Z niedawno opublikowanego projektu ustawy frankowej możemy dowiedzieć się, że Ministerstwo Sprawiedliwości chce, aby wyroki w sprawach o nieważność zyskały wykonalność już po I instancji. Z pozoru może się to wydać ogromną innowacją. Byłoby to zgodne z rzeczywistością jeszcze w 2023 roku, gdy banki na masową skalę decydowały się na zaskarżanie wyroków wydawanych w sądach okręgowych. Ale od II połowy 2024 roku podejście banków do apelacji zaczęło się zmieniać. Obecnie pełnomocników frankowiczów nie dziwią już sytuacje, w których przegrany bank akceptuje wyrok sądu I instancji i przystępuje do uczciwych rozliczeń z klientem, nierzadko proponując przy tym zawarcie porozumienia kompensacyjnego. Które banki odstępują od apelacji w sprawach frankowych i czy ten trend stanie się w 2025 roku zjawiskiem zupełnie powszechnym?
- Apelacja od frankowej przegranej to dla banku ogromne koszty, nie tylko związane z zastępstwem procesowym. Bank, odwołując się, musi m.in. uiścić opłatę w wysokości 5 proc. wartości przedmiotu sporu, a także pokryć honorarium reprezentującej go kancelarii
- Zdaniem wielu ekspertów podstawową przyczyną nieskładania apelacji jest po stronie banku obawa o wysokość odsetek ustawowych za zwłokę, o które ubiegają się kredytobiorcy, kwestionujący swoje umowy frankowe w sądach
- Trend nieskładania apelacji od niekorzystnych wyroków zaczął się od podmiotów takich jak mBank, Millennium Bank i PKO BP. W niedługim czasie nową strategię zaczęły testować również Santander Bank, BOŚ Bank, a także Raiffeisen i Deutsche Bank
- Banki w swoich sprawozdaniach finansowych nie odnoszą się do praktyki nieskładania apelacji. Zawierają w nich jednak wiele innych cennych informacji, które pokazują, jak ogromny problem ma sektor z pozwami pochodzącymi od konsumentów.
Pozwałeś bank za kredyt we frankach? Twoja sprawa może zakończyć się już po I instancji
Kredytobiorcy frankowi przyzwyczaili się, że postępowanie sądowe o nieważność umowy oraz o zapłatę składa się z dwóch etapów: pierwszego, toczącego się w I instancji i drugiego, który rozgrywa się w apelacji. Dwuetapowość frankowego sporu sprzyja przewlekłości postępowań: statystyki pokazują, że sądy apelacyjne mają znacznie niższy wskaźnik opanowania wpływu niż sądy I instancji. Efekt jest taki, że w skrajnych przypadkach od złożenia powództwa do wydania przez sąd prawomocnego wyroku stwierdzającego nieważność umowy może minąć nawet 5 lat.
Pocieszające jest jednak to, że spraw przewlekłych, w których sądy z dużym wyprzedzeniem wyznaczają kolejne rozprawy, jest coraz mniej. Obecnie dobrze poprowadzona sprawa o nieważność i/lub zapłatę może zakończyć się wyrokiem już po przeprowadzeniu pierwszej rozprawy.
Doświadczeni sędziowie opierają swoje decyzje o dostarczony im papierowy materiał – umowę z załącznikami, historię spłaty kredytu. Nie potrzebują już zapoznawać się z opinią biegłego, a nierzadko rezygnują nawet z przesłuchiwania stron. Odbieranie zeznań na rozprawie nie ma większego sensu – wszak kluczowe informacje świadczące o winie banku są zawarte czarno na białym w dokumentacji kredytowej.
Ale to nie doświadczenie sądów i coraz lepsza organizacja ich pracy może mieć przełomowe znaczenie dla usprawnienia postępowań frankowych. Do prawdziwej rewolucji w sądownictwie przyczyniają się same banki, które coraz częściej po prostu nie składają apelacji od negatywnych dla nich wyroków. Pierwsze pogłoski o takich przypadkach pochodzą z połowy 2024 roku. W ciągu zaledwie kilku miesięcy doświadczone kancelarie frankowe wprost zarzuciły swoich obserwatorów lawiną wyroków, które uprawomocniły się po przejściu sprawy przez I instancję.
Banki poddają sprawy frankowe po I instancji. Robią to po cichu, żeby nie zachęcać klientów do wybierania drogi sądowej
Początkowo prawomocne wyroki bez apelacji dotyczyły głównie spraw przeciwko trzem podmiotom: PKO Bankowi Polskiemu, mBankowi oraz Millennium Bankowi. To trójka najsilniej ufrankowionych banków w Polsce, chcąca wykorzystać sprzyjające otoczenie ekonomiczne do pozbycia się problemu abuzywnych umów raz na zawsze. Kontrowersyjna strategia trzech dużych banków szybko została podchwycona przez konkurencję.
Obecnie wiemy, że rezygnacja z apelacji nie jest już rzadkością w takich podmiotach jak Santander Bank Polska czy BOŚ Bank. Testują ją również podmioty, które od dawna nie sprzedają produktów na polskim rynku – mowa o Deutsche Banku i Raiffeisenie, które przez lata uchodziły za wyjątkowo trudnych przeciwników sądowych. Raiffeisen był zresztą ostatnim podmiotem przystępującym do realizacji programu ugodowego. Obecnie obejmuje ugodami kolejnych klientów i równolegle mocno zastanawia się nad sensem składania apelacji w przegrywanych sprawach.
Strategia, o której piszemy, nie jest oficjalną linią obraną przez banki. Przedstawiciele sektora realizują ją po cichu, bez rozmachu, co jest zrozumiałe: nie chcą zachęcać kolejnych frankowiczów do składania powództw. Chodzi przede wszystkim o nieprowokowanie posiadaczy w całości spłaconych umów, którzy dysponują nieprzedawnionym roszczeniem o zapłatę.
Wg wstępnych szacunków może chodzić o ok. 300 tys. wykonanych kontraktów z wykreślonymi hipotekami. W niektórych bankach roszczenia ex-frankowiczów stanowią już ponad 1/5 toczących się postępowań sądowych. Ich udział w statystyce będzie się najprawdopodobniej systematycznie poszerzał: wszak aktywnych hipotek do zakwestionowania pozostaje coraz mniej.
Dlaczego banki przestają apelować w przegrywanych sprawach? Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o…
Warto zastanowić się, dlaczego bank woli zrezygnować z apelacji, zamiast – tak jak do tej pory – odkładać w czasie uczciwe rozliczenie z klientem. Powodów jest kilka, ale wszystkie sprowadzają się do jednego: kwestii finansowych. Banki chcą, by koszty związane z przegrywanymi procesami były jak najniższe. Można je obniżyć właśnie poprzez poddawanie spraw po I instancji.
W ten sposób bank oszczędza na kosztach zastępstwa procesowego za II instancję, opłacie za wniesienie apelacji (wynoszącej 5 proc. wartości przedmiotu sporu) oraz na honorarium prawnika. Minimalizuje też koszty związane z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, których aktualna wysokość to 11,25 proc. w skali roku.
Tak wyglądają przykłady spraw, w których bank zrezygnował z apelacji na rzecz rozliczenia się z klientem zgodnie z wyrokiem sądu I instancji:
- III C 3734/20 – wpis odnoszący się do tej sprawy pojawił się na stronie www Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, reprezentującej frankowiczów w sporze z Millennium Bankiem, dnia 2 września 2024 roku. Dowiadujemy się z niego, że dnia 25 marca 2024 roku Sąd Okręgowy w Warszawie ustalił nieważność umowy kredytowej zawartej przez strony w 2007 roku, a także zasądził od Millennium Banku na rzecz powodów kwotę 156 464,39 zł wraz z odsetkami za opóźnienie. Sprawa trwała 39 miesięcy, a wyrok stał się prawomocny z uwagi na niezłożenie przez bank apelacji
- I C 3376/23 – o tym przypadku dowiedzieliśmy się z wpisu opublikowanego na stronie adwokata Pawła Borowskiego (data publikacji 27 lutego 2025 roku). Tutaj spór sądowy dotyczył umowy Ekstralokum, zawartej w 2008 roku. Kredytobiorcy w pozwie przeciwko Santander Bankowi domagali się ustalenie nieważności umowy oraz zwrotu świadczenia nienależnego. Tak też się stało. 1 października 2024 roku Sąd Okręgowy w Krakowie wydał pomyślny dla klientów Kancelarii wyrok, na którym zyskali łącznie 387 tys. zł. Postępowanie pierwszoinstancyjne trwało 15 miesięcy i w jego ramach sąd przeprowadził jedną rozprawę. Także i w tym przypadku bank zrezygnował z apelacji, co skutkowało uprawomocnieniem się wyroku.
Sprawozdania finansowe banków skrywają interesujące informacje o procesach frankowych (i nie tylko)
Jak już wcześniej zaznaczyliśmy, strategia polegająca na nieapelowaniu w przegrywanych sprawach jest nieoficjalna i banki nie promują jej w przekazie medialnym. Ani w tym skierowanym do swoich inwestorów. Nie oznacza to, że w prezentacjach i sprawozdaniach finansowych banków nie odnajdziemy informacji, które mogą nas zainteresować.
Jest dokładnie odwrotnie, o czym można się przekonać, sięgając po lekturę najnowszych sprawozdań Millennium oraz Santander Banku.
W przypadku raportu Millennium Banku przyda się umiejętność czytania między wierszami. Bank co prawda podaje szereg aktualnych informacji odnoszących się do frankowych sporów, ale najchętniej eksponuje te, które są dla niego pomyślne. Np. podkreśla, że w IV kwartale ur. liczba nowo zawartych ugód była większa niż liczba nowo złożonych powództw frankowych (1 261 vs. 1 191). Przy tej okazji warto przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno władze Millennium stawiały sobie ambitny cel zawierania kwartalnie 2 000 ugód. Obecnie wynik o 37 proc. niższy jest podawany odbiorcom raportu jako spory sukces.
Bank podaje również, że wskaźnik pokrycia rezerwami aktywnego portfela frankowego brutto wynosi 122 proc. Naszym zdaniem nie jest to wielki powód do dumy, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że liczba aktywnych hipotek tego typu w zasobach Millennium Banku bardzo szybko topnieje: podmiot posiada 7,4 tys. takich umów nieobjętych ugodą ani pozwem. Tymczasem spłaconych umów, w przypadku których frankowicze nie podjęli jeszcze decyzji o pozwie, jest 42,3 tys. Aby zrozumieć, jak potężne zagrożenie jest związane z tymi kontraktami, wystarczy wspomnieć, że łącznie Millennium Bank udzielił 104 tys. kredytów w CHF.
Na chwilę obecną wśród 21,8 tys. indywidualnych pozwów przeciwko Millennium Bankowi ok. 21 proc. stanowią te złożone przez ex-frankowiczów. Następne kwartały przyniosą najprawdopodobniej radykalny wzrost udziału spraw dotyczących spłaconych kredytów w statystykach.
Millennium ujawnia, ilu jego klientów walczy w sądach o SKD i WIBOR
Co ciekawe Millennium Bank, na razie nieśmiało, zaczyna informować w swoich sprawozdaniach o ryzyku związanym z pozwami o SKD oraz WIBOR. Ze sprawozdania rocznego, które niedawno ujrzało światło dzienne, możemy się dowiedzieć, że do 31 grudnia 2024 roku Millennium otrzymał 1 332 pozwy o sankcję kredytu darmowego. Do końca 2024 r. w sądach zapadły 124 prawomocne wyroki odnoszące się do tej kategorii spraw. Z tego Millennium wygrał 106 spraw, zaś poniósł porażkę w 18 przypadkach.
A co ze sporami dotyczącymi stawki WIBOR? Millennium Bank informuje w raporcie, że do końca 2024 roku otrzymał 135 powództw dotyczących klauzul zmiennego oprocentowania. Jak na razie sądy zdążyły wydać 3 prawomocne korzystne orzeczenia (zakładamy, że korzystne dla banku, choć nieco podejrzane wydaje nam się, że podmiot nie podaje tego wprost).
Santander Bank aktualizuje naszą wiedzę o sporach frankowych oraz sankcji kredytu darmowego
Pod koniec lutego Santander Bank opublikował swój raport za 2024 rok. Informacje zawarte w opublikowanych dokumentach dają nam nową wiedzę o skali frankowego problemu, z którym zmaga się Grupa Santander. Na koniec 2024 roku bank był stroną 21 537 indywidualnych postępowań o kredyty waloryzowane kursem waluty obcej, w których wartość przedmiotu sporu przekroczyła 7,7 mld zł. Na koniec 2023 roku Santander raportował, że w sądach toczy się 17 859 takich postępowań, w których łączna wartość przedmiotu sporu wynosiła 6,15 mld zł.
Interesująco prezentuje się udział spraw dotyczących kredytów, które na moment wniesienia pozwu figurowały jako spłacone, w ogólnej statystyce spraw spornych. Na koniec 2024 roku wynosił on 16 proc., natomiast na koniec 2023 roku 12 proc. Roczne koszty ryzyka prawnego kredytów w walucie obcej przekroczyły w Santanderze 3,1 mld zł. Wskaźnik pokrycia rezerwami portfela aktywnych hipotek wyniósł na koniec roku 127,4 proc. (wobec 80,2 proc. rok wcześniej).
Na 4 841 prawomocnych orzeczeń wydanych do końca 2024 roku aż 4 649 to przegrane banku (statystyka uwzględnia decyzje wydane po wyroku TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak). Łączna liczba ugód frankowych zawartych przez Santander wyniosła na koniec 2024 roku 13 039.
Santander Bank informuje też, jak wyglądają statystyki sporów o sankcję kredytu darmowego. Na koniec 2024 roku Santander był stroną pozwaną w 1 727 sprawach dotyczących sankcji kredytu darmowego, w których wartość przedmiotu sporu wynosi ponad 41,5 mln zł. Santander podaje, że sprawy te inicjowane są przez klientów lub podmioty nabywające od klientów wierzytelności.
Niestety nie znaleźliśmy w raporcie informacji o planach utworzenia pierwszych rezerw na ryzyka prawne kredytów konsumenckich. Zgadujemy jednak, że zawiązanie stosownych odpisów jest już tylko kwestią czasu.
PODSUMOWANIE:
Niewnoszenie apelacji od przegrywanych przez banki spraw frankowych jest najprawdopodobniej czymś więcej niż chwilowym trendem. To nowa długofalowa strategia, służąca jak najszybszemu wyprowadzeniu spraw frankowych z sądów. Oczywiście nie jest tak, że bankom zależy jakoś szczególnie na tym, by krajowe wydziały cywilne uwolniły się od tej kategorii sporów. Banki zauważają po prostu, że na horyzoncie pojawił się nowym problem, tym razem związany z kredytami konsumenckimi. Sektor woli uporać się z ryzykiem prawnym kredytów w CHF, nim konflikt o sankcję kredytu darmowego nabierze rozpędu.
Kredytobiorcy frankowi mogą wykorzystać tę sytuację do szybszego pozbycia się zobowiązań wobec banku. Sprawy, które trafią do sądów w tym roku, mogą zakończyć się prawomocnie już po pierwszej instancji. W niektórych przypadkach sądy stosują przyśpieszone postępowania, kończące się nawet w kilka miesięcy od złożenia pozwu. Tym samym czas trwania sporu sądowego może być podobny jak w przypadku procedury ugodowej.