Banki przedstawiają nową propozycję ugody, zgodnie z którą straty związane z kredytami frankowymi miałyby zostać podzielone na trzy części pomiędzy: banki, kredytobiorców i państwo. Czy ten pomysł ma szansę zostać wcielony w życie?
Chodzi o kredyty frankowe, które były zawierane w czasie znacznie silniejszej pozycji złotego, a co za tym idzie, dużo niższego kursu franka. Znaczący wzrost ceny szwajcarskiej waluty spowodował nie tylko wzrost rat kredytowych, ale także kapitału, który wciąż pozostaje kredytobiorcom do spłacenia. Na przełomie XX i XXI wieku banki chętnie pożyczały tanie franki, a kredyty udzielały w złotych. Globalny kryzys finansowy zmienił jednak wiele, a na tej grze stracili ostatecznie klienci, którzy nie mieli takiego zabezpieczenia jak banki a przede wszystkim nie byli informowani przez banki o realnych zagrożeniach. Dodatkowo banki stosowały w umowach z frankowiczami zapisy uznane obecnie już oficjalnie jako niedozowlone. Teraz nie chcą samodzielnie brać za to odpowiedzialności.
Państwo weźmie na siebie straty?
Mówiąc o problemie kredytów frankowych najczęściej dyskutuje się podział strat pomiędzy bank a kredytobiorcę. Przyjęte rozwiązanie musi być na tyle racjonalne, by z jednej strony ulżyć „frankowiczom”, a z drugiej nie doprowadzić do zupełnej zapaści systemu bankowego. Tak przedstawia się ten problem najczęściej. Nie wskazuje się frankowiczów jako tych pokrzywdzonych a główną uwagę koncentruje się na tym jak dochodzenie sprawiedliwości może wpłynąć na finanse banków. W tym tonie banki snują nowe teoretyczne propozycje związane z ugodami. Teraz banki proponują, by jako trzeci podmiot, który weźmie udział w podziale strat, potraktować państwo. Czyli – w praktyce – podatników.
Związek Banków Polskich argumentuje, że państwo do dziś działa na rzecz utrzymania słabej pozycji rynkowej złotego, co zawsze podnosi konkurencyjność eksportu. Widać to dobrze po kursie franka do innych walut. Na przykład w stosunku do euro co prawda również się umocnił, ale dwa razy mniej niż w porównaniu ze złotym.
Zdaniem przedstawicieli banków, państwo ze względu na swoją bezczynność wobec dużych wzrostów kursu franka, także powinno ponieść odpowiedzialność finansową. Wiadomo, że banki chcą podziału strat na trzy części, ale na razie jeszcze szczegółów tego planu nie poznaliśmy.
Ugody według KNF
Warto przypomnieć, że w grudniu ubiegłego roku przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego zaproponował możliwość zawierania przez banki i kredytobiorców ugód, zgodnie z którymi kredyty byłyby przewalutowywane według kursu z dnia wzięcia. Banki oceniają jednak, że takie rozwiązanie jest mało prawdopodobne, bo w przypadku ożywienia gospodarczego i wzmocnienia kursu złotego, przy możliwym dużym wzroście inflacji i stóp procentowych, dojdzie do wzrostu rat za przewalutowane na złote kredyty. Choć kancelarie frankowe wyliczają, że ugody na zasadach KNF są zdecydowanie korzystniejsze dla banków niż dla frankowiczów, nawet na tych warunkach banki nie spieszą się z propozycjami
Przeczytaj KNF i ugody z bankami – czy to dobra wiadomość dla frankowiczów?
Co powie Sąd Najwyższy?
Uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego w sprawie kredytów walutowych miała rzucić pełniejsze światło na sprawy frankowiczów. Ale czy a przede wszystkim kiedy to się stanie? Posiedzenie Izby zostało już przesunięte z 25 marca na 13 kwietnia, a nie wiadomo czy w ogóle rozstrzygnięcie zostanie wydane, bo status części sędziów jest kwestionowany w związku z powołaniem przez nową Krajową Radę Sądownictwa.
Gdyby jednak SN podzielił stanowisko wyrażone niedawno przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE), że wprowadzenie klauzuli abuzywnej daje podstawę do unieważnienia umowy przez sąd, to może to oznaczać lawinę unieważnień umów właśnie na drodze sądowej. I poważne kłopoty dla banków.