Końcówka roku okazała się wyjątkowo emocjonująca dla kredytobiorców frankowych, głównie za sprawą działań Ministerstwa Sprawiedliwości, które narzuciło imponujące tempo, starając się usprawnić organizację pracy wydziałów cywilnych. Frankowiczów zaskoczyły również same banki, które zaczęły odstępować od apelacji w przegrywanych sprawach i masowo rozsyłać do swoich klientów pisemne wezwania do zwrotu kapitału. Choć na rynku jest coraz mniej aktywnych hipotek waloryzowanych kursem franka, to liczba nowych powództw kierowanych przez frankowiczów pod adresem banków wciąż jest bardzo wysoka – w porównaniu do roku ubiegłego spadła zaledwie o… 2 proc. Jakie cele zrealizowali frankowicze w 2024 roku? I czy banki przegrały już wszystko, co się dało? Zapraszamy do naszej analizy.
- Z danych z 47 sądów okręgowych wynika, że w pierwszych trzech kwartałach 2024 roku wpłynęło do nich 54,9 tys. nowych pozwów frankowych. Liczba toczących się postępowań frankowych przekroczyła w III kwartale 202 tys.
- Działania banków w kontekście ugód, jak również coraz lepsze tempo orzecznicze krajowych sądów sprawiają, że liczba hipotek frankowych pozostających w obrocie bardzo szybko topnieje. Mimo to „do wzięcia” wciąż może pozostawać ok. 300 tys. frankowych spraw
- Warszawski Sąd Okręgowy wciąż jest liderem pod względem liczby otrzymywanych pozwów frankowych. Skala wpływu w zaledwie rok spadła jednak o ponad 30 proc. – to konsekwencja zeszłorocznych zmian w kpc
- Banki zauważyły już, że Ministerstwo Sprawiedliwości nie kwapi się z niesieniem jakiejkolwiek pomocy sektorowi w związku z frankowym kryzysem. Bankowcy, zdani na siebie, testują rozwiązania, które mają pomóc kierowanym przez nich instytucjom przejść przez spór z klientami bez większych zawirowań. Czy im się to uda?
2024 rok okazał się dla frankowiczów pasmem sukcesów. Tego samego nie można powiedzieć o bankach
Frankowicze bardzo długo czekali na moment, w którym sytuacja prawna ich kredytów przestanie być jedną wielką niewiadomą. I się doczekali. A 2024 rok pod wieloma względami był dla tej grupy przełomowy – przez ostatnich 12 miesięcy frankowicze dowiedzieli się między innymi że:
- banki nie mogą oczekiwać od sądów, że te będą waloryzować kapitał kredytu wypłaconego na podstawie nieważnej umowy kredytowej (wyrok TSUE w sprawie C-488/23)
- strony nieważnej umowy powinny rozliczyć się zgodnie z teorią dwóch kondykcji, a bieg terminu przedawnienia ich wzajemnych roszczeń rozpoczyna się w jednakowym momencie (uchwała III CZP 25/22)
- konsument, który walczy o nieważność swojej umowy frankowej, ma prawo domagać się od banku ustawowych odsetek za opóźnienie już od momentu wezwania tego podmiotu do zapłaty lub poinformowania go w inny sposób o swoich zastrzeżeniach co do klauzul zawartych w umowie (wyrok TSUE C-348/23)
- kredytobiorca może oczekiwać ochrony z tytułu posiadanego statusu konsumenta nawet wówczas, gdy frankowy kredyt zaciągnął po to, by zakupić nieruchomość pod wynajem inwestycyjny (wyrok TSUE w sprawie C-347/23)
- Wojewódzki Sąd Administracyjny będzie musiał pochylić się nad wszystkimi skargami frankowiczów z Getin Noble Banku, złożonymi w odpowiedzi na objęcie podmiotu restrukturyzacją (wyrok TSUE C-118/23). Potencjalnie może to otworzyć frankowiczom z GNB furtkę do roszczeń o odszkodowanie, których adresatem mógłby być Skarb Państwa.
Frankowicze, zachęceni przez TSUE, SN i sądy powszechne, zasypują banki pozwami
Wielu ekspertów jeszcze 10-11 miesięcy temu było zdania, że frankowicze swoją sądową aktywnością nie zbliżą się w 2024 roku do statystyk z poprzedniego. Byli w błędzie. Różnica jest tak naprawdę kosmetyczna: od I do III kwartału 2024 roku do 47 sądów okręgowych wpłynęło 54,9 tys. pozwów, o 2 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2023 roku (gdy powództw było 56 tys.).
Jak zwykle najwięcej nowych powództw trafiło do Sądu Okręgowego w Warszawie. W omawianym okresie było ich 9,2 tys. (spadek rdr wyniósł 30,2 proc., wynik sprzed roku wyniósł 13,1 tys. powództw). Tę różnicę akurat bardzo łatwo wytłumaczyć: może być ona spowodowana nowelą kpc, która weszła w życie w kwietniu 2023 roku. To wówczas rządzący wprowadzili zmianę we właściwości miejscowej sądów, która objęła właśnie kredytobiorców, kierujących roszczenia przeciwko bankom. Frankowicz, który pozywa bank o ustalenie i/lub zapłatę, od połowy kwietnia ur. może przedstawić swój pozew wyłącznie w sądzie, pod który podlega z uwagi na miejsce zamieszkania.
Mniejsza liczba spraw spływających do SO w Warszawie przekłada się na większy wpływ w innych jednostkach w kraju. Omówmy sobie lokalne statystyki spraw frankowych skierowanych w okresie styczeń-wrzesień 2024 roku do sądów okręgowych w zestawieniu z tym samym okresem roku ubiegłego:
- Sąd Okręgowy w Gdańsku: 5,3 tys. (wzrost o 26,9 proc. – poprzedni wynik: 4,2 tys.)
- Sąd Okręgowy Warszawa-Praga: 4,8 tys. (wzrost o 12,9 proc. – poprzedni wynik: 4,3 tys.)
- Sąd Okręgowy w Poznaniu: 4,7 tys. (wzrost o 12 proc. – poprzedni wynik: 4,2 tys.)
- Sąd Okręgowy we Wrocławiu: 3,1 tys. (wzrost o 21,9 proc. – poprzedni wynik 2,5 tys.).
Z danych aktualnych na koniec III kwartału wynika, że krajowe sądy wciąż mają do rozpatrzenia ponad 202 tys. toczących się sporów wynikłych na tle abuzywnych umów frankowych.
Ministerstwo Sprawiedliwości stara się odpowiedzieć na potrzeby konsumentów i robi, co w jego mocy, by sprawy frankowe w konsekwencji wprowadzanych zmian mogły szybciej opuszczać krajowe sądy. Wyrazem tego jest już zrealizowane utworzenie Wydziału Frankowego w strukturach Sądu Okręgowego w Poznaniu. Początkiem roku kolejny wyspecjalizowany wydział ma rozpocząć pracę w Warszawie, a konkretnie w tamtejszym Sądzie Apelacyjnym, który obecnie ma zbyt małe moce przerobowe, by nadążyć za wpływem odwołań składanych przez strony sądzące się w stolicy.
Skalę różnic w „załatwialności” spraw, występujących pomiędzy sądami I i II instancji, najlepiej pokazuje matematyka. Wskaźnik opanowania wpływu w I instancji wynosi ponad 94 proc. Tymczasem w apelacji jest niewiele wyższy niż 36 proc.
Banki będą LATAMI rozwiązywać problem frankowy. Powodem roszczenia ex-kredytobiorców
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wielu prominentnych bankowców z optymizmem oceniało szanse na szybkie rozwiązanie frankowego problemu. Niektórzy formułowali nawet tezy, zgodnie z którymi już za kilka kwartałów rezerwy na franki przestaną znacząco obciążać wyniki banków. Obecnie szacunki te stają się dużo ostrożniejsze, z trzech powodów.
Jednym z nich są oczywiście kredytobiorcy, których umowy zostały już spłacone, a którzy obecnie kierują przeciwko bankom roszczenia zapłaty. W bankach takich jak PKO BP czy mBank mniej więcej co piąta umowa objęta sporem sądowym została co do złotówki spłacona przed złożeniem pozwu kwestionującego jej legalność.
Z szacunków eksperckich wynika, że w Polsce wciąż jest ok. 300 tys. frankowych kontraktów (aktywnych i spłaconych), których posiadacze mogą wysunąć przeciwko swojemu bankowi roszczenia związane z klauzulami abuzywnymi.
Pozostałe dwa powody dotyczą ustawowych odsetek za opóźnienie oraz niejasności związanych z kwestią potencjalnego przedawnienia (w niektórych sprawach) roszczeń banków o zwrot kapitału. W ostatnich kwartałach banki upewniły się, że sądy aprobują kierunek wyznaczony przez TSUE i zaczynają naliczać na rzecz konsumentów odsetki obejmujące okres od złożenia pozwu do dnia zapłaty. To powoduje, że przeciętny koszt rozliczeń nieważnej umowy może po stronie banku wzrosnąć o kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Bankom przedawni się roszczenie dotyczące kapitału? Frankowicze czekają na przełomowy wyrok TSUE
Ostatnia sprawa jest poważniejsza. Chodzi o teorię, wg której banki w wielu przypadkach „przespały” odpowiedni moment na złożenie roszczenia dotyczącego zwrotu kapitału. Na wysunięcie go mają jedynie 3 lata – to jest jasne od dawna. Dopiero niedawno bankowcy dowiedzieli się, od kiedy należy liczyć ten termin. Jak się okazuje, ani nie od unieważnienia danej umowy, ani nie od daty pouczenia kredytobiorcy przez sąd o skutkach tej nieważności.
Termin powinien być liczony od momentu, w którym bank dowiedział się, że kredytobiorca kwestionuje związanie postanowieniami umowy. Jeżeli więc frankowicz doręczył bankowi reklamację w 2021 roku, to podmiot ma jeszcze tylko kilka dni na wezwanie takiego klienta do zapłaty. Inaczej, jeśli kredytobiorca wygra sprawę o nieważność i zapłatę, bank prawdopodobnie nie będzie w stanie wyegzekwować zwrotu kapitału z powodu przedawnienia.
Prawdopodobnie, bo banki forsują w sądach tezę, zgodnie z którą zwrot środków należy im się mimo przedawnienia. Przemawiać za tym mają tzw. „względy słuszności”, wynikające z kodeksu cywilnego. Zasadność tej argumentacji zostanie wkrótce wzięta pod lupę przez TSUE – pytania w odniesieniu do tej kwestii zostały wysłane do Trybunału w październiku br.
Nic dziwnego, że banki wpadły w panikę i przed końcem roku masowo wysyłają do swoich klientów wezwania do zwrotu kapitału. Kierują je nawet pod adresem tych frankowiczów, którzy spłacili swoje umowy. Złożyłeś w banku reklamację, pozwałeś go o nieważność i/lub zapłatę lub przystąpiłeś do mediacji, które nie zakończyły się podpisaniem ugody? Jeśli któraś z tych czynności miała miejsce w 2021 roku, to najprawdopodobniej bank już wkrótce doręczy Ci takie wezwanie. Kredytobiorcy, którzy podjęli działania wobec banku w 2022 roku, mogą spodziewać się podobnej korespondencji w roku 2025.
117 tys. frankowych ugód nie rozwiąże problemu banków. Potrzebne są bardziej zdecydowane działania
Pierwsze ugody frankowe proponowane były polskim kredytobiorcom w roku 2021. Od tego czasu przedstawiciele sektora zawarli ponad 117 tys. takich porozumień. Zdecydowana większość ugód podpisywana jest poza salami sądowymi. Banki w minionych miesiącach starały się tak zmodyfikować swoje propozycje, by te stały się dla kredytobiorców bardziej interesujące. Mimo to wielu frankowiczów odrzuca wyciągniętą w ich stronę rękę. I trudno wskazać jeden decydujący powód ich niechęci do godzenia się.
Czy Polacy polubili sądzenie się z korporacjami? To zbyt daleko idąca teza. Prawdziwe przyczyny ich bojowego nastawienia mogą być znacznie bardziej prozaiczne. Należy ich szukać w kwestiach finansowych. Po pierwsze w tym, że frankowicze znacznie więcej zyskują na drodze pełnego unieważnienia swoich umów niż na ugodach z bankami. Po drugie, sytuacja podatkowa kredytobiorcy, który unieważni umowę, jest daleko bardziej pewna niż u „ugodowicza”, którego jedno „trefne” sformułowanie, użyte przez bank w aneksie ugodowym, dzieli od zapłacenia podatku na rzecz fiskusa.
Banki nie składają apelacji od negatywnych wyroków: dlaczego tak robią?
Banki coraz częściej kapitulują w obliczu bardzo niekorzystnego dla nich orzecznictwa i starają się uciec przed horrendalnymi kosztami sądowymi w sposób mniej oczywisty niż ugoda. Po prostu pozywane instytucje w coraz większej liczbie przypadków akceptują wyroki sądów I instancji i nie decydują się na apelacje, dzięki czemu każdorazowo oszczędzają niebagatelne kwoty (tak wynikające z odsetek, jak i opłat sądowych).
Efekt jest taki, że frankowicz, który w najbliższych miesiącach pójdzie ze swoim pozwem do sądu, przy odrobinie szczęścia może liczyć na bardzo szybki, prawomocny wyrok. Tak jak miało to miejsce w przypadku kredytobiorców z poniższych przykładów:
- III C 2278/23 – pozew w niniejszej sprawie został złożony do Sądu Okręgowego na warszawskiej Pradze w sierpniu 2023 roku. Wyrok w niej został wydany już 6 miesięcy później, 15 lutego 2024 roku. Sąd w niniejszej sprawie ustalił nieważność umowy, którą frankowicze zawarli z Millennium Bankiem w 2008 roku, ponadto zobowiązał pozwany podmiot do zwrotu na rzecz powodów kwoty 431.186,36 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, liczonymi od dnia 16 września 2023 roku. Prowadząca tę sprawę Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni informuje na swojej stronie o uprawomocnieniu się tego wyroku z uwagi na brak wniesienia przez pozwanego apelacji
- I C 1026/24 – mniejsze jednostki sądowe radzą sobie z rozpatrywaniem spraw frankowych nadspodziewanie dobrze, czego przykładem jest sprawa, którą kredytobiorcy, reprezentowani przez adwokata Pawła Borowskiego, skierowali do SO w Płocku wiosną 2024 roku. Już w trzy miesiące później, 23 lipca 2024 roku, sąd potwierdził nieważność ich umowy, zawartej w 2008 roku z Deutsche Bankiem. Skutkiem nieważności umowy jest potrzeba jej rozliczenia: pozwany bank ma oddać frankowiczom kwotę 1.006.684,89 zł tytułem świadczenia nienależnego. Od kwoty naliczane są odsetki ustawowe za zwłokę, należne frankowiczom od 18 czerwca 2024 roku. Deutsche Bank poddał się w tej sprawie bez apelacji, a wyrok błyskawicznie się uprawomocnił.
PODSUMOWANIE:
Kończący się właśnie rok był dla frankowiczów okresem bardzo miłych niespodzianek (takich jak chociażby uchwała frankowa) i błyskotliwych sukcesów na salach sądowych. W 2024 roku pełnomocnicy frankowiczów wywalczyli dla nich w sądach miliardy złotych, i zdradzają pełną gotowość do podjęcia podobnego wyzwania w nadchodzących 12 miesiącach.
W 2025 roku frankowiczom życzymy, by pewnie dążyli do celu i nie dawali się zwieść propagandzie banków. Z kolei bankom doradzamy, aby maksymalnie wykorzystały kończący się powoli okres wysokich stóp procentowych i nie przedłużały postępowań sądowych o drugą instancję, bo jedynymi beneficjentami tej strategii w szerszej perspektywie okażą się frankowicze.