Najnowsze szacunki ekspertów mówią o tym, że w Polsce jest ok. 300 tysięcy frankowych umów, których posiadacze wciąż nie zdecydowali, czy wystąpić z pozwem wobec banku, czy może jednak podpisać ugodę (lub, gdy ta nie przysługuje, zaniechać dochodzenia roszczeń). Chodzi zarówno o kredytobiorców wciąż spłacających te abuzywne hipoteki, jak i tych, którzy uwolnili się już od długu poprzez całkowitą spłatę kredytu. Wiele argumentów przemawia za złożeniem pozwu przeciwko bankowi w roku 2025. Część z nich jest związana z tegorocznymi (i zeszłorocznymi) wyrokami TSUE, część wynika z działań Ministerstwa Sprawiedliwości, a nawet ze… strategii samych banków. Jakie zachęty do sądzenia się z bankiem otrzymali frankowicze w ostatnich kilkunastu miesiącach i co może sprawić, że podejmą tę strategiczną decyzję w przyszłym roku?
- Frankowicze, którzy w 2024 roku pozwali bank o ustalenie i/lub zapłatę, mają ok. 99 proc. szans na wygranie swojej sprawy, a najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że sąd nakaże bankowi zwrot pełnego świadczenia nienależnego wraz z odsetkami za zwłokę
- Banki nie mają jak się bronić przed niekorzystnym orzecznictwem – pozwy o wynagrodzenie i waloryzację to już przeszłość, podobnie jak masowe powoływanie się na zarzut zatrzymania
- Bankowcy liczą dziś przede wszystkim na to, że do sądów nie ruszą ze swoimi roszczeniami ex-frankowicze oraz osoby, które podpisały ugody w czasach, gdy te nie były jeszcze tak dopracowane pod kątem prawnym
- W 2025 roku droga do unieważnienia frankowej umowy będzie jeszcze prostsza, ponieważ resort sprawiedliwości chce wprowadzić automatyczne zabezpieczenia roszczeń i dać sądom zielone światło do rozpoznawania spraw w trybie niejawnym oraz przesłuchiwania stron na piśmie
- Ministerstwo Sprawiedliwości obiecuje frankowiczom wiele, ale wszystko wskazuje na to, że nie zamierza poprzestać na słowach. W Poznaniu ruszył już drugi po warszawskim wyspecjalizowany wydział frankowy. Lada dzień podobna jednostka powstanie w stołecznej apelacji.
Frankowicze mają za sobą znakomite cztery kwartały i z nadzieją szykują się na 2025 rok
Trudno w kilku zdaniach opisać to, jak dobry był 2024 rok dla kredytobiorców frankowych. W ciągu ostatnich 12 miesięcy w krajowych sądach oraz unijnym Trybunale zdarzyło się tak wiele, że szczegółami można by zapełnić tom, którego objętości nie powstydziłby się niejeden pisarz fantasy. Ale wyroki, których bohaterami byli frankowicze w tym roku, zdecydowanie nie są niczyją fantazją… choć z pewnością można je określić mianem fantastycznych.
Zaczęło się już w styczniu, gdy TSUE wydał wyrok w sprawie C-488/23, pozbawiając banki jakichkolwiek złudzeń w zakresie możliwości zwaloryzowania kapitału kredytu, wypłaconego na podstawie nieważnej umowy kredytowej. Banki po tym orzeczeniu wpadły w sporą konsternację, ale bardzo szybko wypracowały nowy wspólny spin. Zgodnie z nim sądy lada chwila wrócą do odfrankowień abuzywnych umów, rozwiewając nadzieje kredytobiorców na darmowe kredyty.
Scenariusz ten miał być wynikiem spodziewanej uchwały frankowej Sądu Najwyższego. Bankowcy naprawdę próbowali przekonać opinię publiczną do tego, że SN stanie w poprzek dotychczasowych wyroków TSUE i cofnie krajowe orzecznictwo w okolice roku 2017. Tak się jednak nie stało. Uchwała III CZP 25/22 wydana 25 kwietnia 2024 roku okazała się dla banków prawdziwą katastrofą. W jej treści nie ma ani jednego elementu, który dawałby bankom nadzieję na zmianę linii orzeczniczej na bardziej prokorporacyjną. Być może dlatego prominentni bankowcy bardzo szybko zaczęli kwestionować w mediach status sędziów, którzy podjęli uchwałę – nie mieli po prostu żadnych innych sensownych argumentów.
To tylko dwa ważne wydarzenia, których doświadczyli frankowicze w 2024 roku. Było ich wiele więcej, ale nie o nich jest ten artykuł, a o konsekwencjach, które wywołały w sektorze. I o zmianach, które zaszły w sądownictwie.
Jak zmieniło się frankowe orzecznictwo w 2024 roku?
Frankowicze nie mają powodów, by narzekać na to, jak orzekają w ich sprawach krajowi sędziowie. W ostatnich kilkunastu miesiącach sądy zaczęły m.in.:
- na masową skalę przyznawać frankowiczom zabezpieczenie roszczeń (na skutek uchwały SN z września br. na wyrozumiałość sądów mogą liczyć także kredytobiorcy z upadłego Getin Noble Banku)
- w korzystniejszy dla konsumentów sposób liczyć ustawowe odsetki za zwłokę (to z kolei pokłosie wyroków TSUE C-140/22, C-28/22 oraz C-348/23) oraz negować prawo banku do skorzystania z zarzutu zatrzymania, gdy po drugiej stronie sporu jest konsument
- wznawiać postępowania zainicjowane przeciwko Getin Bankowi, w części dotyczącej roszczenia ustalenia nieważności umowy
- przychylniej patrzeć na roszczenia kredytobiorców, którzy w momencie zaciągania frankowego kredytu byli pracownikami sektora bankowego lub wydatkowali środki pochodzące od banku na cel częściowo związany z działalnością inwestycyjną bądź gospodarczą.
Jak banki zmieniły swoje podejście do spraw frankowych i frankowiczów w 2024 roku?
Zmiany są widoczne również po stronie banków. W tym roku przedstawiciele sektora zaczęli:
- rezygnować ze składania powództw o waloryzację i wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz cofać już złożone powództwa w części odnoszącej się do tych roszczeń
- proponować frankowiczom lepsze indywidualne warunki ugód (dotyczy głównie tych kredytobiorców, którzy już złożyli powództwo o ustalenie)
- odkładać pieniądze na ryzyka związane ze spłaconymi umowami (wiele dużych banków ma już wskaźnik pokrycia, odnoszący się do wartości aktywnych hipotek w CHF, na poziomie znacząco przekraczającym 100 proc.)
- w niektórych przypadkach zachęcać kredytobiorców, którzy złożyli pozew, do wstrzymania dalszej spłaty kredytu (tak robi np. mBank – kredytobiorcom, którzy otrzymali od tego podmiotu taką sugestię, mimo to doradzamy złożenie wniosku o zabezpieczenie roszczenia)
- informować pisemnie swoich frankowych klientów o sytuacji prawnej, w której się znaleźli, a także wzywać ich do zwrotu kapitału kredytu, co służyć ma przerwaniu biegu terminu przedawnienia roszczeń (na chwilę obecną wiadomo, że takie działania wdrożył już PKO BP oraz Millennium Bank)
- w wielu przypadkach rezygnować z zaskarżania wyroków, w których sądy przyznają rację frankowiczom (strategię taką testują m.in. PKO BP, mBank, Millennium Bank, Santander Bank, BOŚ Bank, a także niedziałające już na polskim rynku Raiffeisen Bank oraz Deutsche Bank).
Banki rezygnują z apelacji, a ex-frankowicze walczą o zwrot świadczenia nienależnego. I to z sukcesami
Jak może wyglądać sprawa, w której bank rezygnuje z apelacji? Najlepsze kancelarie w kraju niemal w każdym tygodniu publikują na swoich stronach nowe wyroki, które uprawomocniły się po decyzji sądu I instancji. Oto dwa przykłady:
- XII C 2189/23 – sprawa z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, zakończona wyrokiem dnia 4 września 2024 roku, po zaledwie 10 miesiącach postępowania. Frankowicze, reprezentowani przez adwokata Pawła Borowskiego, spłacili swoją umowę, nim złożyli pozew. Ich powództwo dotyczyło więc roszczenia zapłaty, które zostało zaaprobowane przez sąd. Wyrokiem SO we Wrocławiu pozwany PKO BP musi oddać kredytobiorcom 168 761,83 zł oraz kwotę 570,30 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę, naliczanymi od 19 czerwca 2024 roku. Po rozliczeniu się z bankiem zysk kredytobiorców wyniesie 80 tys. zł. Podmiot nie złożył apelacji w sprawie
- XXVIII C 1897/21 – sprawa z Sądu Okręgowego we Wrocławiu, w której kredytobiorcy reprezentowani byli przez Kancelarię Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni. Tu pozew został skierowany w związku z roszczeniem ustalenia i zapłaty, i ponownie pozwanym był PKO Bank Polski. Wyrok zapadł po 34 miesiącach, dnia 16 lutego 2024 roku i okazał się bardzo korzystny dla powodów, którym udało się unieważnić umowę oraz odzyskać od banku 503.037,76 zł oraz 46.875,80 CHF wraz z odsetkami ustawowymi za opóźnienie (bo tyle sąd zasądził na ich rzecz tytułem zwrotu świadczenia nienależnego). Bank poddał tę sprawę po wyroku I instancji, a decyzja jest już prawomocna.
Pierwszy z powyższych wyroków pokazuje, że do sądów zaczynają ruszać osoby, których umowy są w całości spłacone. Trend ten potwierdzają statystyki publikowane przez same banki, m.in. przez PKO Bank Polski i mBank. W tych podmiotach mniej więcej już co piąta kwestionowana sądownie umowa frankowa została wykonana przed złożeniem pozwu w sądzie. Prawdopodobnie nie inaczej jest w innych giełdowych bankach. A z każdym kwartałem problem będzie się pogłębiał.
Powodem jest nie tylko korzystne dla frankowiczów orzecznictwo, ale również prokonsumencki kierunek obrany przez Ministerstwo Sprawiedliwości, które nie daje jak dotąd bankom żadnej taryfy ulgowej. Przynajmniej nie w sprawach dotyczących kredytów we franku, w kwestii których unijne orzecznictwo jest już nader bogate i nie pozostawia wielkiego pola na interpretacje.
Nadchodzą ważne usprawnienia w procesach frankowych. Frankowicze dostaną zabezpieczenie roszczenia z automatu?
Banki miesiącami apelowały do ministra o ustawę frankową – i ją dostaną. Tylko nie w takim kształcie, jak chciały. Ministerstwo potwierdziło, że pracuje nad legislacyjnym rozwiązaniem problemu frankowego, ale z wypowiedzi jego przedstawicieli wynika, że w żadnym miejscu nie chce ograniczać kredytobiorcom ich prawa do sądzenia się czy czerpania korzyści z wyroków sądów.
Resort chce się skoncentrować na udrożnieniu sądów i ułatwieniu kredytobiorcom rozliczeń z bankami. Planowane usprawnienia zakładają wprowadzenie elektronicznego składania pism procesowych, digitalnego asystenta sędziego, jak również automatyczne zabezpieczanie roszczeń frankowiczów w sprawach przeciwko bankom. Ponadto resort analizuje, jakie narzędzia mogłyby pomóc sędziom w sprawniejszym rozpatrywaniu frankowych procesów.
Najprawdopodobniej już niedługo powszechne stanie się rozpoznawanie spraw z tej kategorii na posiedzeniach niejawnych oraz przesłuchiwanie stron zdalnie czy na piśmie. Ministerstwo chce też szkolić sędziów z zakresu stosowania w praktyce prawa UE – plan zakłada utworzenie bazy wiedzy z wyrokami TSUE.
Dodatkowo resort chciałby łączyć postępowania z powództwa kredytobiorcy i z powództwa banków w jedno. Jeżeli konsument wyrazi zgodę, sąd będzie mógł rozliczyć strony w ramach jednego procesu, korzystając z teorii salda.
Resort tworzy nowe wydziały frankowe. Ten w Poznaniu już funkcjonuje
Zapowiedzi Ministerstwa nie wyglądają na puste słowa. Pierwsze pozytywne dla frankowiczów zmiany już zostały wprowadzone: w wydziałach cywilnych, do których trafia najwięcej spraw o ustalenie i zapłatę, utworzono nowe etaty asystenckie. Resort dąży do tego, by jeden asystent przypadał na dwóch sędziów. Najważniejszą z wprowadzonych zmian jest bez wątpienia utworzenie frankowej sekcji w Poznaniu. Działa ona w ramach XII Wydziału Cywilnego w tamtejszym Sądzie Okręgowym.
Prace sekcji wystartowały wraz z początkiem grudnia. Tymczasem już w styczniu ruszyć ma wydział frankowy w warszawskiej apelacji – to milowy krok dla frankowiczów ze stolicy, których sprawy już przeszły przez I instancję lub czekają na wydanie wyroku w okręgu. Od dłuższego już czasu mówi się o poważnym korku w warszawskiej apelacji, który jest oczywiście wynikiem natłoku spraw trafiających do stolicy.
XXVIII Wydział Cywilny pracuje pełną mocą, co nie zmienia faktu, że większość rozpatrzonych w nim spraw spotyka się z zaskarżeniem, czy to przez bank, czy to przez kredytobiorcę, któremu np. nie podoba się sposób, w jaki sąd naliczył na jego rzecz korzyść odsetkową. Utworzenie wyspecjalizowanego wydziału w apelacji sprawi, że kredytobiorcy z Warszawy (i z innych części Polski, którzy złożyli swoje powództwa przed nowelizacją kpc z kwietnia ubiegłego roku) będą mogli liczyć na szybsze wyroki w swoich sprawach.
Tego powinni spodziewać się frankowicze w 2025 roku: niektóre prognozy mogą Cię zaskoczyć
Czego więc mogą oczekiwać kredytobiorcy frankowi w 2025 roku? Oto kluczowe prognozy:
- kredytobiorcy, którzy w 2022 roku zakwestionowali klauzule przeliczeniowe zawarte w swoich umowach, mogą spodziewać się tego, że zostaną wezwani przez bank do zwrotu kapitału (żądanie może trafić nawet do osób, które w międzyczasie w całości spłaciły swoje kredyty). Wielu z tych, którzy jeszcze nie złożyli pozwu, poczuje motywację do działania – wszak bank swoją korespondencją niejako zmusza ich do opowiedzenia się za jakimś rozwiązaniem (ugoda, zrzeczenie roszczeń lub pozew)
- banki najprawdopodobniej będą kontynuowały (lub wręcz rozszerzały) strategię polegającą na nieskładaniu apelacji od negatywnych wyroków, zwłaszcza jeśli resort nie będzie zmuszał frankowiczów do rozliczania się z kredytodawcami wg teorii salda
- przed TSUE może zapaść wyrok w sprawie dotyczącej potencjalnie przedawnionych roszczeń banków o zwrot kapitału. Jeśli Trybunał uzna, że sąd krajowy nie może, kierując się wynikającymi z kc względami słuszności, przyznawać bankowi zwrotu kapitału w sytuacji, gdy ten wysunął swoje roszczenie po terminie, część kredytobiorców najprawdopodobniej będzie mogła liczyć już nie tylko na darmowe kredyty, ale i darmowe mieszkania
- frankowicze z Getinu najprawdopodobniej otrzymają od syndyka propozycję ugody. Z pierwszych doniesień medialnych wynika, że oferta ugodowa opracowana przez syndyka GNB dalece odbiega od tego, co obecnie proponują swoim klientom inne banki. Mówi się o tym, że syndyk zaproponuje umorzenie reszty długu tym kredytobiorcom, którzy spłacili już dwukrotność użyczonego im kapitału
- niewykluczone, że do sądów trafią sprawy kierowane przez kredytobiorców niezadowolonych z podpisanych z bankami ugód. Jeżeli prawnikom tych frankowiczów uda się udowodnić, iż banki nie dopełniły obowiązków informacyjnych, podpisując z konsumentami takie porozumienia, sektor może mieć poważny problem. Łącznie jego przedstawiciele podpisali ok. 117 tys. ugód frankowych, z czego sporą część zawarto w latach 2021-2022, gdy niewiele mówiło się jeszcze o elementach, które powinna zawierać uczciwa ugoda.
PODSUMOWANIE:
Prognozy dla frankowiczów na przyszły rok są więcej niż pomyślne. Po swojej stronie mają wszystkie liczące się instytucje, mające wpływ na krajowe orzecznictwo, w tym Ministerstwo Sprawiedliwości, Sąd Najwyższy, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a także UOKiK i Rzecznika Finansowego. Z kolei banki mogą liczyć jedynie na wsparcie Komisji Nadzoru Finansowego, która nie ma nawet inicjatywy legislacyjnej, a więc nie może forsować zmian, które byłyby korzystne dla sektora, niezależnie od tego, jak bardzo by tego chciała.
I połowa 2025 roku będzie okresem bardzo intensywnej kampanii wyborczej. Jest wysoce prawdopodobne, że – tak jak i 10 lat temu – frankowicze staną się adresatami obietnic kandydatów na prezydenta. Obecnie jednak nie muszą się już wsłuchiwać w głos pretendentów do fotela głowy państwa. Nie są zdesperowani. To, na czym najbardziej im zależało, już dostali. W 2025 roku gra będzie się toczyć o to, czy ci, którzy mają prawo do pozwu, a jeszcze z niego nie skorzystali, pokonają wątpliwości i sformułują swoje roszczenia pod adresem banku. To od tej decyzji będzie zależeć to, jak wysokie będą rezerwy kwartalne w sektorze, a także jak długo jeszcze potrwa frankowa saga.