PLN - Polski złoty
CHF
4,61
wtorek, 3 grudnia, 2024

Frankowicze zaniepokojeni paraliżem sądów! Neo-sędziowie i zmiany w sądach groźniejsze niż się wydaje?

Zaplanowane przez ministra Adama Bodnara zmiany w sądownictwie, które nie ominą także XXVIII Wydziału Cywilnego, budzą ogrom kontrowersji, nie tylko wśród neo-sędziów, zagrożonych cofnięciem awansów i postępowaniami dyscyplinarnymi, ale także wśród części komentariatu. Zwłaszcza tej, która znacznie krytyczniej patrzy na wszelkie działania obecnej ekipy rządzącej niż na sposób, w jaki wymiarem sprawiedliwości zawiadywała Zjednoczona Prawica. Medialny atak, któremu od kilku dni poddawany jest minister sprawiedliwości, dezinformuje kredytobiorców, którzy już sądzą się z bankami, także w SO w Warszawie, i boją się, że ich procesy teraz radykalnie zwolnią lub zostaną w nich zmienieni sędziowie – na takich, którzy o sprawach frankowych wiedzą niewiele lub zupełnie nic. Czy taki scenariusz rzeczywiście jest możliwy? Czy pojawiające się w przestrzeni publicznej sensacyjne informacje na temat dezorganizacji Wydziału Frankowego mają szansę się potwierdzić? I komu służy medialna nagonka na ministra Bodnara, rozkręcana przez prawicowe media?

  • Przed ponad dwoma tygodniami premier wraz z ministrem sprawiedliwości poinformowali o planowanych zmianach w sądownictwie, które miałyby wejść w życie po przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Reformy te uderzą w neo-KRS i neo-sędziów
  • Rządzącym zależy na cofnięciu zmian, które wprowadził w sądownictwie rząd Prawa i Sprawiedliwości. Naprawa systemu nie może się odbyć bezinwazyjnie, co stanowi pretekst dla części środowiska komentatorskiego, by uderzyć w rząd i… postraszyć społeczeństwo
  • W sądach toczy się blisko 200 tys. spraw frankowych, w tym ok. 45 tys. w XXVIII Wydziale Cywilnym, gdzie orzeka 35 sędziów. Z tego 30 to tzw. neo-sędziowie, którzy prawdopodobnie będą musieli wrócić na poprzednie stanowiska. Przeciwnicy rządu twierdzą, że pogorszy to sytuację tysięcy konsumentów walczących dziś w sądach o sprawiedliwość
  • W krytyce działań rządu nie ma absolutnie nic złego, o ile jest konstruktywna. Tymczasem argumenty niektórych dziennikarzy przedstawiane w mediach są pełne przeinaczeń, manipulacji i wewnętrznych sprzeczności, o których należy mówić głośno. I my to dziś zrobimy.

Media straszą społeczeństwo katastrofą w sądownictwie. Wszystkiemu winny ma być obecny rząd

Czy to koniec działania XXVIII Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie? Do takiego wniosku można by dojść, analizując teksty, które od kilku dni pojawiają się w prawicowych mediach.

Dziennikarze sympatyzujący z obecną opozycją, odpowiedzialną za kontrowersyjne zmiany w systemie prawnym, których wprowadzanie rozpoczęło się pod koniec 2017 roku, nie mają ani grama litości dla ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, chcącego naprawić to, co zepsuli jego poprzednicy.

Przypomnijmy, że w piątek 6 września minister wraz z premierem podali do publicznej wiadomości szczegóły zmian w sądownictwie, jakie są zaplanowane na sierpień przyszłego roku, czyli tuż po wyborach prezydenckich.

W uproszczeniu rządzącym chodzi o to, by „odkręcić” decyzje neo-KRS, m.in. dotyczące awansów i powołań na stanowiska sędziowskie, mających miejsce od 2018 roku. Założenie jest takie, by sędziowie wrócili na swoje poprzednie stanowiska, które obejmowali przed mianowaniem przeprowadzonym przez neo-KRS.

Neo-sędziowie mają problem: rządzący chcą cofnąć ich powołania

O ile sędziowie małych sądów rejonowych, którzy zaliczyli spektakularne awanse do sądów okręgowych w stolicach województw, mają gdzie wracać (choć pewnie zrobią to niechętnie), o tyle już neo-sędziowie, którzy do orzekania trafili po 2017 roku wprost z zawodu adwokata, radcy prawnego czy notariusza, mają już większy problem. Zostali wykreśleni z list reprezentantów swoich zawodów i nie zostaną na nie wpisani automatycznie. Co zupełnie logiczne, utracili dotychczasowych klientów i – jeśli powrócą do pierwotnie wykonywanego zawodu – będą musieli zacząć budowanie swojej marki od zera.

W tych okolicznościach zrozumiała jest desperacja po stronie tych neo-sędziów, którzy do stracenia mają najwięcej. Desperację tę widać w komentarzach udzielanych mediom, nie tylko tych ściśle związanych z prawem.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że niektórzy neo-sędziowie wykorzystują swój autorytet, by kreować określone nastroje społeczne wokół planowanych zmian w wymiarze sprawiedliwości. Prezentują jednostronny pogląd na temat rzekomych negatywnych następstw reformy sądownictwa i wprost straszą społeczeństwo wizją niewydolności sądów.

Jak będzie funkcjonował Wydział Frankowy po reformach ministra Bodnara?

Jednym z wydziałów, w których planowane są reformy, jest ten Frankowy, znajdujący się w Sądzie Okręgowym w Warszawie, a utworzony od podstaw w kwietniu 2021 roku. Na czele wydziału stanął jeden z neo-sędziów, dr Tomasz Niewiadomski, który przez ponad 3 lata zdążył zorganizować w nim sprawnie orzekającą machinę, obecnie zdolną już, mimo wciąż ogromnej liczby nowych powództw, do uzyskiwania pokrycia wpływu.

W wydziale toczy się ok. 45 tysięcy postępowań frankowych, czyli blisko 1/4 wszystkich tego typu spraw, które mają obecnie do przerobienia polskie sądy. Na jednego orzecznika w XXVIII Wydziale Frankowym przypada ok. 1 500 spraw, a miesięcznie wpływają tam tysiące pism. W wydziale na tę chwilę orzeka 35 sędziów, z czego 30 mianowano już za czasów neo-KRS. Jeśli zmiany proponowane przez ministra Bodnara wejdą w życie, to ci sędziowie wrócą tam, skąd przyszli. Część z nich zostanie w ogóle usunięta z zawodu sędziego, część po prostu zniknie z Wydziału Frankowego. Kto w takim razie zajmie się sprawami, które pozostaną w tym wydziale?

Pytanie jest jak najbardziej zasadne, ale należałoby je raczej kierować w stronę samego ministra, ewentualnie dr Anety Wiewiórowskiej-Domagalskiej, czyli jego pełnomocniczki ds. ochrony praw konsumentów.

Tymczasem neo-sędziowie formułują własne tezy na ten temat, niepoparte żadnymi merytorycznymi argumentami, i twierdzą na przykład, że po wprowadzeniu reform frankowicze będą czekali na wyroki w swoich sprawach po 15 lat.

Sędziowie, którzy przeszli w stan spoczynku, powrócą, by rozpatrywać sprawy frankowe?

Z komentarzy płynących z ministerstwa sprawiedliwości wynika, że o powrót z emerytury mają zostać poproszeni sędziowie w stanie spoczynku. Prawicowi dziennikarze, wspierani opiniami neo-sędziów, wyśmiewają ten pomysł, twierdząc, że w żaden sposób nie poprawi to sytuacji frankowiczów, bo gdy ci orzecznicy przechodzili w stan spoczynku, to w sądach nie było jeszcze problemu ze sprawami o kredyty pseudowalutowe. Wniosek? Sędziowie, którzy powrócą z emerytury, by orzekać w takich sprawach, nie będą tego robić tak dobrze, jak ci, którzy już się w tym wyspecjalizowali, co może być sporym problemem dla frankowiczów.

Czy tak rzeczywiście będzie? Tu należy zwrócić uwagę na to, co od wielu miesięcy zapowiada ministerstwo sprawiedliwości w związku z zaplanowanym usprawnieniem procesów frankowych. Pełnomocniczka ministra, o której wspomnieliśmy kilka akapitów wcześniej, wielokrotnie informowała media o planach digitalizacji tych spraw, a także przeprowadzenia szkoleń dla sędziów z zakresu stosowania prawa europejskiego.

Sędziowie mają mieć też do dyspozycji cyfrowego asystenta, co pozwoli wymiarowi sprawiedliwości wykorzystać dobrodziejstwa sztucznej inteligencji. Oczywiście taki cyfrowy asystent ma tylko ułatwiać sędziom pracę, a nie wydawać za nich wyroki.

O tym, że ministerstwo nie ma zamiaru spocząć na samych planach, świadczy wymiana przewodniczącego w Wydziale Frankowym, od której mają zacząć się wielkie zmiany dotyczące digitalizacji sądów. Miejsce świetnie ocenianego przez pełnomocników frankowiczów dr Tomasza Niewiadomskiego zajmie sędzia Adam Malinowski, dotychczas pełniący funkcję pełnomocnika sądowego ds. wdrożeń systemów teleinformatycznych właśnie w sądach powszechnych.

Nowy szef XXVIII Wydziału Cywilnego nie ma doświadczenia w orzekaniu w sprawach frankowych, co z pewnością szybko podchwycą przeciwnicy polityczni rządu oraz sympatyzujący z nimi dziennikarze. Trzeba jednak uczciwie zaznaczyć, że taka decyzja kadrowa dotycząca tego szczególnego stanowiska ma swoje uzasadnienie – to właśnie sędzia Malinowski może być najbardziej odpowiednią osobą do przeprowadzenia Wydziału Frankowego przez proces digitalizacji.

Cofnięcie awansów neo-sędziom spowoduje, że już wydane frankowe wyroki staną się nieważne?

Kolejny argument przeciwników reform w sądownictwie zakłada, że cofnięcie powołań dokonanych przez neo-KRS spowoduje, że wyroki wydane przez neo-sędziów staną się nieważne. Jest to niezwykle jaskrawy przykład manipulowania faktami, a w przypadku sędziów głoszących w przestrzeni publicznej takie rewelacje również przejaw skrajnego egoizmu.

Zarówno dziennikarze, jak i sędziowie rozpowszechniający taki pogląd nie dysponują żadnymi wiarygodnymi opiniami prawnymi świadczącymi o tym, że działania rządu w obszarze zmian w sądownictwie mogą wywołać taki właśnie skutek.

Jedyny efekt, jaki powodują te plotki, to generowanie stresu i niepokoju u kredytobiorców, którzy już szczęśliwie wygrali swoje procesy z bankami, a następnie się z nimi rozliczyli. Teraz w popłochu sprawdzają, kto był sędzią w ich sprawach oraz jaki był przebieg kariery zawodowej tego orzecznika. Czy został mianowany przed, a może po 2017 roku?

Kto korzysta na krytyce planowanych reform ministra Bodnara? Tu bez zaskoczenia

Na tym chaosie interpretacyjnym najwięcej korzystają same banki. Przedstawiciele sektora finansowego nie mają już żadnych sensownych argumentów w starciach z konsumentami w sądach, a bardzo zależy im, by zniechęcić do pozwu kredytobiorców ze spłaconymi umowami, jak również namówić na podpisanie ugody tych, których hipoteki frankowe wciąż są aktywne.

Media wspierane przez niektórych neo-sędziów, nadmiernie rozemocjonowanych cofniętymi awansami, dają bankowcom doskonałą pożywkę do manipulowania konsumentami. Ci niedługo dowiedzą się z mediów, że powinni pilnie zawrzeć z bankami ugody na jakichkolwiek warunkach i zrzec się całkowicie roszczeń wynikających z klauzul abuzywnych obecnych w ich umowach, bo ryzyka związane z procesowaniem się są zbyt wysokie, a czas oczekiwania na wyrok w sprawie wręcz niemożliwy do oszacowania.

Uważamy jednak, że i media, i sami neo-sędziowie muszą zdawać sobie sprawę z następstw swojego działania. A mimo to ślą w świat niesprawdzone informacje, w ten sposób działając na niekorzyść polskiego obywatela i wspierając wielkie korporacje. Jedni i drudzy mają swoje priorytety, które realizują mimo szkód społecznych wywoływanych ich postawą.

Apel do frankowiczów: nie ulegajcie fake newsom

Do naszych czytelników apelujemy: jeśli spotykacie się z artykułami i opiniami „ekspertów” o bardzo krytycznym wydźwięku w stosunku do planowanych zmian w sądownictwie, sprawdźcie, kto jest autorem tych tekstów i stanowisk. Czy przypadkiem tworzący je specjaliści nie są tzw. beneficjentami „dobrej zmiany”, czy to w środowisku sędziowskim, czy dziennikarskim. Zwróćcie też uwagę na to, czy w tych tekstach jest prezentowany pogląd obu stron sporu o neo-KRS, czy może jedynie uwzględnia się w nich opinię krytyków reform, często stosujących argumenty o wątpliwej wartości merytorycznej.

W artykułach, na które natrafiliśmy w sieci, stosowane są następujące sztuczki, mające na celu wpłynięcie na poglądy czytających je osób:

  • brak uwzględnienia stanowiska strony przeciwnej – w tekstach, o których piszemy, próżno szukać opinii pochodzących bezpośrednio od strony rządzącej, w tym ministra Bodnara, wyjaśniających powód planowanych zmian. Nie ma tam konstruktywnej polemiki, jest tylko jednostronna krytyka
  • przedstawianie plotek, spekulacji, jako sprawdzonych informacji – autorzy prezentują swoje poglądy i teorie w taki sposób, by czytelnicy zyskali przekonanie, że wspomniane teksty opisują stan rzeczywisty. Przykładowo wieszczą, że sądy w wyniku zmian staną się zupełnie nieefektywne, na co brak w tej chwili jakichkolwiek dowodów
  • odwoływanie się do emocji czytelników – autorzy tekstów umieszczają frankowiczów w roli podwójnych ofiar, wpierw skrzywdzonych przez banki, teraz przez wymiar sprawiedliwości. Chodzi o wzbudzenie u czytelnika niechęci nie tylko do reform, ale i do rządu, który chce je wprowadzać
  • podpieranie się dowodami anegdotycznymi – by uwiarygodnić swoje rewelacje, dziennikarze uciekają się do podawania anegdot na temat pracy sądów, np. odnoszących się do rzekomych porad w zakresie spraw frankowych, o które proszą neo-sędziów orzecznicy z wyższych instancji. Służy to wzmocnieniu autorytetu tych pierwszych kosztem drugich. Dużo ważniejsze jest jednak to, że stosując dowód anegdotyczny, dziennikarz zwykle nie podaje konkretnych dat, nazwisk czy nazw wydziałów, a więc historie te równie dobrze mogą być po prostu zmyślone na potrzeby tworzonych tekstów
  • stosowanie wyolbrzymień i manipulowanie danymi liczbowymi – autorzy publikacji, o których mowa, prezentują najczarniejsze dla Polaków scenariusze jako te najbardziej prawdopodobne, bez podpierania się merytorycznymi argumentami. Dla wzmocnienia swoich tez wybiórczo używają danych liczbowych, np. odnoszących się do trwających postępowań frankowych.

Wspólne zastosowanie tych kilku trudnych do wychwycenia trików w jednym artykule powoduje u przeciętnego czytelnika skrajnie negatywne emocje, takie jak lęk, bezsilność, a nawet gniew ukierunkowany na rządzących. I o to właśnie pomysłodawcom tej propagandy chodzi.

Frankowiczów czekają bardzo ciężkie miesiące – wpierw bardzo brutalna kampania wyborcza, w której będą używani przez polityków jako broń przeciwko oponentom, a następnie trudny czas po wyborach, które, jeśli zakończą się wygraną kandydata partii rządzącej, przyniosą zmiany systemowe w sądownictwie.

Zarówno przed dokonaniem reform, jak i w ich trakcie kredytobiorcy będą raz za razem atakowani przez nowe dostawy fake newsów, pogarszających ich komfort psychiczny.

PODSUMOWANIE

Jak sobie radzić z medialną dezinformacją dotyczącą sytuacji w sądach? Najlepiej po prostu weryfikować niesprawdzone informacje u faktycznych ekspertów, tj. doświadczonych prawników (adwokatów, radców prawnych), którzy prowadzą sprawy kredytobiorców i bardzo dobrze orientują się w sytuacji panującej aktualnie w sądach.

Warto też analizować to, co w sprawie reform będzie mieć do powiedzenia strona rządowa, pozbawiona głosu w prawicowych mediach. Istotne będą zwłaszcza wypowiedzi samego ministra Adama Bodnara, jak i dr Anety Wiewiórowskiej-Domagalskiej, odpowiadającej za kwestię ochrony konsumentów.

Obecny rząd nie jest wrogiem frankowiczów, a decyzje, które do tej pory podjął, dobitnie o tym świadczą. Rządzący ani nie zdecydowali się na wprowadzenie ustawy frankowej, ani w żaden inny sposób nie ograniczyli konsumentom możliwości zakładania sporów bankom. Dotychczasowe decyzje pokazują, że strona rządowa respektuje wyroki TSUE i stara się ograniczać negatywne skutki wojny frankowej w sposób niedokuczliwy dla obywateli, głównie poprzez namawianie banków do zawierania ugód.

Tyle tylko, że bankowcy wcale nie chcą proponować frankowiczom lepszych i atrakcyjniejszych warunków ugód. Dlatego jest bardzo prawdopodobne, że po cichu będą kibicować mediom uderzającym w rząd i produkującym fake newsy na temat sytuacji frankowiczów.

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze