PLN - Polski złoty
CHF
4,61
czwartek, 21 listopada, 2024

Koniec ery zastraszania Frankowiczów: Banki giełdowe zmieniają strategie

Frankowicze nie musieli długo czekać na pierwsze konsekwencje wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie C-488/23. Mało kto chyba oczekiwał, że reakcja banków będzie tak jednoznaczna i radykalna. Największe banki giełdowe w Polsce masowo wycofują pozwy o wynagrodzenie i waloryzację kapitału. Deklarują też, że nie będą składać kolejnych. Pierwszy o takiej decyzji poinformował mBank – po nim wycofanie powództw zadeklarował także PKO Bank Polski. Z komentarzy prawników wynika, że masowe cofanie powództw dotyczy nawet tych banków, które nie prowadzą już działalności na polskim rynku. Co teraz zrobią banki, skoro straszenie frankowiczów kontrpozwami straciło jakikolwiek sens?

  • PKO BP, Millennium Bank, mBank, BNP Paribas, a nawet Deutsche Bank – te podmioty wycofują swoje kontrpowództwa o wynagrodzenie i waloryzację kapitału. Powodem są ostatnie, niekorzystne dla sektora, wyroki TSUE
  • W przypadku mBanku informacja o bezsensowności kontrpowództw w świetle najnowszych orzeczeń TSUE widnieje nawet w raporcie finansowym za IV kwartał 2023 roku
  • Logika podpowiada, że skoro banki nie będą już straszyć klientów kontrpowództwami, to więcej energii włożą w promowanie dobrowolnych ugód. Pytanie tylko, czy mają pomysły, jak zainteresować tymi ofertami klientów, którzy wiedzą, że idąc do sądu, mają 99 proc. szans na wygraną.

Ostatnie orzeczenia TSUE starły na proch argumentację banków. Roszczenia o wynagrodzenie i waloryzację to już przeszłość

12 stycznia 2024 roku to dzień, w którym Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej pozbawił bankowców ostatniej broni w walce z frankowiczami. To właśnie wtedy wydane zostało orzeczenie w sprawie C-488/23, dotyczącej sądowej waloryzacji kapitału. Bankowcy miesiącami odgrażali się, że będą rościć od frankowiczów o waloryzację, jeśli ci ośmielą się kwestionować w sądach swoje umowy kredytowe. Procedura zniechęcania kredytobiorców do formułowania powództw ruszyła pełną parą w czerwcu 2023 roku, po tym, jak TSUE wydał wyrok w sprawie C-520/21, pozbawiając banki złudzeń co do ich prawa do wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.

Banki z dnia na dzień dowiedziały się, że nie mogą występować wobec klientów z roszczeniami o wynagrodzenie, dlatego postanowiły masowo je przeformułować, tak aby uniknąć oddalania ich przez sądy. Taktyka miała sens tylko przez chwilę – w styczniu TSUE uznał, że bank nie może domagać się żadnej rekompensaty, w tym także sądowej waloryzacji, gdy umowa kredytu okazuje się nieważna.

Sektor nie wiedział, jak zareagować na styczniowe orzeczenie. Zrobił to, co zwykle: uciekł w manipulację

Jeszcze przez kilka tygodni od wydania orzeczenia w sprawie C-488/23 banki udawały, że o niczym ono nie przesądza. Prawnicy reprezentujący przedstawicieli sektora finansowego publikowali długie polemiki z decyzją TSUE, zaklinając rzeczywistość i próbując przekonać opinię publiczną, że unijni sędziowie mieli coś innego na myśli, niż się wszystkim wydaje.

Minęło trochę czasu i środowisko bankowców postanowiło przestać się ośmieszać. Najwidoczniej bankierzy przekalkulowali, że dalsze zakłamywanie rzeczywistości nie przyniesie wymiernych rezultatów, a co najwyżej kolejne wielomilionowe koszty po stronie kierowanych przez nich instytucji. Banki podjęły więc decyzje o wycofywaniu pozwów o wynagrodzenie i waloryzację.

Pojedyncze decyzje pełnomocników czy masowy exodus?

Gdy prawnicy frankowi informowali media, że banki cofają pozwy, Związek Banków Polskich szybko przystąpił do działania i zaczął polemizować z twierdzeniami pełnomocników kredytobiorców. Wg ZBP działania podjęte przez banki (w zakresie cofania powództw) wcale nie miały masowego charakteru – miały to być pojedyncze decyzje, zaś sam sektor miał być w trakcie dyskusji na temat wyroku TSUE.

Szybko okazało się, jaka jest prawda – gdy Business Insider zaczął pytać banki, czy zamierzają wycofywać kolejne powództwa, skutkiem było oświadczenie mBanku, w którym daje on do zrozumienia, że akcja ma charakter masowy. Informacja o tym, że pozwy o waloryzację stały się bezsensowne, znajduje się zresztą w raporcie podmiotu za IV kwartał.

Coraz więcej banków wycofuje swoje pozwy o waloryzację. I nie będzie składać następnych

Na początku marca kolejny duży bank poinformował, że rezygnuje z pozwów o waloryzację – chodzi oczywiście o PKO Bank Polski, który uznał, że aktualne orzecznictwo Trybunału w sprawach, w których stroną są konsumenci, wyklucza możliwość dochodzenia roszczeń o waloryzację kapitału przez instytucje finansowe.

To nie wszystko. Z dobrych kancelarii frankowych płyną kolejne wieści o podmiotach, które masowo wycofują swoje pozwy o waloryzację. Są to nie tylko PKO BP i mBank, ale też Millennium Bank, BNP Paribas czy… Deutsche Bank, który już dawno wyszedł z polskiego rynku i obsługuje na nim głównie kredyty w walutach obcych. O czym to świadczy? Bankom zaczynają najprawdopodobniej doskwierać koszty przegrywanych spraw, które idą w setki milionów złotych.

Pojedyncze kontrpowództwo kosztuje sektor krocie. Banków nie stać na luksus sądzenia się?

Jak wskazują eksperci, każda pojedyncza sprawa o waloryzację czy wynagrodzenie za korzystanie z kapitału to koszt po stronie banku szacowany na dziesiątki tysięcy złotych. W końcu podmiot musi nie tylko wnieść opłatę za pozew, pokryć koszty w przypadku przegranej, ale i opłacić reprezentujący go zespół prawników.

Banki nie mogą sobie pozwolić na wyrzucanie pieniędzy w błoto, nawet mimo rekordowych zysków wynikających z wysokiego WIBORu, ponieważ muszą wziąć pod uwagę, że teraz, po grudniowych wyrokach TSUE w sprawach C-140/22 i C-28/22, koszty rozliczeń nieważnych umów kredytowych będą jeszcze wyższe niż do tej pory. Nie wystarczy już, że kredytodawca odda klientowi nienależnie spełnione świadczenie i opłaci koszty sądowe. Będzie musiał jeszcze zapłacić ustawowe odsetki za opóźnienie za cały czas trwania procesu – bo do tego w praktyce sprowadzają się orzeczenia wydane przez unijnych sędziów 7 i 14 grudnia 2023 roku.

Banki boją się przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału

W sektorze widoczna jest też obawa o to, czy część roszczeń nie uległa już przedawnieniu. I chodzi tu o podstawowy typ roszczenia, które jest kierowane przez banki pod adresem klientów, czyli o zwrot kapitału. Jak wskazują eksperci, z unijnych orzeczeń wynika, że początek biegu terminu przedawnienia po stronie klienta i po stronie banku jest tożsamy – należy liczyć go od tego samego momentu. Problem w tym, że roszczenia przedsiębiorcy, jakim jest bank, przedawniają się już po 3 latach.

Banki, które w ciągu 3 lat od otrzymania pozwu o nieważność umowy nie odpowiedziały na niego kontrpozwem o zwrot kapitału, mogą mieć problem. Jeżeli roszczenie banku uległo przedawnieniu, to po uznaniu przez sąd umowy za nieważną nie będzie miał on prawa do odzyskania tego, co pożyczył klientowi w ramach nieistniejącego już kontraktu. Jeśli skala zjawiska byłaby masowa, to łączny koszt do poniesienia przez banki w wyniku zasądzeń nieważności umów wzrósłby o kilkadziesiąt procent.

Co zrobią banki, skoro nie mogą żądać waloryzacji kapitału?

Czego spodziewać się po bankach, które utraciły narzędzia do manipulowania decyzjami frankowiczów? Czy znajdą sobie nowy straszak i zaczną wysuwać wobec klientów kolejne absurdalne roszczenia? Zdaniem ekspertów to wątpliwe. Banki obecnie przepracowują porażkę i uruchamiają dotkliwą procedurę schodzenia na ziemię. Muszą wnikliwie przyjrzeć się swoim propozycjom ugodowym i zastanowić nad tym, jak dostosować je do zaktualizowanego otoczenia prawnego.

Frankowicze pozostający w sporze z bankiem, a także ci, którzy jeszcze nie sformułowali pozwu, już wkrótce mogą spodziewać się nowych propozycji ugód, uwzględniających większe niż do tej pory korzyści. Na chwilę obecną ciężko stwierdzić, czy banki będą odmierzać te zwiększone profity przy pomocy pęsety, czy może pójdą po rozum do głowy, zainspirują się tym, co zrobił Pekao S.A. w październiku ubiegłego roku i zaproponują konwersję kredytów w oparciu o stałą, niską stopę procentową.

Jedno jest pewne: banki muszą się spieszyć, bo frankowicze już dawno stracili cierpliwość i nie zadowolą się obecnie byle czym. Zwłaszcza że z najnowszych statystyk jasno wynika, iż szansa konsumenta na prawomocny korzystny wyrok w sprawie o franki wynosi ok. 99 proc., a w niektórych bankach nawet więcej. Przykładowo mBank przegrał prawomocnie 99,4 proc. zakończonych w ubiegłym roku procesów o franki. Konkurencja mBanku niechętnie ujawnia, ile spraw wygrywa, a ile przegrywa w ostatnich miesiącach i latach. Ten brak informacji również jest informacją – świadczy o tym, że banki nie mają się czym chwalić i wolą milczeć na temat skali swoich „sukcesów”, żeby nie zachęcać niezdecydowanych do sądzenia się.

 

FrankNews
FrankNews
FrankNews.pl składa się z ekspertów od spraw frankowych, prawników, dziennikarzy. Aktywnie śledzimy rozwój problematyki frankowej już od 2014 r, obserwujemy rozwój orzecznictwa oraz podmiotów oferujących pomoc prawną dla frankowiczów. Nasze artykuły regularnie publikowaliśmy w mediach oraz portalach internetowych. W 2020 r. postanowiliśmy stworzyć portal dzięki któremu każdy posiadacz kredytu frankowego znajdzie w jednym miejscu wszystkie niezbędne informacje. Tak powstał FrankNews.pl Materiały zamieszczone w serwisie Franknews.pl nie są substytutem dla profesjonalnych porad prawnych. Franknews.pl nie poleca ani nie popiera żadnych konkretnych procedur, opinii lub innych informacji zawartych w serwisie. Zamieszczone materiały są subiektywnymi wypowiedziami autorów.

Related Articles

Najnowsze