecz, więc raty spłacone przed 9 lipca 2018 roku przedawniają się, teoretycznie, po upływie 10 lat, zaś te późniejsze – po 6 latach.
Dla frankowicza, który nie wiedział o tym, że jego umowa kredytowa może być wadliwa, nie będzie to miało jednak większego znaczenia. Powodem są dwa orzeczenia TSUE (wyrok z 2021 roku w sprawie C-776/19 i wyrok z 2022 roku w sprawie C-82/21), z których jasno wynika, że termin przedawnienia nie może rozpocząć swego biegu, jeśli konsument nie wiedział o wadliwości warunków zawartych w swojej umowie kredytowej.
Zatem jeśli frankowicz nie podjął przed laty próby zakwestionowania umowy, np. poprzez złożenie reklamacji, to termin przedawnienia nie zaczął jeszcze biec. Składając pozew, może więc ubiegać się o zwrot wszystkich spłaconych środków, które trafiły na konto banku w związku z realizacją wadliwej umowy.
Takim przywilejem objęci są jedynie konsumenci. Nie dotyczy on kredytobiorców, którzy zaciągnęli zobowiązanie na cel związany z działalnością gospodarczą (o ile był on przeważający).
Termin przedawnienia roszczeń dla tej grupy powodów wynosi 3 lata. Tak samo zresztą wygląda sytuacja w przypadku samego banku. Jeśli chce on złożyć przeciwko kredytobiorcy pozew sądowy, np. o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału czy waloryzację tego kapitału, musi się śpieszyć. Jego roszczenia ulegają przedawnieniu po 3 latach, a konkretnie z końcem roku kalendarzowego.
Należy przy tym podkreślić, że tego rodzaju roszczenia banku kierowane pod adresem konsumenta nie mają mocnych podstaw, co wynika z czerwcowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie C-520/21.
TSUE uznał wówczas, że bank nie ma prawa do wynagrodzenia czy innej rekompensaty za bezumowne korzystanie przez konsumenta z udzielonego kapitału, co zostało już wcześniej zasugerowane w opinii Rzecznika Generalnego tej instytucji, wydanej w lutym br.
Czy zawsze będzie dobry czas na pozwanie banku za kredyt we frankach?
Kredytobiorca, który po zaznajomieniu się z zasadami wyznaczania biegu terminu przedawnienia stwierdzi, że może sformułować swoje roszczenia względem kredytodawcy nawet za 10 czy 20 lat, nie musi mieć racji.
Prawnicy zwracają uwagę na jeden bardzo ważny aspekt: sąd, rozpatrując roszczenie konsumenta, może wziąć pod uwagę termin, w którym, rozsądnie rzecz biorąc, powinien on pozyskać wiedzę o potencjalnej nieważności swojego kredytu. Dla wielu orzeczników taką strategiczną datą będzie 3 października 2019 roku, czyli dzień, w którym TSUE wydał wyrok w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak. A to tylko jeden powód, dla którego warto śpieszyć się z formułowaniem roszczeń.
Drugim są… ustawowe odsetki za zwłokę, tym wyższe, im wyższy jest koszt pieniądza na rynku. Wysokość tych odsetek jest określana poprzez dodanie 5,5 pp do aktualnej stopy referencyjnej. Póki ta wynosi 6,75 proc., odsetki za opóźnienie wynosić będą 12,25 proc. w skali roku. Jak wpływa to na wysokość korzyści możliwych do uzyskania w wyniku prawomocnego zakwestionowania umowy? Na potrzeby symulacji wyobraźmy sobie kredytobiorcę, który kwestionuje umowę w lipcu 2023 roku i czeka na prawomocny wyrok sądu w swojej sprawie 2 lata. Kwota, o którą się ubiega, wynosi 250 tys. zł – jest to wartość rat, które spłacił przez kilkanaście lat obowiązywania umowy.
Przy założeniu, że stopy procentowe pozostaną w tym okresie na takim samym poziomie, kredytobiorca może zyskać ekstra ponad 61 tys. zł tytułem ustawowych odsetek za opóźnienie.
Te jednak nie zawsze będą tak wysokie. Prędzej czy później Rada Polityki Pieniężnej obniży stopy procentowe, co wpłynie także na wysokość wspomnianych już odsetek. Dlatego warto pozwać bank w czasie rekordowego kosztu pieniądza i walczyć o bonus w postaci kilkudziesięciu, a nawet i kilkuset tysięcy złotych (jeśli wartość zobowiązania jest bardzo wysoka), który mógłby ominąć frankowicza w erze tanich kredytów.
Kredytobiorcy, którzy posłuchali głosu rozsądku i pozwali bank już kilka lat temu, w wielu przypadkach mogą dziś cieszyć się życiem bez wadliwego i nieprzewidywalnego zobowiązania. Sądy coraz sprawniej unieważniają umowy frankowe, co jest wielkim plusem. Z drugiej strony jednak zainteresowanie kredytobiorców pozwem jest coraz większe, co wpływa na obciążenie sędziowskich referatów i w konsekwencji – przewlekłość postępowań. Mając dobrego pełnomocnika prawnego można jednak unieważnić swój kredyt szybko i bez zbędnych komplikacji, tak jak zrobili to klienci adwokata Pawła Borowskiego w poniższych przypadkach.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
Millennium Bank przegrywa spór o franki i musi zapłacić frankowiczom setki tysięcy złotych
W zaledwie rok i osiem miesięcy zakończyła się sprawa zainicjowana przez kredytobiorców z Millennium Banku w związku z nieważnością ich umowy kredytowej. Dnia 24 kwietnia 2023 roku Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w całości oddalił apelację pozwanego i podtrzymał w mocy wyrok wrocławskiego Sądu Okręgowego, unieważniający sporną umowę. Millennium Bank musi oczywiście pokryć koszty zastępstwa procesowego za obie instancje. Sprawa w apelacji toczyła się pod sygnaturą I ACa 2405/22.
Co warte podkreślenia, spór w II instancji trwał zaledwie 5 miesięcy. Jednym z powodów, dla których sąd unieważnił kwestionowaną przez frankowiczów umowę, jest to, że pozwany bank, posługując się własnymi tabelami kursowymi, nie poinformował kredytobiorców o tym, w jaki sposób owe kursy są wyznaczane. W wyniku unieważnienia tej umowy kredytobiorcy zyskali łącznie ok. 234 tys. zł.
Sąd w Łodzi unieważnia umowę mBank Multiplan w 23 miesiące. Frankowicze zyskują 207 tys. zł
Konsumenci mogą szybko i skutecznie unieważnić swój kredyt frankowy zawarty w mBanku, i to nawet w sytuacji gdy wcześniej byli już posiadaczami produktów indeksowanych kursem CHF. Taki wniosek płynie z wyroku wydanego przez Sąd Apelacyjny w Łodzi w sprawie I ACa 693/22 (data wydania 28 marca 2023 roku). Sąd w całości oddalił apelację pozwanego mBanku od wyroku wydanego 15 lutego 2022 roku.
Sąd ustalił, że mechanizm indeksacyjny zastosowany przez mBank w przypadku kwestionowanej przez powodów umowy Multiplan w rażący sposób naruszał ich interesy, nie był też indywidualnie z nimi negocjowany, a zaczerpnięty z przygotowanego przez podmiot wzorca umownego. Co ważne, to, iż powodowie byli wcześniej posiadaczami podobnych produktów, nie świadczy absolutnie o tym, że bank ma prawo do niezaznajomienia ich z ryzykami związanymi z podpisaniem takiej umowy. Umowa jest zatem prawomocnie nieważna, a cała sprawa trwała 23 miesiące. Unieważniając kredyt Multiplan, frankowicze zyskali łącznie 207 tys. zł.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!