PLN - Polski złoty
CHF
4,54
środa, 22 stycznia, 2025

Frankowicze przestaną spłacać raty! Banki zdruzgotane zmianami w przepisach? Efekt nie tylko dla Frankowiczów

Czy frankowicze już wkrótce zyskają dostęp do automatycznego zabezpieczenia roszczeń w sprawach przeciwko bankom? Bardzo wiele na to wskazuje. Ustawa frankowa, zawierająca takie właśnie rozwiązanie, trafiła przed kilkoma dniami do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów i, jeśli wszystko pójdzie dobrze, wejdzie w życie już za kilka miesięcy. Kredytobiorcy sądzący się z bankami zyskają zupełnie legalną możliwość niespłacania rat swoich kredytów przez czas trwania procesu sądowego, aż do prawomocnego wyroku sądu. I nie będzie miało znaczenia, czy kredytobiorca oddał już bankowi kapitał, czy nie. Przedstawiciele sektora bankowego już teraz krytykują tę ustawową propozycję ministerstwa – i nie tylko ją. W ustawie bankowcom nie podoba się jeszcze jeden ważny aspekt, który w ich ocenie może kolidować z konstytucją RP. Czy wiedząc, że ustawa frankowa wkrótce stanie się faktem, banki zaczną już teraz proponować kredytobiorcom lepsze ugody?

  • Obecnie kredytobiorca, który spłacił bankowi kapitał kredytu, pozywając podmiot o nieważność umowy frankowej, może złożyć wniosek o zabezpieczenie roszczenia. Już niedługo i ta formalność stanie się zbędna – wykonywanie kwestionowanej umowy będzie wstrzymywane z automatu
  • Największe banki giełdowe wiedzą już, że rzeczywiste koszty ryzyka frankowego będą wyższe niż pierwotnie zakładano i… aktualizują swoje kwartalne rezerwy na ten cel. Wiemy, które banki zaksięgowały w ostatnim kwartale 2024 najwyższe rezerwy na franki
  • Rosnące koszty frankowe to niejedyny problem sektora bankowego: jego przedstawiciele zdają sobie sprawę z tego, że stoją u progu kolejnych sądowych batalii. Chodzić może przede wszystkim o kwestię sankcji kredytu darmowego i WIBORu, które trafiły już przed oblicze TSUE
  • Bankom zaczyna zależeć na jak najszybszym „wypchnięciu” spraw frankowych z sądów. W tym celu proponują kredytobiorcom kolejne wersje ugód, a tam, gdzie ugody zawrzeć się nie da… rezygnują ze składania apelacji.

Ministerstwo Sprawiedliwości zwolni frankowiczów z obowiązku płacenia rat kredytowych na czas procesu

Nawet jeśli Twój proces o nieważność umowy będzie trwał 3-4 lata, korzyść z pozwania banku możesz odczuć niemal od razu. Dzieje się tak dzięki środkowi tymczasowemu, jakim jest zabezpieczenie powództwa. Obecnie, po wyroku TSUE w sprawie C-287/22, frankowiczom w zdecydowanej większości przypadków udaje się zabezpieczyć roszczenie w sprawie przeciwko bankowi, przynajmniej jeśli doszło już do spłaty kapitału kredytu (suma spłaconych rat przewyższa kwotę, którą klient pożyczył od banku).

Po 19 września 2024 roku, czyli po prokonsumenckiej uchwale Sądu Najwyższego (III CZP 5/24) znacznej poprawie uległa również sytuacja frankowiczów z upadłego Getin Noble Banku, którzy dowiedzieli się, że – pozywając syndyka GNB o nieważność umowy – jak najbardziej mogą wnioskować o przyznanie im zabezpieczenia powództwa.

Teraz sytuacja frankowiczów zainteresowanych pożegnaniem się z obowiązkiem spłacania rat kredytu na wczesnym etapie postępowania sądowego znów ma szansę ulec poprawie, a to za sprawą ustawy frankowej, którą przygotowało Ministerstwo Sprawiedliwości we współpracy z Komisją Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego.

Jednym z założeń ustawy jest wprowadzenie automatycznego wstrzymania wykonywania umowy w przypadku objęcia jej pozwem o nieważność. Z dostępnych informacji wynika, że frankowicz, który pozwie bank po wejściu w życie ustawy frankowej, zupełnie legalnie będzie mógł przestać spłacać swoje raty, gdy pozwanej instytucji zostanie dostarczony pozew.

Frankowicz, który pozwie bank, zyska zabezpieczenie powództwa, nawet jeśli nie oddał jeszcze kapitału?

Co istotne, rozwiązaniem tym mają zostać objęte wszystkie kwestionowane umowy, a nie tylko te, w przypadku których doszło już do spłaty kapitału kredytu. Z tego względu propozycja Ministerstwa Sprawiedliwości bardzo nie podoba się bankom, które uważają, że jest to zbyt daleko idąca zmiana. W opinii bankowców kredytobiorcy, którzy nie spłacili jeszcze kapitału kredytu, powinni wykonywać swoje umowy zgodnie z obowiązującym harmonogramem. Jest to w oczywisty sposób sprzeczne z tym, co Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zasugerował w wyroku dla sprawy C-287/22, wydanym w 2023 roku.

Warto dodać, że automatyczne zabezpieczenie roszczenia nie jest jedynym założeniem ustawy frankowej krytykowanym przez przedstawicieli sektora. Chyba jeszcze bardziej nie podoba się bankowcom plan nadania wykonalności wyrokom sądów I instancji. Oznacza to mniej więcej tyle, że kredytobiorca, który uzyska w takim sądzie wyrok stwierdzający nieważność umowy oraz zasądzający na jego rzecz zwrot świadczenia nienależnego, w niedługim czasie będzie mógł przystąpić do jego wyegzekwowania.

Nadanie wykonalności wyrokom sądów I instancji jest przedmiotem silnej krytyki sektora – czy słusznie?

Krytykami opisywanego rozwiązania są m.in. prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek, a także Katarzyna Urbańska, szefowa zespołu prawno-legislacyjnego ZBP. Podobno odnośnie tej propozycji istnieją wątpliwości natury konstytucyjnej – bankowcy żalą się na ograniczanie im prawa do sądu i do apelacji.

Przy tej okazji warto nadmienić, że w sprawach sądowych, które już są na zaawansowanym etapie, banki same wdrażają pewne rozwiązania na wzór tego, co proponuje w swoim projekcie ministerstwo. Przykładowo mBank, otrzymawszy od klienta pozew o nieważność umowy kredytu frankowego, nierzadko sam wychodzi z inicjatywą i proponuje mu w korespondencji zaprzestanie spłaty kredytu na czas toczącego się postępowania. Dodatkowo mBank uspakaja takiego klienta, informując, że nie zamierza w takim przypadku wszczynać wobec niego żadnych działań windykacyjnych czy upominawczych.

Natomiast gdy chodzi o kwestię wykonalności wyroków wydanych w I instancji, należy podkreślić, że banki coraz częściej same rezygnują z prawa do apelacji i… akceptują negatywne dla nich orzeczenia, najprawdopodobniej chcąc w ten sposób ograniczyć koszty sądowe i odsetkowe. Wiemy, że taką strategię testują obecnie podmioty takie jak PKO BP, mBank, Millennium Bank, Santander Bank Polska, BNP Paribas, a nawet niedziałające już w Polsce Deutsche Bank i Raiffeisen Bank.

Dwa przykłady takich wyroków, które uprawomocniły się bez apelacji, omawiamy poniżej:

  • I C 1143/23 – prawomocny wyrok Sądu Okręgowego w Rzeszowie, wydany 4 listopada 2024 roku, po 17 miesiącach od złożenia pozwu. Pozwanym w sprawie był mBank S.A., który zaakceptował orzeczenie ustalające nieważność umowy mPlan, a także zasądzające od niego na rzecz powodów kwotę ponad 276 tys. zł wraz z odsetkami ustawowymi liczonymi od 23 czerwca 2023 roku (czyli praktycznie od momentu zainicjowania sprawy). Banku nie zraziło również to, że został obciążony kosztami postępowania w wysokości 11 817 zł. Sprawę prowadziła Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni
  • XII C 2189/23 – prawomocny wyrok Sądu Okręgowego we Wrocławiu, wydany 4 września 2024 roku, po zaledwie 10 miesiącach postępowania. W sprawie wytoczonej o zapłatę pozwanym był PKO Bank Polski, który wyrokiem został zobowiązany przez sąd do zwrotu na rzecz powodów kwot 168 761,83 zł oraz 570,30 CHF z odsetkami za opóźnienie, liczonymi od 19 czerwca 2024 roku. Podmiot został obciążony kosztami procesowymi w wysokości 6 417 zł. Prowadzący tę sprawę pełnomocnik kredytobiorców, adwokat Paweł Borowski informuje na swojej stronie, że w toku postępowania odbyła się tylko jedna rozprawa. Jego klienci zyskali na wyroku 80 tys. zł.

Jeżeli założenia ustawy frankowej spowodują, że banki masowo zaczną rezygnować z apelacji, może się to przysłużyć nie tylko samym frankowiczom, ale i innym osobom, których procesy toczą się obecnie w krajowych wydziałach cywilnych. Takie zresztą jest założenie wspomnianej ustawy – chodzi o to, by udrożnić wymiar sprawiedliwości i umożliwić Polakom uzyskiwanie wyroków w rozsądnym czasie.

Bankom rosną koszty rozliczeń z frankowiczami. Rośnie też ryzyko związane z kredytami złotowymi…

Bardzo niekorzystne otoczenie prawne powoduje, że banki muszą dokonać rewizji swoich rezerw na ryzyka kredytów we franku. Szczegóły raportów rocznych ujrzą światło dzienne dopiero za kilka tygodni, ale już teraz wiemy, ile największe banki wydadzą na ryzyka frankowe w IV kwartale 2024 roku:

  • Pekao S.A. – 370 mln zł 
  • Santander Bank Polska – 1,17 mld zł (bank w ostatniej chwili „dosypał” do frankowej skarbonki 119,4 mln zł)
  • Millennium Bank – 483 mln zł
  • mBank – 907 mln zł.

Liderem zestawienia jest więc nieoczekiwanie Santander (który obsługuje dwa portfele frankowe, ten należący do Santander Banku Polska oraz ten z Santander Consumer Banku). Nie wolno jednak zapominać o tym, że ostatnie słowo może należeć jak niemal zawsze do najbardziej uwikłanego w abuzywne hipoteki banku, czyli PKO BP. Niewykluczone, że ten nas jeszcze zaskoczy.

Dlaczego banki potrzebują więcej pieniędzy, by pokryć frankowe ryzyka?

Czasy, w których mówiło się, że 100 miliardów złotych wystarczy, by zamknąć problem sporów z frankowiczami, już dawno minęły. Banki muszą obecnie liczyć się z kilkoma czynnikami, które radykalnie wpływają na wartość ryzyka klauzul abuzywnych:

  • do sądów coraz częściej idą ex-frankowicze, domagający się dla siebie zwrotu pełnego świadczenia nienależnego, oczywiście wraz z odsetkami za opóźnienie
  • sądy przestały skłaniać się ku teorii trwałej bezskuteczności umowy i po wyrokach TSUE z grudnia 2023 roku zaczęły masowo zasądzać na rzecz konsumentów odsetki za opóźnienie w zapłacie roszczenia, liczone już od momentu złożenia pozwu
  • w niektórych przypadkach zaczyna okazywać się, że banki nie dopilnowały terminu na złożenie roszczenia o zwrot kapitału. Zapadło już kilka wyroków negujących prawo banku do odzyskania wypłaconego klientowi kapitału (ze względu na przedawnienie), co w praktyce przekłada się na to, że pozwani w sprawach o zwrot dostali darmowe mieszkania.

Rosną również koszty związane z ugodami, bo coraz lepiej doinformowani frankowicze nie chcą godzić się na KNF-owski standard, czyli konwersję kredytu na PLN bez żadnych dodatkowych zachęt finansowych (takich jak np. zwrot części nadpłaty). Przypuszczamy, że banki chętnie zamknęłyby temat spornych umów frankowych nawet kosztem kilku kwartałów bez zysku. Problem polega tylko na tym, że taka strategia zachęciłaby innych klientów, mających uwagi dotyczące klauzul zawartych w ich umowach z bankiem, do kierowania spraw na drogę sądową.

Mowa oczywiście o kredytobiorcach złotowych, posiadaczach kredytów gotówkowych i hipotecznych.

Kredytobiorcy złotowi nie chcą być dłużej strzyżeni przez banki. Mają mocne argumenty

W przypadku kredytów gotówkowych wątpliwości klientów wynikają głównie z kontrowersyjnej praktyki banków polegającej na kredytowaniu kosztów kredytu oraz błędnym wyliczaniu RRSO. Osoby te domagają się dla siebie sankcji kredytu darmowego, czyli niespłacania kredytodawcy niczego ponad kwotę udzielonego kapitału. Na chwilę obecną w sądach jest już ponad 10 tysięcy spraw z tej kategorii.

Z kolei roszczenia posiadaczy hipotek złotowych są skoncentrowane wokół WIBORu i powiązanych z nim klauzul zmiennego oprocentowania. Kredytobiorcy kwestionują zarówno metody wyznaczania stawki referencyjnej, jak i sposób, w jaki byli informowani przez banki o ryzyku zmiany oprocentowania, a tym samym i raty kredytu.

Zarówno pytania prejudycjalne odnoszące się do kwestii SKD, jak i WIBORu trafiły już do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Pierwszych wyroków można się spodziewać w perspektywie kilkunastu miesięcy. Banki mają powody do niepokoju chociażby ze względu na wyrok, jaki zapadł przed TSUE w hiszpańskiej sprawie C-300/23, co miało miejsce 12 grudnia 2024 roku. W omawianej sprawie unijni sędziowie dopuścili możliwość badania klauzul związanych z hiszpańskim wskaźnikiem IRPH, którego polskim odpowiednikiem jest WIBOR.

Banki usilnie dążą do zablokowania krajowym sądom możliwości badania klauzul zmiennego oprocentowania opartych o WIBOR, ale wyrok z grudnia dobitnie pokazuje, że TSUE najprawdopodobniej po raz kolejny zawiedzie ich oczekiwania.

PODSUMOWANIE:

W rok 2025 przedstawiciele sektora bankowego wchodzą skonfliktowani z trzema grupami kredytobiorców: frankowiczami, „wiborowcami” oraz posiadaczami horrendalnie oprocentowanych pożyczek konsumenckich. O ile linia orzecznicza w sprawach frankowych jest już w pełni ukształtowana, o tyle w pozostałych przypadkach dopiero się formuje. Perspektywy dla sektora nie są w tym zakresie najkorzystniejsze, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co TSUE orzeka w podobnych sprawach z zagranicy, chociażby w odniesieniu do hiszpańskiej stawki IRPH.

Nie może zatem dziwić, że banki dynamicznie dowiązują kolejne frankowe rezerwy, korzystając z wciąż sprzyjającego im otoczenia ekonomicznego. To najprawdopodobniej ostatnie takie kwartały, w których banki będą mogły księgować miliardy tytułem frankowych rezerw bez notowania ujemnego wyniku.

Priorytetem stało się wyeliminowanie frankowych spraw z sądów, czy to na drodze ugody, czy akceptacji wyroków I instancji. Wszystko po to, by sprawy te nie obciążały już wyników sektora, gdy do sądów masowo ruszą ci klienci, którzy mają, niewykluczone że uzasadnione, wątpliwości prawne co do posiadanych umów złotowych.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze