PLN - Polski złoty
CHF
4,61
niedziela, 24 listopada, 2024

Frankowicze niechętni do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa – Trwa Poszukiwanie Chętnych

Przed tygodniem rozpoczął się nowy etap frankowej wojny. Chodzi w nim przede wszystkim o ustalenie odpowiedzialnych za to, że proceder udzielania abuzywnych kredytów mógł trwać w Polsce w najlepsze przez wiele lat. 4 czerwca br. Sąd Okręgowy w Warszawie opublikował ogłoszenie o wszczętym postępowaniu grupowym przeciwko Skarbowi Państwa. Pozew złożono z inicjatywy frankowiczów, a sąd otrzymał go już 4 lata temu. Dopiero teraz jednak ruszy precedensowy proces, którego celem jest uzyskanie odszkodowań od Państwa Polskiego za to, że jego instytucje nie uchroniły konsumentów przed ryzykiem skrajnie nieprzewidywalnych kontraktów opartych o kurs waluty obcej, najczęściej franka szwajcarskiego, ale nie tylko. Co ciekawe, zainteresowanie przystąpieniem do pozwu jest mniejsze niż oczekiwano. A frankowicze, będący niejako „twarzami” grupowego postępowania, coraz sugestywniej próbują przekonać innych kredytobiorców do dołączenia do sprawy. Nie zawsze w elegancki sposób. W tym tekście próbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego większość frankowiczów nie garnie się do pozwu przeciwko Skarbowi Państwa. Wyjaśniamy też, dlaczego – naszym zdaniem – frankowicze niechętni takiemu pozwowi na poziomie moralnym nie są nikomu nic winni.

  • Frankowicze i inni kredytobiorcy, którzy zaciągnęli niegdyś zobowiązanie waloryzowane kursem waluty obcej, mogą przystąpić do pozwu zbiorowego przeciwko Skarbowi Państwa, w którym chodzi o ustalenie odpowiedzialności tegoż za „proceder frankowy”
  • Do pozwu mogą przystąpić zarówno czynni kredytobiorcy, jak i osoby, które spłaciły swoje umowy. Jest on otwarty również dla osób, które zawarły ugodę z bankiem, a także dla tych, które już pozwały bank o ustalenie nieważności umowy i/lub o zapłatę
  • Na dzień 4 czerwca 2024 roku wiadomo było o 370 frankowiczach, którzy zdecydowali się na dołączenie do pozwu. Biorąc pod uwagę liczebność grupy uprawnionej do uczestnictwa w pozwie, zainteresowanie tym procesem jest bardzo niewielkie
  • Na grupach społecznościowych zrzeszających frankowiczów trwa wielka akcja zachęcania do pozwu. W tej, wydawałoby się oddolnej, kampanii, padają czasem zaskakujące argumenty.

Czy Państwo Polskie jest winne temu, że banki proponowały Polakom abuzywne kredyty pseudowalutowe?

O tym, że Państwo Polskie nie zadziałało tak jak trzeba w przypadku „procederu frankowego”, pisaliśmy już niejednokrotnie, głównie w kontekście Komisji Nadzoru Finansowego, która, jako organ kontrolny, miała wiele czasu na odpowiednią reakcję wobec sektora.

Teraz kredytobiorcy mają szansę udowodnić winę organów państwowych przed sądem – wkrótce ruszy bowiem proces zbiorowy z powództwa frankowiczów przeciwko Skarbowi Państwa. Nieco ponad tydzień temu stosowne ogłoszenie opublikował Sąd Okręgowy w Warszawie. Sam pozew wpłynął do sądu przed czterema laty. To wiele mówi o tym, jak działa instytucja pozwu zbiorowego w takich sprawach.

Pozew zbiorowy cieszy się małym zainteresowaniem. Frankowicze wyjaśniają, dlaczego

Od momentu ruszenia procesu zbiorowego na frankowiczów wywierana jest duża presja. Ci, którzy mają zaobserwowane profile społecznościowe poświęcone problematyce kredytów pseudowalutowych, wiedzą zapewne, o co chodzi. Jak również ci, którzy są członkami grup na Facebooku zrzeszających kredytobiorców. Promocja postępowania zaczęła się niewinnie, od entuzjastycznych wpisów informujących, że w końcu, po latach, coś się w sprawie rusza. I od nienachalnych zachęt do dołączenia do grupy pozywającej.

Tygodnie mijają, a „twarze” kampanii wyraźnie tracą cierpliwość do frankowiczów, którzy ani myślą wikłać się w proces ze Skarbem Państwa. Z zainteresowaniem obserwujemy, jak zaostrza się narracja frankowych liderów, którzy już dołączyli do postępowania i chcą, aby inni podążyli za nimi. Jak to możliwe, że na dzień 4 czerwca 2024 roku w powództwie zbiorowym przeciwko Skarbowi Państwa występowało tylko 370 frankowiczów? Przecież ogólna liczba poszkodowanych przez kredyty pseudowalutowe może wynosić nawet milion.

Jedną z przyczyn tak zachowawczego podejścia frankowicze wskazują w komentarzach do wpisów o pozwie. Duża część z nich nie chce skarżyć Skarbu Państwa, bo zdaje sobie sprawę z tego, że ewentualne odszkodowania/zadośćuczynienia nie zostaną opłacone ze środków zgromadzonych przez banki, a z naszych – czyli podatników – wspólnych pieniędzy.

Naszym zdaniem prócz tego zwyciężać mogą również względy praktyczne. Kredytobiorcy wiedzą już, jak wyglądają w Polsce powództwa zbiorowe. I nie chcą się wikłać w proces, który może potrwać jeszcze 6-7 lat, a na jego końcu wcale nie czeka wypłata odszkodowania.

Wygrana w procesie zbiorowym to nie koniec drogi. To dopiero początek

Jeśli sąd przyzna rację kredytobiorcom, to każdy z nich, chcąc odzyskać od Skarbu Państwa jakiekolwiek środki, będzie musiał wytoczyć kolejny pozew, tym razem z powództwa indywidualnego, już o zapłatę odszkodowania czy zadośćuczynienia.

A sprawy tego typu wcale nie należą w Polsce do prostych, bo, jak wskazują eksperci, ciężko jednoznacznie udowodnić, że szkoda, którą odniósł powód (np. rozpad małżeństwa, depresja czy problemy rodzinne) rzeczywiście wynika z zaniedbania Państwa Polskiego, które nie uregulowało w porę kwestii kredytów powiązanych z kursem waluty obcej.

O tym, że takie procesy są bardzo trudne, mówiło się już przy okazji wyroku w sprawie C-520/21 z czerwca 2023 roku. Przypomnijmy, że wtedy TSUE uznał, że bank nie ma prawa do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału i jednocześnie nie wykluczył, że do jakiejś formy rekompensaty może mieć prawo sam konsument. Wówczas pojawiły się dziesiątki artykułów traktujących właśnie o procesach dotyczących zadośćuczynienia bądź odszkodowania, w których powodami mogłyby być banki.

Eksperci wypowiadający się wtedy na potrzeby mediów stronili od przesądzania, czy takie pozwy mają sens. Wielu wręcz odradzało kredytobiorcom kierowane takich roszczeń (wówczas pod adresem banków) i sugerowało ograniczenie się do żądania zwrotu świadczenia nienależnego połączonego z ustaleniem nieważności umowy.

Część środowiska frankowego wmawia kredytobiorcom, że dołączenie do pozwu zbiorowego to obowiązek

Jakie argumenty mają medialni „promotorzy” powództwa grupowego kierowanego przeciwko Skarbowi Państwa? W postach z ostatnich dni widać nerwowość i zniecierpliwienie postawą kredytobiorców. Liderzy opinii próbują „wjechać frankowiczom na ambicję” w niezbyt elegancki sposób. Mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją, w której konsumenci sceptyczni wobec idei powództwa grupowego, w dodatku kierowanego pod adresem Państwa Polskiego, są zaszczuwani przez własne środowisko. Zarzuca się im, że chętnie korzystają z tego, co udało się wypracować dzięki frankowym protoplastom w dziedzinie spraw przeciwko bankom.

Frankowiczom wmawia się, że mają „dług” wobec osób, które poświęciły się w imię walki z bankami i sugeruje, że przystąpienie do pozwu jest ich obowiązkiem. Pragniemy zauważyć, że używanie słowa „dług” w tekstach perswazyjnych kierowanych do kredytobiorców jest dość niefortunne. Frankowicze nie chcą być już niczyimi dłużnikami. Przypisywanie im „długu” wobec kogokolwiek może wywołać efekt odwrotny do zamierzonego.

A teraz już zupełnie poważnie: naszym zdaniem ta kampania poszła zdecydowanie za daleko, a emocje, niestety, zwyciężyły nad rozsądkiem. Osoby, które uciekają w dramatyzm, by zachęcić innych do uczestnictwa w pozwie grupowym, przestrzegamy: nie idźcie tą drogą. Od nikogo nie można wymagać heroizmu. Bo heroizmem jest wieloletnia walka o sprawiedliwość, życie w stresie i niepewności, zwłaszcza po tym, co zafundowały już kredytobiorcom banki.

Wielu ludzi, w związku z traumą, której doświadczyli podczas lat spłaty niepewnego kredytu, chce już zamknąć ten rozdział w życiu. Pozew przeciwko bankowi, wygrana i odzyskanie tego, co podmiot bezpodstawnie pobrał, zaspokaja ich potrzebę sprawiedliwości. I to jest jak najbardziej w porządku.

Nie każdy chce przez całe lata żyć pozwem i funkcjonować w roli ofiary – wpierw banku, a teraz Państwa Polskiego. Dla niektórych może to być trudne do zrozumienia: ale wielu frankowiczów chce po prostu normalności – dla siebie i swoich bliskich. Idea pozwu zbiorowego, choć piękna, nie trafi więc do każdego.

Warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz: niezależnie od wyniku postępowania grupowego, będzie miało ono jednego wygranego. Kancelarię, która będzie prowadzić tę sprawę – trudno wyobrazić sobie lepszą, darmową reklamę niż ta, którą zapewnią jej media zainteresowane tak głośnym i precedensowym procesem. Rozsądnie jest się nad tym zastanowić za każdym razem, gdy natrafiamy na zachęty ekspertów do wejścia w ten proces.

Chcesz dołączyć do pozwu grupowego przeciwko Skarbowi Państwa? Oto, co musisz wiedzieć

Osoby, które są zainteresowane dołączeniem do pozwu zbiorowego, informujemy, że mogą zgłosić swoje uczestnictwo niezależnie od tego, w jakiej walucie obcej zaciągnęli swój kredyt, a także na jakim etapie spłaty jest ich zobowiązanie. Nie ma też znaczenia, czy taki kredytobiorca wytoczył już sprawę bankowi ani czy podpisał z bankiem ugodę. Spór będzie się toczył przeciwko Skarbowi Państwa, a więc obecna relacja kredytobiorcy z bankiem nie odgrywa w tym przypadku większej roli.

Warto jednak wiedzieć, że uczestnictwo w pozwie jest możliwe w przypadku tych kredytobiorców, którzy pożyczyli od banku pieniądze na cel prywatny. Ci, którzy zaciągnęli zobowiązanie na sfinansowanie celu powiązanego z prowadzoną firmą, nie pozwą Skarbu Państwa w tym postępowaniu.

Pozew zbiorowy może być dobrą opcją dla kredytobiorców mających dług w instytucjach, które wycofały się już z polskiego rynku, a przede wszystkim dla frankowiczów z Getin Noble Banku, czyli podmiotu, który po wejściu w procedurę upadłościową stał się najprawdopodobniej niewypłacalny. Frankowicze z GNB mogą oczywiście zgłosić swoją wierzytelność w postępowaniu upadłościowym i domagać się zwrotu świadczenia nienależnego (zwykle po zgłoszeniu potrącenia, co zalecają im eksperci), ale prawdopodobieństwo tego, że upadły podmiot rzeczywiście odda im jakieś pieniądze, jest marginalne – w świetle prawa frankowicze wcale nie są priorytetowymi wierzycielami. Pierwszeństwo przed nimi ma np. Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Dlatego część klientów Getinu może czuć pokusę, by pozwać Państwo Polskie – jeśli frankowiczom udałoby się doprowadzić do wygranej w postępowaniu grupowym, ten wyrok utoruje im drogę do roszczeń odszkodowawczych. Inna sprawa, czy zasądzone kwoty zaspokoją oczekiwania kredytobiorców – jest to niezbadany grunt i nie wiadomo, jak sądy podejdą do tego problemu.

Podsumowanie:

  • Grupowy proces o ustalenie odpowiedzialności Państwa Polskiego w sprawie kredytów frankowych jest przedsięwzięciem, które na pewno warto śledzić. Nad samym uczestnictwem należy się jednak dobrze zastanowić
  • Wygrana w grupowym procesie przeciwko Skarbowi Państwa wcale nie gwarantuje wypłaty odszkodowania czy zadośćuczynienia. W takim przypadku kredytobiorca stanie przed widmem kolejnego procesu, tym razem już z powództwa indywidualnego
  • Kredytobiorcy, którzy z różnych względów nie chcą przystąpić do procesu grupowego, nie powinni mieć żadnych wyrzutów sumienia. Uczestnictwo w takim pozwie powinno być zawsze indywidualną i niezawisłą decyzją frankowicza.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze