Frankowicze coraz częściej mają okazję zetknąć się z reklamami kancelarii oferujących pomoc w walce z bankiem. Oferty te są równie atrakcyjne, co nietypowe – w wielu przypadkach kuszą kredytobiorców zerowym kosztem początkowym opieki prawnej czy gwarancją uzyskania zabezpieczenia roszczeń w niedługim czasie po złożeniu pozwu. Wiele osób decyduje się na kontakt z tego rodzaju podmiotem, co oczywiście czasami kończy się podpisaniem umowy. Na tym etapie frankowicz jeszcze nie wie, że popełnił bardzo poważny błąd, niewykluczone, że większy niż samo zaciągnięcie kredytu w obcej walucie. Nieuregulowany polski rynek jest bowiem pełen pseudokancelarii, które tylko czekają na naiwnych i zdesperowanych klientów. Jak je rozpoznać?
Czym jest pseudokancelaria i jak działa?
Wysoce prawdopodobne jest, że większość frankowiczów w pewnym momencie spłaty kredytu spotkała bądź spotka się z podmiotami oferującymi pomoc w unieważnieniu umowy na bardzo preferencyjnych warunkach.
Wielu kredytobiorców styka się z takim podmiotem poprzez mailing reklamowy – dotyczy to tych osób, które mają darmową skrzynkę u któregoś z popularnych dostawców. Z reklamami można też zetknąć się na portalach społecznościowych.
Firmy, które korzystają z reklamy w takich miejscach, mają do dyspozycji opcję targetowania, czyli precyzyjnego wybierania grup docelowych, którym ma wyświetlać się ich banner czy box reklamowy. To zatem nie przypadek czy szczęśliwy traf, że frankowiczowi wyświetla się w social mediach akurat reklama „kancelarii frankowej” opatrzona wizerunkiem uśmiechniętego prawnika (będącego tak naprawdę modelem pozującym do zdjęć stockowych).
Firmy te mają bardzo profesjonalny marketing i nie ulega wątpliwości, że przeznaczają na niego ogromne środki – pseudokancelarie są bardzo aktywne w mediach, przez co ich działalność rzuca się w oczy znacznie bardziej niż aktywność profesjonalnych pełnomocników, czyli adwokatów i radców prawnych. Dlaczego tak się dzieje? Czy adwokaci nie mają marketingowego zacięcia lub nie wiedzą, jak się reklamować? Nic z tych rzeczy. Po prostu profesjonalne kancelarie adwokackie i ich pracownicy reklamować się nie mogą – zabrania im tego kodeks etyki adwokackiej.
Pseudokancelarie, czyli podmioty w formie spółek kapitałowych (sp. z o.o. lub S.A.) nie mają tego ograniczenia. Mogą się reklamować do woli, korzystając z najbardziej agresywnych form autopromocji, jakie przewiduje rynek. Ale to dopiero wierzchołek góry lodowej, bo z tymi podmiotami związanych jest znacznie więcej kontrowersji.
Rynek usług prawnych od lat jest nieuregulowany, wskutek czego funkcjonują na nim podmioty reklamujące się jako kancelarie, które wcale tymi kancelariami nie są. Bardzo często na ich czele nie stoją adwokaci ani osoby z wykształceniem prawnym. Mało tego, aby założyć pseudokancelarię, nie trzeba mieć żadnego wykształcenia ani być osobą niekaraną. Taki podmiot nie musi mieć też wykupionego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, mimo iż polisa OC jest absolutnym standardem w każdej „normalnej” kancelarii prawnej.
Problem z pseudokancelariami frankowymi pojawił się na przełomie 2019 i 2020 roku. W październiku 2019 roku TSUE wydał słynny wyrok w sprawie Dziubak vs Raiffeisen, który dla krajowych sędziów był sygnałem, że w sprawach o franki rację mają konsumenci, nie kredytodawcy.
Na tamtą chwilę w Polsce było bardzo niewiele wyspecjalizowanych kancelarii frankowych, nagle zaś zaroiło się od chętnych do pozwania banku. W Polsce pojawiła się nisza, którą poprawnie zidentyfikowały podmioty z różnych branż, szukające łatwego zarobku.
W pewnej części były to firmy działające już w branży odszkodowawczej bądź windykacyjnej, częściowo też pośrednicy kredytowi, którzy przed laty sami byli trybikiem w procederze frankowym, sprzedając konsumentom toksyczne produkty finansowe.
Niemal z dnia na dzień takie firmy pozakładały powiązane ze sobą spółki kapitałowe lub po prostu rozszerzyły działalność bazową. Od tego momentu stały się kancelariami frankowymi.
Firmom tym w znakomitej większości nie przyświecają wcale szczytne ideały. Są nastawione od początku do końca na swój własny zysk, często kosztem klienta. Oferta jest jednak tak zaprojektowana, aby kredytobiorca zorientował się, komu powierzył swoją sprawę, gdy będzie już za późno. Na początku jest bowiem zachęcany do współpracy samymi korzyściami. Najpopularniejsze triki stosowane przez pseudokancelarie to:
- brak opłaty za prowadzenie sprawy – całość wynagrodzenia w takim przypadku jest uzależniona od wygranej. Niezorientowanemu kredytobiorcy taka oferta wydaje się niezwykle przejrzysta i uczciwa. Nie wie jeszcze, że w przypadku wygranej wynagrodzenie podmiotu reprezentującego klienta może wynieść nawet kilkadziesiąt procent wartości przedmiotu sporu. To wielokrotność wynagrodzenia pobieranego przez profesjonalne i najbardziej doświadczone kancelarie frankowe w Polsce
- gwarancja zwrotu wszelkich kosztów w przypadku przegranej – w czasach, gdy 98 proc. sporów frankowych kończy się wygraną kredytobiorcy, jest to po prostu chwyt marketingowy. Mogą sobie na niego pozwolić tylko pseudokancelarie – prawnik nie może zaproponować tego rodzaju warunków z uwagi na zobowiązania wynikające z kodeksu etyki
- gwarancja uzyskania zabezpieczenia roszczeń – gdy kredytobiorca widzi coś takiego w ofercie kancelarii, od razu powinna mu się zapalić czerwona lampka. Decyzja o przyznaniu zabezpieczenia roszczeń w sprawie o kredyt (i w każdej innej) zależy wyłącznie od sądu. Pełnomocnik nie może gwarantować klientowi tego rodzaju korzyści, ponieważ nie ma wpływu na to, co postanowi sąd w danej sprawie. Jest to więc jawna manipulacja potencjalnym klientem.
Jak rozpoznać pseudokancelarię prawną? Sposób jest bardzo prosty
Bardzo często zdarza się, że kredytobiorca, nim podpisze umowę o współpracy z kancelarią, wpierw ma do czynienia z jej pracownikiem. W przypadku pseudokancelarii zwykle jest to po prostu handlowiec, który tak prowadzi rozmowę, aby fakt ten nie wyszedł na jaw.
Aby upewnić się, czy nie mamy do czynienia z pseudokancelarią, warto zapytać taką osobę o jej uprawnienia adwokackie, a następnie zweryfikować, czy udzielone informacje są zgodne z prawdą. Można to zrobić pod tym adresem: https://rejestradwokatow.pl/adwokat.
To jednak nie wszystko. Należy też sprawdzić formę prawną kancelarii, tym samym upewniając się, że nie jest to podmiot działający jako spółka kapitałowa. Profesjonalne kancelarie prawne mają zakaz prowadzenia działalności jako sp. z o.o. i S.A. – zwykle funkcjonują jako jednoosobowe działalności, indywidualne zespoły adwokackie czy spółki osobowe, a dane takich podmiotów można sprawdzić poprzez wyszukiwarkę CEIDG: https://aplikacja.ceidg.gov.pl/CEIDG/CEIDG.Public.UI/Search.aspx.
W CEIDG nie znajdziemy danych spółek akcyjnych i z ograniczoną odpowiedzialnością, te podmioty możemy „wyłowić” przez wyszukiwarkę KRS pod tym adresem: https://wyszukiwarka-krs.ms.gov.pl/. Pseudokancelarie wiedzą, że część klientów poszukuje na ich stronach informacji, takich jak NIP czy REGON celem zweryfikowania danych podmiotu, dlatego w wielu przypadkach nie prezentują ich na stronie głównej czy w dziale „kontakt”. Potencjalny klient może zwykle zapoznać się z nimi dopiero po wejściu w zakładkę „polityka prywatności”.
Kancelarie, które pojawiły się na rynku w 2019 roku lub później, jak również te, które funkcjonują jako spółki kapitałowe, powinny wzbudzać wzmożoną czujność frankowiczów. Wiele z nich powstało właśnie po to, by wykroić dla siebie jak największy kawałek frankowego tortu – do świata pełnomocników prawnych w sprawach przeciwko bankom dołączyły dopiero po zmianach w krajowym orzecznictwie, licząc na łatwe pieniądze, zarabiane kosztem osób, o których wiadomo, że już kiedyś niedostatecznie dokładnie wczytały się w zapisy swojej umowy.
Jakie zagrożenia wynikają ze współpracy z pseudokancelarią?
Frankowicz, który zdecyduje się na współpracę z pseudokancelarią, jest narażony na cały szereg zagrożeń. Oto najważniejsze:
- przegranie sprawy w wyniku przydzielenia powodowi niedoświadczonego pełnomocnika
- horrendalna premia za sukces dla kancelarii w przypadku wygranej – firmy te często pobierają wynagrodzenie liczone nie tylko od realnej korzyści klienta, ale także za tzw. wyzerowanie salda
- groźba nieotrzymania pieniędzy po wygranej – jeśli sp. z o.o. popadnie w kłopoty finansowe i zgłosi wniosek o objęcie jej postępowaniem sanacyjnym lub upadłość, kredytobiorca może nie odzyskać swoich pieniędzy, które zasądzono na jego rzecz od banku tytułem wygranej. Pseudokancelarie często bowiem otrzymują od banku należne klientowi środki na swoje konto, później pobierają swoją prowizję, a następnie resztę przelewają na rachunek klienta. Oczywiście, jeśli są wypłacalne. Gdy przestają takie być, klienci mogą czekać na swoje środki miesiącami, a nawet nie doczekać się ich wcale – i to w majestacie prawa. W zbliżonej sytuacji są aktualnie np: klienci Europejskiego Centrum Odszkodowań, które 15 października br. zgłosiło do sądu wniosek o wszędzie postępowania sanacyjnego.
Dlaczego sprawy o kredyt we frankach zawsze należy zlecać doświadczonej kancelarii?
Sprawy przeciwko bankom należą do nadzwyczaj skomplikowanych, dlatego wymagają naprawdę wybitnej obsługi prawnej. Zwłaszcza że bank nie oszczędza na swoich pełnomocnikach i wytoczy przeciwko klientowi najcięższe działa.
Z tego względu tak istotne jest, aby pozywając bank, nawiązać współpracę z renomowaną kancelarią, zatrudniającą doświadczonych prawników i radców prawnych, wyspecjalizowaną w sprawach przeciwko bankom i mającą wieloletnie doświadczenie w tych postępowaniach, w dodatku poparte licznymi sukcesami.
Najlepsze kancelarie frankowe na rynku mają już nawet po kilkaset prawomocnych wygranych i niemal 100 proc. skuteczności. Co zyskuje kredytobiorca, współpracując z takim podmiotem?
- dostęp do najlepszych specjalistów z dziedziny prawa bankowego, którzy znają wszystkie triki stosowane przez banki w sprawach o kredyt w CHF
- pewność, że pełnomocnik prawny prowadził już sprawy przeciwko temu konkretnemu bankowi, który jest pozywany przez klienta
- gwarancję, że kancelaria posiada ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, jak również że nie zniknie nagle z pieniędzmi klienta
- przejrzyste warunki umowy, zgodne z etyką adwokacką, racjonalne koszty opieki prawnej.
Unieważnienie kredytu to zbyt ważna sprawa, by powierzyć ją amatorom lub szemranym podmiotom nastawionym na korzyści własne. Lepiej od razu postawić na doświadczony zespół prawników, niż zmieniać pełnomocnika w trakcie sporu sądowego, dokładając sobie stresu i przedłużając całe postępowanie.