Wygląda na to, że wyrok TSUE w sprawie C-520/21 nie tylko odpowie na kilka ważnych pytań, ale i spowoduje wysyp kolejnych, tym razem związanych z tym, ile tak naprawdę należy się frankowiczowi od banku po unieważnieniu umowy. Czy sądy krajowe będą przyznawać kredytobiorcom waloryzację świadczeń, z których banki bezumownie korzystały latami? A może frankowiczom wypłacane będą odszkodowania na wzór tych we Francji?
- Tydzień temu Rzecznik Generalny TSUE potwierdził, że roszczenia banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału stoją w sprzeczności z unijnymi przepisami
- Ten sam urzędnik podkreślił, że podobne roszczenia po stronie konsumenta nie kolidują z założeniami dyrektywy 93/13, wbrew temu, co głosiły banki
- Zdaniem części ekspertów przyszły wyrok TSUE może otworzyć kredytobiorcom drogę do roszczeń o waloryzację świadczeń wskaźnikiem inflacji
- Nie brak opinii, że Polskę czeka „scenariusz francuski” i odszkodowania na rzecz kredytobiorców, którzy występują jako poszkodowani w procederze frankowym.
Banki bez prawa do roszczeń o zarobek na nieważnych umowach. Frankowicze znów górą
Wyrok TSUE w sprawie C-520/21 jeszcze nie zapadł (należy się spodziewać jego publikacji za kilka miesięcy), ale zainteresowani wiedzą już, czego się spodziewać po unijnych sędziach. 16 lutego 2023 roku Rzecznik Generalny TSUE, A. M. Collins, ogłosił swoją opinię w tej sprawie – okazała się ona jednoznaczna.
Bankom nie należy się wynagrodzenie za to, że konsument korzystał bezumownie z wypłaconego mu kapitału. Stałoby to w sprzeczności z dyrektywą 93/13, która chroni konsumentów przed abuzywnymi działaniami przedsiębiorców.
Jednocześnie Collins nie wykluczył, że o waloryzację świadczenia bądź opłatę za korzystanie przez bank z nienależnie pobranych świadczeń może ubiegać się właśnie konsument. Kwestia ta jest zależna od prawa krajowego i sędziów sądów powszechnych, do których trafiać będą takie spory.
A to, że zaczną się one pojawiać, jest już właściwie pewne. Prawnicy frankowi intensywnie pracują nad aktualizacją roszczeń swoich klientów. Scenariusze, które kreślą eksperci, są różne.
Waloryzacja świadczenia wskaźnikiem inflacji, a może „scenariusz francuski”?
Część środowiska eksperckiego uważa, że kredytobiorcy frankowi będą mogli domagać się od banku przede wszystkim waloryzacji świadczenia, chociażby o wskaźnik inflacji, który byłby w tym przypadku najbardziej obiektywny.
Kwestia ewentualnej waloryzacji świadczenia w przypadku istotnej zmiany siły nabywczej pieniądza reguluje art. 3581 § 3 kc. Sądy krajowe będą więc oceniać, czy konsumentowi należy się od banku taka dodatkowa korzyść, skoro w momencie, gdy spłacał swoje raty kapitałowo-odsetkowe, ich wartość była znacznie wyższa niż obecnie.
Kolejna kwestia to odszkodowania. Czy frankowiczom należne jest odszkodowanie od banku za proceder frankowy? Ten temat był do tej pory nieczęsto podnoszony w polskiej przestrzeni publicznej, aczkolwiek nie należy uznawać go za całkowicie abstrakcyjny. Podobny scenariusz miał już miejsce we Francji, gdzie sądy bezlitośnie rozprawiły się z bankowcami.
W 2020 roku głośno było o gigantycznej karze, zasądzonej od spółki Cetelem zależnej od banku BNP Paribas. Bank w latach 2008-2009 oferował na francuskim rynku kredyt waloryzowany kursem franka szwajcarskiego, ale spłacany w euro.
Zdaniem poszkodowanych bank ukrył przed klientami rzeczywiste ryzyka tego produktu, które zmaterializowały się w 2010 roku, gdy kurs franka poszybował w górę. Bank mógł nie dopełnić obowiązku informacyjnego wobec ok. 4,6 tys. osób. Sąd Karny w Paryżu nie miał wątpliwości co do winy bankowców.
Przedsiębiorca został ukarany maksymalną grzywną 187,5 tys. euro, musiał też zrekompensować poszkodowanym kredytobiorcom straty, i te finansowe, i moralne. Tytułem tych pierwszych kredytobiorcy mogli ubiegać się o 40-60 tys. euro odszkodowania, zaś tytułem drugich od 10 do 20 tys. euro. Wg ówczesnych szacunków łączny koszt odszkodowań na rzecz poszkodowanych mógł wynieść nawet 150 mln euro.
Czy na podobny obrót spraw mogą liczyć kredytobiorcy w Polsce? Na razie jest zbyt wcześnie, by to przesądzać. Linia orzecznicza w sprawach o wynagrodzenie musi się wpierw ukształtować, a wielu sędziów z pewnością będzie chciało wpierw poznać oficjalne stanowisko TSUE, które powinno być znane mniej więcej w połowie roku.
Otwartą kwestią pozostaje np. to, w jaki sposób powinny być naliczane dodatkowe korzyści na rzecz kredytobiorców: od łącznej całkowitej wartości zrealizowanych przez nich wpłat czy tylko od nadpłaty ponad pożyczony kapitał.
Jak wygląda obecnie rozliczenie stron po unieważnieniu umowy frankowej?
Jak do tej pory sądy rozpatrywały sprawy o franki? Dominującą linią orzeczniczą jest ta, wg której umowy należy unieważniać, zasądzając rozliczenie stron wg teorii dwóch kondykcji. Oznacza to, że strony są obligowane przez sąd do oddania sobie wszystkich środków pobranych wzajemnie w ramach realizacji unieważnionej umowy. Ten model nazywany jest przez prawników „sankcją darmowego kredytu”. Bank nie zarabia bowiem na unieważnionym zobowiązaniu ani złotówki. Banki oczywiście próbowały obejść skutki unieważnienia, kierując pod adresem frankowiczów słynne już kontr poz
wy. Roszczenia banków o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału spotykały się jednak z dużym sceptycyzmem sędziów na długo przed opinią Rzecznika Generalnego TSUE. Teraz jest niemal pewne, że banki nie będą w stanie czegokolwiek ugrać na tych powództwach.
Jak sprawdzić, ile kredytobiorca może odzyskać od banku po unieważnieniu umowy? Najpewniejszym sposobem jest analiza umowy przez profesjonalnego prawnika lub radcę prawnego specjalizującego się w sporach z bankami. W tym celu będzie oczywiście potrzebna historia spłaty kredytu, którą można uzyskać od banku.
Frankowicz może też samodzielnie dokonać wstępnej analizy swoich roszczeń, korzystając z jednego z narzędzi online, np. www.kalkulatorfrankowicza.pl. Należy jednak zauważyć, że takie narzędzia nie uwzględniają dodatkowych korzyści, o jakie kredytobiorca może walczyć z tytułu waloryzacji świadczeń.