Ostatnią przeszkodą frankowiczów na drodze do unieważnienia wadliwych umów jest… opieszałość niektórych sędziów, niechętnie wydających wyroki w sprawach dotyczących kredytów w walucie obcej. Wygląda na to, że i ta trudność wkrótce ustąpi, a to za sprawą… Sądu Dyscyplinarnego, który w końcu zaczął robić porządek z przewlekłością postępowań. I nie chodzi tylko o kredyty frankowe, a o ogół spraw cywilnych. Okazuje się, że sędzia ze swojej winy mający duże zaległości w pracy może narazić się na poważne konsekwencje zawodowe i finansowe. Grozi mu bowiem zawieszenie w obowiązkach oraz… obniżenie wynagrodzenia, i to aż o 40 procent. Czy w związku z tym sędziowie, którzy celowo, kierowani niechęcią do frankowiczów, opóźniają wydawanie wyroków w sprawach o ustalenie i zapłatę, w końcu zaczną przykładać się do swojej pracy?
- Zdecydowana większość krajowych sędziów wydziałów cywilnych rozumie i akceptuje sens wyroków wydawanych przez TSUE w „polskich” sprawach dotyczących kredytów w CHF. Od czasu do czasu zdarzają się jednak i tacy, którzy nie chcą stosować europejskiego prawa w praktyce
- W teorii pełnomocnik prawny kredytobiorcy ma narzędzia służące ponagleniu sędziego – praktyka pokazuje jednak, że nie przekładają się one na szybki rezultat. Dlatego tak ważne jest, by przypadki sędziowskich zaniedbań były odpowiednio karane przez Sąd Dyscyplinarny
- Do tej pory sędziowie rzadko byli karani za oczywiste uchylanie się od wykonywania obowiązków służbowych. Jak donoszą media, sytuacja ma szansę się zmienić. Opisujemy przypadek, który może napełnić nadzieją tych frankowiczów, których sprawy trwają zdecydowanie za długo.
Przewlekłe postępowanie gorsze niż przegrana w sądzie? W niektórych przypadkach to prawda
Czy dla frankowicza może być coś bardziej kłopotliwego od przegrania sprawy sądowej o nieważność umowy kredytowej? Jak się okazuje, owszem. Bywa bowiem tak, że jeszcze gorsza od porażki jest przewlekłość postępowania sądowego. Ale nie chodzi o przewlekłość spowodowaną tym, że referat sędziego rozpatrującego daną sprawę ugina się pod ciężarem podobnych postępowań, a o taką, która wynika ze złej woli sędziego.
Choć mogłoby się wydawać, że po kilkunastu wyrokach TSUE, które zapadły w „polskich sprawach” o franki, wszystko w temacie abuzywnych umów pseudowalutowych jest już zupełnie jasne, niektórzy sędziowie w dalszym ciągu nie przyjmują do wiadomości wydanych postanowień unijnego organu. Albo interpretują je inaczej niż większość. Jeśli kredytobiorca trafi w I instancji na takiego sędziego, cechującego się alternatywnym podejściem do kredytów frankowych, to jego sprawa może potoczyć się na dwa sposoby. Negatywny wyrok to w tym przypadku tak naprawdę mniejsze zło.
Dlaczego? Bo od niekorzystnego orzeczenia zawsze można się odwołać do sądu drugoinstancyjnego, który niemal na pewno zmieni taki wyrok i zasądzi unieważnienie wadliwej umowy. Druga, w naszej opinii znacznie gorsza dla kredytobiorcy opcja, to celowe przeciąganie postępowania, mnożenie rozpraw, rozdzielonych wielomiesięcznymi przerwami i takie kierowanie procesem, by konsument, zmęczony całą sytuacją, po prostu podpisał z bankiem ugodę.
W takim przypadku kredytobiorca jest w dużo trudniejszej sytuacji niż ten, który przegrał w sądzie I instancji. Zwłaszcza jeśli o antykonsumenckim nastawieniu sędziego dowiedział się już po tym, jak postępowanie na dobre ruszyło. W przeciwnym wypadku kredytobiorca wciąż może, bez zgody pozwanego banku, cofnąć powództwo i złożyć je ponownie, w nadziei, że tym razem trafi ono do innego sędziego.
Jednak są i tacy, którzy wskazują na pozytywy takiej sytuacji. Warto pamiętać, że obecnie odsetki liczone za opóźnienie wynoszą ponad 11% i są liczone od kwoty pozwu już od dnia jego złożenia. Długie postępowania może oznaczać także wyższe „bonusowe” korzyści dla kredytobiorcy po wygranej sprawie z bankiem.
Negatywnie nastawiony sędzia może utrudnić konsumentowi uzyskanie wyroku w rozsądnym czasie
A co zrobić, gdy pierwsza rozprawa już się odbyła, zaś sędzia swoim zachowaniem daje do zrozumienia, że sprawa będzie trwała długie lata?
Przed takim dylematem stoi wielu kredytobiorców sądzących się w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie orzeka przynajmniej dwóch sędziów znanych z tego, że wydają po 1-2 wyroki frankowe rocznie, choć spraw tego typu mają w swoich referatach dziesiątki. To oczywiście niechlubne wyjątki – trzeba bowiem uczciwie przyznać, że SO w Warszawie, w tym zwłaszcza tamtejszy XXVIII Wydział Cywilny, znany jest ze swojej mrówczej pracy na rzecz obywateli pokrzywdzonych przez banki. Obecnie w wydziale pracuje 33 sędziów, a na każdego z nich w szczytowym momencie przypadało… do 2000 spraw.
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało już, że zasili Wydział Frankowy dodatkową obsadą, w tym utworzy nowe etaty asystenckie. Na chwilę obecną trwają rekrutacje, jednak ze słów Przewodniczącego Wydziału wynika, że zainteresowanie nimi wśród kandydatów nie jest wysokie.
Heroiczna postawa większości orzeczników prowadzących sprawy frankowe to jedno, a niechęć nielicznych sędziów, w tym tych z Warszawy, do wydawania wyroków kończących te postępowania, to zupełnie inna kwestia. Co można zrobić, gdy sędzia celowo przeciąga proces sądowy?
Pełnomocnicy prawni frankowiczów regularnie nagłaśniają temat i próbują przyśpieszyć postępowania przy użyciu dostępnych narzędzi, takich jak skarga na przewlekłość. Problem w tym, że – przynajmniej do tej pory – nie przynosiło to szczególnych efektów.
Niewykluczone, że po ostatnich wydarzeniach wreszcie się to zmieni.
O co chodzi? O informację, którą przed kilkoma dniami podał portal prawo.pl. Dotyczy ona niecodziennej decyzji Sądu Dyscyplinarnego wobec sędziego Sądu Rejonowego w Ś. (portal nie ujawnia pełnej nazwy miasta, jak również nazwiska sędziego). Sędzia został zawieszony w czynnościach służbowych i zmniejszono mu uposażenie aż o 40 procent. Powód? Niewykonywanie obowiązków służbowych, i to mimo wcześniejszych kar za opieszałość.
Sędzia Wydziału Cywilnego zawieszony w obowiązkach przez opieszałość. Sprawy frankowe czeka przełom?
Cała sprawa ma swój początek w maju 2022 roku, gdy Zastępca Rzecznika Dyscyplinarnego dla SO w Poznaniu złożył wniosek o rozpoznanie sprawy dyscyplinarnej skierowanej wobec sędziego Roberta P., orzekającego w Sądzie Rejonowym w Ś. Jak informuje portal, Rzecznik zarzucił sędziemu popełnienie aż 17 czynów, wśród których znalazły się uchybienie godności urzędu oraz rażąca obraza przepisów prawa.
Już w trakcie postępowania dyscyplinarnego prezes sądu, w którym orzeka sędzia Robert P., zawnioskował w Sądzie Dyscyplinarnym o podjęcie uchwały, służącej zawieszeniu opieszałego orzecznika w czynnościach służbowych. Z oświadczenia prezesa sądu wynika, że choć Robert P. zaprzestał wykonywania swoich obowiązków służbowych, to od strony formalnej nadal zajmuje urząd sędziego, w związku z czym do jego referatu dekretowane są kolejne sprawy. W opinii prezesa sądu istnieje potrzeba przekazania spraw znajdujących się w referacie sędziego innym orzecznikom, tak, aby nadać im bieg.
Ukarany sędzia składa zażalenie na uchwałę Sądu Dyscyplinarnego, ale Sąd Najwyższy uznaje je za niezasadne
Jak wskazaliśmy wyżej, Sąd Dyscyplinarny wydał niekorzystną dla sędziego Roberta P. decyzję, motywowaną między innymi zachowaniem orzecznika, naruszającym powagę sądu, a także godność urzędu sędziego. Sąd Dyscyplinarny wskazał, że takie zachowanie naraża na niepotrzebne koszty Skarb Państwa, zaś strony postępowań na szereg niedogodności. Z przekazu Sądu Dyscyplinarnego wynika, że sędzia był już wcześniej karany w toku podobnych postępowań, co każdorazowo powodowało obniżenie jego wynagrodzenia. Sędzia złożył zażalenie na uchwałę Sądu Dyscyplinarnego zawieszającą go w czynnościach służbowych, jednak Sąd Najwyższy uznał je za niezasadne.
Materiałem dowodowym w niniejszej sprawy były m.in. postanowienia Sądu Okręgowego, który uwzględnił złożone skargi dotyczące przewlekłości postępowań podlegających ukaranemu sędziemu. Pomocna okazała się też negatywna opinia wydana przez prezesa Sądu Rejonowego niejako recenzująca przebieg pracy sędziego oraz jego stosunek do powierzonych mu obowiązków.
Dlaczego decyzja Sądu Dyscyplinarnego jest istotna dla frankowiczów?
Uczciwie przyznajemy: w artykule opublikowanym przez prawo.pl nie ma ani słowa o tym, jakich spraw dotyczyły skargi na przewlekłość uwzględnione przez Sąd Okręgowy. Weźmy jednak pod uwagę to, że ukarany sędzia orzekał w Wydziale Cywilnym – a naprawdę nie trzeba być ekspertem z dziedziny prawa, by zdawać sobie sprawę, jakie pozwy dominują obecnie w tych wydziałach.
Wniosków płynących z opisywanej sprawy jest kilka:
- ci nieliczni sędziowie, którzy zwlekają z wydawaniem wyroków w sprawach frankowych, otrzymali wreszcie czytelny znak z Sądu Dyscyplinarnego, sugerujący brak tolerancji dla ich opieszałości
- skargi na przewlekłość, choć do tej pory nie zachwycały skutecznością, jednak coś dają. W dłuższej perspektywie mogą stać się kluczowym dowodem służącym ukaraniu opieszałego orzecznika
- uchwała Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN, podjęta w czerwcu 2024 roku, wpisuje się w bieżącą politykę resortu sprawiedliwości, który komunikował w ostatnim czasie kilkukrotnie, że będzie chciał „odkorkować” wydziały cywilne.
Czy zatem jest szansa, że sędziowie, którzy nie wydają wyroków w sprawach frankowych, chociaż mają tych spraw pełne referaty, w końcu zaczną robić to, za co pobierają wynagrodzenie? W naszym przekonaniu zdecydowanie tak, choć na efekt przyjdzie zapewne poczekać parę miesięcy. Warto też zwrócić uwagę, że coraz wyraźniejsze sygnały płyną z Ministerstwa Sprawiedliwości, któremu bardzo zależy na odkorkowaniu polskich sądów o czym z pewnością wiedzą sędziowie i może to na nich wpływać również motywująco.
Zniecierpliwionych i sfrustrowanych kredytobiorców, czekających zbyt długo na wyrok w sprawie, chcemy pocieszyć: Wasz trud i stres zostaną wynagrodzone… dzięki ustawowym odsetkom za opóźnienie, które bank, po unieważnieniu umowy, będzie musiał Wam zapłacić. I nie chodzi o groszowe kwoty – owe odsetki wynoszą obecnie 11,25 procent rocznie, czyli więcej niż najlepsza dostępna lokata. Dla takiej korzyści dodatkowej warto jeszcze trochę poczekać.
PODSUMOWANIE:
- Sąd Dyscyplinarny traci cierpliwość do opieszałych sędziów i zaczyna karać ich za rozmyślne tworzenie zaległości w rozpatrywaniu spraw
- Sędziowie kwestionujący decyzję Sądu Dyscyplinarnego nie mogą liczyć na przychylność Sądu Najwyższego, co pokazuje uchwała z zeszłego miesiąca
- Precedensowy przypadek sędziego Roberta P. może w pozytywny sposób przełożyć się na sprawy frankowe i wspomóc resort sprawiedliwości w udrażnianiu wydziałów cywilnych.