Z miesiąca na miesiąc rośnie zainteresowanie kredytobiorców gotówkowych pozwaniem banku o sankcję kredytu darmowego. W przypadku niektórych instytucji finansowych liczba otrzymanych pozwów w bardzo krótkim czasie, bo w zaledwie kilka miesięcy, uległa podwojeniu. Zyskujący na znaczeniu trend zauważyły oczywiście kancelarie odszkodowawcze i różnego rodzaju skupy wierzytelności, które, żerując na niewiedzy i naiwności konsumentów, chcą za bezcen odkupić od nich prawo do pozwania banku. Przedstawiciele sektora bankowego są tym faktem przerażeni i liczą na to, że rząd wprowadzi zakaz obrotu wierzytelnościami wynikającymi z SKD. Do TSUE trafiły już pierwsze pytania prejudycjalne w tym zakresie. Jakie zagrożenia wiążą się z działalnością pseudokancelarii, skupujących roszczenia konsumentów? Czy budowany właśnie model biznesowy pozwoli przetrwać na rynku nieetycznie działającym podmiotom po wygaszeniu ogólnopolskiej wojny o franki?
-
Konsument, który zaciągnął w banku (lub instytucji pozabankowej) pożyczkę lub kredyt gotówkowy, może domagać się dla siebie sankcji kredytu darmowego, jeśli zauważy w umowie kredytowej zapisy niezgodne z polskim prawem
-
Z opinii eksperckich wynika, że problem wadliwych umów kredytów gotówkowych może być powszechny. Linia orzecznicza w sprawie SKD dopiero się kształtuje, ale na rynku nie brak podmiotów gotowych przejąć na siebie ryzyko związane z pozwem. Firmy te chcą płacić konsumentom za cesję wierzytelności
-
Wiele wskazuje na to, że już wkrótce konsumenci zaczną masowo wygrywać spory o SKD i odzyskiwać w sądach całkiem spore kwoty. Pseudokancelarie skupują dziś roszczenia tych osób za 5-10 procent ich wartości, w dużym stopniu odpowiadając za znaczący przyrost nowych pozwów tego typu
-
Powstaje pytanie, czy wierzytelności, którymi dysponują konsumenci w związku z art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim, powinny w ogóle podlegać obrotowi gospodarczemu. W tej kwestii już wkrótce wypowie się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
W sądach toczą się tysiące spraw o sankcję kredytu darmowego. Dynamika przyrostu jest zaskakująca
Pod koniec wakacji 2024 roku w sądach toczyło się już blisko 10 tysięcy postępowań, w których polscy konsumenci walczyli z instytucjami finansowymi o prawo do skorzystania z sankcji kredytu darmowego. Sankcja ta wynika z art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim z 2011 roku, nie jest to więc przepis nowy. Przez bardzo długi czas mało kto słyszał o SKD, a zmieniło się to dopiero w listopadzie 2023 roku, gdy TSUE wydał dość głośny wyrok w sprawie C-321/22, w której to racje pożyczkobiorców starły się z argumentami giganta rynku, firmy Provident S.A.
Provident poniósł w niniejszej sprawie klęskę, a konsumenci dowiedzieli się, że w sytuacji, gdy ich umowa pożyczki/kredytu gotówkowego zawiera niedozwolone zapisy, mogą domagać się nieważności tejże umowy. Naruszenie praw konsumenta przez instytucję finansową może polegać na przykład na nałożeniu na niego nieproporcjonalnie wysokiej prowizji. Brzmi znajomo? Prawie każdy, kto w przeszłości zaciągał kredyt gotówkowy, wie, o czym piszemy.
Najprawdopodobniej to właśnie opisywany wyrok TSUE zachęcił kredytobiorców do działania – banki w bardzo krótkim czasie otrzymały taką ilość nowych pozwów o SKD, że zaczęły traktować te roszczenia wyjątkowo poważnie. Przykładowo PKO Bank Polski jeszcze w I kwartale br. był stroną 1 520 spraw dotyczących SKD. Na koniec III kwartału toczących się spraw o sankcję, w których pozwanym był PKO Bank Polski, było już 3 055.
Pseudokancelarie chcą zarabiać na sankcji kredytu darmowego. Plan jest dziecinnie prosty
To, co jest zjawiskiem wielce niepokojącym dla banków, dla kogoś innego jest ogromną szansą na zarobek. I nie mówimy tu wcale o konsumentach, a o… kancelariach odszkodowawczych, które już podejmują próby zagospodarowania tego rynku. Kredytobiorcy szukający informacji o SKD, np. w social mediach, są wręcz bombardowani reklamami spółek z o.o., gotowych poprowadzić ich sprawę, oczywiście za bardzo wysoki procent.
Osoby, które pozwą bank o SKD z pomocą takiego podmiotu, w przypadku wygranej utracą znaczną część z zasądzonych korzyści właśnie na rzecz pseudokancelarii. Jeszcze groźniejsze dla konsumentów są tzw. skupy wierzytelności, które publikują w sieci ogłoszenia (a także rozsyłają kredytobiorcom mailingi) o chęci przejęcia prawa kredytobiorcy do złożenia pozwu, w zamian za określoną kwotę.
Zwykle jest to od 5 do 10 procent wartości takiej wierzytelności. Największym zagrożeniem jest tu sposób skonstruowania umowy takiej cesji – bardzo często okazuje się, że wszelkie ryzyka związane z kwestionowaniem warunków umowy przez spółkę zostają przy kredytobiorcy. Spółka natomiast bierze to, co najlepsze, czyli możliwość ubiegania się o zwrot zapłaconych bankowi prowizji i odsetek.
Warto podkreślić, że obiektem zainteresowania spółek odszkodowawczych są nie tylko kredytobiorcy gotówkowi, ale również posiadacze hipotek złotowych. Spółki te równolegle działają w obszarze kwestionowania stawki WIBOR, zaszytej w umowach kredytów mieszkaniowych. Warunki współpracy, które proponują złotówkowiczom, są absolutnie nierynkowe, a same umowy mogą być równie nasycone klauzulami abuzywnymi, co kontrakty zawarte z bankami.
Niedoświadczeni adwokaci chcą brać sprawy o SKD, ale za pośrednictwem spółek z o.o.
Wracając jednak do sankcji kredytu darmowego, warto zauważyć, że potencjalna nowa grupa klientów jest bardzo atrakcyjnym celem również dla części prawników. Chodzi zwłaszcza o adwokatów, którzy chcieliby dobrze zarabiać na sprawach przeciwko bankom, ale z uwagi na brak doświadczenia, wiedzy merytorycznej i wypracowanego know-how nie chcą tego robić pod własnym szyldem.
Idealnym wyjściem dla nich byłoby nawiązanie współpracy ze spółkami z o.o., które same zbierają klientów z rynku, a następnie zlecają ich sprawy do poprowadzenia podwykonawcom – zwykle prawnikom, którzy chcą dobrze zarabiać bez wkładania wysiłku w budowanie marki. I przede wszystkim bez odpowiedzialności związanej z prowadzeniem typowej kancelarii adwokackiej.
Przeszkodą, która stoi im na drodze jest to, że – zgodnie z kodeksem etyki adwokackiej – adwokaci nie powinni nawiązywać takich współprac ani pracować dla korporacji. Adwokat jest zawodem silnie związanym z niezależnością, etosem pracy i dbałością o interes klienta. Pozwolenie adwokatom na pracę na etacie, zwłaszcza w spółkach odszkodowawczych, może radykalnie pogorszyć jakość rynku usług prawnych w Polsce.
Główne zagrożenia po stronie konsumenta to:
- brak pewności, że dana kancelaria przestrzega zasady unikania konfliktu interesów (te same podmioty, które będą reprezentować interesy konsumentów, mogą prowadzić też sprawy z powództwa banków)
- utrata niezależności w zawodzie adwokata i silne skoncentrowanie jedynie na zysku korporacji, nie na interesie klienta
- znaczny wzrost cen usług prawnych, w związku ze zmianą sposobu rozliczenia na w stu procentach prowizyjny
- prawdopodobieństwo występowania w umowach z takimi kancelariami klauzul abuzywnych, pozbawiających konsumentów niektórych z przysługujących im praw
- popularyzacja agresywnego marketingu, który na chwilę obecną w przypadku adwokatów jest zabroniony.
Przed około dwoma miesiącami media branżowe obiegła informacja o pracach nad projektem dotyczącym adwokackiej umowy o współpracę. Chodzi o ściśle określone sytuacje, w których adwokatom umożliwiono by pracę na zasadach zbliżonych do umowy zlecenia, na rzecz kancelarii, w których w charakterze wspólników oraz partnerów występują adwokaci oraz radcowie prawni.
Dla części adwokatów założenia tego projektu są zbyt restrykcyjne. Pojawiają się głosy o potrzebie umożliwienia adwokatom współpracy właśnie ze spółkami, także na etacie.
Ministerstwo Sprawiedliwości do końca roku ujawni plan regulacji na rynku usług prawnych
Podczas gdy niektórzy przedstawiciele adwokatury marzą o dostępie do pracy na etacie, Ministerstwo Sprawiedliwości bacznie przygląda się działalności spółek, stanowiących dla tychże prawników wymarzone miejsce zatrudnienia. Wielu ekspertów z dziedziny prawa, w tym konstytucyjnego, jest zdania, że nałożenie pewnych ograniczeń na działalność kancelarii odszkodowawczych jest nie tylko potrzebne, ale wręcz niezbędne dla poprawy jakości na rynku usług prawnych i zapewnienia bezpieczeństwa konsumentom.
Obecnie rynek ten jest zupełnie nieuregulowany – kancelarię prawną może prowadzić osoba bez wykształcenia i uprawnień adwokata czy radcy, nawet taka, która w przeszłości była skazywana prawomocnymi wyrokami. Firmy te stanowią konkurencję dla etycznie działających kancelarii adwokackich, podlegających pod nadzór samorządu i związanych regulacjami wynikającymi z kodeksu etyki zawodowej.
Resort sprawiedliwości ma przedstawić projekt zmian w dostępie do świadczenia usług prawnych do końca 2024 roku.
TSUE wypowie się w sprawie cesji wierzytelności związanych z SKD
Plany Ministerstwa to niejedyne zmartwienie kancelarii odszkodowawczych. 21 sierpnia 2024 roku Sąd Rejonowy w Gdyni skierował do TSUE pytanie prejudycjalne dotyczące cesji wierzytelności – sprawa otrzymała już swoją sygnaturę – C-600/24. Najprawdopodobniej w perspektywie kilkunastu miesięcy będzie o niej bardzo głośno.
Sąd odsyłający chce bowiem wiedzieć, czy unijna dyrektywa 93/13 sprzeciwia się zawieraniu w odpłatnej umowie cesji wierzytelności pieniężnej, w której stronami są konsument oraz przedsiębiorca, zapisów przewidujących wyrażenie wynagrodzenia należnego konsumentowi z tytułu zbycia wierzytelności za pomocą wskaźnika procentowego, w przypadku gdy umowa nie określa kwotowo, jaką wartość ma owa wierzytelność.
To rzadki przypadek sytuacji, w której treścią pytania prejudycjalnego mogą być usatysfakcjonowane nie tylko kancelarie adwokackie reprezentujące interesy konsumentów, ale również banki. Jednym i drugim zależy na usunięciu patologii z rynku usług prawnych, choć oczywiście powody tego pragnienia są skrajnie różne. Adwokatom zależy na wprowadzeniu normalności na rynku i ochronie interesów konsumentów, nie zawsze rozumiejących możliwe skutki nawiązywania współpracy z pseudokancelarią.
Z kolei bankom zależy na tym, by nowych spraw o SKD było jak najmniej. A nie da się ukryć, że to właśnie spółki odszkodowawcze, przez swoją agresywną, ale jakże skuteczną reklamę, najefektywniej docierają z ofertą do konsumentów posiadających potencjalnie wadliwy kredyt gotówkowy. Te same podmioty namawiają zresztą do pozwu kredytobiorców złotowych, spłacających hipoteki oparte o WIBOR.
Część nieetycznie działających spółek przedstawia klientom szanse na wygranie takiej sprawy w oderwaniu od aktualnej rzeczywistości orzeczniczej. Warto podkreślić, że jak dotąd żadnemu kredytobiorcy złotowemu nie udało się skutecznie podważyć w sądzie klauzul zmiennego oprocentowania związanych z WIBORem. I tak naprawdę nie wiadomo czy oraz kiedy sytuacja wiborowiczów w sądach ulegnie poprawie.
Ograniczenie lub wręcz zakazanie obrotu wierzytelnościami konsumentów wynikającymi z sankcji kredytu darmowego byłoby dla sektora bankowego pięknym prezentem. O takie rozwiązanie apeluje do rządzących prezes ZBP, a wyraz tego dał przed kilkoma dniami w rozmowie z portalem xyz.pl. Jesteśmy przekonani, że podobnych zachęt ze strony środowiska bankowego będzie więcej, ale tym razem kibicujemy bankowcom, aby dopięli swego.
Rynek usług prawnych w Polsce zdecydowanie potrzebuje przemyślanych regulacji, służących interesom konsumentów i ograniczających pole działania podmiotom, których intencje wcale nie są dobre.
PODSUMOWANIE:
Pseudokancelarie wiedzą doskonale, że rynek pozwów frankowych jest mocno ograniczony i wyczerpie się najprawdopodobniej w ciągu następnych kilku lat. A firmy te przecież mają ambicje by utrzymać się na rynku znacznie dłużej, i zarabiać na swojej działalności kolejne miliony złotych. Środkiem do tego celu mają być dla nich sprawy „o WIBOR” oraz sankcję kredytu darmowego.
W przypadku roszczeń dotyczących SKD argumenty kredytobiorców znalazły już aprobatę przed TSUE, z kolei roszczenia związane z klauzulami zmiennego oprocentowania nie zostały jeszcze wsparte przez unijne orzecznictwo. Nie przeszkadza to jednak kancelariom odszkodowawczym w mamieniu klientów wizją przyszłego sukcesu, który – wg ich narracji – jest niemal pewny.
Podmioty te, w swoim informowaniu klienta o możliwych ryzykach, działają w sposób równie abuzywny (jeśli nie w jeszcze gorszy), co instytucje finansowe, które chcą w imieniu kredytobiorców pozywać. Zdecydowanie pora, aby Ministerstwo Sprawiedliwości zrobiło porządek z nieetycznie działającymi spółkami z o.o. i ograniczyło im możliwość dorabiania się na niewiedzy i naiwności konsumentów.