PLN - Polski złoty
CHF
4,36
poniedziałek, 31 marca, 2025

Frankowicze nauczyli banki, jak ograć TSUE. Teraz stosują ten trik w nowych sprawach

Miniony rok okazał się dla polskiego sektora bankowego niezwykle łaskawy, zakończył się bowiem rekordowym zyskiem netto, wynoszącym ok. 42 mld zł. Ale bankowcom daleko do szampańskiego humoru – mają bowiem świadomość, że tymi pieniędzmi będzie trzeba się podzielić z klientami, którzy kwestionują uczciwość swoich umów kredytowych. Wbrew pozorom nie chodzi tylko o frankowiczów, którzy jak dotąd kosztowali sektor 70 mld zł. Banki już wiedzą, że wkrótce będą zmagać się z nową falą powództw, tym razem dotyczących kredytów i pożyczek konsumenckich. Linia orzecznicza w sprawach o tzw. sankcję kredytu darmowego dopiero się kształtuje, w czym mają pomóc wyroki TSUE. Bankowcy domyślają się, jaki kierunek może obrać Trybunał w sporach dotyczących SKD, dlatego starają się strącić z unijnej wokandy sprawy, które trafiły na nią w wyniku pytań zadanych przez krajowe sądy. Strategia ta okazuje się dość kosztowna, zarówno pod względem finansów, jak i podupadającego wizerunku przedstawicieli sektora. Pytanie, jakie się nasuwa, brzmi: czy bankowcy starają się tym razem dmuchać na zimne? A może po prostu nie wierzą, że umowy kredytowe wprowadzone przez nich do obrotu prawnego są uczciwe?

  • Jeżeli banki nauczyły się czegoś na wojnie z frankowiczami, to tego, że nie warto ignorować roszczeń konsumentów. A przynajmniej nie w warstwie medialnej. Dlatego obecnie banki bardzo dbają o to, by ich narracja była dobrze słyszalna w przestrzeni publicznej
  • Po tym, jak TSUE wydał wyrok w sprawie C-472/23, doszło do medialnego starcia dwóch różnych przekazów. Jeden pochodził od kancelarii prawnych, drugi od banków. Dziś banki twierdzą, że kancelarie manipulują informacją i przekazują swoim klientom błędne wnioski
  • Prezes ZBP, Tadeusz Białek, pytany przez dziennikarzy o to, czy banki będą zmieniać swoje wzorce umowne, zapewnia, że nie ma takiej potrzeby. W jego przekonaniu banki przestrzegają postanowień ustawy o kredycie konsumenckim
  • Choć banki nie planują nic zmieniać w swoich wzorcach umownych, to najwyraźniej nie chcą, by te stały się przedmiotem zainteresowania TSUE. W sprawach, w których sąd krajowy skierował pytania do Trybunału, bank woli uznać roszczenie kredytobiorcy, niż dopuścić do wydania unijnego wyroku.

Frankowicze jeszcze nie wyszli z sądów, a za drzwiami już czekają następni chętni do pozwu

Miniony rok bez wątpienia był okresem absolutnej dominacji frankowiczów w sądach. Wygrywali oni, co tylko się dało, zmuszając banki do cofania pozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz waloryzację. Wg danych opublikowanych przed kilkoma dniami przez portal Rzeczpospolita, do końca 2024 roku sądy zdążyły wydać od 29 do 32 tys. prawomocnych wyroków w sprawach o kredyty w CHF.

Warto podkreślić, że chodzi wyłącznie o wyroki wydane w sprawach, w których stroną był któryś z giełdowych banków. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że frankowicze pozywają również instytucje, które zakończyły działalność na polskim rynku, szybko zrozumiemy, że rzeczywista liczba prawomocnie zakończonych postępowań jest jeszcze wyższa.

Sumaryczne rezerwy frankowe w sektorze wynoszą jak dotąd ok. 70 mld zł. Z tego 30 mld zł banki spożytkowały na dobrowolne ugody oraz na rozliczenia w prawomocnie zakończonych sprawach. Rzeczpospolita wyliczyła, że przeciętny frankowicz „wyrwał” od banku od 150 do 190 tys. zł. Bankowcy pocieszają się tym, że kierowane przez nich instytucje mają już w swoich portfelach niewiele czynnych hipotek we franku.

Większość umów tego typu spłacono i zamknięto, a ich posiadacze nie są tak zmotywowani do pozwu jak aktywni kredytobiorcy. Udział pozwów dotyczących wykonanych umów frankowych w ogólnej liczbie toczących się postępowań o tę grupę kredytów wynosi ok. 20 proc. Banki mają nadzieję, że skłonność ex-frankowiczów do procesowania się nie będzie rosła w następnych miesiącach. Nie chcą, by ryzyka związane ze spłaconymi hipotekami frankowymi zaczęły materializować się w tym samym momencie, w którym do głosu ze swoimi roszczeniami dojdą posiadacze kredytów i pożyczek konsumenckich, żądający zwolnienia z odsetek i opłat. Chodzi o coraz popularniejsze pozwy o SKD, których na chwilę obecną jest w sądach ok. 15 tysięcy.

Banki pojedynkują się z kancelariami na narrację. Chodzi o wyrok TSUE w sprawie sankcji kredytu darmowego

13 lutego 2025 roku przed TSUE zapadł pierwszy wyrok dotyczący sankcji, odnoszący się do sprawy polskich kredytobiorców. Wyrok odbił się w mediach ogromnym echem, ale wcale nie ze względu na swój przełomowy charakter. W przestrzeni medialnej zawrzało z powodu różnicy w narracjach po obu stronach barykady.

Kancelarie prawne reprezentujące konsumentów w sądach uznały bardzo szybko, że ów wyrok jest sukcesem kredytobiorców i daje im zielone światło do domagania się darmowych kredytów, nawet w przypadku, gdy bank tylko nieznacznie naruszył ustawę o kredycie konsumenckim. Z kolei banki zaczęły studzić zapędy konsumentów, twierdząc, że unijne orzeczenie tak naprawdę nic nie zmienia. Potwierdza tylko proporcjonalność sankcji przewidzianej polskim prawem i oddaje ocenę zasadności zastosowania tej sankcji w ręce krajowych sądów.

To nie pierwszy raz, gdy banki bagatelizują znaczenie wyroku TSUE – to samo działo się w przypadku frankowiczów

Warto dodać, że podobne różnice w narracjach kancelarii i banków występowały także w latach ubiegłych, w odniesieniu do sporów wynikłych na tle kredytów we franku. Było tak na przykład po wyroku C-520/21 (dotyczącym wynagrodzenia za korzystanie z kapitału), gdy kancelarie hucznie odtrąbiły sukces swoich klientów, a banki przekonywały, że piłka wciąż jest w grze, ponieważ może im przysługiwać waloryzacja, która nie ma charakteru rekompensaty.

Minęło kilka miesięcy, nadszedł styczeń 2024 roku, a TSUE wydał kolejny wyrok, tym razem potwierdzający brak prawa banku do waloryzacji kapitału. Bankowcy błyskawicznie zapomnieli o tym, co mówili chwilę wcześniej i zaczęli wycofywać pozwy o wynagrodzenie i waloryzację.

Dziś sytuacja wygląda nieco inaczej. Przede wszystkim banki grają dużo agresywniej i zależy im na zduszeniu narracji pochodzącej ze strony kancelarii prawnych, zanim ta zdominuje krajowe media. Prezes ZBP, Tadeusz Białek, zapowiada złożenie zgłoszenia do UOKiK w sprawie manipulowania przez kancelarie informacją dotyczącą wyroku C-472/23. Banki chcą też składać zawiadomienia do samorządów zawodowych w związku z manipulacjami, których dopuścili się konkretni adwokaci i radcowie prawni. Z niecierpliwością czekamy na efekt tych skarg.

Banki boją się, co TSUE orzeknie w sprawie kredytowania kosztów kredytu

Banki dobrze wiedzą, że ich zawiadomienia mają bardzo wątłe podstawy, dlatego nie zamierzają na nich poprzestać. Wiedzą też, że nie są w stanie przebić się ze swoją propagandą do świadomości przeciętnego konsumenta, który bardziej ufa prawnikom niż bankowcom. Przedstawiciele sektora bankowego obserwują powolną zmianę linii orzeczniczej w sprawach SKD i boją się, jak rozwinie się sytuacja w sądach, jeśli TSUE weźmie pod lupę kolejne pytania prejudycjalne.

Najwięcej obaw jest związanych z pytaniami dotyczącymi kredytowania kosztów kredytu i pobierania z tego tytułu odsetek. To praktyka niezwykle powszechna w sektorze, pozwalająca bankom na czerpanie zysku z oprocentowania kwot, których kredytobiorca nigdy nie dostał do ręki. Metoda ta jest powszechnie stosowana przez największe banki w Polsce i dotyczy umów wartych dziesiątki miliardów złotych.

Istnieje realne ryzyko, że Trybunał wypowie się w sposób jednoznacznie negatywny o opisywanej praktyce – a wówczas powtórna realizacja scenariusza znanego już z sagi frankowej jest kwestią kilku, może kilkunastu miesięcy. Co więc robią banki? Starają się nie dopuścić, by TSUE po raz kolejny odniósł się do polskich spraw o sankcję kredytu darmowego, ze szczególnym uwzględnieniem tych, w których pytania dotyczą odsetek od kredytowanej prowizji.

Z tego powodu w sprawach, w których sąd krajowy wysłał już pytania prejudycjalne do Luksemburga, banki uznają roszczenia kredytobiorców i zgadzają się na objęcie kwestionowanych umów sankcją kredytu darmowego. Tak zrobił np. Alior Bank, doprowadzając do usunięcia z unijnej wokandy sprawy o sygnaturze C-71/24. Na podobny krok zdecydował się Santander Consumer Bank, utrącając w ten sposób sprawę o sygnaturze C-180/24.

Dlaczego tocząca się przed TSUE sprawa znika, gdy bank uznaje roszczenia kredytobiorcy? Chodzi o artykuł 100 regulaminu postępowania przed TSUE, z którego wynika, że „Trybunał pozostaje właściwy do rozpoznania wniosku o wydanie orzeczenia w trybie prejudycjalnym tak długo, jak długo sąd, który skierował ten wniosek, go nie cofnie. ”

Banki mają pretensje o częstotliwość, z jaką krajowi sędziowie kierują pytania do TSUE. Czy słusznie?

Bankowcy wcale nie kryją swoich intencji. W rozmowach z mediami z rozbrajającą szczerością wyjaśniają, że nie podoba im się, jak sądy krajowe podchodzą do formułowania pytań prejudycjalnych do Trybunału. Wg nich pytania te są silnie inspirowane wpływem kancelarii prawnych reprezentujących w sądach stronę konsumencką. Z wypowiedzi przedstawicieli sektora można wręcz wysnuć wniosek, że polskie sądy nadwyrężają cierpliwość Trybunału i traktują tę instytucję jak „telefon do przyjaciela”. A jak jest naprawdę?

Znane są już zeszłoroczne statystyki spraw, które wpłynęły do TSUE. Możemy porównać, ile pytań prejudycjalnych skierowały do Trybunału sądy z poszczególnych krajów. Czy Polska jest na pierwszym miejscu? Nie. To może na drugim? Też nie. Jak się okazuje, najwięcej odesłań prejudycjalnych w minionym roku – aż 98 – skierowały do Luksemburga sądy włoskie.

Na drugiej lokacie są sądy niemieckie, które wysłały 66 zapytań. Warto dodać, że w przypadku Niemiec jest to najniższy wynik w ciągu minionych 15 lat. Przykładowo w 2023 roku z niemieckich sądów wyszły 94 odesłania prejudycjalne, których adresatem był unijny Trybunał.

Dopiero trzecie miejsce zajmuje Polska, której sądy w 2024 roku wysłały do Trybunału 47 spraw (dla porównania w 2023 roku było ich 48). Tuż za podium uplasowały się sądy austriackie (39 odesłań), bułgarskie (38 odesłań) i belgijskie (36 odesłań).

Bardzo nas ciekawi, czy banki działające we Włoszech i w Niemczech w podobnie bezczelny sposób recenzują częstotliwość, z jaką tamtejsze sądy wysyłają pytania do TSUE. Mamy jednak przeczucie, że jest to specyfika polskiego sektora bankowego, który nie może przyzwyczaić się do myśli, że tutejszy rynek finansowy się zmienia. I że klient na tym rynku zaczyna być pełnoprawnym partnerem, z którym trzeba się po prostu liczyć.

ZBP twierdzi, że banki nie muszą zmieniać swoich wzorców umownych. Tymczasem Alior Bank dowiązuje kolejne rezerwy na pozwy o SKD…

Mogłoby się wydawać, że banki, nauczone sprawami frankowymi, potraktują 15 tys. pozwów o sankcję kredytu darmowego jako ostrzeżenie i, w związku z tym, podejmą kroki zmierzające do ograniczenia ryzyka prawnego w przyszłości. Zasadnym byłoby na przykład wnikliwe przyjrzenie się wzorcom umownym, które dziś są przedmiotem analizy w krajowych sądach.

Jakiś czas temu głośno było o pomyśle wystandaryzowania jednolitego wzorca umowy kredytowej, pod którym swoją pieczęć mogłyby przybić Komisja Nadzoru Finansowego oraz UOKiK. Co prawda prezes KNF bardzo szybko rozwiał nadzieje bankowców na jakiekolwiek gwarancje ze strony kierowanej przez niego instytucji, niemniej jednak po tej deklaracji sektor nadal zastanawiał się, jak powinna wyglądać umowa z kredytobiorcą, by jej skuteczne zakwestionowanie w sądzie stało się niemożliwe. Choćby z tego powodu wydawało nam się, że banki zaczną ostrożniej podchodzić do zapisów umownych, nie tylko tych odnoszących się do zmiennego oprocentowania, ale również tych związanych z RRSO, całkowitym kosztem kredytu oraz kredytowaniem kosztów pozaodsetkowych.

Jak się okazuje, nic bardziej mylnego. Stanowisko sektora najlepiej odzwierciedla przekaz wypuszczany do mediów przez szefa Związku Banków Polskich, Tadeusza Białka, który otwarcie mówi o braku potrzeby wprowadzania zmian we wzorcach umownych. Wg niego banki działają zgodnie z zapisami ustawy o kredycie konsumenckim. Zastanawia nas jedno: skoro tak, to skąd się wzięło w sądach 15 tys. pozwów o sankcję kredytu darmowego?

Niejeden bankowiec odpowiedziałby na takie pytanie atakując kancelarie prawne, które „sprzedają klientom marzenia” o odzyskaniu odsetek. Ale czy tak rzeczywiście jest? Nie zapominajmy, że bankowcy żalą się, iż większość pozwów o SKD składają nie sami konsumenci, a spółki kapitałowe, które skupują wierzytelności od ich prawowitych właścicieli. Czy w takim razie te spółki, wspierane często zagranicznym kapitałem i posiadające rozbudowane departamenty prawne, skupując te wierzytelności, działają na swoją niekorzyść? No właśnie.

O tym, że przedstawiciele sektora dobrze zdają sobie sprawę ze swojej winy w kwestii stosowania praktyk niezgodnych z ustawą o kredycie konsumenckim, dobitnie świadczy przykład Alior Banku. Podmiot ten jako pierwszy poinformował w swoim sprawozdaniu finansowym o utworzeniu rezerw na ryzyka prawne związane z sankcją kredytu darmowego. Na koniec III kwartału 2024 roku rezerwy te wynosiły 35 mln zł. Bank nie poprzestał na tym jednym odpisie – z raportu rocznego możemy się dowiedzieć, że stan rezerw na dzień 31 grudnia 2024 roku to już ok. 50 mln zł.

Dlaczego to właśnie Alior, a nie np. PKO BP czy mBank utworzył pierwsze rezerwy na SKD? Naszym zdaniem może być to związane z tym, że Alior Bank nie jest i nigdy nie był istotnym graczem w wojnie o franki. Podmiot ten nie musi dotwarzać cyklicznych rezerw na ryzyka prawne kredytów pseudowalutowych, a zatem może sobie pozwolić na większą szczerość niż konkurencja, wciąż zmagająca się z wielomiliardowymi kosztami frankowej sagi.

Jeśli sprawy o SKD staną się zjawiskiem masowym, Alior będzie walczył na jednym froncie. Jego konkurencja na dwóch. I właśnie dlatego najbardziej ufrankowione banki będą zwlekać z utworzeniem pierwszych rezerw tak długo, jak się tylko da.

PODSUMOWANIE:

Polski konsument bardzo długo był traktowany przez sektor bankowy jako klient drugiej kategorii. Jego nieznajomość prawa i niechęć do procesowania się powodowały, że można mu było oferować umowy, które na szeroko pojętym Zachodzie po prostu by nie przeszły. Banki były przekonane, że taki stan rzeczy będzie trwał nadal, ale się przeliczyły. Wskutek szeroko zakrojonej akcji edukacyjnej zainicjowanej przez adwokatów i radców prawnych kredytobiorcy dowiedzieli się, że banki dopuszczają się szeregu abuzywnych praktyk, za które prawo europejskie przewiduje dotkliwe sankcje.

Sądy błyskawicznie nauczyły się, że ewentualne wątpliwości w sporach zaistniałych pomiędzy bankami a kredytobiorcami można rozwiać przy pomocy Trybunału Sprawiedliwości UE. To dzięki TSUE ukształtowała się krajowa linia orzecznicza w sprawie franków. Teraz sądy idą tą samą drogą w sprawie sankcji kredytu darmowego, a banki obserwując to, zaczynają rozumieć skalę zagrożenia. Jeżeli unijni sędziowie zaczną brać pod lupę umowy kredytów konsumenckich, zdelegalizowanie praktyki polegającej na pobieraniu odsetek od kredytowanej prowizji stanie się już tylko kwestią czasu.

Prokonsumencki wyrok odnoszący się do tego zagadnienia zagroziłby milionom umów i pożyczek wartych dziesiątki miliardów złotych. Banki nie tylko nie zarobiłyby na tych umowach, ale znów zostałyby wystawione na gigantyczne koszty przegrywanych spraw, o stratach wizerunkowych nawet nie wspominając. Dlatego podmioty te zdobywają się na desperacki ruch i w sprawach, w których sąd wysłał pytanie do TSUE, akceptują roszczenia klientów, byleby tylko uniknąć kolejnych unijnych wyroków.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze