PLN - Polski złoty
CHF
4,61
czwartek, 21 listopada, 2024

Kancelarie frankowe czy piramidy finansowe? Czyli jak nie wybierać kancelarii do unieważnienia kredytu frankowego?

Określenie „piramida finansowa” zdecydowanie nie kojarzy nam się z niczym pozytywnym – zwykle przywodzi na myśl biznes, na którym większość traci, a zyskują nieliczni. Czy pseudokancelarie frankowe, formułujące pozew za kilkaset złotych „wpisowego” lub za niewielką opłatą rzędu 2000 zł netto, są piramidami finansowymi? Nie do końca, choć mają wiele elementów stycznych z takimi właśnie szemranymi biznesami. Firmy te stosują wiele wyrafinowanych metod, by przyciągnąć do siebie klientów. Niektórzy klienci stają się wręcz „wyznawcami” i sami tworzą oddolne inicjatywy, służące promowaniu tych podmiotów. Wierzą, że skoro orzecznictwo sądów jest korzystne dla konsumentów, to po co przepłacać u adwokata. Przecież za bezcen można zainicjować sprawę w kancelarii odszkodowawczej lub kancelarii działającej jako sp. z o.o., a wynik najprawdopodobniej będzie podobny. No, nie do końca. Działalność pseudokancelarii wchodzi na kolejny poziom, a my czujemy się zobligowani, by przestrzec naszych czytelników przed nowymi zagrożeniami, które na nich czyhają. Więcej w tekście.

  • Już nie tylko porównywarki kancelarii frankowych „radzą” konsumentom, z czyją pomocą warto pozwać bank. Obecnie to sami kredytobiorcy stają się ambasadorami marek i, niczym handlowcy-wolontariusze, namawiają niezdecydowanych do skorzystania z usług firmy X czy Y
  • Logika, którą kierują się „wyznawcy” pseudokancelarii jest bardzo prosta: najlepsza kancelaria to taka, która pobiera najniższą opłatę startową. Osoby te w swoich poleceniach nie wspominają o kosztach do poniesienia w przypadku wygrania sprawy
  • Mamy przeczucie, że za „spontanicznymi” poleceniami może stać jakiś szerszy plan. Pseudokancelarie, po serii artykułów wymierzonych w ich działalność, muszą podreperować swój wizerunek. Najtańszym sposobem są oczywiście opinie zadowolonych klientów
  • Frankowicze, którzy w 2024 roku przystąpią do sporu z bankiem we współpracy z pseudokancelarią, mogą się nieprzyjemnie zdziwić. Część tych podmiotów już wkrótce może mieć poważne problemy finansowe. Wyjaśniamy, z czego będą one wynikać.

Frankowiczu, uważaj, kto doradza Ci wybór kancelarii do pozwania banku – w sieci roi się od nieobiektywnych opinii

Gdy szukamy dobrego fryzjera czy hydraulika, sprawa jest relatywnie prosta: pytamy wśród znajomych o godnego polecenia eksperta. Natomiast gdy potrzebny jest nam prawnik od sporów frankowych, może się zdarzyć tak, że w naszym otoczeniu brak osób, które mogłyby nam kogoś zarekomendować. Zaczynamy więc szukać poza gronem znajomych, najczęściej w Internecie.

Po wpisaniu w Google frazy „prawnik kredyty we frankach” wyszukiwarka zaprezentuje nam szereg wyników. Ale jak zweryfikować, który z tych podmiotów jest godny zaufania? Zniechęcająco wyglądają też porównywarki  – aby otrzymać konkretne informacje, kredytobiorca nierzadko musi podać w formularzu swoje pełne dane. Wygląda to trochę podejrzanie. Szukamy dalej.

Wchodzimy więc na Facebooka, gdzie roi się od grup zrzeszających frankowiczów. Voila, strzał w dziesiątkę. Kredytobiorcy, tacy jak my, polecają innym konkretne kancelarie. Od razu możemy zapoznać się z warunkami finansowymi. Okazuje się, że pozwać bank o ustalenie nieważności umowy można, mając zaledwie kilkaset złotych w kieszeni. A przecież banki zapewniały, że pozew to droga „impreza”, na którą już na starcie trzeba wydać pięciocyfrową kwotę. No cóż, jak zwykle minęły się z prawdą, czyż nie?

Wybór pseudo kancelarii sp. z o.o. lub odszkodowawczej to pozorna oszczędność. Koszty końcowe są wyższe niż u adwokata

Akurat w tej jednej kwestii banki się nie mylą. Jeśli chcemy złożyć pozew z pomocą kancelarii adwokackiej, która specjalizuje się w takich sprawach, to musimy liczyć się z początkowym wydatkiem na poziomie od 9 tys. zł do nawet kilkunastu tysięcy złotych, w zależności od kwoty kredytu i kilku okoliczności dodatkowych. Co innego, jeśli chcemy skorzystać z usług kancelarii funkcjonującej jako sp. z o.o. – taki podmiot oferuje napisanie pozwu za ułamek tej kwoty, często nawet za 2000-3000 zł netto opłaty początkowej.

Zasada jest dziecinnie prosta: im niższą kwotę zapłacisz kancelarii na wstępie, tym wyższą prowizję (premię za sukces) pobierze ona od Ciebie po wygraniu sprawy. Jeśli podejmujesz współpracę z adwokatem, to najpewniej zapłacisz mu na start kwotę ok. 10 tys. zł, a w przypadku wygranej dodatkowo premię za sukces w wysokości 3 do 5 proc. tego, co sąd zasądzi na Twoją rzecz od banku. Gdy natomiast podpisujesz umowę z pseudokancelarią, czyli podmiotem prowadzonym jako spółka z o.o. (czasem spółka akcyjna), prowizja od wygrania sprawy może wynieść… nawet 20-30 proc. zasądzonych korzyści. Plus koszty zastępstwa procesowego.

Jeśli zaczniesz przeglądać grupy społecznościowe na Facebooku i wpisy na Twitterze (obecnie X), zauważysz, że komentujący z ogromną częstotliwością polecają właśnie ten drugi typ podmiotów, czyli spółki kapitałowe/pseudokancelarie/kancelarie odszkodowawcze. To interesujące, że wokół takich firm budowane są całe społeczności fanów, przypominające nieco grupy osób zarabiających czy próbujących zarabiać na MLM. Zdarza się nawet, że takie osoby oferują szkolenia abyś później też mógł pozyskiwać kolejnych klientów dla danej „kancelarii”.

Dlaczego te osoby, często mające pod nazwiskiem dodane odznaczenie „ekspert”, „zasłużony członek”, z rozmysłem polecają innym frankowiczom podmioty, z którymi współpraca wiąże się w dłuższej perspektywie z bardzo wygórowanymi kosztami? Czy nie wiedzą, jak wysoką prowizję pobierają te kancelarie od swoich klientów?

Część być może nie wie, a część wie, ale uważa to zjawisko za całkowicie normalne, bo przecież taka pseudokancelaria bierze na siebie koszty związane ze sprawą, takie jak opłata za pozew i opiekę prawną. Ponosi też ryzyko związane z przegraną. Rzecz tylko w tym, że to ryzyko wynosi obecnie ok. 1 proc., czy więc jego istnienie rzeczywiście może usprawiedliwić tak wysokie premie za sukces? Naszym zdaniem nie.

Gdyby adwokat i radca prawny stosowali taki model rozliczeń z klientami, bardzo szybko napytaliby sobie biedy – opisany model biznesowy stoi bowiem w sprzeczności z kodeksem etyki zawodowej. Spółki z o.o. pod ten kodeks nie podlegają, nie mają więc żadnego etycznego dylematu w zakresie swoich cenników.

Na ile wiarygodne są „polecajki” kancelarii frankowych – nasz komentarz

Analizując zaangażowanie niektórych frankowiczów (lub po prostu osób, które się za nich podają) w pisanie pochwał na rzecz podmiotu X czy Y, nabieramy podejrzeń co do rzeczywistych motywów, które nimi kierują. Zauważamy pewną korelację pomiędzy intensywnością tych oddolnych kampanii, a słabnącą reputacją spółek, które ci komentujący promują.

W sieci, także w największych portalach ekonomicznych i prawnych, pojawia się coraz więcej artykułów ostrzegających przed tego typu kancelariami i ich modelem działania. To powoduje, że wiele osób zaczyna kojarzyć te firmy z potencjalnym niebezpieczeństwem. Nie wykluczamy, że to, co dzieje się obecnie na grupach społecznościowych, jest pospolitym i niezbyt etycznym marketingiem szeptanym, ukierunkowanym na poprawę wizerunku pseudokancelarii i bardzo typowym dla… firm działających na zasadach MLM.

Pseudokancelarie frankowe a MLM – jakie są podobieństwa?

Jakie cechy wspólne z MLM mają pseudokancelarie frankowe? Przede wszystkim dają Ci obietnicę ogromnych zysków, jeśli na start zainwestujesz relatywnie niewysoką kwotę (nazywaną opłatą wstępną). Obiecują szereg korzyści, które w rzeczywistości są iluzoryczne. I mają bardzo zaangażowaną społeczność, która bezkrytycznie wierzy w słowa swoich guru. Jest też wspólny wróg – banki, które udzieliły w przeszłości setek tysięcy abuzywnych kredytów.

Jeśli więc jeszcze nie pozwałeś/nie pozwałaś swojego banku za wadliwy kredyt we franku, to masz wybór. Możesz dołączyć do takiej społeczności i pozwać bank z pomocą spółki, którą ona wspiera, lub pójść własną drogą – znaleźć dobrego adwokata, zapłacić mu, pozwać bank i… odetchnąć z ulgą.

Przystąpienie do pozwu z pomocą pseudokancelarii może być w 2024 roku szczególnie ryzykowne, ponieważ… spółki te zaczynają powoli dostrzegać pierwsze mankamenty swojego modelu biznesowego. Koszty ich działalności rosną, podobnie, jak wzrasta nakład pracy niezbędny do „przerobienia” pojedynczej sprawy. Tymczasem wpływy z opłat wstępnych, nawet przy sporym zainteresowaniu, nie są na tyle duże, by zaspokoić choćby podstawowe potrzeby takiego podmiotu.

No tak, ale przecież są premie za sukces… Oczywiście, to one stanowią dla takich firm główne źródło dochodu, trzeba jednak mieć na uwadze, że na taką premię pseudokancelaria czeka przeciętnie od 2 do nawet 4 lat. A sądy wydają prawomocne wyroki dość wolno, bo ich moce przerobowe są nieadekwatnie niskie w porównaniu do ilości wpływających spraw.

Jakby tego było mało, nie jest wcale takie pewne, czy firmy te rzeczywiście otrzymają upragnione premie. Z jednej strony Ministerstwo Sprawiedliwości chce, żeby frankowicze godzili się z bankami w sądzie polubownym przy Komisji Nadzoru Finansowego, co może odbywać się bez profesjonalnego pełnomocnika prawnego.

Kolejny problem to pozwy banków o kapitał, które przeważnie takie spółki mają wliczone w cenę prowadzenia sprawy. Banki poprzez takie pozwy dostarczają kancelarią dodatkowej pracy, która zapewne nie była wliczona w początkowy koszt prowadzenia sprawy. Mocno to może skomplikować model biznesowy oraz wpłynąć jeszcze bardziej na jakość prowadzenia spraw całego ogółu klientów danego podmiotu.

Czy pseudokancelarie pociągną na dno swoich klientów?

Wyobraźmy sobie taki scenariusz. Pozywasz bank z pomocą spółki z o.o. Płacisz jej 2500 zł opłaty startowej i godzisz się na to, że podmiot pobierze od Ciebie 30 proc. premii za sukces plus koszty zastępstwa procesowego. Swoją sprawę wygrywasz, wpierw w I, potem w II instancji. Postępowanie trwa jednak 4 lata, a w tym czasie sytuacja na rynku usług prawnych radykalnie się zmienia.

Ministerstwu nie udaje się odkorkować wydziałów cywilnych, bo banki masowo składają pozwy o zwrot kapitału. Mnożą się też sprawy o SKD i WIBOR oraz nieautoryzowane transakcje płatnicze. Resort w końcu zauważa, że rynek usług prawnych jest zdominowany przez podmioty, które wcale nie są kancelariami adwokackimi, a jeszcze niedawno zajmowały się dochodzeniem odszkodowań. Postanawia uregulować rynek, nakładając na takie podmioty dodatkowe ograniczenia, w tym dotyczące wysokości prowizji. Pseudokancelarie, których budżety niemal rozchodzą się w szwach, nie są w stanie utrzymać finansowej płynności w nowych realiach.

Masowo występują do sądów z wnioskami o wszczęcie restrukturyzacji. Tak robi też kancelaria, którą wynająłeś do poprowadzenia sprawy. Akurat tak nieszczęśliwie się składa, że moment wszczęcia procedury restrukturyzacyjnej zbiega się w czasie z wydaniem w Twojej sprawie prawomocnego wyroku. Sąd unieważnia Twoją umowę, zaleca, abyś z bankiem rozliczył się zgodnie z teorią dwóch kondykcji. „Super”, myślisz. „W końcu bank odda mi moje pieniądze”.

Bank rzeczywiście je oddaje, tylko nie na Twoje konto, a na rachunek kancelarii, którą umocowałeś do tego, by pośredniczyła w Twoich rozliczeniach po wyroku. Ta jednak nie przelewa Ci Twoich pieniędzy. W telefonie cisza, maile pozostają bez odpowiedzi. Chcesz odzyskać swoje pieniądze i idziesz po pomoc, tym razem do prawnika z prawdziwego zdarzenia.

Ale u niego dowiadujesz się, że skoro spółka z o.o., której powierzyłeś sprawę swojego kredytu, jest w restrukturyzacji, to nie możesz wyegzekwować od niej żadnych środków. Będzie to możliwe po zakończeniu procedury. Ale nawet wtedy nie licz na cuda, bo podmiot ten ma bardzo niski kapitał zakładowy, równy 5 tys. zł. Kwota ta jest wielokrotnie niższa niż Twoje roszczenie, a poszkodowanych, takich jak Ty, niemal na pewno jest znacznie więcej.

A to nie koniec złych wiadomości, bo oto bank, który już rozliczył się z Tobą ze świadczenia nienależnego, teraz chce zwrotu kapitału kredytu. Z czego masz oddać te środki, skoro nie dysponujesz taką gotówką, formalnie wciąż jesteś „szczęśliwym” posiadaczem frankowej hipoteki, więc nie dostaniesz kolejnego kredytu, a pieniądze, które mogłyby posłużyć do rozliczeń, zostały zablokowane przez reprezentującą Cię spółkę?

A teraz opuśćmy ten hipotetyczny scenariusz i wróćmy do dnia dzisiejszego.

Masz na głowie frankowy kredyt, ale w 2024 roku to żadna tragedia – w końcu dysponujesz roszczeniem o nieważność umowy i o zapłatę. Pozwanie banku to decyzja ze wszech miar rozsądna i bezpieczna, o ile skorzystasz z pomocy prawnika: adwokata bądź radcy prawnego, za którym stoi kancelaria ADWOKACKA/ RADCOWSKA, nie zaś spółka z o.o., reklamująca się jako kancelaria frankowa/odszkodowawcza.

Wybierz adwokata lub radcę, który:

  • prowadzi sprawy o kredyty w walucie obcej od co najmniej 7-8 lat
  • wygrywał już z Twoim bankiem i skutecznie podważał Twój wzorzec umowny
  • na swojej stronie prezentuje co najmniej kilkaset skanów orzeczeń, które sądy wydały w poprowadzonych przez niego sprawach
  • wygrywa blisko 100 proc. procesów przeciwko bankom i ma na swoim koncie na chwilę obecną ponad 1000 korzystnych wyroków ( tak są takie kancelarie )
  • nie boi się spraw niestandardowych, trudnych, które dla niedoświadczonego prawnika byłyby wyzwaniem
  • kontaktuje się z Tobą bezpośrednio, a nie przez handlowca.

Kierując się tymi prostymi wytycznymi, dotrzesz do kancelarii, która poprowadzi Twoją sprawę profesjonalnie i zapewni Ci bezpieczne rozliczenie z bankiem, bez ryzyka niewypłacalności. Piramidy są fajne, ale gdy zwiedzasz je w Egipcie. Nie pakuj się w nie w Polsce, bo wrażenia, których mogą Ci dostarczyć, najprawdopodobniej nie spełnią Twoich oczekiwań.

PODSUMOWANIE:

  • Nie ma nic za darmo – tą logiką kieruj się, wybierając pełnomocnika prawnego do poprowadzenia sprawy przeciwko bankowi o kredyt we frankach
  • Internetowe rekomendacje od obcych ludzi są niewiele warte – nie wiesz, kto ich udziela ani jakie są jego intencje
  • Prawnik, który zna się na swoim fachu, nie musi się nachalnie reklamować. Podobnie jak dobry fryzjer, mechanik czy fotograf. Po paru latach działania na rynku wyrobi sobie markę, która sama będzie się bronić na tle konkurencji
  • Intensywny, agresywny wręcz marketing potrzebny jest firmom świadczącym niskiej jakości usługi – miej świadomość, że znaczną część przychodów taki podmiot wydaje na… reklamę i działania swoich handlowców. Na profesjonalną obsługę prawną może nie starczyć już pieniędzy.

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze