Gdy stało się jasne, że bankowi nie należy się nawet złotówka zarobku na nieważnym kredycie frankowym, rozpoczęły się próby oszacowania tego, ile sektor wyda na pełne rozliczenia z frankowiczami. Początkowo mówiono o kwocie 101,5 mld zł, którą KNF podał w swojej prezentacji jeszcze w 2021 roku. Te obliczenia nie są zbyt aktualne, podobnie jak teorie głoszone przez szefa Komisji, Jacka Jastrzębskiego, że negatywny dla banków wyrok TSUE w sprawie o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału może doprowadzić któregoś z kredytodawców do upadku. Bankowcom nie opłaca się już straszenie opinii publicznej kwotami z sufitu, bo w ten sposób szkodzą sami sobie. Dlatego postanowili urealnić prognozy i podają, ile tak naprawdę banki zapłacą frankowiczom w ramach rozliczeń nieważnych kredytów. Czy sektor wytrzyma takie obciążenie?
- Zespół Badań i Analiz ZBP oszacował, ile w latach 2023-2025 wydadzą banki na ryzyko prawne kredytów frankowych. W tym celu uwzględnił dwa scenariusze: referencyjny i szokowy
- Wg scenariusza referencyjnego koszty zostaną rozłożone równomiernie na najbliższe lata. Z kolei zgodnie z tym szokowym najdroższy okaże się dla banków bieżący rok, w którym banki wydadzą na frankowiczów 25 mld zł
- Co ciekawe, jedynie w wariancie szokowym sektor może przejściowo borykać się z ujemnym wynikiem netto na poziomie 4,82 mld zł. W scenariuszu referencyjnym ten problem nie występuje
- Prognozy dokonane przez Zespół kłócą się z tym, co przepowiadał szef Nadzoru Finansowego w swoim wystąpieniu przed TSUE. Czy to rozminięcie się z rzeczywistością w przypadku eksperta tego formatu należy uznać za kompromitację?
Ile rezerw frankowych mają banki po wyroku TSUE? Mowa o ponad 40 mld zł
Ile środków banki zgromadziły na rozliczenia frankowe, a ile jeszcze odpisów muszą dotworzyć, by rozwiązać problem wadliwych kredytów? Już pod koniec ubiegłego roku wartość zawiązanych rezerw zbliżała się do 40 mld zł. W tym roku sektor powiększył rezerwy o kolejne miliardy złotych, a momentem kulminacyjnym był II kwartał, gdy sędziowie TSUE orzekli, że bankom nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału (wyrok dla sprawy C-520/21). To wówczas do bankowców dotarło, że miękkiego lądowania nie będzie: sankcja darmowego kredytu w przypadku wadliwych umów frankowych stała się po prostu faktem.
Przykładowo mBank w okresie kwiecień – czerwiec br. dowiązał rezerwy w wysokości 1,54 mld zł. Kwota robi wrażenie, jednak rekordzistą jest PKO BP, który w omawianym okresie zaksięgował odpisy frankowe o wartości 2,5 mld zł. Rezerw przybyło również w Santanderze, Millennium Banku i BNP Paribas. Ten pierwszy zwiększył odpisy o 662 mln zł, drugi o 680 mln zł, zaś trzeci o 356 mln zł.
Nim unijni sędziowie wydali wyrok w słynnej już sprawie o wynagrodzenie, wypowiedzieli się w niej eksperci wielkiego formatu, tacy jak Rzecznik Generalny A.M. Collins czy szef Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski. Ten drugi jednoznacznie opowiedział się po stronie banków, dając 12 października ubiegłego roku pokaz umiejętności erystycznych i kreśląc przed unijnymi sędziami wizje załamania w polskim sektorze bankowym.
Jak przekonywał wówczas Jastrzębski, zanegowanie możliwości dochodzenia od klientów wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału naraziłoby sektor na jednorazowy i nierozłożony w czasie koszt w wysokości ok. 100 miliardów złotych.
Taki wydatek po stronie sektora miałby odbić się nie tylko na nim samym, ale również na gospodarce. Prawdopodobnym scenariuszem miała być upadłość jednego lub nawet kilku dużych banków – szef KNF przedstawił taką możliwość jako następstwo poniesienia wspomnianych już kosztów.
Co więcej, problemy miały dosięgnąć także banków mniejszych, które nie posiadają portfela hipotek frankowych. Szef KNF prognozował wówczas również wystąpienie efektu zarażania, a kanałem transmisji zarazy miałyby być np. panika wśród uczestników rynku, związane z tym zawirowania płynnościowe, a także obciążenia po stronie sektora wynikające z konieczności zasilenia systemu gwarancji depozytów.
W efekcie drugiej rundy mogłoby dojść do upadku kolejnych podmiotów bankowych, a także pogłębienia kryzysu systemu, który mógłby przenieść się do gospodarki poprzez zablokowanie jej dostępu do finansowania.
Tok rozumowania szefa KNF, trzymającego pieczę nad stabilnością rynku finansowego, był tak szokujący dla unijnych sędziów, że wprost nie kryli swojego zdziwienia jego słowami. Jeden z sędziów TSUE wręcz zadał pytanie, czy polski system bankowy jest oparty o nieuczciwości i czy nie warto by tego w takim razie naprawić. Ale Jastrzębski to niejedyny antybohater pierwszego posiedzenia w sprawie C-520/21.
Nie można nie wspomnieć również o pełnomocniczce banku, która, najprawdopodobniej celowo, pomyliła umowę nazwaną, jaką w świetle art. 69 ustawy Prawo Bankowe jest umowa kredytu, z niesprecyzowaną usługą, za którą bank podobno ma prawo do wynagrodzenia.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!
58 miliardów złotych – tyle banki wydadzą na frankowiczów przez najbliższe 3 lata
Wracając jednak do tematu przewodniego niniejszego artykułu, ile banki zapłacą za proceder frankowy po czerwcowym wyroku TSUE? Próbę obliczenia tego podjął Zespół Badań i Analiz Związku Banków Polskich. Eksperci ZBP oszacowali, że w najbliższych trzech latach banki poniosą koszt rozliczeń frankowych na poziomie 58 miliardów złotych. Koszt ten, wbrew temu, czym straszył unijnych sędziów Jastrzębski, będzie więc rozłożony w czasie.
Zespół założył dwa scenariusze – pierwszy, łagodniejszy, nazywany jest referencyjnym. Zakłada, że rocznie sektor wyda na unieważnienia umów po 19,33 mld zł. Z kolei drugi, szokowy, zakłada, że największe koszty frankowe sektor poniesie w 2023 roku – ma to być aż 25 mld zł. W kolejnych latach banki mają przeznaczyć na rozwiązanie frankowego problemu 20 i 13 mld zł.
Co warte odnotowania, wg scenariusza referencyjnego średni wynik netto sektora bankowego za lata 2023-2025 ma być dodatni i powinien wynieść kolejno 22,64 mld zł, 12,56 mld zł i 0,67 mld zł. Dla porównania w roku ubiegłym sektor zarobił 12,11 mld zł netto.
Nieco inaczej przedstawia się symulacja w wariancie szokowym. Jeśli banki rozliczałyby frankowe umowy według tego scenariusza, rok 2025 zakończyłyby ze stratą. Z szacunków Zespołu wynika bowiem, że średni wynik netto sektora za lata 2023-2025 wynosiłby kolejno: 17,29 mld zł, 6,73 mld zł i minus 4,82 mld zł.
Co warte podkreślenia, Zespół Badań i Analiz ZBP zakłada, że stosunek ugód do pozwów sądowych wyniesie 25/75. Obecnie sektor ma w portfolio ok. 70 tys. ugód frankowych i jednocześnie zmaga się z ponad 130 tysiącami postępowań o kredyty w CHF. Zdaniem niezależnych ekspertów do końca roku w sądach może znaleźć się łącznie 150 tys. spraw frankowych.
Subskrybuj nas także na Facebooku oraz Twitter i ZAWSZE otrzymuj jako pierwszy najważniejsze informacje!